Baśka Zajda, policjantka zmęczona życiem i jego trudami, wraca z Krakowa w rodzinne strony. Chociaż wszyscy mówią, że wyrzucili ją z policji wojewódzkiej, to sama zainteresowana nie chce o tym rozmawiać. Ścigają ją demony, które ma nadzieję zgubić w urokliwej Zawoi. Zwłaszcza że jej najlepsza przyjaciółka Iza, córka lokalnego posła, niedługo bierze ślub. Z tej okazji w towarzystwie innych kobiet wspinają się na Babią Górę, aby po raz ostatni się zabawić.
Kiedy wschodzi słońce, Baśka znajduje martwą Izę. Wybucha skandal, w który zamieszany jest Artur, dawna miłość policjantki i były chłopak Izy. Sprawę trzeba szybko zamknąć, bo nie tylko media huczą od plotek, ale również halny wywiewa z gór echo tajemnic, które miały tam pozostać na zawsze.
Co wspólnego ze śmiercią Izy ma katastrofa lotnicza z 1969 roku? Czy jej śmierć jest dopiero zwiastunem kolejnym okrutnych zdarzeń? A może to dusze tragicznie zmarłych, zaklęte w cieniu Babiej Góry, szukają zemsty?
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 376
Język oryginału: polski
Uwielbiam historie z górami w tle, a do Babiej Góry mam wielki sentyment. ❤️ Kiedy więc książka Ireny Małysy pojawiła się na rynku, wiedziałam że muszę po nią sięgnąć.
Historia wciągnęła mnie od pierwszych stron, autorka bowiem genialnie buduje zainteresowanie czytelnika i odpowiednio dawkuje napięcie.
Głównym wątkiem powieści jest tajemnicza śmierć jednej z kobiet, spędzających noc w schronisku pod Babią Górą. Ofiara była przyjaciółką głównej bohaterki, policjantki prowadzącej śledztwo.
Wątkiem pobocznym jest tutaj katastrofa lotnicza, która miała miejsce przed laty w okolicach Zawoi. Rozdział po rozdziale czytelnik odkrywa nowe fakty dotyczące zabójstwa Izy, jak i wydarzeń z przeszłości, po katastrofie samolotu. Czy te dwie sprawy mogą być ze sobą powiązane?
Świetnie było czytać o miejscach, w których było się osobiście, mijać w wyobraźni znajome punkty w drodze na Diablak ❤️ aż zatęskniłam za Zawoją i szlakiem na Babią, chyba czas zaplanować kolejną wyprawę!
Zakończenie sugeruje, że będzie kontynuacja, na co bardzo mocno liczę i już nie mogę się doczekać premiery 🔥
Powiem Wam, że ostatnio trafiam na naprawdę świetne debiuty. Przedstawiam Wam kolejny z nich🔥
„W cieniu Babiej góry” to debiutancka książka @irenamalysa_autor
Już od momentu, kiedy pierwszy raz rzuciła mi się w oczy okładka tej książki, wiedziałam, że prędzej czy później ta książka trafi w moje ręce. Najpierw zaintrygował mnie tytuł, a potem już sam opis książki. Dzięki uprzejmości @wydawnictwomova miałam możliwość przeczytać ją wcześniej, niż planowałam.
Policjantka Baśka wraca z Krakowa do rodzinnej Zawoi. Jej przyjaciółka Iza niedługo bierze ślub, więc korzystając z okazji, razem z dwoma innymi kobietami postanowiły wspiąć się na szczyt Królowej Beskidów i tam się zabawić. Rano Baśka znajduje martwą Izę….Co śmierć przyjaciółki policjantki ma wspólnego z katastrofą lotniczą pod Babią Górą? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Przekonajcie się sami.
„W cieniu Babiej Góry” to świetnie skonstruowany kryminał, który od pierwszych stron wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Trudno mi ją było odłożyć na chwilę i tak naprawdę, gdybym zaczęła ją czytać troszkę wcześniej, to pochłonęłabym ją w jedno popołudnie. Nie ma tutaj niepotrzebnych opisów.
