Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017-03-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Czas trwania:6h 21min min.
Czyta: Paulina Holtz
Język oryginału: Polski
Bardzo lubię się śmiać, a czarny humor to po prostu uwielbiam, dlatego postanowiłam tym razem sięgnąć po komedię kryminalną. Lubię czytać książki autorów, których książki mam już za sobą i miło je wspominam, dlatego właśnie dzisiaj przychodzę do Was z recenzją "Do trzech razy śmierć" Alka Rogozińskiego. Jest to pierwsza część cyklu "Róża Krull na topie". Jeśli jesteście ciekawi, więcej na temat tej książki to zapraszam do dalszego czytania.
Pewnego dnia w dworku pod Krakowem odbywa się zjazd pisarzy, Już pierwszego dnia wiele się dzieje, ponieważ jedna z pisarek zostaje otruta, a na miejscu zbrodni morderca zostawia czarną różę. Zupełnie w taki sam sposób zginęła ofiara kryminału autorki Róży Krull, która również bierze udział w tym zjeździe. Kto taki wciela w życie fabułę tego kryminału? Czy wśród gości hotelowych znajduje się morderca? Róża postanawia rozpocząć śledztwo na własną rękę, aby się tego dowiedzieć. Czy przy pomocy specjalisty od PR, boya hotelowego i trzech blogerek uda jej się złapać mordercę?
W książce występuje narracja trzecioosobowa. Na początku znajduje się spis postaci opisany w bardzo humorystyczny sposób. Następnie jest prolog, a po nim ponumerowane rozdziały, które mają swoje tytuły. Są one długie, ale mimo to szybko się je czyta, ponieważ akcja rozwija się błyskawicznie. Występuje wiele dialogów, w których pada mnóstwo śmiesznych tekstów. Najbardziej śmieszyły mnie dialogi Róży i jej koleżanki, również pisarki Miłki. Książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem, bo trudno mi było domyśleć się, kto stoi za zabójstwami (otrucie jednej z pisarek nie było jedynym zabójstwem w tej książce). Zakończenie jest otwarte, a książę kończy epilog.
"Do trzech razy śmierć" jest bardzo humorystyczną komedią kryminalną, przy której można się rozerwać. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, pomimo ponad 300 stron pochłonęłam ją w jeden dzień, więc myślę, że szybko pochłonę ten cykl. Polecam tę książkę fanom komedii kryminalnych, ponieważ czytanie o bardzo wciągającym śledztwie w połączeniu ze śmiesznymi tekstami i sytuacjami, na pewno nie będzie czasem straconym.
Do trzech razy sztuka czyli literackie wariatkowo
” Czasem mam wrażenie, ze blogów o literaturze jest więcej niż wydawanych książek „
Bardzo długo zastanawiałam się nad recenzją ostatniej a w zasadzie pierwszej części „ Róży Krull na tropie „. Dlaczego? Bo o ile poprzednio podobał mi się styl autora i bawiły mnie jego żarty oraz wnikliwość jego obserwacji to tym razem coś nie zagrało. Nawet jestem zadowolona, że czytałam od końca, bo po tej książce chyba raczej nie sięgnęłabym po następne.
„ Do trzech razy śmierć „ jest niestety najsłabszą z całej serii i nie podobała mi się tak bardzo jak późniejsze przygody Róży. Nie znalazłam tego wszystkiego, za co chwaliłam autora. Owszem sposób narracji i język podobny jak w dwóch pozostałych na luzie i z humorem, ale tym razem na granicy dobrego smaku. Być może autor jest wnikliwym obserwatorem ludzkiej natury i potrafi te obserwacje przelać na papier, ale przedstawienie środowiska pisarek w tak karykaturalny i przerysowany sposób sprawił, że momentami wyszło wręcz żałośnie, żeby nie rzec prostacko.
