W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2011-04-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 841
Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Paweł Kruk, Michał Jakuszewski
rządzi władza, a władzy nie wolno się sprzeciwiać.
Nie brakuje tutaj także chciwości, obrazu ludzi którzy dla pieniędzy zrobią wszystko, a także fałszywych uprzejmości.
Wielowątkowość fabuły jest niesamowita. Trzeba mieć naprawdę niezwykły talent pisarski, aby stworzyć tak potężny świat, z tyloma wątkami i umieć połączyć je w ciekawą i przede wszystkim spójną historię. W książce znajdziemy niezliczoną ilość intryg, które napędzają akcję. Czyta się ją po prostu z zapartym tchem. Autor niejednokrotnie zaskakuje czytelnika zwrotami akcji i wprawia w osłupienie. Bardzo podoba mi się pióro, które prezentuje nam tutaj George R.R. Martin, bowiem nie skupia się na nieistotnych i nic nie wnoszących opisach, tylko na tym co jest naprawdę ważne i przede wszystkim cały czas pcha akcję do przodu, nie ma chwili wytchnienia, tutaj ciągle coś się dzieje i dlatego tak świetnie czyta się powieść.
Mamy tutaj przyjemność poznać tak wiele wątków, że nie sposób jest się nudzić. Autor zaczynając każdy z rozdziałów coraz bardziej pobudza w nas ciekawość i coraz bardziej chcemy dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losów bohaterów czy też rozwinie konkretny wątek. Za każdym razem pozostawieni jesteśmy z otwartym tematem i niewiadomą. Osobiście dosłownie pochłaniałam powieść, chociaż liczy tak wiele stron. Niesamowicie mocno wciągnęłam się w przedstawiony świat.
Przyznać muszę, że tak świetnej i przede wszystkim oryginalnej powieści dawno nie czytałam. Jak dla mnie jest to majstersztyk fantastyki, numer jeden wśród książek, które dane było mi poznać. Cały wykreowany świat zachwyca, jest nietypowy, świeży, ukazuje mnóstwo intryg, a wielowątkowość niebanalnej fabuły jest po prostu cudowna. Akcja ciągle brnie do przodu, jako czytelnik nie mamy ani chwili wytchnienia. Tajemnice, intrygi, akcja, to jest to co uwielbiam w książkach najbardziej i czego tutaj zdecydowanie nie brakuje. Wspaniałym dopełnieniem jest lekkie i przyjemne pióro autora, bogaty język, którego tak brakuje mi w wielu obecnie wydawanych powieściach. Te finezyjne i melodyjne opisy są wspaniałe, idealne zwieńczenie całości. Książka jest genialna. Jeśli miałabym opisać ją jednym słowem, to zdecydowanie powiedziałabym "arcydzieło". Z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne części powieści, a każdego fana fantastyki, który nie boi się nieco krwawej fabuły, zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po serię, nie zawiedziecie się.
Na uznanie zasługuje również najnowsze wydanie książki. Twarda oprawa, mroczna okładka oddająca klimat powieści, która obrazuje słynny żelazny tron z mieczy pokonanych wrogów, to wspaniałe zwieńczenie całości. W środku znajdziemy również herby najważniejszych i najznamienitszych rodów, a także mapę obrazującą Północ oraz Południe przedstawionego świata. Zdecydowanie wspaniale prezentuje się na regale.
Gra o tron to fenomenalna powieść fantasy. Mimo iż większość osób zna ją z bardzo dobrego serialu t i tak stwierdzam, że po książkę warto jest sięgnąć. George R.R. Martin tworzy cudne opisy, kreuje niesamowite postacie, potrafi wciągnąć czytelnika od pierwszych zdań. Książka jest naprawdę pięknie napisana i dopracowana we wszystkich szczegółach.
Mamy całą masę bohaterów odgrywających bardzo duże rolę. Na początku wydaje się to wadą książki gdyż czytelnik może trochę się w tym wszystkim pogubić. Z biegiem historii jednak zapamiętujemy kto jest kim i zachwycamy się tą różnorodnością postaci. Losy każdego z bohaterów śledziła z zapartym tchem i o każdym chciałam dowiedzieć się więcej. Jedni są cudowni inni okrutni, można ich kochać i nie cierpieć każda jednak postać jest doskonale ukazana i wzbudza w czytelniku silne emocje.
Głównym motywem jest właśnie gra o tron. Niesamowity Żelazny Tron zbudowany z mieczy poległych wrogów. Symbol władzy Siedmiu Królestw. Knowania i intrygi by na nim zasiąść. Wszystko to przeplata się niesamowitymi fantastycznymi wydarzeniami.
Gra o tron zaczyna się tajemniczo i już zaczynamy poznawać ten magiczny i brutalny klimat. Grupa zwiadowców spotyka się z niebezpiecznymi postaciami o białej skórze. Zima nadchodzi.
