Przecież to tylko niewinne kłamstwa... Ale czy na pewno?
Małżeństwo Daisy i Simona jest idealne, prawda?
Szczególnie teraz, gdy po wielu latach starania się o dziecko w ich życiu pojawiła się Millie. Radosna sześciolatka jest perfekcyjnym dopełnieniem ich niewielkiej rodziny.
Co z tego, że na tej doskonałej fasadzie pojawiają się małe rysy...
Simon może i za dużo pije, ale ma przecież tyle na głowie. Daisy i tak jest do tego przyzwyczajona, więc nic wielkiego się nie dzieje. Poza tym kilka kłamstw wszystko naprostuje, prawda?
Aż do tej jednej nocy, kiedy wszystko wymyka się spod kontroli.
Jednego przyjęcia, które kończy się dla nich za szybko.
Jednej kłótni, przez którą nic już nie będzie takie samo.
Nagle ich mała, trzyosobowa rodzina się rozpada.
Ale czy mogło być inaczej? Przecież niektórych kłamstw nie da się wiecznie ukrywać.
---
Adele Parks - jedna z najbardziej lubianych i najlepiej sprzedających się autorek literatury kobiecej w Wielkiej Brytanii. Sprzedała ponad 3,8 miliona książek, a jej powieści zostały przetłumaczone na 30 różnych języków. Adele napisała 18 współczesnych powieści i 2 historyczne. Jej najnowsze prace to klimatyczne thrillery psychologiczne w nurcie domestic noir. W swoich książkach Parks szczególną uwagę skupia na relacjach rodzinnych, poświęceniu w imię miłości, rodzicielstwie oraz wierności.
Autorka mieszkała we Włoszech, Botswanie i Londynie. Obecnie wraz z mężem, synem i kotem żyją w Surrey - niewielkim hrabstwie w Wielkiej Brytanii.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2022-01-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: Lies, Lies, Lies
Nie sposób poznać drugiego człowieka. Nie słuchaj, kiedy ktoś ci wmawia, że jest inaczej.
Daisy i Simon to, wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka, idealne małżeństwo, z cudowną córeczką oraz przepięknym domem. Jednak na tej kruchej fasadzie zaczynają się pojawiać coraz większe pęknięcia... Jedna impreza, jeden powrót do domu doprowadza do wypadku, obracając ich dotychczasowe życie w pył ... Jak poradzić sobie w obliczu tragedii? Czy połamane kawałki uda się posklejać w całość?
Narracja poprowadzona została z perspektywy głównych postaci, na przestrzeni kilku lat. Dzięki temu możemy lepiej poznać ich myśli, uczucia czy przeszłość. Fabuła wciąga od pierwszych stron, popychając czytelnika w wir sekretów i kłamstw, które piętrzą się niczym ogromna góra lodowa, powoli doprowadzając do podejrzeń, złości oraz niwecząc wspólnie przeżyte dotychczas dni. Bujda ma to do siebie, że jedna powoduje kolejne, rodząc ich całą lawinę, spod której ciężko jest się wydostać. Bohaterowie są bardzo realistyczni, wręcz do bólu prawdziwi, choć nie zmienia to faktu, iż potrafią niezmiernie irytować - to tylko uatrakcyjnia lekturę. Ciągłe zwroty akcji oraz odkrywanie prawdy przed odbiorcą sprawiają, iż książka wprost hipnotyzuje oczarowując treścią, rosnącym napięciem bądź rozbudowaną warstwą psychologiczną.
Autorka zwraca uwagę na wiele aspektów, które dotyczą zarówno ciała jak i ducha. Przygodę z tą pozycją zaczynamy od pragnienia posiadania dziecka, długoletnich problemów z jego poczęciem, niepłodnością bądź walką o tak upragnione potomstwo. Możemy zobaczyć, z jakimi trudnościami, rozterkami, rozpaczą, a czasem wręcz desperacją muszą mierzyć się takie pary. Jak ciężki oraz bolesny bywa ten okres i do czego są w stanie posunąć się osoby chcące, by ich marzenie się spełniło.
