Mieszkańcy Norty dzielą się, ze względu na kolor krwi, na Srebrnych - arystokratów o nadprzyrodzonych umiejętnościach, i Czerwonych- zwykłych ludzi wykorzystywanych jako tania siła robocza i przymusowo wysyłanych na wojnę, która toczy się od prawie stu lat. Właśnie taki los czeka wkrótce siedemnastoletnią Mare Barrow. Wydaje się, że dziewczyna ma jedynie złodziejski talent, ale gdy trafia na królewski dwór jako służąca, odkrywa w sobie moc, która dla Srebrnych stanowi ogromne niebezpieczeństwo. Tymczasem w wyniszczonym kraju robi się coraz bardziej niespokojnie. Na sile przybierają ataki tajemniczej Szkarłatnej Gwardii walczącej o wyzwolenie Czerwonych...
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2015-02-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: Red Queen
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska-Ostapko
Ten świat jest równie piękny, co niebezpieczny. Ludzi, którzy popełniają błędy, po prostu się eliminuje.
Mare Molly Barow żyje w Nowe Erze, w miejscu gdzie przeszłość łączy się z przyszłością. W świecie, gdzie obowiązuje hierarchia społeczna. Kolor krwi płynący w żyłach społeczeństwa odgrywa tu znaczącą rolę. Tu muszę nadmienić, że bardzo podobał mi się pomysł z kolorami krwi. Czerwonokrwiści są biednymi sługami, natomiast Srebrnokrwiści bogatymi panami obdarzonymi magicznymi mocami. Mare zbliża się do 18-tych urodzin. Wiąże się to ze strachem, że jeśli nie będzie miała pracy, będzie musiała iść do wojska. Pełnoletność to niemal pewna śmierć, bo tylko nieliczni wracają z frontu. Pewnego dnia Mare zostaje przyłapana na gorącym uczynku na kradzieży. Ale unika kary i dostaje nieoczekiwaną propozycję pracy służącej na królewskim dworze. Z Czerwonej bezrobotnej, staje się Czerwoną pracującą. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna nie jest taka zwyczajna jak myślała, jest kimś, posiada moc, a w jej żyłach płynie czerwona krew. W międzyczasie ludność zaczyna się buntować. Co wydarzy się, gdy dotąd zamknięty dla Mare świat, nagle staje otworem? Czy w świecie bogactwa i intryg jest miejsce na jakiekolwiek zmiany i miłość?
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.
Bohaterowie zostali wyraźnie zarysowani, są różni, pełnokrwiści. Mare polubiłam od samego początku, która jest silna, potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Wie jaką ma do odegrania rolę, sama podejmując się działania. Choć ma i swoje słabości, zmuszona jest kraść i niejednokrotnie jest zbyt naiwna. Książę Maven także zdobył moje uznanie, który jest delikatny i czarujący. Cal również nie odstaje od tej dwójki, jest starszy od Mavena, pewny siebie, ślepo wierzy w ideę podziału. Natomiast bohaterowie drugoplanowi rzeczywiście odgrywają tu drugorzędną rolę. Byłabym za tym, aby autorka troszkę lepiej skupiła się na nich. Mam nadzieję, że drugi tom w tym elemencie mnie bardziej usatysfakcjonuje.
Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie.
W książce jest tyle zapadających w pamięć trafnych, życiowych fragmentów, że można by przytaczać je bez końca. Skłaniają one czytelnika do refleksji, przemyśleń. Takim przykładem jest pokazanie przez autorkę, że nie można ufać wszystkim. Nigdy tak do końca nie wiemy, kto jest naszym przyjacielem, a kto nie, kto jest dobry, a kto zły. Ten wątek przewija się przez książkę wielokrotnie. Druga sprawa to intrygi, których tu nie brak, a i przecież w prawdziwym życiu często mamy z nimi do czynienia. Manipulacje, gra pozorów, kłamstwa, tajemnice, zdrady, polityczne gierki - nikomu nie można wierzyć. Autorka wprowadzając ten element, niejednokrotnie mnie zaskakiwała. Gdy już myślałam, że coś wiem, momentalnie moje wyobrażenia rozmywały się. I już wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Każdy może zdradzić każdego.