Jedną z głównych postaci jest Eddard Stark – lord Winterfell oraz jego dzieci. Każde z nich dostaje pod opiekę wilkora. Okazuje się, ze te potężne wilki są niesamowitymi towarzyszami oddanymi swoim panom i paniom.
Całkiem przyjemnie się czyta o dzieciach, które próbują wykazać się odwagą i zabłysnąć. Jednocześnie też los sam pcha ich ku trudom dorosłego życia. Najstarszy syn Robb musi szybko dorastać. Bran pełen zapału, kochający wspinaczkę i nie zawsze posłuszny staje przed losem, z którym nie każdy by sobie poradził. Sansa marzy by być prawdziwą księżniczką, ta urodzona dama niestety też nie będzie miała łatwo. Arya natomiast ani myśli stroić się w suknie jej marzeniem jest miecz i uwolnienie swej wojowniczej duszy. Rickon najmłodszy już jako dziecko doświadczy bólu straty. Jon natomiast nie ma łatwo od samego początku. Nie znajdzie oparcia nawet we własnej matce gdyż jest bękartem. Stanie przed wyborami najlepszej drogi w swoim życiu. Żaden wybór nie będzie łatwy.
Można byłoby więcej pisać o tych barwnych postaciach nie chciałabym jednak zdradzać szczegółów fabuły, która zaskakuje czymś w każdym rozdziale. W końcu to właśnie sprawia, że od książki nie można się oderwać.
Niesamowitą postacią jest oczywiście Daenerys bidna młoda dziewczyna wykorzystana i zastraszana przez swojego brata, któremu chęć władzy uderza do głowy. Zmusza ją do ślubu z barbarzyńskim khalem Drogo. Daenerys stopniowo zyskuje pewność siebie, by na samym końcu książki wprawić nas w osłupienie.
Nie można oczywiście zapomnieć o dzielnej i oddanej Catelyn Stark – żonie Eddarda, która również odegra znaczącą rolę w całej opowieści.
Sam król Robert jest też bardzo ciekawą postacią postacią. Mimo swego lekkomyślnego, porywczego i skłonnego bardziej ku uciechom niż obowiązkom wzbudza pewną sympatię.
Przyjemnie się też czytało o ludziach z Nocnej Straży.
„Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć. Nie wezmę sobie żony, nie będę miał ziemi, ojca ani dzieci. Nie założę korony i zapomnę o zaszczytach. Będę żył i umrę na posterunku. Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach”.
Osoby broniące mur składające się często ze zbrodniarzy gdzie zakon był ich jedyną drogą ratunku. W pewnym sensie to miejsce staje się domem i rodziną Ciężko jednak czasem zapomnieć o przeszłości mimo przysięgi.
Najbardziej jednak podobała mi się postać Tyriona Lannistera. Ten karzeł ma zabójczy charakter. Przez swój sarkazm, cwaniactwo i pewność siebie udaje mu się znieść wszelkie odtrącenie za wygląd. Potrafi udzielać twardych lecz cennych rad. Radzi sobie w wielu sytuacjach a nawet jeśli mu się nie udaje podchodzi do tego ze specyficznym rodzajem humoru. Wszelkie dialogi, w których bierze udział są po prostu genialne. Pokochałam tę postać.
Przygody pełne intryg, walk, trudów życia, magii i trochę pikanterii na dodatek. George R.R. Martin ubogacił świat fantasy. Wszystkich, którzy nie sięgnęli jeszcze po Grę o Tron gorąco do tego zachęcam.
https://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com
"Gra o tron" czy ktoś w naszych czasach o niej nie słyszał? Szczerze w to wątpię. Książka, która swoją treścią podbiła serca czytelników na całym świecie. Serial na podstawie powieści, który zdobył uznanie krytyków i odbiorców. Osobiście swoją przygodę z tą historią rozpoczęłam od serialu. Stwierdziłam "obejrzę i zobaczę, co takiego jest w tym serialu, że jest na niego taka moda". Zaczęłam i wpadłam głęboko i bezpowrotnie. Zakochiwałam się w każdym odcinku, w każdym bohaterze i każdej możliwej scenie. Można powiedzieć, że oszalałam na jego punkcie. I właśnie to skłoniło mnie do chwycenia za powieść, dzięki której wszystko się zaczęło. Nastawiona byłam na początku sceptycznie. W moim sercu osiedliła się obawa, że książka nie podoła zadaniu i poziomie, jaki narzucił serial. Więc czytałam ostrożnie, strona po stronie, linijka po linijce. Aż ostrożne czytanie zmieniło się w pożeranie, w łaknięciu każdego napisanego słowa, przecinka czy kropki. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że serial przypadnie mi do gustu. Bowiem nie jest to "mój rodzaj". Tak samo z książką. Zdziwiona jestem do chwili obecnej, że i serial i książki skradły moje twarde i bezuczuciowe serce.
