Kolejna książka z cyklu Baśka Zajda, jednej z najpopularniejszych polskich serii kryminalnych
Czy można uciec przed demonami kryjącymi się w przyrodzie i w ludzkiej skórze?
1969 rok. Ucieczka przed przeszłością nie skończyła się dla Jadzi tak, jak planowała. Nowy rozdział w nadmorskich Marucicach zmusił ją nie tylko do walki o swoje życie, ale nawet do sięgnięcia po znane od pokoleń góralskie czary.
2022 rok. Właścicielka pensjonatu w Marucicach, w którym Baśka Zajda chciała spędzić urlop, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Podejrzewana między innymi o to, że spaliła ambony lokalnym myśliwym, nie cieszyła się zbytnią sympatią mieszkańców. Jedyną osobą, z którą utrzymywała kontakt, była staruszka z budzącego grozę poniemieckiego domostwa. Wkrótce tajemniczo znikają kolejne osoby.
Jaki plan wobec Baśki Zajdy miał los, kierując ją właśnie do tego miejsca? Czy w drodze do prawdy uda jej się przedrzeć przez mgłę niedopowiedzeń i magicznych zaklęć?
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-05-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 376
To już czwarte spotkanie z policjantką Baśką Zajdą z Zawoi. Polubiłam tę bohaterkę, stała mi się bliska, bo ona (tak jak ja), jest na zewnątrz twardą kobietą, ale w środku całkiem na odwrót. Stara się nie pokazywać swojej słabości innym, chociaż przecież ma wiele powodów, by rzucić to wszystko i wyjechać w nieznane...
I w tej części jakby to właśnie zrobiła, bo po przeżytej traumie wyjeżdża z Zawoi razem z matką. Obie wybierają się nad morze. Matka jedzie do sanatorium, a Basia wynajęła domek kampingowy w pobliskiej miejscowości. Początkowo planowała zamieszkać w jurcie, lecz po wpłaceniu zaliczki za pobyt, straciła kontakt z właścicielką. Mimo to nie zrezygnowała z wyjazdu i żegnając się z ukochanymi górami, zostawiając dziadka Uciechę z wiernym psem Juhasem, ruszają w drogę.
"Nie zdawała sobie sprawy, jak będzie tęsknić za tymi widokami, jak bardzo będzie jej brakować gór."
Gdy Baśka pomogła mamie zameldować się w sanatorium, pojechała do Marucic, gdzie miała zamieszkać. Jadąc tam, zauważyła, że sąsiadować będzie z polem, na którym stoją jurty. To właśnie tam miała zamieszkać. Postanawia dowiedzieć się, dlaczego jej pobyt nie jest możliwy lub chociaż domagać się będzie zwrotu zaliczki.
Okazuje się jednak, że właścicielka zaginęła i nikt z sąsiadujących nie wie, co się stało. Może pojechała do męża przebywającego za granicą?
Gdy mąż właścicielki wraca do domu, zgłasza zaginięcie żony. Baśka postanawia pomóc mu w poszukiwaniach. Zamiast odpocząć, zabiera się pracy..., a my razem z nią próbujemy również prowadzić swoje dochodzenie.
Autorka bardzo płynnie przeplata teraźniejszość w Marucicach z wydarzeniami z przeszłości, zaczynając od 1969 roku. To właśnie w tym czasie góralka Jadzia przybyła do tutejszego PGR-u z synem Andrzejem. Tak się składa, że ona również mieszkała w Zawoi... Uciekła od męża pijaka i awanturnika żeby podjąć pracę jak najdalej od niego. Czy uda się jej ułożyć na nowo życie? Czy będzie tu szczęśliwsza? Jak jej nieletni syn poradzi sobie z dala od ojca i od ukochanych gór?
"Do PGR-ów ściągali ludzie z całego kraju. Każdy zwabiony zachętami władzy, marzył o krainie mlekiem i miodem płynącej. Na plakatach przedstawiających mężczyznę jadącego nowoczesnym kombajnem nie było widać znoju."
"Przymknęła oczy i wchłaniała w siebie niezwykły zapach. Do tej pory myślała, że tylko góry są piękne. Jak bardzo się myliła! Morze okazało się cudowne."
