Kolejna powieść Księcia Komedii Kryminalnej!
Dwójka przyjaciół, Mariusz i Dominika, prowadzi agencję zajmującą się organizacją imprez. Kiedy otrzymują zlecenie przygotowania pokazu mody najpopularniejszych polskich projektantów, starają się zrobić wszystko, aby stał on się najważniejszym wydarzeniem towarzyskim sezonu.
Cel zostaje osiągnięty! Niestety nie tak, jak to sobie wymarzyli...
Pokaz kończy się morderstwem znanej modelki, a podejrzenia padają na jedną z pracownic ich agencji. Mario i Miśka postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczynają własne śledztwo. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi im mama Dominki, zakochana w kryminałach Agathy Christie. Czy z takim wsparciem przyjaciołom uda się rozwiązać zagadkę i uratować reputację firmy?
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2019-03-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Mario i Miśka to para przyjaciół, prowadząca agencję eventową organizującą pokazy mody. Znani są ze spełniania wszelkich zachcianek projektantów i dokładnego dopracowywania każdego pokazu. Przed nimi kolejne duże zlecenie, od którego może zależeć los ich firmy. Robą wszystko by ich pokaz zapamiętano na długo. Cel zostaje osiągnięty, ale nie tak jak by tego chcieli. W finałowej scenie pokazu dochodzi do morderstwa jednej z głównych modelek, a za kratkami ląduje jedna z pracownic ich firmy. Mario i Miśka postanawiają rozpocząć własne śledztwo, a pomaga im mama Miśki - pani Stefa.Jednak zadanie okazuje się trudniejsze niż początkowo się spodziewali, bo lista osób, dla których śmierć Weroniki byłaby kożystna stale się wydłuża.
W książce Alka Rogozińskiego poznajemy świat modelek i tej gorszej strony. Świat pełen układów, spisków, knowań i zdrad. W powieści występuje bardzo wiele postaci, które często sa ze sobą powiązane w zawiły sposób. Momentami te relacje robią się na tyle skomplikowane, że bardzo pomocny okazuje się spis postaci zamieszczony przez autora na początki książki. Gdyby nie on można by się było pogubić kto jest kim.W powieści jest kilka postaci, które sa bardzo wyraziste i wyróżniają się na tle innych. Jest to przede wszystkim pani Stefa i Iwka. Dzięki nim mamy zagwarantowane w książce zabawne dialogi i sutuacje.
Alek Rogoziński nazywany jest księciem komedii kryminalnej. Nie znam pozostałych książek autora, jednak ta nie wywołała u mnie napadów śmiechu, co nie zmienia faktu, że powieść czyta się szybko i przyjemnie.Na pewno sięgnę po inne książki tego autora, a może skradną moje serce.
Świat mediów, mody oraz agencji reklamowych czy modelingowych rządzi się swoimi prawami. Pełno tam zazdrości, zawiści, tajemnic i intryg. Tam właśnie zabrał nas Alek Rogoziński - król komedii kryminalnej, w książce "Śmierć w blasku fleszy".
Mariusz Kosek 'Mario' jest właścicielem agencji eventowej '360 stopni' i wraz ze swoją wspólniczką Dominiką Szustek 'Miśką' organizuje pokaz mody. Niespodziewanie tuż przed pokazem w ich życiu pojawia się upiorna mamuśka Miśki, która zamierza ich dobrze karmić, bo przecież jadają byle co (czytaj granolę albo humus). Właściciele agencji nie zdają sobie sprawy, że planowana wielka impreza, faktycznie na długo pozostanie w pamięci wszystkich. Zawładnie też internetem, prasą i telewizją, ale z zupełnie innego powodu niż zakładali. Jaką rolę w tej historii odegra pani Krystyna Szustek, bo skoro o niej wspomniałam, nie zrobiłam tego bez przyczyny, prawda?
Zbliżający się pokaz Kruczyńskich i Olimpusa mają w finale uświetnić ruchome platformy, na których dojdzie do mistyfikacji morderstwa. Tylko czy w tak zakłamanym i obłudnym środowisku, gdzie plotki, podsłuchiwanie i knucie jest tak powszechne, nie dojdzie przypadkiem do nieplanowanego wymknięcia się tej sceny spod kontroli? Patrząc na tytuł tej książki czytelnik jest tego pewien, że dojdzie do prawdziwego morderstwa. Tylko kto zginie? Wszak obsada została zmieniona... A kto zabije? Podejrzanych jest bardzo wielu, gdyż modelka nie była lubiana...