Wątek miłosny pojawia się, ale nie jest tu najważniejszy, nie przysłania fabuły, choć liczę, że autorka w kolejnych tomach rozwinie go w jakiś interesujący sposób.
Lekki styl i język sprawia, że czyta się przyjemnie, a przy tym lektura w niezwykły sposób działa na wyobraźnię czytelnika. Akcja mknie w szybkim tempie, ani na chwilę nie zwalniając, trzymając w ciągłej niepewności, prowadząc nas do zakończenia, które rozbudza ciekawość na więcej.
Wizja dystopijnej przyszłości, jaką w Czerwonej Królowej przedstawiła autorka podobała mi się. Ten świat jest okrutny, szokujący, pełen rozkazów, zakazów i bolesnych kar. Nie chciałabym się w nim znaleźć. Emocje jakie towarzyszyły mi podczas lektury, trudno mi je opisać. Jest ich bardzo wiele. Przede mną drugi tom, jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów i czym nowym zaskoczy mnie autorka.
Już niedługo Walentynki. Jedni będą chodzili za rękę ze swoimi drugimi połówkami, inni spędzą je na narzekaniu na wszechobecny miłosny nastrój, a jeszcze inni będą mieli to centralnie w nosku. Ja zamierzam zaciągnąć mojego P. na ,,Deadpoola", bo doczekać się nie mogę tego filmu, a akurat 12 lutego ma premierę. A jak już jesteśmy przy kolorze czerwonym, który z tej okazji jest nieunikniony, słów kilka o pewnej książce. O ,,Czerwonej królowej" nasłuchałam się, że ho ho i jeszcze trochę. Wszyscy się nią zachwycali, nazywali lepszą powieścią od ,,Igrzysk śmierci" i ,,Niezgodnej" razem wziętych. Ochy i achy napływały ze wszystkich stron. Jakoś w tej atmosferze ogólnej fascynacji nie byłam w stanie jej przeczytać. Teraz temperatura trochę spadła - chociaż nie do końca, bo niedługo premiera drugiej części - i mogę na spokojnie po nią sięgnąć.
Victoria Aveyard jest pisarzem, którzy dzieli swój czas między jej rodzinnym miastem East Longmeadow, Massachusetts i Los Angeles. Po ukończeniu BFA ze scenariuszy w University of Southern California, postanowiła spróbować swoich sił w pisaniu powieści. Jej debiut ,,Czerwona Królowa" wyszła rok po ukończeniu studiów - rok bezrobotny i nieco przerażający. Obecnie pracuje nad kolejną częścią serii o Mare oraz jest zaangażowana w inne projekty literackie i filmowe. Osiągnięcia, z których jest najbardziej dumna to przejażdżka na koniu w górach Montana i nawigacja z Londynu do Edynburga bez GPS.
,,- Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów - recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. - Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. [...]
- A mimo to jest w tobie coś więcej. - Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. - Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?"