Pamiętam te nabory pracowników do PGR-ów, była w tamtych latach dzieckiem, ale tuż obok mojego miasteczka na Mazurach, również zaadaptowano dawny dworek na siedzibę takiego gospodarstwa a później wybudowano nawet kilka bloków dla pracowników (czterorodzinnych, tzw. "czworaków"), w tamtych latach przyjechało do nas sporo rodzin z całego kraju. Większość została do dziś.
Dlaczego autorka przeplata te dwa wątki? Co mają ze sobą wspólnego oprócz Zawoi? Co łączy losy tych kobiet? Jakim cudem Baśka trafiła akurat do Marucic?
Książka wciąga w swoją fabułę, że trudno odłożyć ją na później a wartka akcja sprzyja szybkiej lekturze. I mimo tego, że podejrzewałam jakie będzie zakończenie, to niektóre fakty mnie zaskoczyły.
Chociaż każdy tom tego cyklu można czytać odrębnie, gdyż każda książka opowiada inną fabułę, to biorąc pod uwagę, że autorka czasem nawiązuje do wydarzeń z poprzednich części, to lepiej jest czytać według faktycznej kolejności.
Wierzysz w przesądy i zabobony? Ja chciałabym powiedzieć, że nie, na widok czerwonej wstążki na wózku uśmiecham się pod nosem, ale nie chciałabym żeby ktoś mnie przeklął, a większość ludowych mądrości traktuję z pewnym respektem.
Takimi mądrościami nasączona jest książka autorstwa Ireny Małysy wydana przez Wydawnictwo Mova "Demony Babiej Góry" I między innymi tym mnie oczarowana, ale nie tylko....
Jest to kolejny tom przygód policjantki Baśki Zajdy, która tym razem jedzie nad morze do Marucic, kurować się po traumie z poprzedniej książki. Jednak spokojny odpoczynek nie jest jej dany, gdyż szybko angażuje się w sprawę zaginięcia kobiety, w której pensjonacie miała się zatrzymać. Sytuacja jest skomplikowana, zaginiona nadepnęła na odcisk nie jednemu z sąsiadów i zadarła z kastą miejscowych myśliwych. Po drodze wychodzą na jaw i inne zbrodnie z okolicy...
Równolegle śledzimy losy Jadzi, która w latach 60' uciekła do Marucic z gór przed ukrytym tam złem i biedą. Kobieta zabrała ze sobą szesnalotniego syna, zatrzymali się w PGRze, gdzie mieli pracować i rozpocząć nowe, normalne życie. Jednak zło i tu odnalazło Jadzię, kobieta broni się przed nim jak umie, wykorzystuje do tego również stare ludowe obrzędy i zaklęcia.
Mimo odstępu lat obie historie łączy walka ze złem, odkrywanie mrocznych tajemnic i najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Czy dobro zawsze wygrywa?
Cały czas jestem pod wrażeniem tej historii! Autorka uplotła doskonały wątek kryminalny, doprawiła go ulotnym, nierzeczywistym mrokiem i poczuciem zagrożenia. Szanuję bardzo wplecenie wątku myśliwych, którzy w dzisiejszych czasach niestety często bywają właśnie tacy, jak ci w książce. Jeśli chodzi o cały cykla, ja czytałam tylko pierwszy tom i w tym widzę nawiązania do niego, ale nie odczuwam w żaden sposób braku tego, co pomiędzy. Na pewno da się zrozumieć i docenić tę historię i bez znajomości pierwszego tomu 🙂. Jak dla mnie jest genialna i polecam ją każdemu miłośnikowi gatunku.
Demony,
demony,
demony...
Szepczą, złorzeczą, przeklinają,
spod Babiej Góry klątwy składają.
Wróżby okrutne, przerażające,
żółcią nienawiści się mieniące.
Z gór jej smutna dusza wyrwana,
w ucieczkę przed złem schwytana.
W nadmorski świat przybyła,
demonów moc niezmierzoną odkryła.
Aż ogień nadejdzie i zło wypali,
mroczną toń przeklętego domu oddali.
Ta historia zaklęta w przeszłości,
w obrazie przerażającej wściekłości.
Kiedyś życie okrutnie odebrane,
dziś wybrzmi tajemnicą skrywane.
A demony szepczą okrutnie,
by przeszłość wybrzmiała powtórnie.
