Fajki zgniotła i wyrzuciła do śmietnika, ale w ostatniej chwili wyciągnęła z paczki jednego papierosa i odłożyła go na okap na czarną godzinę. Po wypaleniu kilku paczek przez ostatnie dni miała wrażenie, że zaczęła się uzależniać.
Dziennie wypalał dwie paczki papierosów, koniecznie czerwonych Marlboro, i wypijał minimum sześć dużych, mocnych czarnych kaw. Normalnym ludziom od samego widoku stawało serce. On, gdy wypijał napój, w którym można było postawić łyżeczkę na środku kubka i ta stała nieruchomo, delektował się chwilą, w której kofeina wypełniała po kolei każdą komórkę jego ciała.
Nikotyna wprowadzała ją w swego rodzaju trans. Przestawała myśleć. Analizować. Zastanawiać się, co by było gdyby.
- W sumie to jesteśmy toksyczną rodziną - powiedziała Roma, zmieniając temat i wypuszczając dym w atmosferę. - Chodzi mi, oczywiście, o palenie. Żeby wszyscy członkowie palili, to to się rzadko zdarza!
Jan od dawna nie palił papierosów dla przyjemności, tylko dla... zdrowia. By rozprostować nogi, wstawał z fotela przed telewizorem i szedł jak najdalej mógł. A najdalej mógł na klatkę schodową.
Pierwsza zaczepka brzmiała zwykle: "Ojciec, daj zapalić", ewentualnie: "Dziadek, daj zapalić", jeśli trafił im się facet po pięćdziesiątce. Tych po sześćdziesiątce nie zaczepiali, wychodząc z założenia, że należy im się podziw za to, że dożyli tak sędziwego wieku. Poza tym, stojąc nad grobem, pewnie już nie palili.
Fajki zgniotła i wyrzuciła do śmietnika, ale w ostatniej chwili wyciągnęła z paczki jednego papierosa i odłożyła go na okap na czarną godzinę. Po wypaleniu kilku paczek przez ostatnie dni miała wrażenie, że zaczęła się uzależniać.
Książka: Przegrana
Tagi: papierosy, nałogi, uzależnienie