Trzymali mnie na intensywnej terapii trzy dni. Pierwszej nocy przyszedł młody lekarz. Stał nade mną i obserwował te wszystkie szalejące zygzaki na monitorach, a ja się dopytywałam, czy za dwa dni będę w stanie zaśpiewać Carmen. Patrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. Byłam na silnych lekach i dopiero drugiego dnia uzmysłowiłam sobie, że jestem na OIOM-ie.
W naszych czasach trudno jest zobaczyć prawdziwy strach, jeśli nie pracuje się w szpitalu na oddziale paliatywnym.
Wciąż się łudzę, że Wandę wyleczą, że z tego wyjdzie, w końcu po to się leży w szpitalu, by wrócić do zdrowia. Nie chcę być sama, potwornie boję się znowu zostać sama.
Trzymali mnie na intensywnej terapii trzy dni. Pierwszej nocy przyszedł młody lekarz. Stał nade mną i obserwował te wszystkie szalejące zygzaki na monitorach, a ja się dopytywałam, czy za dwa dni będę w stanie zaśpiewać Carmen. Patrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. Byłam na silnych lekach i dopiero drugiego dnia uzmysłowiłam sobie, że jestem na OIOM-ie.
Książka: Małgorzata Walewska
Tagi: szpital, choroba, zdrowie