Komisarz policji Krzysztof Darski próbuje zagłębić się w tajniki morderstwa na pokazie. Jednak czy nie będzie musiał się poddać w obliczu świetnie radzącej sobie pani detektyw-amator? Szokujące sposoby jej działań, meandry dedukcji zaskakują aż do finału tej lektury. Ciekawa jestem czy podobnie jak ona odgadniecie kto jest prawdziwym mordercą... Czy domyślicie się, jak wiele przedstawione nam postacie mają 'za uszami'...
Czytając "Śmierć w blasku fleszy" należy zwracać uwagę na detale, gdyż przydadzą się do prób odkrycia prawdy oraz finału tej historii. Autor uraczył nas humorem, ironią, odniesieniem Sensatka.pl do roli, jaką portale plotkarskie odgrywają we współczesnym świecie oraz relacjami panującymi między pyszałkowatymi przedstawicielami i przedstawicielkami świata mody. Jest lekko, zaskakująco a przytłacza jedynie liczba bohaterów - na szczęście Alek Rogoziński sprytnie uniknął krytyki w tym temacie, obdarowując czytelnika szczegółową listą na początku książki.
Kryminał ten czyta się dość szybko i przyjemnie, choć osobiście nie napiszę mu hymnu pochwalnego. Ale powodem jest chyba jedynie tematyka, bo zbyt daleko mi do świata modelek, poza tym że nie wciągnęłam się w ich problemy to lekturze nie mogę nic zarzucić. Pozostaje mi poznać inną pozycję autora.
Podsumowując - "Śmierć w blasku fleszy" to okraszona humorem opowieść o skonfliktowanym i plotkarskim świecie modelek i modeli, o których krążą opinie, iż "niektórzy z tych modeli mają IQ niższe niż wagę". * W doskonałym stylu autor przedstawił motywy zemsty, brak skrupułów, wykorzystywanie innych do swoich celów, ukrywanie emocji oraz żerowanie na słabościach rywali. Polecam na wieczorne rozluźnienie z książką
* A. Rogoziński, "Śmierć w blasku fleszy", Edipresse Książki, Warszawa 2019, s. 33
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Tym razem mamy tutaj inne wydawnictwo, ale cieszę się, że mimo tych zmian, okładka została dostosowana całkiem dobrze do poprzednich powieści. Przeważa nam tu czerwień i czerń. Widzimy również w prawym dolnym rogu but na obcasie, co bardzo nawiązuje do opisu. Jest to czysty minimalizm. Krótko i na temat - można byłoby rzec.
Powieść posiada skrzydełka, dzięki czemu ma zabezpieczenie przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorze.
Strony są kremowe, czcionka duża, dzięki czemu czyta się niezwykle szybko. Marginesy i odstępy między wersami są zachowane. Literówek brak.
Tak sobie myślę teraz, że przecież Zbrodnia w wielkim mieście też była z butem na obcasie, tyle, że czerwonym. :D
Nie wiem, które to już moje spotkanie z tym autorem. Przeczytałam wszystkie jego książki, odliczając te pisane w duecie (te kiedyś też nadrobię). Wiem, że widząc okładkę z napisem "Alek Rogoziński" nigdy się nie zawiodę. Jest to unikatowy Książę Komedii Kryminalnych. Za każdym razem dostaję to, czego chcę. Czyli świetnej fabuły, upstrzonej zdaniami, które potrafią rozbawić chyba każdego.
Sięgając po lektury autora wiem, że czeka mnie lekki, zabawny i przyjemny styl, który dosłownie się pochłania, połyka na raz. I tak tez się stało pewnej soboty, kiedy to zaczęłam czytać i odłożyłam dopiero, gdy doczytałam do samego końca, czyli podziękowań. Wiem, że nie każdy z Was przepada za stylem autora, ale dla mnie jest on idealny. Kiedy przychodzi w moim życiu okres, kiedy wszystko jest totalnie na nie, kiedy jestem w dołku i jest mi naprawdę źle, wtedy właśnie idealnie jest sięgnąć po Rogozińskiego, bo to właśnie on swoim humorem zawsze poprawi mój nastrój. I za to go cenię. Jest specyficznym człowiekiem, oczywiście ze specyficznym poczuciem humoru. Miałam okazję spotkać się z nim na Targach Książki, co wspominam niezwykle miło.
Jeśli do tej pory nie mieliście okazji zapoznać się z książkami pisarza, ja Was do tego serdecznie zachęcam. Myślę, że się nie zawiedziecie. :)
Gdzie ta Róża Krull? Trochę za nią tęsknie, ale nie wybrzydzam. Przepraszam najmocniej. :D Na samym początku książki znajduje się standardowo spis wszystkich bohaterów, dzięki czemu łatwiej jest nam się odnaleźć w fabule. Mario jest znanym mi bohaterem z innej książki Alka. Fajnie było przeczytać o nim jak prawie o głównej postaci. :D Jest to specyficzny typek, który wzbudził odrobinę mojej sympatii. Chociaż i tak najbardziej rozwaliła system mama przyjaciółki i wspólniczki Mario, Stefania. Gdy podążałam za jej poczynaniami, tak bardzo chciało mi się śmiać. Jednakże nie chcą zbudzić mojego chłopaka, chichotałam sobie w myślach i kręciłam głową. Dominika, córka Stefanii również jest sympatyczną osóbką, która przypadła mi do gustu.