Zdaję sobie sprawę, że żadne środowisko także i literackie nie jest wolne od zawiści, że nie wszyscy się kochają, zazdroszczą przy tym innym sukcesów i obsmarowują sobie wzajemnie tyłki. Jest to zapewne dobry powód do żartów i można by sądzić, że autor ma dystans do ludzi ze swojego kręgu jak i blogerów, ale jakoś mam dziwne przeczucie, że poużywał sobie na koleżankach po fachu. Ale być może nie wiele wiem o układach i układzikach jestem w końcu zwykłą zjadaczką chleba i nie znam się na tego typu żartach i nie umiem określić czy poczytać to, jako luz i dystans czy też złośliwość. Skoro koleżanki Alka Rogozińskiego są tym zachwycone to mnie nic do tego. To tak na marginesie taka moja mała dygresja.
A wracając do książki i jej fabuły akcja rozwija się dość szybko i równie szybko się książkę czyta i jak sądzę tak samo szybko zapomina. Intryga kryminalna nie jest specjalnie zawiła już w połowie powieści domyśliłam się, kto jest sprawcą. Z postaciami jakoś szczególnie się nie zaprzyjaźniłam i jak dla mnie to całe towarzystwo mogło się wzajemnie wymordować i fakt ten nie zrobiłby na mnie specjalnie wrażenia. Myślę, że wzięło to się z stąd, że akcja tak pędzi do przodu, że nie miałam czasu, aby wkręcić w intrygę i zżyć się z którymś z bohaterów.
Róża Krull autorka kryminałów i tłum jej koleżanek piszących książki zrobiły sobie „ zlot czarownic „ w bliżej nieokreślonym zamku w miejscu gdzie psy pewną częścią ciała szczekają. Większość z nich nie pałała do siebie miłością ba nawet sympatią, więc gdy pada pierwszy trup każda z nich mogła mieć motyw a całe towarzystwo zamiast wziąć nogi za pas siedzi i czeka aż zamordują kogoś następnego. Styl pisania autora jest bardzo lekki natomiast fabuła mało realna naszpikowana dziwnymi zbiegami okoliczności, o których prawdziwi mordercy czy śledczy mogliby tylko pomarzyć.
„ Do trzech razy śmierć „ zapewne rozbawiła i rozbawi niejedną osobę, ale ja nie popłakałam się ze śmiechu, bo humor był niestety trochę wymuszony i zamiast śmieszyć wywoływał momentami irytację i zażenowanie.
„ Czy wszyscy pisarze są pierdolnięci ?! (...) Zdecydowanie większość, a pozostali po prostu się dobrze kamuflują „ A do którego grona należy autor ?
Róża Krull, autorka powieści kryminalnych zostaje zaproszona do malowniczego dworku na spotkanie z innymi poczytnymi autorkami, kobieta jest sceptycznie nastawiona, w końcu zostaje namówiona na wyjazd przez swojego menadżera. Podczas kolacji otwierającej jedna z pisarek zostaje otruta, na kolejną zbrodnie nie trzeba długo czekać, giną kolejni goście, a morderca za każdym razem pozostawia czy ciele ofiary czarną różę. Róża Krull szybko orientuje się, że ofiary nieszczęśliwego zjazdu giną w podobny sposób jak opisani bohaterowie jej powieści. Róża postanawia rozpocząć swoje prywatne śledztwo.
Zabawny, lekki kryminał, obfitujący w humor sytuacyjny. Pisarka Róża wyjeżdża na zjazd autorów do podkrakowskiego dworku. Zaraz pierwszego wieczora jedna z koleżanek Róży zostaje otruta, a dalsze wydarzenie wskazują, że ktoś odtwarza sceny zbrodni z książki Róży. Oczywiście Róża bardzo rozsądnie postanawia prowadzić własne śledztwo. Ubawiłam się nieźle czytając ta książkę, zwłaszcza że latał nade mną duch Joanny Chmielewskiej :-)
Do pomysłu zjazdu pisarek Róża Krull nie podeszła zbyt entuzjastycznie. „To jakieś śmiertelne nudziarstwo.” No cóż, zmieniająca co chwilę fryzurę i ekscentryczna bohaterka miała trochę racji: było śmiertelnie na spotkaniu, ale bynajmniej nie nudnie.