Ciągle układałam sobie w głowie scenariusze, i zastanawiałam się co tam jeszcze może się wydarzyć, a i tak nie udało mi się przewidzieć praktycznie niczego, a już tym bardziej zakończenia. Autorka przez cały czas wodziła mnie za nos. Na koniec wszystko świetnie połączyło się w jedną całość.
Plusem jest to, że autorka umiejętnie połączyła prawdziwe wydarzenia z fikcją literacką. Szczerze mówiąc z tej książki, po raz pierwszy dowiedziałam się na temat katastrofy lotniczej, która miała miejsce w 1969 roku.
Polecam Wam, bo naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Autorce gratuluję udanego debiutu i z niecierpliwością czekam kolejne książki 🔥
Dzień dobry książkoholicy ❣️
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją debiutanckiej powieści Ireny Małysa pt. "W cieniu Babiej Góry". Jest to naprawdę udany debiut skrywający tajemnice. Kto by pomyślał, że to co dzieje się w tej chwili okaże się mieć korzenie pół wieku temu?
Bardzo wciągająca historia, która dzieje się na dwóch płaszczyznach. Teraźniejszej oraz tej z czasów katastrofy. Wszystko układa się coraz ardziej w jedną całość, a to co dostajemy na końcu może zaskoczyć niejednego.
Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania. Bohaterowie są fajnie wykreowani, ale i tajemniczy 😉 mi osobiście bardzo podobała się ta historia i będę oczekiwać kolejnych losów Basi 😁
"W cieniu Babiej Góry" to kryminał, jakie lubię - jest akcja, jest dobrze poprowadzone śledztwo i jest nawiązanie do przeszłości. Niby nic, a jednak wiele. W powieść wciągnęłam się od pierwszej strony, katastrofa, o której nie miałam pojęcia, a która była początkiem późniejszych wydarzeń. Dużo późniejszych, po długim czasie. Motyw był dla mnie jasny i wypadł wiarygodnie, nic tak nie mąci umysłu jak pieniądze i nic nie jest tak zgubne. Szybka fortuna może oznaczać szybki koniec. W powieści irytowała mnie główna bohaterka, ja lubię kobiety zdecydowane, a Baśka Zajda nie przekonała mnie do siebie zupełnie. Teoretycznie autorka chciała ją pokazać jako twardą babkę z zasadami, ale po drodze gdzieś ten jej pazur się gubi. Na szczęście jest to I tom, więc bohaterka ma u mnie jeszcze szansę na poprawę. Tak jak napisałam "W cieniu Babiej Góry" podobała mi się, choć nie jest, ona równa (momentami miałam wrażenie, że dzieje się za dużo na raz, gubiłam się w postaciach i wydarzeniach), zdecydowanym jej plusem jest katastrofa, o której pierwszy raz słyszałam oraz późniejsze konsekwencje, które wniknęły z rozbicia się samolotu. Postaci i ich charaktery, cechy autorka bardzo dobrze nakreśliła, a wątki (czasem w nadmiarze) w końcu się łączą, logicznie i w całość. Czego chcieć więcej? Kolejnej części!
Okładka jest dość ciekawie zaprojektowana. Czerwony tytuł wyraźnie prezentuje się na tle zimowego nieba. Ogólnie jeśli się przyjrzeć, to u dołu mamy szczątki samolotu i człowieka, wciśniętego, ledwie widocznego... Oczywiście nawiązuje do historii, co jest zdecydowanie na plus. Posiada skrzydełka, co zapewnia ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich znajduje się fragment książki, na drugim kilka słów o autorce i na temat książki, a raczej wydarzeniu, którym się zainspirowała. Środek skrzydełek przedstawia las w czerwonym świetle, co sprawia, że w głowie pojawiają się myśli - co tam się wydarzyło?
Kremowe stronice, czcionka dobra dla oka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Podoba mi się to, że widać tutaj wyraźnie, kiedy jest zmiana akcji, bo jest to wyszczególnione. Nie sposób się jest pogubić.