No i oczywiście znany mi bardzo dobrze Krzysztof Darski, pan policjant, który już nie raz przewinął się przez akcję książek Alka. Miło było do niego powrócić i również poobserwować to, co robi.
Ogólnie postacie są bardzo dobre, wyraziste i prawdziwe, dzięki czemu lepiej jest nam się do nich przyzwyczaić i ich polubić. Także same plusy, co dla Was jest wskazówką, że warto sięgnąć. :D
Nawet nie wiem jakim cudem, ta książka tak szybko zniknęła mi w dłoniach. Czyta się ekspresem i tak samo czuje się to wszystko, co ma miejsce w recenzowanej lekturze. Akcja pędzi na łeb, na szyję, a mordercy wciąż brak. Oczywiście, autor nie byłby sobą gdyby nie wprowadził zamętu i mnie, jako czytelnika nie wpuścił w maliny. Wszystko miałam tak pięknie obmyślona, a po jednym zdaniu, moja cała koncepcja runęła. Darowałam sobie już rozmyślanie kto i co zrobił i poddałam się przyjemności - czytaniu. I czekaniu na finał tego, co tam sobie obmyślił autor. Ciesze się, że mogę przy jego lekturach kompletnie się odciąż od świata. Bo gdy tylko zaczynam czytać, przepadam. Nie interesuje mnie to, co się dzieje w moim życiu. Wtedy liczy się tylko miejsce akcji i to, co się dzieje. Jest to również świetny kawał lektury dla tych, którzy lubią się pośmiać przy kolejach losu bohaterów, a jednocześnie lubią lekkie kryminały i zagadki.
Reasumując, kolejny raz się nie zawiodłam. Biorę książki Alka w ciemno już od dawna i jeszcze nigdy nie pożałowałam. To chyba również jest ważne dla Was, którzy nie wiedzą, czy finalnie się skusić, prawda? A więc warto, zdecydowanie. Na pewno z przyjemnością spędzicie przy niej czas. Sprawi ona, że na Waszych ustach będzie widoczny szeroki uśmiech. Stanie się lekturą lekką, przyjemną, prostą w odbiorze, a jednocześnie ciekawą.
No co tu dużo mówić. Toż to Książę Komedii Kryminalnych. Najlepszy z najlepszych. Trzeba czytać, ja polecam z całego serca. 💓
To miał być pokaz mody na skalę światową. Media, sponsorzy, gwiazdy mody itp. Mariusz i Dominika (czyli Mario i Miśka) prowadzący agencję zajmująca się organizacją takich imprez, już zacierali ręce licząc na wielki sukces. Końcowa scena pokazu miała być bardziej widowiskowa niż reszta, ponieważ miała kończyć się imitacją morderstwa znanej modelki. Niestety imitacja okazała się faktem dokonanym, a wśród podejrzanych osób znaleźli się nie tylko pracownicy agencji, którzy mieli zadbać o ślepe naboje w pistolecie. Jak się okazało wiele osób pretendowało do roli mordercy, ponieważ zabita dziewczyna nie cieszyła się zbytnią sympatią. Mario i Miśka postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczynają własne śledztwo, w którym z wielkim entuzjazmem postanawia pomóc im, uwielbiająca zagadki kryminalne mama Dominiki. Czy detektywom amatorom uda się znaleźć prawdziwego mordercę? Kto i dlaczego miał ochotę zabić znaną modelkę?
Biorąc do ręki książkę liczyłam na dobrą zabawę i nie przeliczyłam się, ponieważ autor zadbał o niebagatelną ilość zabawnych dialogów, a także o sporo prześmiewczych, wręcz ironicznych opisów ludzi i ich zachowań.
Autor ma skłonność do pisania bardzo długich zdań, które gdyby zacząć czytać na wdechu, można skończyć na całkowitym bezdechu.
(…) – Młodzi pseudodziennikarze, zatrudnieni przez wydawnictwa tylko dlatego, że można ich zagnać do roboty na półtora etatu przez siedem dni w tygodniu za najniższą pensję krajową i przy okazji wmówić im, że gdy pracuje się w Internecie, to właśnie tyle powinno się zarabiać – powiedziała Marta, pomna swej krótkiej przygody z jednym z portali modowych, którego właścicielka wszelkie prośby o wypłacenie pensji traktowała tak, jakby ktoś zażądał od niej co najmniej biletu na podróż promem kosmicznym na Marsa. (…)
Ufff, ilość wyrazów w tym zdaniu to nie jest rekord pisarski tego autora.
