Ponad milion sprzedanych egzemplarzy w samej Skandynawii!Życiowa podróż szwedzkiego Forresta Gumpa po ostatnich stu latach losów świata.
Właśnie minęło dziesięć dekad nadzwyczaj bogatego w wydarzenia życia Allana Karlssona. Problem tylko w tym, że zdrowie nie odmawia posłuszeństwa i wygląda na to, że wielka feta z okazji setnych urodzin będzie musiała się odbyć w domu spokojnej starości.
Jednak człowiek, który jadł kolację z przyszłym prezydentem Trumanem, leciał samolotem z premierem Churchilem, pił wódkę ze Stalinem i zaznajomił się z Mao Zedongiem, nie może tak po prostu zdmuchnąć świeczek na torcie. Wymyka się przez okno i rusza w swą ostatnią życiową podróż...
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012-01-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Hunraaringen som klev ut genom fonstret och forsvann
Język oryginału: szwedzki
Tłumaczenie: Joanna Myszkowska-Mangold
Cztery lata temu wybrałam się do kina na dość intensywnie reklamowany film i nie zawiodłam się. Kiedy zobaczyłam książkę, której była to ekranizacja od razu postanowiłam ją przeczytać
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to niezwykła historia Allana Karlssona, który w dniu swoich setnych urodzin brawurowo ucieka z domu starców i jest to początek kolejnej porcji jego niesamowitych przygód naszpikowanych niebezpieczeństwami, zaskakującymi zwrotami akcji oraz kilkoma trupami. Przygoda uciekiniera przeplatana jest z wydarzeniami z przeszłości Allana- poznajemy jego kolejne losy, osadzone na tle ważnych wydarzeń XX wieku z równie ważnymi postaciami hisotrycznymi w roli przyjaciól głównego bohatera.
Powieść jest bardzo dynamiczna, pełna absurdu i czarnego humoru. Można śmiało określić ją mianem komedii kryminalnej. Autor zastosował jeden z moich ulubionych zabiegów, czyli przeplótł bieżący wątek z retrospekcjami, dzięki czemu powoli odkrywamy z kim mamy do czynienia a przy okazji nie mamy możliwości poczucia znudzenia książką. Bohaterowie są ciekawi, wyraziści, choć jedna rudowłosa właścicielka słonia wydaje się nieco niespójna- początkowo klnie jak szewc, by z czasem ilość bluzgów w jej słowniku zmalała niemal do zera.
Pisząc o tej książce, nie sposób nie wspomnieć podobieństwa do powieści "Forrest Gump"- zarówno ilość przygód, nagromadzenie postaci historycznch, które osobiście poznał bohater czy liczba wymienionych wydarzeń historycznych jest w obu przypadkach spora. Podobieństwem jest też specyficzne podejście do życia głównych bohaterów. Nie są to jednak podobieństwa, które sprawiają, że lektura "Stulatka" staje się męcząca czy przykra.
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to nie jest powieść, z której wyciągniemy sporo życiowej mądrości czy choćby jakiś punkt wyjścia dla głębszych rozważań na temat ludzkiej egzystencji, ale jest to świetna okazja, żeby się rozerwać przy lekkiej i dowcipnej lekturze.
Główny bohater książki Allan Karlsson obchodzi właśnie swoje setne urodziny. Wyobraźcie sobie sto lat wypełnionych przygodami, których nie powstydziłby się agent James Bond, Kapitan Ameryka i Johnny English (dokładnie, Mr. Bean). Tak, bohater książki o której dziś chciałabym Wam opowiedzieć łączy w sobie cechy tych trzech postaci. Młody duchem, wiecznie żądny przygód i od młodości wplątany w niezłe tarapaty - cały tytułowy stulatek. Ale zacznijmy od początku...
Na godzinę przed przyjęciem z okazji setnych urodzin Allan Karlsson wyskakuje z okna swojego pokoju w domu spokojnej starości w sormlandzkim Malmkoping i znika. Oczywiście znika dla miejscowej policji, pozostałych rezydentów ośrodka i przede wszystkim złośliwej siostry Alice, ale nie dla czytelników - ci bowiem są świadkami przedziwnych, poplątanych i zabawnych losów starszego mężczyzny.