Na początku nie idzie się połapać w wątkach, ale już chwilę potem siedzi się jak na szpilkach i obgryza paznokcie. Niesamowita pozycja - trochę fantastyki, trochę przygodówki, intryga na intrydze i bardzo wnikliwa obserwacja człowieka to tylko początek tego co właściwie znajduje się w "Grze o tron". Na pewno każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Polecam gorąco i nie mogę się doczekać kidy dorwę następne części.
Wybitna książka, wybitne słuchowisko. Chyba tym określeniem najłatwiej będzie mi scharakteryzować Grę o tron George'a R.R. Martina. Na temat jego sagi wypowiedziało się już tylu krytyków, miłośników literatury, znawców i amatorów, że wszystko co mogę dopowiedzieć w temacie, będzie zaledwie powielaniem innych opinii. Dlatego w najbardziej subiektywny sposób stwierdzam, że dla mnie powieść Martina jest powieścią wybitną, zaś wydana przez Audiotekę superprodukcja nie ustępuje kroku swoim rozmachem tej monumentalnej powieści.
Reżyseria Gry o tron powierzona została ,,staremu wyjadaczowi" - młodemu wiekiem, Krzysztofowi Czeczotowi. Aktor i reżyser w jednym ma już na swoim koncie pokaźny dorobek i kilka prestiżowych nagród, w tym za reżyserię słuchowiska Dublin. One way, czy Grand Prix, nagrodę za reżyserię oraz za scenariusz oryginalny słuchowiska Jeszcze się spotkamy młodsi. Gra o tron została doceniona przez miesięcznik ,,Film" nagrodą specjalną - Złotą Kaczką za realizację audiobooka.
I rzeczywiście jest to nagroda zasłużona, bowiem słuchowisko to jest dziełem spektakularnym. Doskonała oprawa muzyczna, świetnie dobrany zespół aktorów, wszystko to sprawia, że książka staje przed oczami niczym żywy obraz. Jest plastycznie i widowiskowo. Duże brawa należą się szczególnie za kapitalnie dobranych aktorów. Dla mnie Jacek Braciak i Maria Seweryn to strzały w dziesiątkę. Genialne role. Przyznam, że teraz słuchając Starcia królów brakuje mi ich interpretacji chyba najbardziej spośród całego zespołu aktorskiego. Ale to oczywiście nie jedyne gwiazdy, jakie usłyszeć można w Grze o tron. Anna Dereszowska, Robert Więckiewicz, Marian Dziędziel, Jarosław Boberek to tylko niektórzy ze znanych i lubianych aktorów, którzy zgodzili się wcielić w postaci występujące w pierwszej części sagi.
Powieść jest niezwykła sama w sobie. W formie słuchowiska jest czymś niepowtarzalnym i zachwycającym. Urzeka i uwodzi do tego stopnia, że przekonać jest w stanie każdego, kto do tej pory unikał literatury fantasy. To książka - słuchowisko dla wymagającego czytelnika i słuchacza. Nic dziwnego, że powieść Martina zdobyła fanów na całym świecie, a także widzów (książka została zekranizowana). Krwiste postacie, mocne wydarzenia i bezwzględność losu, a także ludzi to siła płynąca z powieści. Dzięki temu słucha się jej i czyta z wypiekami na twarzy, zwłaszcza, że los bywa tu bardzo przewrotny i zaskakuje na każdym kroku.
Gorąco polecam!
Fantastyka nigdy nie należała do moich ulubionych gatunków. Traktowałam ją bardziej w kategoriach dobrej rozrywki, choć niekoniecznie czegoś, co mogłoby chwycić czytelnika za serce. Być może dlatego spektakularny sukces G. R. R. Martina bardzo długo nie robił na mnie jakiegokolwiek wrażenia. Pomimo iż półki w księgarniach zdobiły jego opasłe tomy, a telewizja emitowała kolejne odcinki nakręconego z dużym rozmachem serialu, zupełnie nie ciągnęło mnie do jego szalenie długiej i zawiłej sagi. Gdy jednak "Gra o tron" trafiła do mojego domu, nie byłam w stanie poskromić ciekawości. Chciałam przekonać się, czym zdaje się zachwycać cały świat i ... przepadłam na dobre.
Ogólny zarys "Gry o tron" jest stosunkowo prosty. W Zachodnich Krainach na próżno marzyć o spokojnym i sielskim życiu. Co prawda udało się pokonać szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, jednak jego potomstwo nadal ma aspiracje odzyskać utracony tron. Obecnie panujący Robert Baratheon zaczyna wątpić w szczere intencje otaczających go ludzi, dlatego postanawia odwiedzić starego przyjaciela, Eddarda Starka i obdarzyć go wyjątkowo odpowiedzialnym stanowiskiem. Eddard najchętniej pozostałby na swoich ziemiach północy, zwanych też królestwem zimy, jednak pewne okoliczności sprawiają, że czuje się zobowiązany przyjąć to ogromne wyróżnienie. Jeszcze nie ma najmniejszego pojęcia, jak bardzo ta decyzja wpłynie na życie całej jego rodziny. Nadchodzą wyjątkowo trudne czasy, gdy nawet najbliższa rodzina może okazać się śmiertelnym wrogiem.
