Wnętrze tramwaju przypominało saunę, a w szpitalu, z którego wracała, było niczym w piekle. Portier powiedział jej, że szum klimatyzatorów drażni pacjentów. Jeśli tak było, to musieli być szaleni... I pewnie byli.
Panujący od kilku dni upał był wystarczającym powodem do odczuwania zawrotów głowy, a jeśli dołożyć do tego nadmiar wrażeń i zaskakujących informacji, stan, w jakim się znalazłam, nikogo nie powinien dziwić.
Kiedy jest tak gorąco jak teraz, to chce się być samemu, żeby żadne ciało nie przylgnęło, nie stało w pobliżu. Można siedzieć wyprostowanym i nic do nikogo nie mówić.
Kobielak wziął mnie za rękę, gorąco uderzyło mi do głowy, przez sekundę rozważałam opcje: a/ pokrycia się dziewiczym rumieńcem (o co było najłatwiej, jeśli pominąć kwestię dziewictwa); b/ wyrwania się Kobielakowi z gniewnym warkotem; c/ kopnięcia go w kostkę.
Wnętrze tramwaju przypominało saunę, a w szpitalu, z którego wracała, było niczym w piekle. Portier powiedział jej, że szum klimatyzatorów drażni pacjentów. Jeśli tak było, to musieli być szaleni... I pewnie byli.
Książka: Odmęty śmierci
Tagi: tramwaj, szpital, gorąco, szaleństwo, psychologia