Jest to debiut autorki, a więc moje pierwsze spotkanie z nią. Nim zabrałam się za lekturę, czytałam kilka różnych opinii na Instagramie i mimo wszystko, byłam jej ogromnie ciekawa. Babia Góra - rzut beretem, mogę powiedzieć. Nie jest to jakoś szczególnie daleko ode mnie, ba, sama mam zamiar wyjść na szczyt. Dlatego tym bardziej zainteresowała mnie ta historia. Wiecie, lubię wiedzieć, gdzie idę. Czytam często legendy, jakieś historie z danego miejsca, by później móc z chłopakiem na ich temat porozmawiać, żeby nie było, że gdzieś idziemy i nic nie wiemy na temat.
Książkę czytało się nieźle, jednak musiałam się wczytać w jej pióro. Coś mnie blokowało i nie pozwalało na lekkie czytanie, niestety. Nie wiem, co to mogło być, ale zauważyłam, że nie tylko ja miałam ten problem. Czasami szło topornie...
Coś się działo, ale nie do końca na tyle, bym obgryzała palce ze strachu, czy miała gęsią skórkę na całym ciele. Dostałam ciekawą fabułę, w której momentami brakowało mi takiej akcji. Okej, działo się, ale jakoś tak powoli, ślamazarnie...
ALE jest coś, co mnie ucieszyło. Wplecenie gwary w całość tekstu. Nie często silę to zdarza, wszak mało kto już teraz mówi gwarą. Tutaj było inaczej i cieszyłam się, bo coś jeszcze rozumiałam. Więc myślę, że i Wy z tym problemu mieć nie będziecie. Ode mnie jest duży plus, to na pewno nie było takie łatwe wpleść w historię i jeszcze się nie pomylić i napisać to tak, by ktoś kto nie ma styczności z gwarą, mógł to śmiało zrozumieć.
Bohaterowie tej książki niestety, nie ujęli mnie. W każdym dopatrywałam się drugiej twarzy. Czekałam aż pozrzucają maski... Mimo iż są mocno realistycznymi postaciami, to nie obdarzyłam ich szczególną sympatią. Niemniej jednak dzięki temu w każdym widziałam sprawcę i trudniej mi było zrozumieć, kto tak naprawdę jest zabójcą i pójdzie siedzieć.
Zdziwił mnie fakt, że nasza główna bohaterka nie została OD RAZU odsunięta od sprawy - mimo wszystko. Była związana z ofiarą, więc z marszu powinna zostać oddalona. Ale może nie znam się na tych sprawach. ;)
Reasumując uważam, że jest to całkiem niezła historia, której zabrakło wyraźnej, dynamicznej akcji. Pojawia się tajemnica, tragedia - bo przecież rozbija się samolot - i po latach ktoś dowiaduje się o czymś, o czym nie powinien. Ginie kolejna osoba, czy to przypadek? Że znała się z pierwsza ofiarą? No niekoniecznie... Ze względu na to, że ciężko mi się ją czytało i brak tej wyraźnej akcji, oceniam ją jako dobrą. Mam nadzieję, że gdy pojawi się drugi tom, będzie mi dane go przeczytać i że będzie lepszy od tej historii. Trochę lżejszy w odbiorze. A za autorkę trzymam kciuki i życzę powodzenia, jak na debiut wypadło całkiem nieźle. :)
Oto, proszę Państwa, debiut. Bardzo zgrabny i udany. Można się przyczepić do kilku drobiazgów, ale czepiać się nie będziemy, bo debiutów się nie czepiamy 😉
Jest tu wszystko, co powinno być w dobrym kryminale – policjant(ka) po przejściach, zagadkowe morderstwo, tajemnica sprzed lat, która akurat teraz wychodzi na jaw.
Autorka (a właściwie główna bohaterka) próbuje rozwikłać tajemnicę katastrofy lotniczej z 1969 roku. Muszę przyznać, że ten wątek mnie bardzo zaciekawił, zaczęłam jeszcze w trakcie lektury szukać informacji o katastrofie.