Większość głównych bohaterów ma już na karku swoje -esiąt lat, co potęguje wrażenie pochopności większości decyzji i brawury poczynań. Już sam skok przez okno od którego zaczyna się cała historia wydaje się nie na miejscu.
Stulatek który wyskoczył przez okno... to przezabawna komedia kipiąca czarnym humorem, pełna pomyłek, nie do końca przemyślanych posunięć i absurdalnych zwrotów akcji. Nie na rozrywkowym charakterze kończy się jednak lista jej zalet. Jonas Jonasson snuje opowieść o życiu Allana poczynając od wczesnych lat jego młodości, przez późniejsze losy obejmujące cały - przecież tak burzliwy XX wiek, kiedy to główny bohater staje się uczestnikiem ważnych wydarzeń na arenie międzynarodowej.
Wydarzenia których w tym czasie jesteśmy świadkami, stają się przyczynkiem do rozmyślań na temat kondycji współczesnego świata, społeczeństw i wyznawanych przez nie wartości. Karykaturalny obraz współczesności uwypukla każdą jej ułomność, a Allan w błyskotliwy i rozbrajający sposób komentuje rzeczywistość - czy to dosłownie, czy przy pomocy przedsięwziętych kroków.
Allan Karlsson - Szwed, przypadkowy bohater, awanturnik, tajny agent, cwaniaczek, książę sarkazmu, szczery do bólu człowiek, który w rozmowie z czerwonym z wściekłości (i przekonań) Stalinem każe mu zgolić wąsy...
A co jeśli dodam, że w książce Stulatek który wyskoczył przez okno i zniknął znajdziecie wartką akcję, kradzieże, wybuchy, strzelanki, piękną kobietę, policyjną obławę, mściwych gangsterów, polskie kurczaki, drinki z parasolką i... słonia?
(recenzja na: thebooksspot.blogspot.com)
Po ksiazce,ktora stanowi polaczenie:"kryminalu" na wesolo,oraz opisow przygod szwedzkiego Franka Dolasa,spodziewalem sie zdecydowanie wiecej.Nie jest az tak smiesznie,jak moglaby to sugerowac notka wydawcy.Podejrzewam,ze gdyby nie interpretacja Artura Barcisia,moja ocena bylaby nizsza.
,,Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!" - i w tym momencie spróbujcie przeczytać te słowa bez zanucenia ich w głowie. Jest to niemożliwe, nieprawdaż? Przecież co to za urodziny, gdy choćby jedna osoba nie odśpiewa tej dość oklepanej formuły? Sporo osób życzy nam dożycia tej słynnej setki, ale tylko nieliczni pokonują tę barierę wiekową. Na każdym kroku czai się tyle niebezpieczeństw, które odsuwają nas od tego wszystkiego, a my często jesteśmy bezsilni w walce z nimi. Tylko dlaczego Allan Karlsson (chociaż wiele razy mijał się ze śmiercią, która gubiła go w tłumie gapiów) jest tak wyjątkowy, aby móc mu śpiewać ,,Dwieście lat!"?
Prawie stuletni Allan Karlsson od jakiegoś czasu zamieszkuje w domu spokojnej starości. Chociaż wielu jego sąsiadów podporządkowało się wewnętrznemu regulaminowi ośrodka, ten nawet nie myśli o tym, aby go przestrzegać. Ekscentryczny staruszek ma w nosie wszelkie nakazy i zakazy, przez co kłótnie z siostrą Alice stały się już codziennością. Przecież nikt nie zabroni napicia się procentowego trunku komuś, kto znał tyle ważnych osobowości odpowiedzialnych za bieg historii naszej planety. Kolacja z przyszłym prezydentem Trumanem, spożywanie wódki ze Stalinem czy też lot samolotem z premierem Churchillem - czy to nie są powody, aby Allan miał więcej swobód? Jak widać nie...