Przeszłość z teraźniejszością składają życiu w ofierze swoje demony. Swoje klątwy, mroczne obrazy i ciemności ludzkich dusz. Odebrały życie kiedyś i odbierają życie teraz. Pośród magicznej mocy ziół, pośród mroków człowieczej natury, rzucanych uroków i magii, wyłania się historia osnuta wyjątkowo gęstym klimatem. Ten klimat żyje w tej opowieści, zmysły osnuwa mgłą niepokoju, intensywnie bardzo.
Koniec lat 60., gospodarstwo PGR, Marucice i Jadzia, szukająca schronienia przed złem pozostawionym w górach. Ale zło nie odpuszcza. Jest wszedzie. Czai się w oczach tamtej kobiety. I przyniesie śmierć. Doświadczy tragedią. Odbierze spokój. Zadomowi się i nie odejdzie póki prawda nie wybrzmi.
2022 rok, to samo miejsce i Baśka, która w te mroczne tonie przeszłości wpadła. Zdeterminowana, lecz teraz naznaczona blizną, przypominającą o tragedii. I jeszcze czymś. Po stokroć powodującym bólu utratę. Czy odszuka zaginioną w Marucicach kobietę? Czy odnajdzie siebie i będzie miała siłę powstać?
Ogromna strata z tej opowieści płynie. Chyba największa, jakiej może doznać jeszcze niedoświadczone maleńką obecnością matczyne serce. Smutna to opowieść o nienarodzonym niejednym życiu. O ciemności duszy człowieka, która zatruwa to, co dobre. O tym, że demony nie odchodzą. One czychają w ludzkim umyśle, z przeszłości do teraźniejszości wkraczają, krzątają się obok i tylko patrzeć, kiedy wpełzną i przyniosą cierpienie.
Po przeczytaniu pierwszego tomu, który mnie nie zachwycił, odpuściłam tę serię. Jednak tutaj skuszona pozytywnymi opiniami, dałam tej książce szansę. I nie żałuję.
Tym razem zamiast do urokliwych Bieszczad autorka zabiera nas nad równie piękne i wietrzne morze. Główna bohaterka Baśka Zajda totalnie zmienia klimat, wyjeżdża wraz z mamą na urlop. Chcę przejść serię zabiegów likwidujących blizny na twarzy po oparzeniu, które do tej pory są jej największym utrapieniem. Niestety, ale to nie oznacza, że ten czas spędzi w spokoju. Czeka ją wiele zamieszania i zawirowań, nie zabraknie zagadek kryminalnych, tajemniczych zaginięć i trupów.
.
Historia opisana jest dwutorowo, jedno miejsce, a dwa czasy. Dwie linie czasowe przedstawiają dwa różne zdarzenia niemające ze sobą na początku nic wspólnego. Z czasem każdy z tych elementów układanki zaczyna wskakiwać na swoje miejsce, a skrywane przez lata tajemnice, czy dokonane zbrodnie splatają się ze sobą na koniec i doprowadzają powieść do finału.
.
Chociaż spotykam się już po raz czwarty z powieścią autorki, niestety nie miałam okazji czytań tej przedostatniej, to nadal jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że autorce z taką lekkością przychodzi pisanie tak fantastycznych kryminałów. Za każdym razem udaje jej się przyciągnąć czytelnika do siebie, utrzymać go w niepewności, a na koniec zrzucić na niego bombę w postaci spektakularnego zakończenia. Czyta się ją bardzo szybko, akcja jest dynamiczna i spójna, nie ma zbędnych opisów i wątków. Historia pochłania od samego początku, trzymając do końca z szarganymi nerwami i obgryzionymi paznokciami.
Naprawdę polecam całą serię, żadna z tych części poziomem nie odbiega od siebie. Są to bardzo dobre kryminały, z nutą górskiego i wakacyjnego klimatu.
NOCĄ SPACERUJĄ UPIORY
„Demony Babiej Góry” to czwarta odsłona serii, której bohaterką jest policjantka Baśka Zajda. Irena Małysa tym razem rzuciła swoją bohaterkę daleko od ukochanych gór. Zwyczajny wyjazd nad morze okaże się początkiem niezwykle dramatycznej historii...