Połączenie przeszłości z teraźniejszością udało się nieźle. Ponieważ, jak już ustaliliśmy na początku, nie czepiamy się drobiazgów, nie powiem, że zakończenie jest trochę naciągane, nic nie szkodzi, kupuję to wszystko, dałam się porwać i czytałam w nocy, żeby skończyć 😉
Wszystkie znaki na niebie i na ziemi (a najbardziej posłowie) wskazują na to, że będzie kontynuacja przygód nieustępliwej pani policjantki, z czego bardzo się cieszę. Będę czytać!
Niektórych podejmowanych decyzji się żałuje...
Lawirując pomiędzy przeszłością i przyszłością... Rzeczywistość zaplątana w sieć imaginacji. Babia Góra skrywa w sobie tajemnice czy tajemnice skrywają się w niej?
Jeden zgon wywołuje lawinę niefortunnych zdarzeń. Jak to w kryminałach bywa, nie wiadomo kto i dlaczego dopuścił się zbrodni. Dlatego róbcie ciepłą herbatę/kawę, wskakujcie pod ciepły koc i towarzyszcie Baśce Zajdzie w prowadzeniu śledztwa. A ciepło będzie potrzebne, bo Zawoja z książki "W cieniu Babiej Góry" wita nas śniegiem, trupem i katastrofą lotniczą, która naprawdę miała miejsce. Autorka dedykuję swą powieść zmarłym pasażerom lotu PLL LOT 165.
Udany debiut. Ciekawy pod względem fabularnym, a do tego z pomysłowymi bohaterami. Tło obyczajowe jest mocno zarysowane. Wątków jest sporo, jednak lekkość pióra autorki sprawiła, że bez problemu odnajdywałam się w każdej opisywanej sytuacji.
Ta książka jest dobra, a biorąc pod uwagę, że to debiut - bardzo dobra. Przyznam, że kryminały rzadko mnie już zaskakują (kto czyta ich sporo, wie o czym mówię), jednak właśnie postacie, które w książce były kluczowe, sprawiły, że spędziłam udany czas przy tej lekturze. Wpadłam w sidła podejmowanych przez nich decyzji i przeżywałam w wraz z nimi ich losy. Podobało mi się również prowadzenie akcji w dwóch liniach czasowych. Wnioskuję, że Baśka Zajda jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jeśli autorka zdecyduje się ponownie dać jej głos, z pewnością go wysłucham.
"W cieniu Babiej Góry" przypadnie go gustu czytelnikom, którzy stawiają w powieściach kryminalnych na prowadzenie śledztwa oraz mocne tło obyczajowe. Jeśli ktoś nastawia się na kryminalną wersję "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", to raczej tytuł nie dla niego.
Irena Małysa jest pedagogiem specjalnym. Kiedyś pracowała w hospicjum domowym dla dzieci, obecnie prowadzi własną firmę. Mieszka w malowniczej miejscowości pod Babią Górą. „W cieniu Babiej Góry” to debiut literacki autorki. Kolejny w tym roku, który bardzo miło mnie zaskoczył.
Barbara Zajda jest policjantką, trochę zmęczoną życiem i pracą. Aby zregenerować siły i przemyśleć niektóre sprawy, kobieta udaje się w rodzinne strony. W Zawoi ma zamiar nie tylko odpocząć, ale też dobrze się bawić na ślubie przyjaciółki, Izy. Przed ślubem kobiety organizują nietypowy wieczór panieński. W tym celu, w towarzystwie koleżanek wyruszają na Babią Górę. Do kobiet dołącza dawna miłość Baśki i były chłopak Izy, Artur. Impreza jest udana, jednak rano Barbara znajduje martwą Izę i postanawia doprowadzić do wyjaśnienia sprawy i ukarania winnego. Czy Artur, który staje się jednym z podejrzanych, ma coś wspólnego ze śmiercią Izy? Co łączy tę sprawę z katastrofą lotniczą z 1969 roku?