Innym tematem poruszonym przez pisarkę był alkoholizm. Czytelnik poznaje możliwe przyczyny tej choroby, obserwuje przechodzenie z wysoko funkcjonującego alkoholika do, brutalnie rzecz ujmując, zwykłego pijaka, patrzy na staczanie się po równi pochyłej, która prowadzi do samego dna, zaznajomi się z przykrymi, a nawet tragicznymi skutkami takiego upadku. Przyjdziemy też razem z Simonem katorżniczą drogę do wytrzeźwienia, pobyt w więzieniu, odwyk, a także powolne wychodzenie z nałogu.
Jest jeszcze cała masa innych wątków, utrapień, kłopotów lub dolegliwości, jakie zostały przytoczone w tej świetnej powieści. To znakomita propozycja dla miłośników thrillerów psychologicznych, w której zawartości można przepaść bez reszty. Gorąco zachęcam do zapoznania się z całością.
"Nie sposób poznać drugiego człowieka. Nie słuchaj, kiedy ktoś ci wmawia, że jest inaczej."
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”, to nawet dość ciekawa, ale moim zdaniem zbyt gruba książka. Po prostu zawiera bardzo dużo zbytecznej treści, opisów, zachwytów na dzieckiem i wiele, wiele innych moim zdaniem zbędnych treści, które zwiększają objętość książki. Myślę więc, że z całą pewnością nie spodoba się tym czytelnikom, którzy wolą szybką akcję. Rozdziały napisane są naprzemiennie, historię poznajemy z perspektywy Daisy i Simona, więc poznajemy ich myśli i sekrety, o których oni pewnie sami nawet nie wiedzą. Nie wiem dlaczego powieść ta została sklasyfikowana jako thriller. Moim zdaniem jest to literatura obyczajowa lub co najwyżej dramat, ale z pewnością nie dreszczowiec. Miłośnicy thrillerów i typowych kryminałów mogą więc czuć się zawiedzeni, lecz dla osób lubiących owiane tajemnicą obyczajówki, to dla nich ta książka jest w sam raz.
Wydawałoby się, że małżeństwo Daisy i Simona, którzy wychowują śliczną i utalentowaną córeczkę Millie, jest szczęśliwe, poukładane, wręcz idealne. Jednak to tylko pozory. Simon pije, ostatnio coraz więcej i przy każdej okazji lub bez niej. Daisy wie o tym, zdaje sobie sprawę z tego, że to może zbyt wiele, ale już się do tego przyzwyczaiła, że właściwie nie robi jej to żadnej różnicy czy Simon jest mocno pijany czy też nie.
"Jedni mówią, że ich ulubionym zapachem jest woń świeżo upieczonego chleba, drudzy że kawy, jeszcze inni że ogniska. Simon od najmłodszych lat upodobał sobie zapach piwa. Nic tak nie pobudzało jego zakończeń nerwowych."
Można by powiedzieć, że całe ich małżeństwo oparte jest na kłamstwach. Niby drobnych, nic nie znaczących, ale jednak życie w ciągłym kłamstwie do niczego dobrego nie może doprowadzić. Niektórych kłamstw przecież nie da się wytłumaczyć ani ich ukrywać.
Gdy Simon zapragnął mieć drugie dziecko, to wszystko zaczęło się sypać. Gdy dowiedział się od lekarza, że jest bezpłodny, to tak jakby ktoś wylał mu wiadro zimnej wody na głowę. Czy wychodzi z tego, że Daisy go zdradzała? Kto jest ojcem Millie? Czy żona dalej go zdradza?
Te pytania tak zawładnęły Simonem, że na przyjęciu u przyjaciół spił się niemal do nieprzytomności. Gdy wracają do domu samochodem, nagle na ulicę wybiega ich córeczka..., to, co stało się na tej drodze tuż obok ich domu już na zawsze będzie ciągnęło się za nimi przez całe życie.
Od tych wydarzeń mijają trzy lata. Wszystkie marzenia ich i małej Millie legły w gruzach.