Zacznijmy od fabuły - jest genialnie poprowadzona, chociaż momentami za bardzo skłania się ku bajkowym motywom - dziewczyna z ludu wyniesiona na sam dwór królewski. Moim zdaniem raczej usadziliby ją w jakiś pałacyku na końcu świata, gdyby działo się to w bardziej realnych warunkach albo trafiłaby na szafot. Cała historia trafienia Mare w okolice króla jest według mnie trochę naciągana pod właściwą akcję. Szkoda, można było to poprowadzić trochę zręczniej, ale nie czepiam się aż tak bardzo, poprawność zachowana. Co do samej głównej bohaterki to niezmiernie mnie irytowała. Niby twarda laska z wioski, ale dręczą ją iście dziewczyńskie i księżniczkowe rozważania. Na przykład miała trzech chłopaków wokół siebie i nie mogła się zdecydować na żadnego z nich, a więc trzyma wszystkie sroki za ogon, a wszyscy wiemy, jak to się zazwyczaj kończy... A już sama jej relacja z Calem niemal żywcem wyjęta przez większość czasu z Bravo. Pod koniec nieco bardziej zaczęłam w to wierzyć i mam nadzieję, że autorka to obroni w ,,Szklanym mieczu". A dlaczego zmieniłam zdanie? Bo w końcu został poświęcony czas na zgłębienie jego postaci. To jest niestety problem - niemal wszyscy oprócz Mare są traktowani po łebkach, jeśli chodzi o głębie postaci i charakter. Opisy oraz dialogi są jednak niezwykle żywe, dobrze skonstruowane. Klimatem książka przypomina mi ,,Igrzyska śmierci". Na koniec czeka na was niezły zwrot akcji, ale o co dokładnie chodzi wam nie powiem, bo byłby taki spoiler, że poniektórzy by mnie zlinczowali. Na koniec chciałam zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy Czerwonymi i Srebrnymi. Jest bardzo mocno nakreślona, trochę przekoloryzowana i przesadzona. Dziwi mnie też bezwiedne posłuszeństwo tych pierwszych. Dlatego też cieszy, że autorka porusza ten problem w treści i mam nadzieję nieco urzeczywistni ten świat. I to nie jest tak, że ,,Czerwona królowa" mi się nie podobała. Przeciwnie - przeczytałam ją w jeden dzień i jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej. Jednak nie mogę zamykać oczu na pewne niedoróbki. Powieść doskonale pokazuje, jak bardzo zmienia się ludzka psychika po wieloletnim zmuszaniu do posłuszeństwa. ,,Czerwona królowa" ma w sobie wszystko to, czego szukacie - miłość, intrygę i historię nie z tej ziemi. Śmiałam się, cierpiałam i przeżywałam razem z bohaterami, a zwroty akcji przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. To nie jest kolejna powieść dla nastolatek.
Polecam wszystkim tym, którzy kochają dystopie oraz fantasy ogólnie. Raczej nie będziecie mogli się oderwać, więc polecam zaopatrzenie się w koc i herbatę.
,,Uważacie się za władców świata, ale wasz czas jako królów i bogów dobiega końca. Dopóki nie uznacie nas za ludzi , za równych sobie, walka będzie się toczyć u waszych progów. Nie na polach bitewnych, ale w waszych miastach. Na waszych ulicach. W waszych domach. Nie widzicie nas, choć jesteśmy wszędzie. - W jej głosie pobrzmiewa moc i pewność. - I powstaniemy. Czerwoni niczym świt."
"Stworzenie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze."
Powyższy cytat to jeden z wielu trafnych fragmentów książki "Czerwona królowa" autorstwa Victorii Aveyard, która to historia porwała mnie bez reszty. Czytałam o niej swego czasu bardzo wiele opinii i stopniowo utwierdzałam się w przekonaniu, że powinnam w końcu po nią sięgnąć. Kiedy więc zdarzyła się ku temu okazja, nie wahałam się ani przez chwilę. Tym oto sposobem zostałam zabrana na kilka dni do świata, w którym wszystko może się wydarzyć i gdzie "każdy może zdradzić każdego". Fenomenalna, trzymająca w napięciu, młodzieżówka w stylu fantasy, która sprawiła, że pochłonęłam ją w mgnieniu oka i śmiało mogę dołączyć do swoich ulubionych książek.