Książki Alka Rogozińskiego z całą pewnością należą do wyciskaczy łez, tyle tylko, że są to łzy śmiechu, a nie wzruszenia.
Pierwsza połowa tej powieści to taka trochę „przepychanka” zabawnych sytuacji dotyczących wszystkich bohaterów. Trochę satyryczna i mocno humorystyczna.
W tej książce przewija się tyle osób, że gdyby autor ich na początku książki nie przedstawił, to czytelnik w pewnym momencie mógłby się pogubić w tym, kto jest kim.
Pisząc o bohaterach , muszę wspomnieć o jednej z kobiet, która wypisz, wymaluj, bardzo przypomina słynną pannę Marple. Ze spotkań autorskich wiem, że Alek Rogoziński uwielbia powieści Agaty Christie, dlatego wcale się nie dziwię, że coś (a raczej kogoś) z jej twórczości stara się w zakamuflowany sposób przemycić do swoich powieści.
Wracając jednak do fabuły tej książki, muszę przyznać, że miło zaskoczyła mnie druga połowa tej lektury. Po symfonii śmiechu i ironii dotyczącej bohaterów, przenosimy się do kryminału prawie na poważnie. I tu chyba powinnam skłonić głowę w kierunku autora, bo druga połowa książki, oczywiście również okraszona humorem, przyciągnęła mnie całkiem poważnie. A zakończenie… przyznam… szczerze mnie zaskoczyło.
I tak jak po przeczytaniu każdej powieści tego autora, pozwolę sobie na stwierdzenie, że tego typu książki są nie tylko kopalnią humoru, ale również porządnym antydepresantem, który za niewielkie pieniądze potrafi zastąpić drogą wizytę u psychoterapeuty.
W tej tak pełnej prześmiewczości i humoru fabule znajdujemy jednak wątki bardzo poważne, takie przy których w innym gatunku literackim z pewnością uronilibyśmy łezkę wzruszenia. I chyba dlatego właśnie chętnie sięgam po książki tego autora.
Polecam tę lekturę zarówno tym, którzy potrzebują książki lekkiej, łatwej i przyjemnej, jak i tym, którzy czytują wyłącznie kryminały. Jeżeli ktoś potrzebuje porządnego relaksu połączonego z dobrą zabawą, to ta książka jest właśnie dla niego.
Show-biznes od zawsze rządził się swoimi prawami. Możecie mówić, co chcecie, ale jednak przyznacie mi rację, że większość sławnych osób zawdzięcza swój „blask” kontrowersjom, jakie wokół siebie roztaczają. Tego typu celebryci bywają dosłownie wszędzie: na bankietach, premierach filmowych czy nawet pokazach mody. Nie zawsze interesuje ich właściwy cel zgromadzenia, a sam fakt, że można pogłębić znajomości. Wraz z nimi zaistnieje szansa, iż ktoś „wyżej postawiony” ich zauważy, umożliwiając rozwój „kariery”. Tylko jak zabłyszczeć wśród śmietanki towarzyskiej, kiedy cała uwaga kilkudziesięciu, a nawet kilkuset osób skupia się... na morderstwie znanej modelki?
RAZ, DWA, TRZY, MORDERCĄ JESTEŚ... A NIE, CZEKAJ – POMYLIŁAM SIĘ... TAKŻE ZACZNĘ OD POCZĄTKU: RAZ, DWA, TRZY...
Zanim ktokolwiek został pozbawiony życia, pozwolono mi na spokojnie zapoznać się z bohaterami, którym było dane wziąć udział w tym kryminalnym, aczkolwiek pełnym komediowych akcentów przedstawieniu. Alek Rogoziński podsycał ciekawość, wielokrotnie powtarzając, że pochłonięci gorączkowymi przygotowaniami przed największym, najbardziej spektakularnym wydarzeniem towarzyskim roku jeszcze nie zauważyli podrzuconej pod nogi emocjonalnej bomby z opóźnionym zapłonem. A kiedy tylko ta wybuchła – czas nagle przyśpieszył.