Baśka Zajda udaje się wraz ze swoją matką do nadmorskiej miejscowości Marucice. Ma to być miły czas spędzony na leczniczych zabiegach, spacerach i odpoczynku. Baśka chce wyjaśnić sprawę zaliczki, którą wpłaciła za pobyt w pewnym ośrodku. Właścicielka milczy, a miejsce wydaje się opuszczone. Okazuje się, że kobieta zaginęła, a w wiosce miała licznych wrogów. Mimo, że policjantka stara się unikać angażowania w miejscowe sprawy, to nie dane jej będzie spędzić wolnego czasu w spokoju. Czy zaginiona zadarła z bardzo niebezpiecznymi ludźmi? Jaki związek ma ta sprawa z wydarzeniami, które rozegrały się niemal pięćdziesiąt lat wcześniej na terenie miejscowego PGR-u? Zajda będzie musiała zmerzyć się ni tylko z niezwykle skomplikowaną sprawą, ale także z własnymi demonami.
Legendy, ludowe wierzenia, namiętności i śmierć – Irena Małysa stworzyła iście wybuchowy koktajl. Dwie płaszczyzny czasowe, dwie różne historie i kapitalne łączenie wątków. „Demony Babiej Góry” to rasowy kryminał, który wiedzie nas przez pogmatwane ludzkie losy. Każda z tych historii to dramat – dramat człowieka, rodziny, dziecka. Małysa sprawnie kreśli gęstniejącą atmosferę narastającego zła. Posługuje się prostymi trikami, które sprawiają, że trudno jest oderwać się choćby na chwilę od tej książki. Warsztatowo pisarka doskonale tworzy fabułę. Jednakże tym, co wyróżnia ją pośród dziesiątków, jeśli nie setek, autorów parających się gatunkiem jest umiejętność kreślenia wiarygodnych portretów psychologicznych postaci i kreowania swoistego misterium lęku. Jakaż tu jest mroczna aura ! Bardzo częstym zabiegiem jest przeplatywanie wydarzeń aktualnych z wątkiem z przeszłości, ale Małysa zaskoczyła mnie doborem realiów. Osadziła akcję jednej linii czasowej u schyłku lat sześćdziesiątych na terenie PGR-u za bohaterów przyjmując zatrudnionych tam robotników. Nie spotkałam się dotąd, by ktoś eksplorował tę tematykę we współczesnym kryminale. I to jest strzał w dziesiątkę. Imponujące wrażenie robi to jak pisarka przejmująco opisuje pracę w wielkim gospodarstwie socjalistycznej dumy i z dużym realizmem zarysowuje codzienność pracujących tam ludzi. Przybyli z najodleglejszych zakątków kraju, mamieni wizją pracy w postępowych gospodarstwach, często szybko byli brutalnie odzierani ze złudzeń. Wielkie ukłony należą się Irenie Małysie za poruszenie tego tematu i głęboką analizę zagadnienia.
Małysa pisze tak, że każdy szczegół ma znaczenie. Nawet gdy wydaje się, że nie dzieje się coś, co jest szczególnie istotne dla fabuły powieści, autorka sprytnie przemyca wątki, które wzbogacają jej opowieść. Brutalnie obchodzi się ze swoimi bohaterami, rzuca ich w wir bolesnych zdarzeń, a wszystko to sprawia, że można śmiało powiedzieć, jak bardzo życiowa jest ta książka. Baśka Zajda, która sama boryka się z bolesnymi przeżyciami, natrafia na sprawę, która sprowadzi ją do przedsionka piekła. Małysa tworzy postaci złożone i niejednoznaczne. Potrafi wyciągnąć esencję z pozornie nieistotnych zdarzeń. Pisze w sposób bardzo empatyczny, z dużą znajomością ludzkiego umysłu i uczuciowości. W tej opowieści uczucia grają pierwszoplanową rolę. To one są motorem napędowym wydarzeń. Miłość, zawiść, nienawiść i żal. Pełen wachlarz emocji, które sterują poczynaniami ludzkości. Od pięknych i wzniosłych po najpodlejsze. Małysa przenika do głębi, drobiazgowo analizuje emocje. Jest w tej powieści mnóstwo krzywd, niesprawiedliwości i bólu. Autorka nie boi się trudnych zagadnień i bezpardonowo rozprawia się z mentalną zaściankowością. Podoba mi się styl Małysy, jej umiejętność przemycania własnych spostrzeżeń i duża wnikliwość.