Główną bohaterką, jak i również narratorką całej historii jest Mare Barrow - nastoletnia dziewczyna, której życie w wiosce Pale wkrótce zamienia się w przebywanie na dworze króla. Żyje ona bowiem w świecie, gdzie istnieje ewidentny podział na dwa rodzaje ludzi: Czerwonych - tych niżej urodzonych, z których wywodzi się Mare. Ich życie to pasmo udręki, jaką zrzucają na nich Srebrni - czyli tak zwana klasa wyższa, mająca nadprzyrodzone zdolności poprzez które ciągle udowadnia Czerwonym, gdzie jest ich miejsce. Jednak Mare okazuje się być wyjątkowa. Kiedy zyskuje posadę na dworze króla, tym samym uwalniając się z obowiązkowej służby wojskowej, której to termin zbliżał się nieubłaganie, okazuje się, że nie jest taką zwyczajną dziewczyną... Mimo że w jej żyłach płynie czerwona krew, posiada ona niezwykłą umiejętność - potrafi w mgnieniu oka wzniecić błyskawice, jakie są w stanie pokonać praktycznie każdego. Odkrywszy prawdę, król wraz ze swoją żoną, zmusza Mare do oszustwa - ma od tej pory udawać jedną ze Srebrnych. Jednak ona nie zamierza tak łatwo się poddać i pragnie pomóc tajnej organizacji Czerwonych - Szkarłatnej Gwardii - w walce z wrogiem... Czy jej się uda? Jak wiele Mare będzie musiała poświęcić, by jej podwójne działania nie wyszły na jaw? Komu dziewczyna może zaufać - swojemu przyszłemu narzeczonemu Mavenowi czy może jego bratu Calowi, z którym odnajduje pewnego rodzaju więź? I czy walka o lepszy świat przyniesie jakikolwiek efekt? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie oczywiście sięgając po książkę "Czerwona królowa".
Zacznę od tego, że początkowo obawiałam się tej historii. Mimo że miałam na nią ochotę od dłuższego czasu, nadal nie byłam w stu procentach przekonana czy przypadnie mi do gustu, bo jednak nie za często sięgam po fantastykę. Postanowiłam zaryzykować i teraz, będąc już po przeczytaniu, nie żałuję ani jednej sekundy poświęconej na zagłębianie się w tę niezwykłą opowieść. Ta książka jest genialna, pełna emocji i chociaż opowiada o czymś całkowicie fantastycznym, to jest tak bardzo bliska prawdziwemu życiu. To nie tylko historia o dziewczynie potrafiącej wzniecać prawdziwą wręcz burzę dzięki swoim umiejętnościom. To przede wszystkim książka pokazująca, że w życiu czasami nie wiadomo komu możemy zaufać, bo osoby, jakie wydają nam się być tymi właściwymi, w najmniej odpowiednim momencie ukażą swoje prawdziwe oblicze. To również historia, jaka uświadamia wagę prawdziwej przyjaźni i poświęcenia dla bliskich. Ta książka pokazuje również, że tak naprawdę nigdy nie można się poddać - nawet jeśli sytuacja wydaje się bez wyjścia - zawsze powinno podjąć się jakiekolwiek ryzyko by naprawić to, co wydaje się być już nie do naprawienia. Wspaniała książka, dzięki której na chwilę oderwałam się od rzeczywistości, zapominając o wszelkich swoich ziemskich troskach. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej wsiąkałam w tę opowieść, wraz z bohaterami przeżywając mnóstwo sytuacji. Lecz co najważniejsze - ta książka to wulkan emocji, które czytelnik czuje całym sobą. Wraz z historią opowiadaną przez Mare, przeżywałam zarówno gniew na niektóre sytuacje, momenty radości, jak również ogromnego wzruszenia, które sprawiało, że nawet kilka łez popłynęło z moich oczu. Polecam "Czerwoną królową" każdemu, kto ma ochotę na książkę w stylu fantasy, która oprócz świetnej fabuły, zawiera w sobie mnóstwo życiowych prawd, a co więcej - przez te wszystkie ponad czterysta stron, trzyma w ogromny napięciu.
Jeśli chodzi o bohaterów, bardzo polubiłam kilku z nich. Oczywiście sama Mare jest postacią, do jakiej trzeba się przekonać - jedni będą w stanie obdarzyć ją sympatią, inni może niekoniecznie ze względu na niektóre jej działania. Jednak osobiście zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Bardzo polubiłam również jej przyjaciela - Kilorna, a wszelkie sceny właśnie z nim w roli głównej najbardziej potrafiły mnie rozczulić i wzruszyć. Nie mogłam natomiast od samego początku przekonać się do Mavena, podobnie jak do Cala - chociaż w jego przypadku było nieco inaczej i z kolejnymi rozdziałami coraz bardziej mnie do siebie przekonywał. Są również postaci, które niezmiernie mnie irytowały, jak sama królowa Elara czy też dziewczyna imieniem Evangeline. Tak czy siak, uważam, że Autorka świetnie wykreowała swoich bohaterów.