2 kwietnia 1969 roku na stoku Policy w okolicach Babiej Góry rozbił się samolot An-24 SP-LTF. Na pokładzie znajdowały się 53 osoby: 47 pasażerów oraz 6 członków załogi. Nikt nie przeżył, a przyczyny katastrofy do dziś nie zostały wyjaśnione. To wydarzenie skłoniło autorkę do napisania powieści, która wprawdzie jest fikcją, jednak nawiązuje do jednej z wielu hipotetycznych przyczyn tragedii. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, w czasach współczesnych (2019 rok) i w roku 1969, kiedy miała miejsce wspomniana tragedia. Jestem zachwycona researchem, jaki przeprowadziła autorka, jeśli chodzi o tę katastrofę. Nie tylko podaje w powieści przypuszczalną i brzmiącą prawdopodobnie przyczynę tragedii, ale też oparła tę historię na rozmowach z realnymi świadkami wydarzeń sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Zachwyca lekkość z jaką połączyła prawdziwe zdarzenia z fikcją literacką. Czytając opis książki, od razu zaczęłam się zastanawiać, jaki związek z wydarzeniami w Zawoi może mieć niewyjaśniona katastrofa samolotu. Wiedziałam, że to pytanie nie da mi spokoju, dopóki nie przeczytam książki. Okazuje się, że elementów łączących te dwie sprawy jest całkiem sporo, jak choćby dziadkowie i rodzice wspomnianej już Izy, a także jej przyszłego męża. Więcej nie zdradzę, bo najbardziej intryguje w tej powieści chyba właśnie fakt powiązania pomiędzy jedną i drugą tragedią.
Książka wciąga czytelnika w wir wydarzeń od samego początku i trzyma w napięciu do spektakularnego, mocno zaskakującego finału. Nie tylko pomysł na fabułę jest w tej powieści genialny. Autorka wplotła w opowiadaną historię dawne wierzenia, legendy i tajemnice Babiej Góry. Mało tego, dialogi zostały zabarwione lokalną gwarą, co jest dla czytelnika niezmiernie ciekawym doświadczeniem i zdecydowanie podnosi atrakcyjność publikacji. Fajny jest klimat powieści. Taki trochę mroczny, duszny, klaustrofobiczny. Rzecz dzieje się w małym miasteczku, w zamkniętej społeczności, w której praktycznie każdy wie wszystko o każdym. To dodatkowo wzbogaca atmosferę powieści. Dodatkowo, bo w pierwszej kolejności to właśnie Babia Góra i jej tajemnice wprowadzają niesamowity klimat, przesycony niepokojem, grozą i rodzącymi się na każdym kroku nowymi niewiadomymi. Niewiadome, których jest w tej książce bez liku, odkrywamy stopniowo. Mowa oczywiście o wiodącym wątku kryminalnym i związanymi z nim intrygami i tajemniczymi porachunkami. Wątek kryminalny, chociaż ciekawie skonstruowany i nie dający się łatwo rozwiązać, nie jest jedynym wartym uwagi w powieści. Muszę w tym miejscu nadmienić, że jest to historia wielowątkowa i dość zawiła, dlatego pochłania na wiele godzin. Mamy w niej miłość, cierpienie i stratę. Dzięki temu naszym udziałem staje się cała gama emocji i napięcie, które nie pozwala oderwać się od tej lektury nawet na chwilę. Przyznam, że chociaż zawsze staram się rozwiązać zagadkę kryminalną zanim zostanie przedstawione rozwiązanie, tym razem mi się nie udało. Do końca nie wiedziałam, kto zabił. W książce dużo się dzieje, do tego autorka umiejętnie stosuje zwroty akcji, dzięki czemu skutecznie myli tropy. Odkrycie prawdy nie jest łatwe, a to duży plus dla tej książki, bo jej lektura jest zwyczajnie fascynująca i bardzo zajmująca.