Wielowątkowość wprowadziła tutaj co nieco chaosu. Zdarzało mi się pogubić w toczących się wydarzeniach, a nadmiar bohaterów sprawiał, iż od czasu do czasu musiałam sobie przypominać, kto jest kim (dzięki ci, pa... ekhem, Alku za spis postaci!). Nieraz czy dwa wydawało mi się, że część tych pokręconych perypetii można było śmiało wyciąć, na spokojnie pominąć, tyle że... to była specjalna zagrywka autora. Gdyby nie ten fabularny harmider, całe śledztwo nie miałoby aż takiej siły rażenia. Alek Rogoziński specjalnie (!) manewrował między próbującymi dojść do siebie po niespodziewanym morderstwie, wywołując mętlik w głowie. Niemal bezczelnie, raz za razem, próbował wmówić, kto tak właściwie stoi za śmiercią puszcz... znaczy się popularnej modelki, by za chwilę rozmyślić się i przenieść moje zainteresowanie na kogoś innego. Nie powiem, przez jakiś czas opierałam się temu. Wolałam nie dać zapędzić się w kozi róg, ale – niestety – autor zdołał mnie przechytrzyć. Tworzona przeze mnie lista podejrzanych stopniowo malała, skupiając się na poszczególnych osobach, aż w końcu dostałam solidnego „liścia” w policzek, co mnie nieco zabolało. Zrozumiałam, że może przy powieściach młodzieżowych jeszcze umiem uchodzić za wybitnego detektywa, ale przy tego typu książkach muszę się jeszcze wiele nauczyć...
Emocje przy czytaniu „Śmierć w blasku fleszy” niemal sięgały zenitu. Czułam ten dreszczyk ekscytacji, gdy odkrywano świeży trop w sprawie, pozwalający dostrzec coś, co dotąd skrywało w cieniu. A kiedy tylko rozgrzane do czerwoności umysły prawie wybuchały, szybko wślizgiwały się elementy humorystyczne, pozwalające nie tylko na chwilę oddechu, ale też rozluźnienie nerwów. Zdarzało mi się wybuchać śmiechem, gdzie po chwili biłam się po łapach, upominając samą siebie. Przecież nie mogłam zapominać o tym, że na kartach książki nadal czai się morderca, a nikt nie był w stanie przewidzieć jego kolejnych kroków w swej niezrozumiałej dla wielu zabawie!
„NIBY ŻE JA TEGO NIE ROZWIĄŻĘ? POTRZYMAJ MÓJ PŁASZCZ! I KAPELUSZ! I SŁOIKI Z KONFITURKAMI! I TE Z GOŁĄBKAMI! I TE...”
Możecie sobie pisać, że najważniejszymi postaciami są tutaj nie pozwalający sobie na fuszerkę, łasy na domowe obiadki Mario czy próbująca zdrowo się odżywiać, zawsze skora do pomocy przyjacielowi Misia. Możecie sobie jojczyć, że to właśnie oni wzięli sprawy w swoje ręce, dzięki czemu z godziny na godzinę przybliżano się do schwytania mordercy. Nie, nie i jeszcze raz nie. Niepodważalną królową „Śmierci w blasku fleszy” została mama Dominiki, a mianowicie pani Stefania! Starsza kobieta (pewnie za to określenie obdarzyła by mnie takim spojrzeniem, że przez tydzień bałabym się ruszyć, z obawy o rzuconą na mnie klątwę), ku rozpaczy córki, postanowiła sama wywęszyć człowieka odpowiedzialnego za to krwawe zamieszanie, wykorzystując przy tym wachlarz swoich atutów. A co za tym poszło? Wścibskie wpychanie nosa tam, gdzie nie trzeba z domieszką „komplementów”! W międzyczasie zdołała nieźle obsypać „komplementami” swoje dorosłe dziecię, gdzie z jednej strony uśmiech wkradał się na usta, z drugiej natomiast odczuwało się tę nutkę współczucia. Dominika od lat nie usłyszała od mamy miłych słów, co zaowocowało tym, że nie czuła się swobodnie w jej towarzystwie. Nigdy nie wiedziała, kiedy pani Stefania postanowi wbić kolejną szpilę. Ich relacja nie była zdrowa, dlatego też bardzo chciałam, aby wreszcie star... znaczy się „wiecznie osiemnastoletnia” kobieta przejrzała na oczy, nim straci dziecko.
Podobało mi się również poprowadzenie wątku mordercy, który... skrył się pomiędzy innymi bohaterami. Jak gdyby nic śledziliśmy jego losy, nawet nie przypuszczając, że tak właściwie to on jest odpowiedzialny za śmierć uzależnionej od seksu modelki. W sumie, Alek Rogoziński każdej z postaci ofiarował pewne cechy, przez co każda mogłaby zostać oskarżona o celowe pozbycie się denatki. Wiadomo – jednych polubiłam bardziej, innych znacznie mniej, jednak każde z nich wnosiło coś do fabuły, a to najważniejsze!