O ile sam pomysł na książkę wydaje się mało skomplikowany, o tyle rozmach w kreowaniu rzeczywistości, barwnych postaci, relacji pomiędzy członkami poszczególnych rodów mogą przyprawić o zawrót głowy. Mamy tutaj przedstawicieli wielu rodów, przy czym najważniejszymi, przynajmniej na tą chwilę zdają się być Starkowie i Lannisterowie. Można by założyć że ci pierwsi to pozytywni bohaterowie a po tych drugich można się spodziewać wszystkiego co najgorsze, jednak byłoby to spore uproszczenie. Nawet najbardziej szlachetnym bohaterom zdarza się mniej godne zachowanie czy najzwyczajniejszy w świecie ludzki błąd. Ciemne charaktery zaś nie zawsze wywołują bardzo negatywne uczucia. Sama z dużym zainteresowaniem śledziłam przykładowo losy przebiegłego i naprawdę inteligentnego Tyriona Lannistera. Każda z postaci jest absolutnie niepowtarzalna, a ponieważ autor pozwala nam poznawać opowieść z perspektywy wielu bohaterów, każdego z nich mamy szansę poznać naprawdę dobrze. Każda stronica to kolejne powiązania między rodami, intrygi, spiski, zasadzki. Naprawdę trudno znaleźć moment, w którym książkę można by choć na chwilę odłożyć na półkę. Czytelnik bardzo szybko znajdzie sobie postacie, którym podświadomie zacznie gorąco kibicować. Możecie wierzyć mi na słowo, niezależnie od tego, którego bohatera wybierzecie, autor zadbał o to, byście w którymś momencie poważnie obawiali się o jego życie.
W przypadku tego tytułu warto wspomnieć o wersji audio, którą nagrano z wyjątkowym rozmachem. W produkcji wzięło udział 86 aktorów, a także ponad 20 stażystów i 30 osób w postprodukcji. Znakomicie dobrane do głównych bohaterów głosy sprawiły, że bardzo szybko porzuciłam czytanie właśnie na rzecz słuchania i ani przez moment nie żałowałam tej decyzji. Oprócz samej interpretacji tekstu, zachwyciła mnie muzyka Adama Walickiego. Losom każdego z bohaterów towarzyszyła charakterystyczna dla niego ścieżka dźwiękowa, za sprawą czego całość nabrała naprawdę wyjątkowego, nieco mrocznego klimatu. Spoglądając na oceny pod tą produkcją, nietrudno zauważyć, że zachwyt nad tym audiobookiem udzielił się prawie wszystkim słuchaczom. Po przesłuchaniu pozostał jednak pewien dylemat. Z jednej strony nie mogę się doczekać kolejnej części sagi. Z drugiej, choć zdecydowanie wolałabym jej słuchać niż czytać, audiobooka niestety jeszcze nie ma i nie jestem pewna jak długo będę w stanie na niego czekać. W każdym bądź razie "Grę o tron" w wersji audio gorąco polecam i wierzę, że może przypaść do gustu nawet osobom, które sceptycznie podchodzą do audiobooków i mają problemy nad skupieniem się nad tym, co słyszą.
Długo zastanawiałam się, jakim cudem fantastyka mogła porwać mnie do tego stopnia. Na pewno zrobiła na mnie wrażenie niesamowita wielowątkowość i dbałość o detale. Czytanie tej książki robi równie wielkie wrażenie jak podziwianie złożonej z tysięcy kawałków układanki. Niewiele osób znajdzie w sobie dość motywacji i zaparcia by zmierzyć się z takim zadaniem a G. R. R. Martin jest niewątpliwie mistrzem w swoim fachu. Myślę jednak, że uwiodła mnie również sama otoczka książki, która w dużym stopniu kojarzyła mi się ze średniowieczem. Począwszy od strojów, przez mentalność, kodeks honorowy, sojusze polityczne, przypieczętowane obietnicą zawarcia małżeństw aż po strategie prowadzenia walk - wszystko w jakiś sposób odnajduje swoje odzwierciedlenie w średniowieczu i chyba właśnie z tego powodu sagę mogą pokochać nie tylko fani fantastyki. Niezależnie od tego, co bym jeszcze nie napisała, nie będę w stanie oddać fenomenu tej niezwkłej książki i całej sagi. Myślę, że po prostu warto z nią zaryzykować. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy pozna się pierwszą część, poznanie kolejnych stanie się czymś zupełnie oczywistym. Nie codzień mamy szansę obcować z równie barwną i wciągającą opowieścią. Dlatego dajcie się skusić na niepowtarzalną przygodę. Gorąco polecam!