Książka jest przemyślana i dobrze napisana. Styl autorki nie męczy, dialogi są naturalne, gdzieniegdzie zaprawione gwarą, a opisy przyrody zapierają dech w piersi. Dosłownie czuć górski klimat. Dużym plusem powieści jest też świetna kreacja bohaterów. Są prawdziwi, bez odrobiny fałszu (no może poza jednym detektywem, w którym rozpoznawałam kogoś, kogo rozpoznać się nie spodziewałam, ani tym bardziej nie chciałam). Baśka, główna bohaterka powieści, jest świetna. Ma za sobą trudne doświadczenia, jednak nie blokują jej one, tylko pchają do przodu. To silna kobieca postać, zdeterminowana, inteligentna, obrotna, z sercem na dłoni.
Nie pozostaje mi nic innego, jak bardzo Wam tę powieść polecić. To rewelacyjna mieszanka prawdziwych wydarzeń ze świetnie zaplanowaną i jeszcze lepiej poprowadzoną fikcją literacką. Klimatyczna, absorbująca, zachwycająca. Kryminalne must-read tego roku!
Dzisiaj chciałabym zachęcić Was do przeczytania książki "W cieniu Babiej Góry". Jeśli lubicie tajemnice i kryminalne zagadki to sięgnijcie po nią.
Baśka Zajda jest policjantką, która chce zapomnieć o przeszłości i odpocząć. W samą porę wraca w rodzinne strony, do Zawoi. Jej najlepsza przyjaciółka Iza, niedługo wychodzi za mąż.
Przed ślubem chce ostatni raz zabawić się z bliskimi dla niej kobietami. Wyruszają na Babią Górę. Niestety nad ranem Iza staje się zimnym trupem.
Głównym podejrzanym zostaje Artur, dawna miłość Baśki i były chłopak Izy. Sprawę trzeba szybko rozwikłać, gdyż media zwietrzyły sensację.
Czy katastrofa lotnicza sprzed lat ma jakiś związek ze śmiercią Izy? Przekonajcie się.
Mnie podobało się w tej książce wiele rzeczy. Na przykład to, że akcja powieści rozgrywała się dwutorowo, w 1969 roku oraz 50 lat później. Czy coś łączy te dwie linie czasowe? Tego bardzo chciałam się dowiedzieć.
Autorkę do napisania tego świetnego kryminału skłoniła katastrofa samolotu pod Babią Górą, której przyczyny nie zostały do dziś wyjaśnione. Fikcja miesza się z rzeczywistością, giną ludzie, a policjantka Baśka chce jak najszybciej zamknąć sprawę.
Część dialogów została napisana gwarą. Mnie te fragmenty dosyć trudno się czytało, ale jak najbardziej rozumiem zamysł umieszczenia ich w książce, bo tworzą one ciekawy klimat powieści.
Duży plus należy się autorce za wykreowanie ciekawych bohaterów, którzy muszą zmagać się z przeszłością i wyborami jakich dokonali.
"W cieniu Babiej Góry" to bardzo dobry kryminał, który szybko się czyta. Interesująca, wciągająca akcja, tajemnice z przeszłości i zakończenie, którego się nie spodziewałam. Autorka planuje ciąg dalszy tej historii.
Polecam serdecznie 📚📚📚
"W cieniu Babiej Góry" Ireny Małysy to książka, która swoją premierę będzie miała 27.01.2021r.
Ostatnio zauważyłam, że podoba mi się tematyka gór w książkach i to bardzo!💙
Tutaj poznajmy dwie historie-jedną, która wydarzyła się w roku 1969, kiedy to miała miejsce katastrofa lotnicza pod Babią Górą, a druga z 2019 kiedy na Babiej Górze zostało dokonane morderstwo podczas wieczoru panieńskiego.
Basia Zajda to policjantka, która ma dosyć swojego życia. Gdzie się pojawia dzieje się coś złego.