Twórczość Alka Rogozińskiego to dla mnie żadna nowość. Poznałam już dwie jego książki (obiecuję, że kiedyś nadrobię pozostałe), dlatego wspomnienie o tym, że „Śmierć w blasku fleszy” jest najdojrzalszą w jego dorobku – oniemiałam. Pozwoliłam sobie sama sprawdzić, czy to stwierdzenie w ogóle powinno zaistnieć i przyznam, że... osoba odpowiedzialna za jego głoszenie miała rację. Autor przystopował z kreowaniem wulgarnych, rzucających mięsem niczym Magda Gessler talerzami bohaterek. Poszedł w zupełnie inne strony, pokazując, że nie tylko sprośne żarty i dobrze wplecione w fabułę przekleństwa mogą nas rozśmieszyć, jednocześnie wywołując ciary na plecach. Owszem, od czasu do czasu przewijało się coś takiego, bo przecież – halo – kto chociaż raz nie zaserwował czegoś z tamtych przykładów, niech pierwszy rzuci kamieniem, ale nie da się nie zauważyć, że tym razem skupił się on na skomplikowanych relacjach rodzinnych, tworzących tło dla morderstwa. Alek Rogoziński uświadamia, że wystarczy dosłownie niewiele, aby wyrządzić krzywdę i zrazić do siebie bliskich. A robimy jeszcze gorzej, kiedy nie znamy granic w kwestii pomocy, co może doprowadzić do przykrych konsekwencji...
Podsumowując. „Jeszcze jeden rozdział i idę spać”? Nie w przypadku tej książki! „Śmierć w blasku fleszy” nie tylko nie pozwoli wam się od siebie oderwać, aż nie wylądujecie na ostatniej stronie, ale również zapewni olbrzymi ból szczęki, niezależnie od intensywności śmiechu. Nie można także zapomnieć o nutce ekscytacji i dreszczach grozy, kiedy staramy się rozwiązać narzuconą nie tylko na bohaterów, ale także na nas krwawą zagadkę. To dobrze skrojona komedia kryminalna, na dodatek w dojrzalszym wydaniu. Nie wierzysz? Sprawdź sam!
"Zastanawiam się tylko, od czego by tu zacząć. Może od zapewnienia, że choć zaplanowałam to morderstwo, to bynajmniej go nie..."
Od dawna już miałam w planach zapoznanie się z którąś z książek Alka Rogozińskiego, jednak zawsze coś mnie od takiego spotkania odrywało, a okazuje się, że nie warto było zwlekać, gdyż autor zapewnia fantastyczną rozrywkę kryminalną w lekkiej odsłonie. Mega dawka humoru, niewymuszonego, naturalnego, bezpretensjonalnego. Często ciężko jest mi utrzymać się na fali żartobliwości twórców powieści detektywistycznych, zaś tutaj natychmiast dałam się ponieść rytmowi swobodnego nabijania się z ludzkich ułomności i charakterów, przekroju cech właściwych tak naprawdę każdemu z nas.
Z wyczuciem i taktem, bez drwin i ironii, ale z cierpką nutą ośmieszenia zjawisk społecznych i wybranych indywidualności. Wyraziste i ujmujące krzywe zwierciadło obecnych trendów zachowań celebrytów, bynajmniej nie tylko ze świata mody i mediów, jak sugeruje tytuł, ale również studenckiego, marketingowego, biznesowego i organizacji ekologicznych, te ostatnie zostały mocno oszczędzone, choć czasami przydałoby się i nimi potrząsnąć. Zgrabnie wpleciono w fabułę mniej lub bardziej prawdopodobne ploteczki i pogłoski z pierwszych stron poczytnych obyczajowych gazet i serwisów nowinkarskich, a może nie tylko ich, w końcu miałkość wkradła się już chyba wszędzie. Podobne w brzmieniu do faktycznie ukazujących się, którymi w wątpliwy sposób raczą nas społeczne kanały komunikacji, a przyjmowane są z żarliwą ciekawością.
Uśmiecham się, gdyż wszyscy się z nich naśmiewamy, że zbędne, żenujące, kompromitujące, a nawet uwłaczające, jednak spora część z nas jest z nimi w temacie, choćby w ogólnym zarysie. Ale czyż nie tak działa współczesna promocja, nastawiona na szybkie publicity, w którym jakość odgrywa wtórną rolę, ustępując pierwszeństwa wszechobecnemu rozgłosowi, wyskakiwaniu z lodówek, choć tak naprawdę nie ma się niczego wartościowego do zaprezentowania odbiorcy komunikatów? Brawa dla autora za wywołanie kilkunastu kuriozów i person, a jeśli nawet nie imiennie, to tak zostały przedstawione, że i tak wiadomo o co i o kogo chodzi.