Staruszek nie zamierza utkwić w tym miejscu do końca swego życia i w dniu swoich setnych urodzin wymyka się przez okno, i brnie przed siebie. Pragnie - po raz ostatni - zasmakować życia, a póki zdrowie mu nie odmawia to warto to wykorzystać. W ten sposób rozpoczyna kolejną ze swych wielkich przygód, a tym samym napędza lawinę niefortunnych zdarzeń powodujących jeden wielki chaos. Ale Allana już nic nie obchodzi. Liczy się fakt, że zdołał wykiwać siostrę Alice oraz całą resztę tych, co chcieli nim rządzić. Nie z nim takie numery!
Co połączy losy Allana z nielubianym przez wszystkich złodziejaszkiem Juliusem, właścicielem podupadającej budki z jedzeniem Benny'm i wiecznie przeklinającą opiekunką słonia Gunillą? Jakim cudem staruszek stanie się poszukiwany nie tylko przez policję, ale również groźnych bandytów? I do czego przyczyni się bogata przeszłość stulatka?
Bo zwykłe liczby określające nasz wiek nie powinny nikogo ograniczać!
Jakiś czas temu moi rodzice musieli nasłuchać się moich jęków związanych z tym, że bardzo chciałam kupić parę książek, bo w pewnym dyskoncie spożywczym wystawiono zacne tytuły za bezcen. Jako że mój portfel zarastały pajęczyny to nie miałam jak sprezentować sobie [Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął], a to właśnie on najbardziej mnie zaintrygował. Moje smęcenie o jednym i tym samym musiało już przekroczyć granicę cierpliwości ojca, ponieważ w niecałą dobę sprezentował mi egzemplarz tegoż wyśnionego tytułu. Podziękowałam, książkę odstawiłam na półkę i czekałam na taki moment, gdy poczuję, że to już czas po nią sięgnąć.
I nastał taki dzień. Sięgnęłam po [Stulatka...] z zamiarem spędzenia przyjemnych chwil w towarzystwie intrygującego Allana podążającego niczym kot swoimi ścieżkami. Tylko czy nie popełniłam jakiegoś błędu parę miesięcy temu, gdy jęczałam rodzicom o tej książce?
,,Niech się dzieje co się dzieje, a zobaczysz, że będzie, co będzie, bo zwykle tak jest."
Historia staruszka wymykającego się przez okno domu spokojnej starości mogłaby się wydawać normalna i schematyczna, gdyby autor nie przeczuł możliwości takiego skatalogowania jego książki, co spowodowało tylko jedno - niespodzianki na każdym kroku. No bo kto pomyśli, że niewinnie wyglądająca powieść ze zwyczajnym tytułem i skromnym opisem na tylnej okładce może wywołać w czytelniku ogromne emocje? Ja sama czułam się zmanipulowana, gdy przy lekturze każdego rozdziału towarzyszyły mi: niekontrolowane wybuchy śmiechu, nieudolne próby łapania oddechu, zgrzytanie zębami czy też wieczna chęć dokumentowania fragmentów wywołujących u mnie to pierwsze uczucie. Także nie mogłam się nadziwić temu, że autor postanowił utrudnić sobie zadanie poprzez połączenie teraźniejszości z przeszłością, gdy naprzemiennie ukazuje nam również losy bohaterów wiele znaczących dla całej fabuły. Wyszedł on jednak z tej próby zwycięsko, za co biję mu brawa! Poza tym nic w tej książce nie jest przypadkiem i każda czynność ma swoje wytłumaczenie. No może prawie każda. Mam tutaj na myśli to, iż czytelnik tak do końca nie wie, co się stanie z naszym lekturowym druhem i jego przyjaciółmi. Sama siedziałam i wymyślałam wiele zakończeń, ale z żadnym nie trafiłam. To kolejna z niespodzianek, za co mogę podziękować autorowi. Jeszcze raz brawa!