Podczas wieczoru panieńskiego Izy (przyjaciółki Basi) dziewczyny wybrały się na Babią Górę, żeby świętować... niestety nad ranem Basia znajduje swoją przyjaciółkę martwą... Kolejny cios. Czy dziewczyna sobie z tym poradzi? Obwinia siebie, że to przez nią Iza nie żyje... rozpoczyna się śledztwo... kto odpowiada za to morderstwo??
Tymczasem równolegle czytamy o katastrofie lotniczej na Babiej Górze... Szczerze?
Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Opis uczuć tych ludzi lecących prosto na skały...moment uderzenia i opis rozbitego samolotu... czułam się jakbym tam była. Nie potrafię, a nawet nie chce sobie wyobrażać co czuli Ci ludzie wiedząc, że za chwilę stracą życie...
Jak myślicie czy te dwie historie, które są od siebie tak bardzo oddalone w czasie mają ze sobą coś wspólnego?
Zachęcam Was bardzo do przeczytania! Książka świetna!
I coś czuje, że autorka szykuje dalsze losy bohaterów. Czekam z niecierpliwością!
"W cieniu Babiej Góry" to pierwszy tom serii przygód Baśki Zajdy, policjantki, która po życiowych perturbacjach wraca z Krakowa w rodzinne strony, czyli do urokliwej wsi Zawoi.
W powieści mamy dwa tory czasowe. Wcześniejszy to rok tysiąc dziewięćset sześćdziesiąty dziewiąty, kiedy miała miejsce katastrofa lotnicza (wydarzenie autentyczne). Współczesne wydarzenia, w których pojawia się Baśka, toczą się w dwa tysiące dziewiętnastym roku. Baśka z przyjaciółkami w ramach zabawy przedślubnej jednej z nich, Izy, wyrusza na Babią Górę. Kiedy następnego dnia o świecie Zajda znajduje martwą Izę, rozpoczynają się poszukiwania mordercy. Ofiara to córka lokalnego posła, więc wielu osobom to zamieszanie nie jest na rękę. W trakcie działań śledczych wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości. Z czasem tory te się łączą, by stworzyć jedną całość.
Stworzeni przez autorkę bohaterowie są realistyczni, a autentyczności dodaje wykorzystana w dialogach gwara. Dodatkowo świetnie zostało nakreślone tło społeczne. Połączenie głównego kryminalnego wątku i tła obyczajowego wyszło bardzo dobrze, więc z przyjemnością słuchałam o perypetiach Baśki.
Jeśli dodać do tego opisy przyrody i miejsc, w których rozgrywała się akcja, to nawet momentami żałowałam, że nie jestem górską pasjonatką i nie byłam w tych okolicach, aby móc sobie je wyobrazić podczas czytania.
Polecam!
Baśka Zajda, policjantka, zostaje zesłana do rodzinnej Zawoi. Aby uczcić wieczór panieński swojej przyjaciółki Izy, z grupą dziewczyn wchodzi na Babią Górę. Na drugi dzień przyszła panna młoda okazuje się martwa. Baśka szuka mordercy. Iza była córką lokalnego posła, więc sprawą szybko zainteresowały się media.
Pierwsze moje spotkanie z policjantką Baśką Zajdą i mam nadzieję , że nie ostatnie. Polubiłam tą skromną, bystrą dziewczynę, której życie ciągle rzuca kłody pod nogi. Ale okazuje się, że Baśka ma twardszą skórę niż myślała, a ponadto umie logicznie myśleć, umie połączyć niteczki poszlak i śladów. Jest dobra w tym co robi. Niestety nie układa jej się w życiu osobistym ale mam nadzieję, że autorka odwróci to w kolejnych tomach z tego cyklu. Szukam kolejnej książki i zapraszam miłośników kryminałów do czytania.
Górski kryminał, akcja dzieje się w przeszłości i teraźniejszości. Ciekawy motyw katastrofy lotniczej
Kupiłam tę książkę zaciekawiona tytułem. Nie tak dawno wspinałam się na Babią i mile sobie wspominam.