Tak naprawdę nie mam się do czego przyczepić, a co więcej - dodam jeszcze kilka plusów o tej książce. Jak dobrze wiecie, zwracam uwagę na oprawę graficzną i od razu przyznam się Wam do tego, że mam słabość do okładki "Czerwonej królowej". Jest ona po prostu przepiękna, wręcz idealnie pasuje do całej tej historii. Co więcej, również styl Autorki jest niezwykle przyjemny w odbiorze, a jednocześnie nie jest całkowicie banalny i niektóre fragmenty na dłużej zapadną mi w pamięci (jak chociażby przytoczony na samym początku).
Stąd też, polecam przeczytanie tej książki, a sama natomiast mam to szczęście, że już teraz mogę zapoznać się z jej kontynuacją, czyli "Szklanym mieczem" i mam nadzieję, iż okaże się on równie wciągający jak pierwszy tom. Dlatego jeśli tylko lubicie fantastykę, a wahacie się czy sięgnięcie po "Czerwoną królową" będzie dobrym wyborem - ze swojej strony mogę powiedzieć Wam tylko tyle, że wybór należy do Was, ale moim zdaniem, nie pożałujecie.
Wizje dystopicznej przyszłości pojawiają się w literaturze coraz częściej. Autorzy ścigają się w wymyślaniu oryginalnych fabuł, bądź bazują na sprawdzonych schematach, odpowiednio je modyfikując. Sięgając po książkę Victorii Aveyard nie byłam pewna, czy pisarka będzie w stanie mnie zaskoczyć, ale zaintrygowana opisem na okładce postanowiłam zaryzykować.
Główną bohaterką powieści „Czerwona Królowa” jest niespełna osiemnastoletnia Mare Molly Barrow, której życie i przyszłość wyznacza kolor krwi. Jego czerwona barwa sprawia, że miejsce nastolatki w hierarchii społecznej jest ściśle określone, a możliwości życiowych wyborów są bardzo ograniczone. Nie ukończyła terminu (nauki zawodu u mistrza), nie ma pracy, a to oznacza, że w dniu kolejnych urodzin dostanie powołanie do wojska i zostanie wysłana na wojnę. Pogodziła się z losem, a ostatnie miesiące w Palach gdzie mieszka wykorzystuje na pomoc rodzinie – kradnie i przemyca pożądane towary. Kiedy podczas kolejnego napadu zostaje przyłapana na gorącym uczynku nie przypuszcza, że to dopiero początek niespodzianek jakie szykuje jej los.
Ta niefortunna wpadka sprawia, że życie Mare odmienia się – nie dość, że unika kary, to nieoczekiwanie otrzymuje intratną propozycję pracę w charakterze służącej na królewskim dworze. Szybko jednak uświadamia sobie, że trafiła na niepewny grunt, nie mniej niebezpieczny niż działania wojenne na froncie. Tutaj gra pozorów nigdy nie ustaje, kłamstwa to chleb powszedni, a zaufanie jest towarem deficytowym, gdyż każdy może zdradzić każdego. Jeden nierozważny krok może mieć niewyobrażalne konsekwencje, a ujawniony przypadkowo „defekt” dziewczyny spowodował, że nie tylko znalazła się w śmiertelnym zagrożeniu, ale także musiała podjąć rzuconą przez królewską parę rękawicę.
Maere jest dziewczyną, która zostaje wyrwana ze znanego sobie środowiska i osadzona w roli, do której kompletnie nie jest przygotowana. Szybko jednak uczy się zasad i zależności panujących na dworze, a dokonane odkrycia sprawiają, że zaczyna wykorzystywać własne atuty i znajduje sprzymierzeńców.