„Demony Babiej Góry” to jedna z tych książek, które nie dają łatwo o sobie zapomnieć. Napisana na wysokim poziomie i mrożąca krew w żyłach. Wielowymiarowość tej powieści jest fascynująca. Można zarwać przez nią noc, to pewne, ale jest tak, że ta historia nie odejdzie od nas łatwo. Dotyka najczulszych strun i otwiera rany. Budzi demony. Każdy z nas jakieś ma. A one, gdy się zbudzą, lubią podążać u naszego boku. Jeżeli o jakiejś powieści można powiedzieć, że jest perfekcyjna, to na pewno o tej. Irena Małysa zabiera nas w otchłań zbrodni, obnaża szyderstwo i hipokryzję, ukazuje złożoność ludzkiej natury. Świetnie napisana, wielowątkowa, a przede wszystkim inteligentnie skonstruowana historia. Uczta dla ducha. Diabeł gorąco poleca.
❓Wierzycie w przesądy i uroki❓
📚Temat uroków i ludowej magii przybliży nam najnowsza książka Ireny Małysy „Demony Babiej Góry”.
📚Książka to kolejna powieść opowiadająca o losach policjantki Barbary Zajdy, która prosto z pod tytułowej Babiej Góry przyjeżdża na urlop do Marucic - małej nadmorskiej miejscowości.
Zajda tuż przed przyjazdem na urlop traci kontakt z właścicielką pensjonatu, w którym wynajęła jurtę. Czując się lekko oszukana próbuje odzyskać swoją zaliczkę, jednak kemping zdaje się być zamknięty. Jak się okazuje, właścicielka niebyła lubiana przez okolicznych mieszkańców. Policja zdaje się być niewzruszona, gdy zaginięcie zgłasza jej narzeczony.
📚Taką samą drogę ponad pięćdziesiąt lat wcześniej przebyła Jadwiga, chociaż ta przybyła nad morze za pracą do działającego w tym miejscu PGRu. Jednak nie wszyscy tam byli jej przychylni. Wkrótce po jej przyjeździe krowy, za które była odpowiedzialna zaczynają chorować.. kobieta znajduje świńską szczecinę związaną powrósłem- dokładnie wie co to oznacza, ktoś rzucił urok na jej krowy...
📚Książka opowiada o losach tych dwóch kobiet. Czasy współczesne przeplatają się z przeszłością, aż na końcu książki splatają się w jedno. Uwielbiam historie pisane w ten sposób, zwłaszcza jak retrospekcje przybliżają chociaż częściowo czasy, które działy się w rzeczywistości.
📚Historia, którą tu poznajemy jest zupełnie nowa, ale poprzednie książki z serii mają związek z tym co się dzieje z główną bohaterką, dlatego warto czytać chronologicznie. Niestety ja tak nie czytałam, oczywiście odnalazłam się w tej historii, jednak nie wszystkie wątki były dla mnie całkowicie zrozumiałe. Z chęcią wrócę jeszcze do świata Baśki Zajdy pod Babią Górę :)
Książka została napisana dość zabawnym piórem, mamy tu używane słowa naszych dziadków i pradziadków, gdzie nie o wszystkich słyszałam. Nie czytałam również wcześniejszych trzech tomów, ale fabuła jest skonstruowana tak, że równie dobrze może to być osobna historia. Mamy tu taki urywek, gdzie kobieta wyjeżdżała zabierając ze sobą pierzynę, którą i tak później chłop jej odebrał. Niby to było śmieszne, ale na podstawie dokładnych faktów, które znam, kiedyś właśnie tak to wyglądało. Nie brało się wiele rzeczy, tylko najważniejsza była właśnie ta pierzyna. Podobno gdzie ona, tam i dom był człowieka. Autorka w jednej rzeczy ma ogromny talent. Kogokolwiek by nie opisywała, a było to z punktu widzenia postaci, to osoba, którą ta postać widziała zawsze była opisywana w taki sposób, aby wydawało się, że nie żyje, albo jest duchem. To było tak absorbujące, że zawsze towarzyszył mi przy tym strach i wyczekiwanie. Przeważnie te osoby były dostrzegane nagle, albo pojawiały się znikąd. Wszystko przez to, że najwięcej miejsca zajmują opisy bohaterów gdzie podążają, co ze sobą mają, a nie to gdzie idą, po czym i co widzą w oddali czy z bliska. Były takie momenty, że zastanawiałam się, czy to może sen, albo ktoś ma jakieś omamy lub przewidzenia. Mamy tu bowiem kobietę, nie jedną, która zna się trochę na czarach, ktoś jakby szeptucha. Ona potrafi czytać z oczu i sposobu zachowania. I poznaje również, czy ktoś zna się na tym, co ona. Dużo zawiłości budzi tu fakt, że opowieść dzieje się obecnie i dawno temu, a wydarzenia jakby z jednego czasu uzupełniają te drugie. Tutaj każda rzecz jest bardzo tajemnicza. Zaczynają znikać ludzie i nikt nie wie co się dzieje. Czyżby dawne czary i kobiece dary mają coś z tym wspólnego?