Wyjące wiatry, osamotnione i umierające krainy, nieurodzajne ziemie pokryte śniegiem, lód płonący na jeziorach, potężne drzewa północy. Coraz bardziej odczuwalny mróz, który rozchodzi się po całym ciele i wdziera się w żyły. "Winter is coming".
O cyklu "Pieśń Lodu i Ognia" zrobiło się głośno, kiedy na ekranach pojawił się serial produkcji HBO nakręcony na podstawie dzieła George'a R.R. Martin'a. Zapewne każdemu owa saga jak i jej ekranizacja jest dobrze znana, więc myślę, że wszyscy dobrze wiedzą o czym mowa. "Gra o Tron" jest pierwszym tomem bestsellerowego cyklu, którego tytuł przywołałam wcześniej.
"W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej"
Królewski namiestnik - lord Jon Arryn nie żyje. Władca Siedmiu Królestw, Robert Baratheon przybywa do Winterfell i składa propozycję przejęcia stanowiska swojemu przyjacielowi Eddardowi, który jest właścicielem tamtejszych ziem. Z czasem wszystko zaczyna się komplikować co skutkuje napięciem między rodem Starków a rodem Lannisterów. W tym samym czasie Viserys Targaryen planuje przejęcie kontroli nad Żelaznym Tronem wykorzystując do spisku swoją siostrę - Daenerys Targaryen. Rozpoczyna się krwawa gra, w której każdy chce zostać zwycięzcą, ale miejsce jest tylko jedno.
"Ten, kto boi się przegrać, już przegrał"
George R.R. Martin przedstawia nam całą masę barwnych i dopracowanych postaci, które mamy okazję bardzo blisko poznać. Charakterystyka poszczególnych rodów i wykreowanie świata, do którego przenosimy się czytając pierwszy tom "Pieśni Lodu i Ognia" przypomina mi nieco styl znanego wszystkim J.R.R. Tolkien'a, który jest specyficzny i dość ciężki. Jest to oczywiście ogromny plus dla autora, ponieważ tak, jak twórca Śródziemia przedstawia wszystko bardzo dokładnie, każdą intrygę, których jest multum rozwija do tego stopnia, że momentami trudno jest się odnaleźć w całej historii a także dopina wszystko na ostatni guzik, co niestety nie zawsze jest obecne w książkach.
"Kiedy nie ma się czego bać, tchórz może być tak samo odważny jak każdy inny"
"Gra o Tron" wciągnęła mnie w swój świat od pierwszych stron i nie chciała wypuścić. Na początku czytało mi się dość ciężko, jednak cała historia bardzo mnie zaintrygowała i nie mogłam się od niej oderwać. Nic dodać nic ująć. Zdecydowanie lektura godna polecenia, z którą każdy miłośnik fantastyki powinien się zapoznać.
Sięgając po "Grę o tron" tak naprawdę wiedziałam o książce nie wiele więcej ponad to, że jest to początek wielotomowej sagi pt "Pieśń Lodu i Ognia" autorstwa George'a R.R. Martina, która podbiła serca czytelników na całym świecie do tego stopnia, że postanowiono ją zekranizować. Powstał serial produkcji HBO, który cieszy się stale rosnącą popularnością; na którego kolejne sezony widzowie wyczekują z ogromną niecierpliwością. Widywałam jego trailery w telewizji, jednak nie do końca czułam się przekonana do tego, aby zdecydować się na lekturę powieści, na podstawie których go nakręcono. Aż przyszedł taki dzień, w którym powiedziałam sobie: "dość! muszę zrozumieć, co też takiego kryją w sobie karty tej historii, o czym dokładnie ona opowiada i co sprawia, że jest ona w stanie podbić tyleż czytelniczych serc". W me ręce trafiła powieść "Gra o tron", a ja rozpoczęłam jej niespieszną lekturę (wszak to prawdziwe tomiszcze! ponad 800 stron, których ciężar dość mocno daje o sobie znać podczas czytania).
„Kiedy spada śnieg i wieje biały wiatr, samotny wilk umiera, ale stado przeżyje. Latem jest pora na kłótnie. Zimą natomiast musimy chronić się nawzajem, ogrzewać, dzielić myślami. Dlatego jeśli już musisz nienawidzić, to nienawidź tych, którzy naprawdę mogą nas skrzywdzić.”