Chociaż elementy zaskoczenia wynikające z dość barwnej historii Allana mocno na mnie oddziaływały, to i tak odnalazłam parę rzeczy przyprawiających mnie o uszkodzenia zębów. Mianowicie nie należę do tych osób uwielbiających wieczne powtarzanie pewnej kwestii, a tutaj takie się zdarzały. I to już na samym początku! Wiem, że to również był specjalny zabieg autora, ale nie trzeba mi powtarzać po sto razy (o ironio) jak ktoś wygląda i co miał na sobie. Doskonale wiedziałam, że to ta, a nie inna osoba coś wyczynia, bo charakterystyczne dla niego zachowanie już było wizytówką.
Na swej literackiej spotykałam wielu osobliwych głównych bohaterów, ale muszę przyznać jedno - Allan bije ich wszystkich o głowę! Chociaż [Stulatek...] jest wylęgarnią takich osobowości, ale to właśnie nasz stulatek jest gwiazdą wieczoru i przyćmiewa wszystkich swoim blaskiem. Chociaż nie grzeszy on inteligencją, to nie mogę mu odmówić pomysłowości. A jego życiorys to rarytas dla większości ludzkości, która mogłaby mu pozazdrościć wielu kontaktów w najwyższych sferach. Chociaż to fikcja, aczkolwiek robi wrażenie! Nie przypadła mi jednak do gustu spora zażyłość staruszka do alkoholu, lecz tłumaczę to sobie tak, iż właśnie jego miłość do procentowych płynów pozwoliła mu tak wiele osiągnąć.
W tej książce każda poboczna postać jest wykreowana w ten sposób, aby zapadać w pamięci. Choćby przewinęła się jedynie w jednym krótkim akapicie, to i tak ma swój cel i go osiąga. Każda osoba postawiona na drodze Allana wnosi swoją cząstkę i nie wyobrażam sobie, aby ich zabrakło. Nawet sama Gunilla była mile widziana! Przymykałam oko na jej ograniczony zasób słów, bo przecież nikt nie jest idealny, prawda? Każdy ma coś na sumieniu!
,,Różnica między głupotą a geniuszem polega na tym, że geniusz ma swoje granice."
Od tej chwili Jonas Jonasson będzie mi się kojarzył ze sprytnym łączeniem zwykłym słów i tworzeniem z nich tak niesamowicie realnej (jak i nierealnej) rzeczywistości. Przez krótki moment miałam wrażenie, że zacznie nadużywać czarnego humoru, ale po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do jego pióra i sama bacznie wyszukiwałam czegoś śmiesznego, co nie było trudne! Autor odwalił kawał dobrej roboty!
[Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął] udowadnia, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Czasami wystarczy pójść do fryzjera i ściąć długie włosy, a niekiedy trzeba po prostu wyjść z domu i iść tam, gdzie nogi poniosą. Może to być początek ekscytującej przygody, ale nie zakosztujemy jej, gdy nie spróbujemy.
Z serii ,,rozkminy bluszczyny": Prawie doprowadziłam do zawału swoją sąsiadkę, kiedy wybuchłam (nie wiem już który raz z kolei) donośnym śmiechem. Następnym razem będę wiedziała, aby trzymać poduszkę pod ręką i - w razie czego - nią stłumić co nieco moją radość. Nie chcę mieć nikogo na sumieniu!
Podsumowując:
Jeżeli uwielbiasz się śmiać, a czarny humor możesz spożywać w nieograniczonych dawkach - to [Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął] jest w sam raz dla ciebie! Połączenie nietuzinkowych postaci z dość zaskakującą (jak na opis) fabułą ukazującą nam dość znaną z lekcji historii przeszłością w krzywym zwierciadle to pisarski popis Jonasa Jonassona, który był ryzykowny, ale bez ryzyka nie ma zabawy. A ja bawiłam się wyśmienicie i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po inną powieść tego autora!
Po obejrzeniu kilkunastu minut filmu, do książki podchodziłem jak pies do jeża. Całkowicie niezasłużenie. Dzieje tytułowego stulatka wciągnęły mnie bez reszty. Humor i styl, w jakim napisana jest książka jest nie do podrobienia. Ubawiłem się jak na najlepszej komedii w kinie.