Do pełnej satysfakcji czytelniczej zabrakło mi solidniejszych nut kryminalnych, przyzwyczajona jestem do mocniejszych uderzeń i mroczniejszych klimatów, ale sympatycznie było wyjść poza sferę komfortu i zajrzeć do powieści bazującej głównie na świetnym humorze. Zachwycam się wyjątkowo zwiewną narracją, chciałoby się więcej książek pisanych z taką przejrzystością i jednocześnie zwinnie zaplecioną intrygą, w której wiele się dzieje i w dynamicznych rytmach. Na plus zaliczam również to, że choć nie dałam się zwieść podrzucanym tropom na zagmatwanie zagadki detektywistycznej, jednak do końca towarzyszyła mi niepewność przypuszczeń.
Przed Mariuszem i Dominiką, szefami event agency, spore wyzwanie organizacyjne, zajmują się oprawą ważnego wydarzenia w polskim świecie mody, spektakularnym pokazem dwójki znanych projektantów. Oczywiście miało ono przyćmić wszystkie inne, ale jego efektowność niekoniecznie pokryła się z zamierzeniami. Morderstwo kluczowej modelki staje się newsem dnia, zaś grono podejrzanych rozrasta się w błyskawicznym tempie. I jak to zwykle bywa, równolegle toczą się dwa śledztwa, policyjne i prywatne. Które z nich dojdzie do właściwych wniosków i prawidłowo wytypuje tożsamość zabójcy? A może to jedna z doskonałych zbrodni, tym razem popełniona nie w odosobnieniu, ale na oczach setek osób?
bookendorfina.pl
Mariusz i Dominika, prowadzą agencję zajmującą się organizacją imprez. Kulminacją organizowanego przez nich pokazu mody, ma być strzał z pistoletu. Pistoletu oczywiście naładowanego ślepymi nabojami. Ku przerażeniu organizatorów pokaz kończy się morderstwem modelki Weroniki., córki wpływowej właścicielki agencji modelek. Mariusz i Dominika chcąc ratować własny interes rozpoczynają własne śledztwo. Ku przerażeniu Dominiki, w śledztwie zaczyna pomagać jej matka, wielbicielka kryminiałów Agaty Christie.
Kto i dlaczego zabił modelkę?
,,Śmierć w blasku fleszy" to lekka komedia kryminalna. Powieść wypełniona jest stereotypami dotyczącymi środowiska showbusinessu, bezwzględnym dążeniem do zrobienia kariery, nawet po nomen omen po trupach, dowcipnymi dialogami, oraz celnymi odniesieniami do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce.
Postaci są dobrze scharakteryzowane, czasami groteskowo przerysowane, co tylko podkreśla komizm powieści.
Jeśli macie ochotę na wciągającą ale jednocześnie lekką lekturę to ,,Śmierć w blasku fleszy" jest jak najbardziej dla was.
Śmierć na pokazie mody? taki był plan, ale rzeczywistość przerosła oczekiwania, gdyż modelka już nie wstała z wybiegu (jak było zaplanowane).
Najbardziej zapamiętałam postać mamuśki, która przyjeżdża z prowincjonalnego Ciechanowa, aby lepiej dogadywać się z chłopakiem swojej córki niż nią samą. No i rozwiązuje zagadkę - kto zabił
Opowieść o dwójce właścicieli agencji organizującej pokazy mody. Dominika i Mario organizują pokaz dla słynnego projektanta, który nie zadowoli się prostymi rozwiązaniami. Jego pokaz ma być oryginalny z improwizowanym morderstwem na koniec. I tak też się dzieje jednak do morderstwa dochodzi na prawdę. Główni bohaterowie wspierani przez mamę Dominiki poszukują sprawcy, przez co cała książka jest bardzo komiczna. Na pewno nie jest to kryminał czy thriller. Może wątek z morderstwem by to sugerował, ale sposób zachowania bohaterów i to co robią i mówią jednoznacznie pozwala mi zakwalifikować tę książkę jako komedia może nawet trochę infantylna.
Świat mody i show biznesu, gdzie celebryci pozują na czerownym dywanie, znani z telewizji i pierwszych stron portali plotkarskich blyszczą w blasku fleszy.
Mario i Miśka przygotowują pokaz, oczywiście w ich przypadku pech nie odpuszcza, po licznych problemach organizacyjnych, pomyłkach i trudnościach, spełnia się jeden z najgorszych możliwych scenariuszy, główna atrakcja, którą jest wymierzenie z broni do modelki wieczoru ze ślepej amunicji okazuje się śmiertelnych strzałem. W finale pokazu ginie modelka. Prowadzeniem sprawy morderstwa zajmuje się komisarz Darski. Mario i Dominika również próbują na własną rękę dojść prawdy. Do akcji wkracza też mama Miśki pani Stefania, zakochana w powieściach kryminalnych, która swoim temperamentem oraz komicznym poczuciem humoru ożywia powieść.
Komedia kryminalna ze sprawnie ukrytą intrygą oraz zapewnioną dawką humoru.