Autorka wykreowała ciekawą rzeczywistość i oparła ją na solidnych fundamentach. Stworzyła monarchię i podzieliła społeczeństwo na dwie rasy - Czerwonych i Srebrnych, które różnią się kolorem kwi. To sprawia, że wszyscy Srebrni posiadają nadprzyrodzone moce. Niektórzy z nich obdarzeni są potężną siłą, inni potrafią panować nad żywiołami, uzdrawiać, a nawet przejmować kontroli nad umysłem. Dzięki tym zdolnościom z łatwością podporządkowali sobie Czerwonych, bez skrupułów ich wykorzystują, zastraszają i spychają na margines społeczny. Kraj uwikłany jest od wielu lat w konflikt militarny, a wśród Czerwonej biedoty panuje głód. Taka sytuacja zmusza władcę do prowadzenia bezwzględnej i restrykcyjnej polityki.
Jestem pod wrażeniem kreacji postaci, które nie tylko wykazały się charakterem, ale także mamiły mnie, usypiając czujność, żeby na koniec wbić nóż w serce. Chyba pierwszy raz dałam się tak oszukać i podobnie jak główna bohaterka zlekceważyłam niebezpiecznego wroga, który za plecami Mare pociągał za sznurki. Dużym plusem powieści jest subtelnie budowany wątek miłosny, który co chwila iskrzy się, ale nie ma szans zapłonąć żywym ogniem.
Przemyślana konstrukcja fabuły sprawia, że lektura książki przypomina trochę gonitwę króliczka, który nieustannie się wymyka. Autorka sprytnie podsyca ciekawość czytelnika, odkrywając przed nim strzępki informacji i pobudzając do snucia teorii związanych z przebiegiem wydarzeń, które za moment jednym posunięciem burzy niczym domek z kart. Nie brakuje też tajemnic, bo choć wszyscy stoją po tej samej stronie barykady, nie każdy jest tu z tego samego powodu i wbrew pozorom nie walczy o to samo.
Victoria Aveyard usnuła niezwykłą i zaskakującą opowieść o świecie stojącym na skraju przepaści. Splotła losy osób, których drogi nigdy nie powinny się skrzyżować. Uwikłała zwykłą dziewczynę w sieć zależności, intryg i kłamstw i odmieniła jej życie. Obdarzyła bezcennym darem, odbierając jednocześnie coś bardzo ważnego. Ta książka to nie tylko powiew świeżości wśród powieści dystopicznych, ale przede wszystkim fascynująca mieszanka, pozwalająca wznieść się na wyżyny literackich doznań. Polecam!
Książka niesamowita, jedna z moich ulubionych. Wciągająca, pełna interesujących zwrotów akcji.
I kolejny raz nastolatka będzie walczyć z opresyjnymi rządami i prowadzić rebelię...
Świat i społeczeństwo podzielone na uprzywilejowanych z mocami i zwykłych ludzi im podległych w powieści zarysowane był dość wątło i tylko silne więzi rodzinne wypadały przekonująco. Powodowało to, że przez cały czas lektury zastanawiałam się jedynie, czy młodszy brat następcy (i niespodziewany narzeczony Mare) zdradzi czy zginie bohaterską śmiercią. Trzeci element trójkąta romantycznego - ten bardziej kochany przez ojca i bardziej utalentowany następca tronu wypadał jakoś blado. No ale do czasu. Plusem powieści jest zakończenie i zapowiedź dużych zmian w kontynuacji.
Królestwo, niesprawiedliwa władza, rewolucja, fantasy, czarny charakter to elementy do stworzenia idealnej powieści. Jednak pani Aveyard dodała jeszcze elektryzujący składnik-Mare Barrow. W ten oto sposób powstała ,,Czerwona Królowa”, która zawładnęła sercami czytelników na całym świecie, w tym moim.