Przed wami ogromnie hipnotyzująca historia! Z tą historię się przepada, bo za nic nie można jej przewidzieć. Uwielbiam takie historie, gdyż ogólnie temat szeptuch jest mi znany i bardzo go lubię. Niech wierzy kto chce, ale takie osoby wciąż żyją i przekazują swój dar kolejnym pokoleniom. Bardzo ją polecam!
To było moje pierwsze spotkanie z Baśką. Niby ok, zrozumiałam o co chodzi, ale jednak było trochę momentów, kiedy chciałam widzieć co wydarzyło się wcześniej.
Zaskoczyło mnie tu miejsce akcji. Kupiłam książkę w ciemno, ponieważ spodobał mi się tytuł i okładka, a tu wyjechałam zupełnie nie tam, gdzie chciałam być. Ogólnie historia w porządku, choć bez szału. Dwie ramy czasowe, które na końcu się sprytnie łączą. Mnie bardziej zainteresowały te dawniejsze losy.
"Demony Babiej Góry" to na chwilę obecną ostatni tom cyklu o policjantce Barbarze Zajdzie. Tak dobrze słuchało mi się tych historii, że aż mi szkoda.
Baśka wyjeżdża wraz z mamą Celiną nad morze. Policjantka rusza do niewielkich Marucic, gdzie zamierza spędzić urlop, a Celina do sanatorium. Kiedy dociera na miejsce, okazuje się, że właścicielka pensjonatu, w którym Baśka wynajęła pokój, Daria, zniknęła. Wcześniej wielokrotnie naraziła się lokalnym mieszkańcom, szczególnie myśliwym. Była przeciwna polowaniom, czemu często dawała wyraz, więc nic dziwnego, że została oskarżona o spalenie ambon w lesie. Gdzie podziała się kobieta?
Drugi tor czasowy to rok tysiąc dziewięćset sześćdziesiąty dziewiąty. Bohaterką jest tutaj Jadzia, która z Zawoi przenosi się do Marucic do PGR-u, gdzie ma nadzieję rozpocząć wraz z nastoletnim synem życie od nowa, z dala od męża-potwora. Nie jest jej lekko, praca przy krowach jest ciężka, a środowisko pełne niechęci, a Jadźka musi uciekać się do czarów, by przetrwać trudne chwile. Życie tamtejszych ludzi wypełniają uroki, zabobony, zazdrość i zło. Nie obędzie się bez zbrodni, której konsekwencje sięgną współczesnego wątku czasowego.
Jak zwykle Baśka nie odpocznie na urlopie. Zresztą policjantka nie usiedzi na miejscu zbyt długo, więc można się było tego spodziewać ;-) Szybko rozpoczyna śledztwo. Grzebie w przeszłości lokalsów, szuka powiązań, rozpytuje, próbując rozwiązać zawiłą zagadkę. czy jej się to uda? Akcja szybko wciąga i ani się obejrzymy, a prowadzimy śledztwo razem z Baśką.
Mam nadzieję, że to nie ostatni tom tej serii i wkrótce będę mogła wrócić pod Babią Górę. czekam z niecierpliwością.
"Ona była zła. Patrzyła jej prosto w oczy z krzywym uśmiechem. Z ni to drwiną, no to przywitaniem."
.
Tym razem pani Małysa zabiera nas w nadmorskie klimaty. Niestety nie będzie pięknie, słodko i kolorowo. W Marucicach powieje grozą, a atmosfera zrobi się ciężka pod naporem przeróżnych wydarzeń. Autorka pokusiła się o splot dwóch płaszczyzn czasowych - co osobiście bardzo lubię, ponieważ uważam iż pozwala to jeszcze głębiej wgryźć się w całą opowieść - z których każda została owiana aurą tajemniczości.