Moim zdaniem początkowe książki Alka Rogozińskiego były dużo lepsze niż te najnowsze. Bo choć też różnie bywało, to spędzałam z nimi miło czas. Najnowsze, moim zdaniem są zwyczajnie przegadane, nudne i coraz mniej zabawne. Wielka szkoda.
CZASEM ZAMIAST SKARBU MOŻESZ ZNALEŹĆ... ZBRODNIĘ. Kiedy Paulina Marzec, dziennikarka popularnego portalu informacyjnego, dostaje do napisania artykuł...
Jeden telefon od zdradzonego przez żonę przyjaciela zmienia całe życie młodej dziennikarki, Ilony Kruk. Kiedy okazuje się, że kochanek niewiernej żony...
Ocena: 5, Przeczytałem,
Do przeczytania komedii kryminalnej „Śmierć w blasku fleszy” Alka Rogozińskiego zachęcił mnie sam tytuł, który wskazuje na to, że książka związana jest ze środowiskiem mody, którym sama się interesuję. Czytając wcześniej inną książkę tego autora: „Zbrodnia w wielkim mieście”, która mi się podobała stwierdziłam, że również „Śmierć w blasku fleszy” będzie miłym sposobem na spędzanie czasu. Nie myliłam się, ponieważ książka ta okazała się równie lekką, ciekawą i pełną czarnego humoru komedią kryminalną, którą przeczytałam w dwa dni.
Głowni bohaterowie, czyli Mario i Miśka prowadzą agencję "360 stopni" zajmującą się organizacją imprez, pomaga im przy tym (a raczej utrudnia swoją nieudolnością) stażystka Iwcia. Podejmują się oni zorganizowania pokazu mody, najpopularniejszego polskiego projektanta. Pokaz ten napotyka jednak wiele trudności, co powoduje wielki stres Mario i Miśki. Organizatorzy mają w planach zakończyć pokaz mody symulowanym zabójstwem jednej z modelek. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem… Nagle okazuje się, że podczas wydarzenia dochodzi do prawdziwego zabójstwa. Ktoś podmienił ślepaki na prawdziwe naboje… Od tego czasu rozpoczyna się dochodzenie. Mario i Miśka sami próbują dowiedzieć się prawdy i znaleźć sprawcę zabójstwa. Pomaga im w tym zainspirowana kryminałami Agathy Christie matka Miśki, czyli pani Stefania, ponieważ o zabójstwo zostają podejrzane niewinne osoby, między innymi bardzo lubiana przez panią Stefanię stażystka Iwcia.
Na początku "Śmierci w blasku fleszy" został zawarty spis bohaterów opisany w interesujący i śmieszny sposób. Uważam, że jest on przydatny, bo czasami ciężko zapamiętać wszystkich bohaterów w takich książka jak ta, gdzie akcja szybko się toczy. Występuje również dużo dialogów, co sprawia, że czyta się szybko. Jest wiele ciekawych postaci, które śmieszą swoim zachowaniem. W komiczny sposób została przedstawiona specyficzna stażystka Iwcia, która jest również tajemniczą postacią, bo mimo swojej nieudolności ukończyła psychologię. Śmiesznie przedstawiona jest bezsilność jej szefa, czyli Mario, wobec głupoty swojej stażystki. Również barwną postacią jest pani Stefania, która w komiczny sposób narzeka ciągle na swojego męża i robi uwagi swojej córce odnośnie jej wagi. Czytając, trudno było się domyśleć kto doprowadził do zabójstwa modelki, dlatego ciężko było się oderwać od tej książki. Wiele zaskakujących wątków sprawiały, że podejrzewałam się o morderstwo niewinne osoby. Sposób w jaki zginęła modelka skojarzył mi się trochę z pewnym wątkiem meksykańskiej telenoweli "Nie igraj z aniołem", którą kiedyś oglądałam. Podobnie jak w książce, podczas wielkiej imprezy (w telenoweli była to sztuka teatralna) podmieniono ślepaki na prawdziwe naboje, przez co została postrzelona aktorka (oczywiście przeżyła, jak to bywa w takich telenowelach, ponieważ była główną bohaterką). Wracając do książki, jest ona kierowana do osób lubiących lekkie, pełne humoru powieści. Czytanie jej to idealny sposób na zrelaksowanie się po ciężkim dniu. Mimo wątku śmierci można przy niej odetchnąć i pośmiać się z wielu opisanych komicznie scen i dialogów.
Polecam przeczytać „Śmierć w blasku fleszy” osobom, które lubią lekkie komedie kryminalne i chcą się pośmiać oraz osobą lubiącym czytać ciężkie kryminały, które czasem chcą odpocząć od swoich ambitnych powieści. Nie można przy tej książce się nudzić, dlatego jestem pewna, że każdemu się spodoba.