Nie żałuję zakupu. Książka wciąga, czyta się lekko i z zaciekawieniem, akcja w dwóch wymiarach czasowych. Jednym słowem polecam gorąco.
Kolejna książka z cyklu Baśka Zajda, jednej z najpopularniejszych polskich serii kryminalnych Czy można uciec przed demonami kryjącymi się w przyrodzie...
PORYWAJĄCY KRYMINAŁ IRENY MAŁYSY! Zbrodnia dotarła i tutaj, daleko od Babiej Góry Baśka Zajda przyjeżdża do Mysłowic, na pogrzeb ciotki Ewy. Dawno...
Przeczytane:2021-08-15, Ocena: 6, Przeczytałam, Kryminał/sensacja ,
Katastrofa, o której mowa w książce, miała miejsce 2 kwietnia 1969 na północnym stoku Policy w Paśmie Babiogórskim, w okolicy Skawicy na terenie gminy Zawoja. Trasa jaką miał odbyć się lot samolotu An-24 SP-LTF, miała mieć miejsce z warszawskiego Okęcia do Krakowskich Balic. Nie trzeba być specem z geografii by wiedzieć, że okolice Zawoi nie znajdują się na tej trasie, a znacznie dalej na południe. W katastrofie tej zginęło 53 osoby (47 pasażerów i 6 czło aż sięnków załogi). Na poszukiwanie rozbitego samolotu wyruszyli milicjanci, którym przez dwa dni w wywożeniu zwłok z miejsca wypadku pomagali ratownicy GOPR.
Władze PRL nie podały przyczyn katastrofy. W oficjalnym komunikacie Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pojawiły się informacje, że jedną z prawdopodobnych przyczyn wypadku była utrata orientacji w terenie przez załogę. Do dzisiaj tajemnica tragicznego lotu An-24 nie została wyjaśniona. Nie wiadomo dlaczego samolot zboczył z kursu.
Historia o której mowa w książce rozpoczyna się beztroską zabawą, ponieważ Iza, jedna z bohaterek, ma za dwa tygodnie wyjść za mąż. W ramach wieczoru panieńskiego Iza organizuje wspinaczkę na Babią Górę. W zabawie biorą udział obecne przyjaciółki Izy jak i Basia, przyjaciółka z dzieciństwa. Pierwszą noc dziewczyny spędzają w schronisku na Markowych Szczawinach. Nad ranem Basia wychodzi się przewietrzyć i znajduje ciało swojej przyjaciółki, niedoszłej panny młodej, Izy.
Basia, która jest policjantką, zostaje przydzielona do prowadzenia śledztwa. Dochodzenie nie jest proste, bo z pozoru wszystko jest jasne, ale gdzieś podświadomie Basia czuję, że coś jest nie tak. Ostatecznie śledztwo prowadzi dziewczynę do katastrofy lotniczej sprzed lat. Basia by ratować ukochanego dziadka, będzie musiała stanąć oko w oko z groźnym przestępcą.
Czy uda się policji odnaleźć mordercę Izy? Jak łączy się śmierć dziewczyny z katastrofą sprzed lat? Z kim przyjdzie walczyć Basi?
Akcja książki prowadzona jest dwutorowo, w czasie teraźniejszym i przeszłym. Autorka przenosi nas do 1969 roku, kiedy przedstawia historię tragicznego lotu. W te straszne wydarzenia wpłata losy swoich bohaterów, których losy potoczyły się w różny sposób. Jednak trzeba powiedzieć, że na te wszystkie zdarzenia miała wpływ katastrofa.
Małysa zgrabnie przeplata przeszłość z teraźniejszością, w której też dochodzi do strasznych wydarzeń. To zgrabnie napisany kryminał z historią w tle. Oczywiście bohaterowie i ich przygody to fikcyjne postacie. Jednak to nie sprawiało, że ksiazkę się źle czytało. Wręcz przeciwnie, czytało się świetnie.
Autorka zapowiedziała już dalsze przygody góralki Basi. Nie mogę się już doczekać.