Wydawać by się mogło, że odkąd obalono Aerysa Targaryena, zwanego Smoczym Królem, a na Żelaznym Tronie zasiadł Robert Baratheon, w Zachodnich Krainach zapanuje spokój. Jednakże nic bardziej mylnego. Nawet w czasach pokoju znajdą się tacy, którzy po cichu spiskować będą za plecami monarchy, aby przejąć dla siebie władzę. Najgorszym i najbardziej niebezpiecznym spośród nich jest ród Lannisterów, na czele których stoi lord Tywin Lannister, a którego córka Cersei jest żoną Króla Roberta. Sytuacja zaognia się w momencie, kiedy monarcha sprowadza z Winterfell, ziem położonych na dalekiej północy od Królewskiej Przystani, swego przyjaciela Eddarda Starka (zwanego krótko Nedem) i mianuje go swoim Namiestnikiem. Ned nie należy do osób, którymi da się łatwo manipulować, przez co jest niezbyt wygodny dla reszty królewskiej Rady. Poza tym jest dociekliwy, przez co trafia na trop pewnej sprawy, przez którą być może zginął poprzedni Namiestnik (choć oczywiście oficjalnie nie stwierdzono żadnego zabójstwa). Nadchodzi zima, a możnowładcy rozpoczynają grę o tron...
"W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej."
"Gra o tron" to powieść wielowątkowa rozgrywająca się na kilku płaszczyznach. W głównej mierze dotyczy rodu Starków, a zwłaszcza Eddarda starającego się jak najlepiej wypełniać rolę Namiestnika, choć wcale nie prosił się o ten urząd. Jednak nie tylko na nim skupia się historia jego rodu. Poznajemy bliżej jego nieślubnego syna Jona Snow, który po wyjeździe swego ojca z Winterfell zostaje wysłany na Mur, aby tam złożyć przysięgę, przywdziać czarne szaty i do końca życia służyć w Nocnej Straży. Śledzimy także dzieje lady Catelyn Stark oraz jej dzieci - synów: Robba (który po powołaniu jego ojca na stanowisko Namiestnika musiał przejąć rządy w Winterfell jako młody lord), Brana, Rickona, i córek: Sansy (delikatnej, łaknącej królewskiego przepychu, zamierzającej w przyszłości wyjść za mąż za syna Króla - Joffreya) oraz Aryi (wolnego ducha kochającego przygody i wymachiwanie bronią, która za nic ma jedwabie i uwielbienie ze strony książąt). Po drugiej stronie barykady przyglądamy się poszczególnym przedstawicielom rodu Lannisterów, z dużym naciskiem na działania Królowej widzącej swego syna na królewskim tronie, oraz jednego z jej braci - Tyriona, zwanego Krasnalem ze względu na to, iż przyszedł na świat jako karzeł. A gdzieś tam daleko, poza granicami Królestwa, pozostają przy życiu ostatni potomkowie Smoków - Viserys oraz jego siostra Daenerys Targaryenowie, których los związał z ludźmi khala Drogo, przywódcą Dothraków.
„Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Uczyń z tego swoją siłę, a wtedy przestanie to być twoim słabym punktem. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie.”
Postaci występujących w powieści jest doprawdy sporo. Wydawać się może, że prowadzi to do jednego wielkiego chaosu, pogubienia się w tym kto kim jest i jakiż cel mu przyświeca. Jednakże nic bardziej mylnego. Autor każdemu ze swoich bohaterów nadał indywidualne cechy charakteru oraz wyglądu. Każdy z nich jest inny, niepowtarzalny i wyjątkowy. Poza tym fabuła prowadzona jest w taki sposób, że płynnie przechodzi od jednego wątku do drugiego, od bohatera do bohatera, jedno wydarzenie wynika z drugiego, a wszystko razem stanowi jedną spójną całość. Jeśli miałabym wybrać spośród wszystkich postaci występujących na kartach powieści Martina te, których losy śledziłam z większą uwagą i zainteresowaniem niż pozostałych, to byliby to Jon Snow, Tyrion Lannister oraz Daenerys Targaryen. Każde z nich wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów. Wszyscy zostali mocno doświadczeni przez los - królewski bękart nie mający przed sobą świetlanej przyszłości, karzeł wyszydzany na każdym kroku, mimo tego że jego ojciec jest głową znamienitego rodu Lannisterów, oraz młoda kobieta, praktycznie jeszcze dziewczynka, traktowana przez brata jako karta przetargowa na drodze do pomszczenia przez niego śmierci ojca i odzyskania panowania w Siedmiu Królestwach.
Niektórzy narzekają, że autor w swym dziele zamieścił stanowczo za dużo opisów strojów, wyglądu poszczególnych pomieszczeń, podawanych na stołach dań, panujących obyczajów czy też potyczek wojsk na polu bitewnym. Osobiście nie rozumiem tych osób. Jak dla mnie jest to jeden z najważniejszych atutów tej powieści. Dzięki temu możemy dokładnie sobie wszystko wyobrazić. Poczuć, jakbyśmy sami uczestniczyli w tej historii i na własne oczy śledzili poszczególne wydarzenia. George R.R. Martin stworzył niepowtarzalny klimat w swej powieści. Gdyby zabrakło tych wszystkich opisów, szczegółowości każdego z elementów historii, ta książka nie byłaby już taka sama. I szczerze wątpię czy wówczas cieszyłaby się taką popularnością jak obecnie.
