Czterdzieści lat małżeństwa nauczyło mnie, że nie warto wojować z żoną.
Ślub to coś więcej niż dzień, w którym dwoje ludzi się pobiera, coś więcej niż suknia i smoking; w małżeństwie chodzi o nią i o niego.
To, że ktoś miał nieudane małżeństwo, nie oznacza, że wpływ na nie miało miejsce, w którym się oświadczył.
Panowie, pozwólcie żonom gadać, niekiedy warto zaryzykować.
Ludzie nieustannie opuszczają małżonków i często zdarza się, że robią to bez wyjaśnienia.
Jego marzenie się spełniło, a ona będzie musiała się ze swoim trochę wstrzymać. Czyż nie na tym polega małżeństwo? Na poświęceniu. Na dawaniu i braniu. I wszystkich innych rzeczach, o których ludzie nie wspominają.
Jakim sposobem jedna osoba mogła dzierżyć władzę pozwalającą decydować o losach milionów, a on nie mógł sprawić, aby zaufała mu własna żona?
Jest mistrzem w dołowaniu żony i pilnowaniu jej łańcucha, aby przypadkiem nie był zbyt poluzowany. Gdy żona ma jakieś pragnienia, zaleca jej zapisanie się na żonglerkę.
Nieudane małżeństwo jest jak zbyt długa wycieczka niewygodnym autokarem.
Giulnary nie zrażało, że miałaby wyjśd za kuzyna. Wiedziała, że w Europie to zakazane, ale w Azerbejdżanie zdarzało się dość często i miało swoje plusy: -wiesz, z kim się wiążesz, -znasz rodziców, -pieniądze zostają w rodzinie.
Bywało, że młodzi mieli wspólnego dziadka, choć niektórzy mułłowie uważali, że to zbyt bliskie pokrewieństwo, i nie chcieli spisywać kontraktu ślubnego, kiabinu; wspólny pradziadek nie budził zastrzeżeń.
Kuzyn, nie kuzyn - ważne, jaki człowiek. Giulnara chciała, żeby był mądry i dobry i żeby się jej trochę podobał.
Czterdzieści lat małżeństwa nauczyło mnie, że nie warto wojować z żoną.
Książka: Trzecia szansa
Tagi: Małżeństwo, Zona, mąż