.
Rok 1969 Jadwiga wraz z synem opuszczają okolice Babiej Góry. Nadmorskie Marucice mają być ich ucieczką od przeszłości. Jednak miejsce, które miało być ich azylem okaże się nie do końca bezpieczne. Kobieta aby ratować siebie i swojego syna sięgnie po góralskie czary.
.
Rok 2022 Basia Zajda wraz z matką przyjeżdżają do Marucic. Już na wstępie pojawia się problem. Znika właścicielka pensjonatu, która oprócz zatargu z lokalnym kołem myśliwskim, z resztą mieszkańców także nie utrzymywała przyjaznych kontaktów. Wkrótce bez wieści przepadają kolejne osoby, a Baśka decyduje się rozwiązać tą zagadkę.
.
"Demony Babiej Góry "to książka o fabule mrocznej, momentami trudnej oraz z intrygującymi elementami czarów i uroków. Autorka obnaży ludzką psychikę i udowodni, że zagrożeniem nie są zabobonne wierzenia czy uroki. Największym zagrożeniem jest człowiek. Człowiek, który czuje wewnętrzne zło i chęć jego czynienia poparte zemstą.
I choć wydarzenia z roku 2022 niosą ze sobą zagadkowe śledztwo Zajdy, to dla mnie rok 1969 gra tu pierwsze skrzypce. To on da początek temu wszystkiemu, co wydarzy się później. A historia Jadwigi przepełniona właśnie tymi urokami i zabobonami nadaje temu wszystkiemu rytm.
Fani dobrego kryminału będą usatysfakcjonowani. Klimat, bohaterowie, zwroty akcji. To wszystko przemawia na korzyść powieści.
"Każdy miał jakieś tajemnice. Zwłaszcza tu. Czasem wychodziły na światło dzienne...".
Wyjazd do nadmorskich Marucic miał być czasem pełnym spokoju i regeneracji. Jednak od samego przyjazdu Baśkę zastanawia brak kontaktu z właścicielką pensjonatu w którym wstępnie miała nocować. Na miejscu okazuje się, że kobieta zniknęła, a zaniepokojony partner obawia się najgorszego. Można było odczuć, że zaginiona nie cieszyła się zbytnią sympatią wśród mieszkańców, a jedyną osobą, z którą utrzymywała regularny kontakt, była staruszka z niszczejącego i budzącego grozę poniemieckiego domostwa. Baśka angażuje się w poszukiwania, stopniowo zagłębiając się w lokalną społeczność. Komuś jednak bardzo zależy żeby nie odkryła prawdy i zrobi wszystko, by jej przeszkodzić...
Demony Babiej Góry to czwarta odsłona serii z Baśką Zajdą, która utrzymuje dobry poziom poprzednich części i wciąga od pierwszych stron. Mroczne tajemnice z przeszłości w przemyślany sposób splatają się z tymi współczesnymi. Kolejny raz jesteśmy świadkami, jak wielki wpływ na teraźniejsze wydarzenia ma przeszłość. Z napięciem śledziłam losy Jadzi która w 1969 roku postanowiła wraz z synem opuścić rodzinną Zawoję i zacząć nowy rozdział w Marucicach. Ciężka praca w PGR okazuje się jednak nie do końca tym, czego oczekiwała, a jawna niechęć współpracownic staje się początkiem dramatycznych wydarzeń.
Znając charakter Baśki, nie zdziwiło mnie, że z takim zapałem podeszła do poszukiwań zaginionej kobiety, nawet w obliczu zmian, które szykują się w jej życiu. Ta niezłomność w dotarciu do prawdy i tym razem nie pozwoli cieszyć się urlopem.
To historia utkana z emocji, trudnych relacji międzyludzkich, skrywanych tajemnic i bezgłośnego cierpienia. Niepowtarzalna atmosfera małego miasteczka, szczypta magii oraz napięte stosunki w nim panujące sprawiają, że poruszamy się po omacku, wypatrując wskazówek, które pomogą znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania. Polecam całą serię.
" [...] Ona ma w sobie coś takiego, że jak się jej postawisz, to zaraz żałujesz. [...]"