"Gra o tron" to powieść wyjątkowa. Nie sądziłam, że tak bardzo spodoba mi się historia dotycząca walk o przejęcie tronu, gdzie pełno jest intryg i knowań za plecami drugich osób, oraz w której słychać szczęk oręża, a także jęki poległych na bitewnych polach. Spytacie, gdzie tu w ogóle jest coś z fantastyki? Bo wszak powieść Martina zaliczana jest właśnie do tego gatunku. Fantastycznych odniesień jest całkiem sporo, jak się sami przekonacie sięgając po lekturę. Mamy tu niesamowite zwierzęta, jak chociażby wilkory znajdujące się w herbie rodowym Starków. Są też Inni, o których krążą niezliczone historie przekazywane przez niańki kolejnym pokoleniom. Za Murem, na dalekiej północy, nadal żyją istoty oraz stworzenia, które napawają lękiem mieszkańców Siedmiu Królestw. Jako miłośniczka fantastyki jestem w pełni usatysfakcjonowana tym, co odnalazłam na kartach powieści. Chętnie sięgnę po kolejny tom tej niezwykłej sagi, aby przekonać się, jak dalej potoczą się losy poszczególnych bohaterów. Tymczasem rozstaję się z nimi, a Wam, jeśli dotąd nie mieliście okazji czytać "Gry o tron", dobrze radzę - nadróbcie zaległości.
Moja ocena: 6/6
recenzja z mojej strony: http://magicznyswiatksiazki.pl/gra-o-tron-george-r-r-martin-recenzja-403/
W Krainach Zachodu, nieustannie wisi nad ludźmi widmo wojen i katastrof. Zima nadchodzi, a lodowate wichry z północy przypominają o dawnych rasach i bogach, których ludzie wygnali z tych ziem...
Choć szalony Smoczy Król, Aerys został pokonany, jego dziedzictwo pełne nieprzewidywalności nadal zagraża porządkowi, który nastał pod rządami Roberta, jednego z przywódców rebelii. Żelazny Tron, na którym teraz zasiada, wydaje się być tylko chwilowym trofeum...
Ta książka to mieszanka polityki, magii i historii, która wciąga od pierwszych stron. Autor z precyzją buduje napięcie i wielowymiarowe postacie, które nie są jednoznacznie dobre ani złe.
Jeśli szukacie powieści fantasy pełnej intryg, zdrad i brutalnych rozgrywek, ta pozycja jest dla Was! To nie tylko epicka przygoda, ale też głębsza refleksja nad władzą i ludzkimi słabościami. To monumentalne dzieło, które wciąga niesamowicie. Autor stworzył świat pełen tajemnic, bohaterskich czynów i zdrad. Książka jest pięknie napisana i dopracowana w każdym szczególe. Każdy fan skomplikowanych fabuł i bogatych światów będzie zachwycony!
Z największą uwagą śledziłam losy Jona Snow oraz Daenerys czyli dwójki moich ulubionych serialowych bohaterów (coś, wciąż mam do nich słabość ). Nie mogłam się doczekać losów, które pamiętałam i które wywarły na mnie wrażenie. Nawet teraz, podczas lektury to oni byli moim ulubieńcami. Wydaje mi się, że lepiej ich też zrozumiałam. Podobnie jak i innych bohaterów.
Ciekawie było śledzić historię, znając jej finał (znaczy zakończenie pierwszego tomu, pierwszego sezonu). Inaczej mogłam spojrzeć na bohaterów, ich uczynki, motywy. Niektórych bardziej żałowałam, innych jeszcze bardziej znienawidziłam. Niektóre elementy różniły się z serialem i przyznam, bardziej pasowały do całej historii. Choć różnic było niewiele...
Najlepsze cytaty to słowa Tyriona. Ten niepozorny karzeł jest inteligentny, oczytany i sprytny. Potrafi się wykaraskać, gdy napotka problemy. To jeden z tych bohaterów, których cenię. On rozumie grę o tron, zasady rządzące w świecie Westeros. Do dziś nie mogę przeboleć to, co z nim zrobili w ostatnim sezonie mojego ulubionego serialu.
Tym razem nie czułam zaskoczenia podczas kulminacyjnych momentów. Wiedziałam, co się stanie i to tak nie zszokowało. Choć wciąż robiło duże wrażenie i wywoływało odpowiednie emocje (niesprawiedliwości czy bólu).
Historia pisana z punktu widzenia tak wielu bohaterów była żywa. Bohaterowie się od siebie różnią. Niektórzy bardzo, inni mniej. I te różnice widać. Poznajemy bohaterów, który żyją w zgodzie ze sobą, honorem, dla których to sprawiedliwość jest najważniejsza oraz postacie, dla których życie to tytułowa gra, który potrafią tworzyć intrygi czy brać w nich udział. Widzimy wpływ ich charakteru na ich losy.