Towarzystwo we dworku wokół bagien jest bardzo oryginalne. Oprócz Róży pojawiły się inne pisarki: a to jedna rozprawia o miłości, a to jedna ma szaleńcze pomysły i przystojnego męża, były także blogerki. Na powitalnej kolacji zaś zdarzyło się morderstwo. Zaznaczę pierwsze morderstwo. Na stoliku obok ofiary leży czarna róża, która po pierwsze łączy się z twórczością Róży Krull, po drugie nawiązuje do pewnego tajemniczego zniknięcia przez laty.
„- Mam swój tajny plan.
- O nie! Tylko nie plan.”
Tak, tak, Róża ma plan- najpierw rozmawia z blogerkami, potem pomaga jej młody chłopak z dworku, prowadzi własne śledztwo, licząc, że w prywatnej rozmowie usłyszy coś przydatnego. Ciekawe jest spojrzenie autora tej książki na światek pisarzy- który może być mroczny, „to wielkie stado żmij”, panuje hipokryzja, jest to spojrzenie krytyczne pod żartobliwą fabułą.
„Do trzech razy śmierć” to komedia kryminalna ukazująca, że wśród pisarzy i ich twórczości jest sporo emocji i gwałtownych uczuć, kłamstw i sekretów. Seria kryminalna z Różą Krull zapowiada się po tym I tomie obiecująco, na pewno sięgnę po kolejne jej przygody. Chociaż kolejnym razem liczę na większy humor.
„Zanika to liczba pisarzy pozostających tu przy życiu.”
W trakcie słuchania audiobooka nieraz zerkałam na okładkę by sprawdzić, kim jest autor. "Do trzech razy śmierć" Alka Rogozińskiego utrzymana jest w klimacie powieści Agathy Christie. Jest trup, trucizna, domorosły detektyw, mnóstwo podejrzanych i spora dawka czarnego humoru. Słuchała mi się naprawdę z dużą przyjemnością. I muszę przyznać, że do samego końca ciężko wyczuć kto zabił... Dla miłośników lekkich kryminałów.
Trochę gorsza niż znnay mi już cykl o Joannie tego autora. Miałam niedoparte wrażenie, że jest jakby kalka w kalkę właśnie tak jak tamta seria. I dlatego jakoś do końca mnie nie przekonała. Liczyłam na nowy powiem świeżości. Tymczasem mamy to samo wnowym opakowaniu. I jeszcze informację o lubianej bohaterce tamtego cyklu. I to nie dobrą informację. Nie, tak sie nie robi czytelnikom. Chociaż sama w sobie zawarta intryga była ciekawa. I dobrze była skonstruowana.
Znana pisarka zostaje zaproszona na spotkanie pisarzy. Nie jest z tego zadowolona gdyż ma się tam spotkać z nielubianymi koleżankami po piórze. Na miejscu okazuje się że nie będzie to przyjemny pobyt gdyż ktoś morduje uczestników spotkania. Róża wraz z blogerkami i swoim agentem próbują rozwiązać zagadkę.
Często pojawiające się nazwisko autora skusiło mnie do sięgnięcia po jego książkę. I niestety się rozczarowałam. Autor pisze historię kryminalną z odrobiną ironii, ale te wypowiedzi w żartobliwym tonie jakoś do mnie nie trafiły. Opis światka pisarskiego może i trafiony, autor pewnie wie to lepiej, ale żeby wszystkie pisarki były żmijami to trudno wprost uwierzyć. Chociaż mówi się, że ile osób tyleż i charakterów. Pewnie przeczytam pozostałe części cyklu ale tylko dlatego, że je mam. To był mój pierwszy kontakt z autorem więc jest szansa, że jeszcze mnie czymś pozytywnym zaskoczy.
Każy autor ma lepsze i gorsze ksiązki. Ta mnie nie zachwyciła.
Kryminalna komedia omyłek, w której każdy może okazać się i mordercą, i ofiarą. A stawką w grze są miliony dolarów! Trzydziestoletnia Kasia...
Nie ma nic groźniejszego niż furia zdradzonej kobiety. No, chyba że... Trzy Furie! Trzy przyjaciółki - popularna piosenkarka, uwielbiana przez licealistów...