Jednak patrząc na nią, niejako, z dystansu jest to tylko średnia pozycja. Paradoks? Możliwe. Trzeba przeczytać, żeby zrozumieć.
Niesamowita opowieść. Niesamowita książka. Polecam serdecznie.
Od razu w tytule, pierwszym rozdziale, na pierwszej stronie są i oni tytułowi stulatek i okno.
Dziarski stulatek przypomina mi bohaterkę filmu ,, Starsza Pani musi zniknąć".
Co raz wybucham śmiechem, Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął jest ślicznotką, której jak żyję jeszcze nie spotkałam;)
Książka jest perełką gatunku kryminalno-komediowego.
Świetna okładka ze słoniem w odniesieniu do Sonji-która występuje w tej książce czy też do różowej pantery bo przecież Allan jest różową panterą, która sprytnie wymyka się. Jest też słoniem w składzie porcelany, naprawdę trudno jest go przegapić.
Allan jest jak Inspektor Ludovic Cruchot i Jaś Fasola w jednej osobie.
Ciężko zawiesić niewiarę, złapać wątki i płynąć z fabułą.
Takie kwiatki jak J. Robert Oppenheimer lub Harry S. Truman wybijają mnie z zawieszenia niewiary.
100 latek - 1
ofiary 100 latka - 4 + 2 cielęta
słonie -Sonja
femme fatale-1 ślicznotka
Wnioskiem jaki można wysnuć z tej książki jest to, że bomba jest dobra na wszystko... .
Fragment o Amandzie i Hubercie Einstein to czyste złoto! Idiokracja w czystej postaci!
Język czy raczej stalowe nerwy i wyluzowanie Allana są bezcenne.
Zakończenie wywołuje nostalgię, przywołuje na myśl ,, Szybkich i wściekłych", ,, Skazanych na Shawshank", ,,Jamesa Bonda", Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął jest miksem klasyków.
Zabawna i dynamiczna historia o starszym panu, który pewnego dnia tak po prostu wyszedł z domu starców i wplątał się od razu w kryminalna aferę. Polecam dla wszystkich doceniających czarny humor.
Świetnie się bawiłam czytając tę książkę, a raz nawet śmiałam się na głos, gdy słonica Sonja unieszkodliwiła groźnego bandytę. Nie jest to powieść wybitna, ale coś typowo rozrywkowego i jeśli na to się nastawimy to nie będziemy rozczarowani. Ja spodziewałam się czegoś więcej, więc czuję lekki niedosyt. To co najbardziej przeszkadzało mi w tej opowieści to jej kompletna nierealność, a po jakimś czasie miałam już przesyt tych nieprawdopodobnych przygód głównego bohatera. Akcja toczy się dwutorowo i muszę przyznać, że bardziej mi się podobała opowieść o tym jak Allan wyskoczył przez okno z ośrodka dla seniorów w dniu swoich setnych urodzin niż jego przygody z przeszłości.
Książka gwarantuje dobrą zabawę, więc warto przeczytać.
Alan właśnie kończy sto lat. Przebywa w ośrodku, z którego właśnie w tym dniu postanawia uciec. Wyskakuje przez okno i idzie przed siebie kompletnie się niczym nie przejmując. Po drodze spotka różnych ludzi i zdarzają mu się różne sytuacje, które mogą wydawać się absurdalne. Książka jest napisana w komediowy sposób. Po drodze poznajemy życie Alana również w czasach młodości i to co sprawiło, że nie ma rodziny i jest w ośrodku. Dobrze się ją czyta, ale styl pisania i rodzaj powieści jednak nie są dla mnie, bo jest za bardzo nierealna, oderwana od rzeczywistości.
Zwariowana i przezabawna opowieść. Jej bohaterką jest Nombeko Mayeki, która urodziła się wprawdzie w południowoafrykańskiej dzielnicy nędzy, sercu...
Johan Andersson zwany Andersem Mordercą niemal całe dorosłe życie przesiedział w więzieniu za rozboje. Kiedy w wieku pięćdziesięciu sześciu lat wychodzi...