Najpierw ukradła mi ją matka, dopiero gdy skończyła, sama mogłam przeczytać. Zapowiada się na bardzo długą historię, niepozbawioną błędów, ale... po co psuć sobie tę fantastyczną przyjemność przebywania w świecie "Pieśni lodu i ognia", zastanawiając się nad niedoskonałościami? Historia nie kończy się wraz ze śmiercią jednego człowieka i to, wg mnie, największy plus tej książki. Życie toczy się dalej. Gra o tron trwa.
Uważajcie, bo nadchodzi zima...
... a Lannisterowie zawsze spłacają swoje długi.
Dla wszystkich wielbicieli krwawego, soczystego fantasy. Subtelnym i wrażliwym odradzam.
Epicka uczta literacka
Kolejny raz otrzymałam pstryczek w nos. Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że nie lubię fantastyki i zupełnie nie doceniałam tego gatunku. Nie umiałam odnaleźć się w świecie przedstawionym, drażniły mnie dziwne stwory, baśniowe krainy i inne czary-mary. Jednak życie powoli, lecz konsekwentnie utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma dobrych i złych gatunków, ale w każdym gatunku trafiają się książki wybitne i oto jedna z nich.
O "Grze o tron" trudno powiedzieć, że jest nowością wydawniczą, jednak światową sławę zyskała tak naprawdę wraz z premierą serialu. Ale umówmy się – ten w porównaniu z powieścią wypada blado. A nawet bardzo blado. Już w zestawieniu pierwszego tomu z pierwszym sezonem, daje się zauważyć jak bardzo spłycono bohaterów i choć może z fabuły niewiele wycięto, to jednak można odnieść wrażenie, że niektórym wydarzeniom nie poświęcono wystarczająco dużo uwagi.
Pierwsza część "Pieśni Lodu i Ognia" jest dziełem monumentalnym i nie mam tu na myśli tylko jej objętości. Każda z postaci jest dopracowana do perfekcji – ma własną osobowość, motywacje i cechy charakterystyczne. Opisy są niezwykle plastyczne i chociaż jest ich sporo, nie nużą, a za to budują niepowtarzalny klimat. Kiedy bohaterowie są za Murem, razem z nimi czujemy przenikliwe zimno, lodowaty wiatr chłoszcze nas po twarzach, a z każdą kolejną chwilą wzmaga się nasz niepokój. Przemierzając drogę z Dothrakami niemalże można poczuć zapach koni, nagrzanych słońcem ciał, egzotycznych przypraw i olejków. Fabuła powieści jest tak misterna, że niemożliwym jest znaleźć w niej jakieś nieścisłości lub niedociągnięcia. I największy atut – historia. Historia walki o władzę, intryg, krwawych rozgrywek politycznych, głębokich i złożonych relacji między bohaterami oraz zwyczajnych ludzkich słabości. Chyba żadna inna lektura nie skłaniała mnie do tak częstego zadawania sobie pytania: Co by było gdyby..? Gdyby jeden z bohaterów nie lubił się wpinać, gdyby ojciec posłuchał ostrzeżeń córki, gdyby jedna z bohaterek nie straciła najbliższych… Wiele małych wydarzeń, pozornie niezbyt ważnych decyzji wpływa na wielkie wydarzenia.
"Gra o tron" przywróciła mi niepohamowaną, niemalże dziecięcą radość z lektury. Czytałam żarłocznie kolejne rozdziały, a kiedy czytać nie mogłam: słuchałam – w czasie sprzątania, gotowania, robienia zakupów. Rano, po przebudzeniu i tuż przed zaśnięciem, czerpiąc prawdziwą przyjemność z każdego kolejnego wątku, żartu, zwrotu akcji. I już wiem, że jeżeli czytać literaturę dla rozrywki, to tylko taką, która cieszy właściwie każdym zapisanym zdaniem. A jeśli już o cieszeniu mowa, to wspominając wcześniejsze wydania, z pełnym przekonaniem stwierdzam, że powieść George’a R.R. Martina nareszcie doczekała się godnej i odpowiedniej (żeby nie powiedzieć, że wręcz królewskiej) oprawy. Zachwycająca szata graficzna na pewno zachęci do lektury tych, którzy, tak jak ja, nieufnie podchodzą do fantastyki, a dla wiernych fanów serii ilustrowane wydanie będzie stanowiło ukoronowanie ich kolekcji.
Wezwany przez Gwen, swą dawną ukochaną, Dirk t`Larien przekonuje się, że świat Worlorn, chluba światów zewnętrznych, bardzo się zmienił i jest teraz umierającą...
W przypadku obecnego tomu czytelnik powinien wiedzić, że pierwsze rozdziały Nawałnicy mieczy nie rozgrywają się po ostatnich rozdziałach Starcia królów...