Bohaterowie są naprawdę świetnie stworzeni i dopracowani. Mare jako tytułowa czerwona królowa jest dziewczyną, która musi stawić czoła temu, kim jest. Tak naprawę to zwykła dziewczyna o ciętym języku, która została zmuszona to udawania kogoś innego. Jest bardzo łatwowierna, co dość często udowadnia. Wierzy w to, o co walczy do samego końca. Podoba mi się to, że możemy zobaczyć jej przemianę ze zwykłej złodziejki, przez „wielmożną pannę” aż do buntowniczki.
Dla mnie najbardziej barwną postacią jest Maven, może przez to, że uwielbiam czarne charaktery. On po prostu jest chłopakiem, który pragnie uznania, ponieważ jako młodszy z rodzeństwa odczuwa potrzebę bliskości i miłości. Może tłumacze jego zachowanie, ale on tak naprawdę czuje prawdziwe uczucie do Mare, bo przecież na początku był zupełnie inny. Albo jednak był potworem od zawsze. Choć ta psychopatyczna miłość jest dla mnie i tak plusem w książce. Reszta bohaterów również zasługuje na uznanie.
Co do wątku miłosnego, to miał naprawdę zawrotne tempo. Obiekt westchnień głównej bohaterki zmieniał się praktycznie co 3-4 rozdziały. Wątek Szkarłatnej Gwardii był naprawdę bardzo dobrze skonstruowany. Autorka ze szczegółami dopracowała całą działalność organizacji.
Książka ma w sobie coś bardzo urzekającego, jest innowacyjna. Czyta się ją z ogromną ciekawością i chęcia poznania dalszych losów bohaterów. Jeśli lubicie tematykę buntu i królestwa, a do tego jesteście fanami fantasy to „Czerwona Królowa” z pewnością trafi do waszych serc.
Długo zwlekałam przed przeczytaniem tej książki i teraz żałuję bo była bardzo dobra. Zaraz zabieram się za drugi tom, bo jestem bardzo ciekawa co dalej się wydarzy.
Czytanie książki zajęło mi wiele czasu. Na początku ksiązka mnie zaciekawiła i przypominała nieco "Rywalki", ze względu na podział społeczeństwa. W świecie stworzonym przez Victorię Aveyard ludzi dzielimy na czerwonych i srebrnych. Mare ma czerwoną krew i jest pozornie zwykłym człowiekiem, natomias rody szlacheckie i rodzina królewska posiadają srebrną krew. Czerwoni służą jako tania siła robocza i są wysyłani na wojne w wielku 18 lat. Jedak Mare jest nieco innym przypadkiem - posiada moc, która zaskakuje wszystki - nawet ją.
Trzeci tom bestsellerowej serii „Czerwona Królowa”. Mare jest pilnie strzeżonym więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Mavena. Dręczą ją...
W kontynuacji bestsellerowej "Czerwonej Królowej" Mare Barrow musi zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę, stawić czoło bezlitosnemu...
Przeczytane:2017-05-22, Przeczytałam, 52 książki- 2017, XXX książek w 2017 roku,
Recenzja znajduje się również na stronie www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Krew, mutanci i mordercy. Świat, którego nie chcesz oglądać, a który przyciąga do siebie jak magnes.
„Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.” – krzyczą Czerwoni niewolnicy. Jednak Srebrni mają przewagę, mają umiejętności, które z łatwością temperują ich uczucie zwycięstwa. Co się stanie, jeśli do idealnego życia królewskiej rodziny wkradnie się dziewuszka z błyskawicami? Czerwona, z mocami Srebrnych? Silniejsza niż jedni i drudzy?
„Wyciąga rękę i wsuwa ją między kraty. Gdy jego palce zaciskają się na gołej skórze mojego nadgarstka, czuję jedynie odrazę. Trzyma mnie mocno, jakbym była ostatnią deską ratunku. Coś w nim pękło i moim oczom ukazuje się zrozpaczone dziecko, żałosna, bezradna istota, która nie chce wypuścić z rąk swojej ulubionej zabawki.”Powieść, która zrobiła rewolucję w moim umyśle. Rozkochała mnie w sobie, wzburzyła krew, wciągnęła do swojego świata. Kiedy się do niego przedostałam – przepadłam jak kamień w wodę. Musiałam czytać, bo to było silniejsze ode mnie, ważniejsze od jakichkolwiek obowiązków. Młodzieżowa fantastyka, która naprawdę wciąga.