Jedną z moich ulubionych książkowych bohaterek jest Baśka Zajda. Ta dziewczyna ma coś w sobie takiego, że przyciąga same nieszczęścia. W czwartym tomie pod tytułem "Demony Babiej Góry" jej życie wywróci się do góry nogami. Irena Małysa przygotowała dla niej mnóstwo niespodzianek. Tylko, czy one będą dla niej miłe? Bałam się o jej życie. Miejscami serce podchodziło mi do gardła i zaczynałam panikować. To były genialne emocje. Dziękuję za to autorce.
Poznałam również jeszcze jedną główną postać, z którą cofnęłam się w czasie do roku 1969. O kim mówię? Mówię tutaj o Jadwidze, która wraz ze swoim piętnastoletnim synem Andrzejem ucieka od swojego męża Kazka, w którego oczach widziała samego diabła. Gdzie ucieka? Dosłownie nad morze, do PGR-u. Tutaj raczej nie będzie miała lekko. Będzie ciężko pracowała, żeby utrzymać siebie i swojego synka. Czy krowy okażą się jej sprzymierzeńcem? Ta postać również zasługuje na waszą uwagę.
W tej książce nie brakuje czarów, magii, uroków i zabobonów. Oczywiście spotkacie tutaj znikających w tajemniczych okolicznościach ludzi. Zobaczycie, do czego może doprowadzić ludzka chciwość, nienawiść, złośliwość i zazdrość. Dowiecie się, z jakimi demonami zmagają się obie główne bohaterki. Co z tym wszystkim wspólnego ma tytułowa Babia Góra? Zachęcam was do poznania tej historii.
Czy nasza Baśka w spokoju będzie mogła wypocząć na urlopie? Ci czytelnicy, co znają tę bohaterkę, doskonale wiedzą, że ona nie potrafi usiedzieć w miejscu i nie wtrącać się w sprawy innych. Tym razem los z niej doskonale zakupił. Nie spodziewałam się tego.
Autorka płynnie przechodzi z roku 1969 do 2022 i odwrotnie. Tutaj dosłownie nie ma szans na nudę. Fabuła jest tak bardzo wciągająca, że aż czas zwalnia, a doba się wydłuża.
Irena Małysa w idealny sposób przedstawił czasy PGR-u.
Jadzia pokazała mi, co zrobić, żeby odeprzeć wrogie uroki. Baśka uświadomiła mi, że warto walczyć o swoje i nie przejmować się innymi.
Mam cichą nadzieję, że moja ulubiona bohaterka wkrótce powróci. Życzę jej samych słonecznych dni w życiu.
Tę książkę polecam wszystkim miłośnikom mocnych thrillerów i literatury obyczajowej.
Jestem zachwycona książkami tej autorki. Na długo pozostają w mojej pamięci.
Serię książek z cyklu "Baśka Zajd" polecam zacząć od: "W cieniu Babiej Góry", "Więcej niż jedno życie", "Daleko od Babiej Góry" i "Demony Babiej Góry".
Zapomniałabym wam wspomnieć: Barbara Zajda jest podkomisarzem komendy powiatowej w Suchej Beskidzkiej. Czy na urlopie zajmie się tylko sobą i swoją mamą? Czy chociaż raz wykąpie się w morzu? Jeżeli znacie Baśkę, to już znacie odpowiedzi na te pytania.
Cenię tę bohaterkę za jej odwagę i jasne dążenie do wyznaczonego celu. Chciałabym być tak silna jak ona. Czy silne osobowości mogą pozwolić sobie na smutek, żal i bezradność?
Uwaga! Z powieścią "Demony Babiej Góry" przepadniecie na długie godziny. Ta historia należy do takich, które trzeba przeczytać od deski do deski. Dla niej warto zarwać nockę. Gwarantuję niezapomniane emocje.
Najnowsza książka Ireny Małysy, autorki ,,W cieniu Babiej Góry". Baśka Zajda w całości poświęciła się zbiórce charytatywnej dla małego Mateuszka, synka...
PORYWAJĄCY KRYMINAŁ IRENY MAŁYSY! Zbrodnia dotarła i tutaj, daleko od Babiej Góry Baśka Zajda przyjeżdża do Mysłowic, na pogrzeb ciotki Ewy. Dawno...
O dziewiątej na głównym placu stanęła czarna wołga. Kierownik wyskoczył z biura jak poparzony. Z samochodu wysiadło trzech mężczyzn ubranych w smutne szare garnitury. Wołga stała niczym przyczajona do skoku puma.
Więcej