Unikalni bohaterowie, którzy wzbudzali tylko dwa, jakże przeciwne uczucia. Miłość lub nienawiść. Jednak te dwa uczucia oddzielała bardzo krótka linia. „Każdy może zdradzić każdego” – ta myśl rozbrzmiewała w głowach naszych bohaterów. Tak się właśnie działo. Każdy z nich ma jakiś cel, mniej lub bardziej szlachetny, często po prostu egoistyczny. I wszyscy są gotowi, by poświęcić cały naród niewinnych, aby go zrealizować. Cel uświęca środki.
Dałam się zmanipulować. Wielu bohaterów zamydliło mi oczy swoimi występkami, przez co im bardziej zagłębiałam się w treść, tym bardziej czułam się przez nich zdradzana. To tylko potwierdza fakt, jak bardzo weszłam w ten krwawy, pełen intryg, zdrad i gier świat.
Na próżno szukać tu rozbudowanych romansów, bo to nie one grają pierwsze skrzypce. Nie odczuwamy również tego, że akcja osadzona jest w 302 roku Naszej Ery, bo nie wpływa to na zachowanie jednostek czy przebieg akcji.
Czytelnik zagłębia się w bezlitosną rzeczywistość arystokracji, w ich codzienne walki o panowanie. Poznajemy zwyczaje związane z balami czy walkami. A elastyczne opisy pozwalają na to, abyśmy mogli poczuć się częścią tej wyjątkowej społeczności.
W książce znajduje się wiele opisów, dialogów czy przemyśleń bohaterki, dzięki której poznajemy wydarzenia – ale wszystko jest idealnie wyważone. Nie mamy wrażenia przesytu informacji, akcja mimo wszystko jest dynamiczna, mknie wręcz z prędkością światła.
Cała historia wywołuje mnóstwo uczuć, pochłania wiele energii. Cytując słowa Królowej Elary: Jest potęga i siła! Choć ona używała tego w innym znaczeniu.
Bohaterowie mają swoje indywidualne cechy, nikt nie jest jednoznacznie dobry ani jednoznacznie zły. Każdy z nich jest oszustem. Nie znajdziemy w nich zbędnego patosu czy bezsilności, bowiem jest to historia o potworach. Ludziach i nieludziach. Ale jak się dobrze przyjrzeć – każdy z nich ma jakieś uczucia, ukryte pod maską obojętności. Być może ta wnikliwość, to usilne szukanie w nich pierwiastka dobra, omamiło mnie. Być może dlatego poniosłam porażkę w chłodnej i zdrowej ocenie sytuacji. A być może to wina autorki, która zręcznie manewruje swoimi charakterami i czytelnikami?
Dodatkowy ukłon należy się pisarce za pomysłowość. Dystopijny świat, który wykreowała, wrzyna się w umysł, pozostaje na długo w pamięci. Te ruiny, zniszczenia, napromieniowana ziemia, magiczne nazwy miast i wiosek – one zasługują na prawdziwe uznanie.
Nie mogę również nie wspomnieć o okładkach wszystkich części serii. Są idealnie dopasowane, całość prezentuje się bajecznie i zarazem przerażająco.
Mogę zachwycać się tą książką do woli, ponieważ jest cholernie dobra. Powiem tak: najlepszą rekomendacją tej książki jest fakt, że moja wybredna co do literatury współlokatorka wręcz połknęła ten cykl. A ja prędko zamierzam przeczytać całą serię, ponieważ nie mogę wyjść myślami z tego światka, w którym toczy się nierówna wojna. W ciągu najbliższych dni spodziewajcie się więc recenzji pozostałych dwóch tomów.