Historia bardziej wciąga czytelnika właśnie od tego momentu. Trzeba przyznać, że książka zaciekawia czytelnika w powolny sposób, lecz w miarę pochłaniania kolejnych stron, zainteresowanie dalszymi losami bohaterów wzrasta coraz bardziej. Przyznam jednak, że właściwie to nie polubiłam żadnej z postaci tej książki, mimo tego iż jest w niej bardzo wielu bohaterów. Po prostu te wszystkie kłamstwa i życie na pokaz powodują jakąś niechęć do tych osób. Moz nieco zamieszania powodują retrospekcje, ale gdy się człowiek skupi, to łatwiej połączy wszystkie elementy tej układanki w całość.
Nie można się tak zatracić w kłamstwie i udawaniu na pokaz, bo to zawsze źle się kończy...
"Ślub to coś więcej niż dzień, w którym dwoje ludzi się pobiera, coś więcej niż suknia i smoking; w małżeństwie chodzi o nią i o niego."
Thriller małżeński, pełen kłamstw i tajemnic, to obok powieści skupiających się na działaniach seryjnych morderców mój ulubiony typ thrillera. Dlatego właśnie tak bardzo kusiła mnie powieść Adele Parks, która pod koniec stycznia miała swoją premierę. „Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to książka, którą otrzymałam do recenzji od księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl, za co serdecznie dziękuję. Czy mi się podobała? O swoich wrażeniach opowiem Wam już za chwilę.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to typowy thriller psychologiczny, który skupia się na emocjach bohaterów. Nie doświadczycie tu rozlewu krwi i serii morderstw, choć bez wątpienia jesteśmy świadkami dramatycznych wydarzeń. Ale nie jest ich wiele, przez co powieść Adele Parks jako całość wydała mi się zwyczajnie nudna. Jej lektura dłużyła mi się w nieskończoność, a nagromadzenie kilkustronicowych monologów i opisów sprawiało, że z trudnością i rosnącą irytacją pokonywałam kolejne strony.
Nie ukrywam, że bardzo lubię książki z pogranicza thrillera małżeńskiego i dramatu rodzinnego. Często po takie historie sięgam i rzadko jestem nimi rozczarowana. Jeśli jednak miałabym się jednoznacznie opowiedzieć, czy powieść Adele Parks mi się podobała, czy – wręcz przeciwnie – nie przypadła mi do gustu, to zdecydowanie bliżej byłoby mi do stwierdzenia, że czuję się tą lekturą mocno zawiedziona.
Ewidentnie brakowało tu tempa i czegoś „wow”. Powieść Parks liczy blisko 500 stron, ale bez straty dla fabuły spokojnie można by z niej wyrzucić co najmniej 150. Wiele stron to nikomu niepotrzebne opisy, które nie wnoszą za wiele do opowiadanej historii. Sprawiają natomiast, że lektura spowalnia i się dłuży. Tę monotonię przerywają co jakiś czas krótkie dialogi, ale jest ich tak mało, że nie są w stanie zdynamizować akcji. Tak naprawdę wielokrotnie aż mnie korciło, aby zacząć wertować kolejne strony, by dotrzeć do upragnionej ostatniej kropki, poznać zakończenie losów Daisy, Simona i Millie Barnesów i zapomnieć o tej historii. Sytuacji nie poprawiali też w moim odczuciu irytujący bohaterowie.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to wnikliwy portret rozpadu pewnego na pozór idealnego małżeństwa. Po wysypie pozytywnych recenzji osób, których opinie cenię, ostrzyłam sobie apetyt na świetną lekturę, a tymczasem potwornie się wynudziłam. Najbardziej ciekawiło mnie, jakie wydarzenie stanowi centrum fabuły – chciałam poznać przyczynę rozpadu rodziny Barnesów. Tego dowiadujemy się jakoś w okolicach 165. strony. Po tym momencie kulminacyjnym długo nie dzieje się nic, by pod koniec powieści coś jeszcze się wydarzyło. Miłośnicy mocno psychologicznych thrillerów, których oś fabularną stanowią przemyślenia i stany emocjonalne bohaterów, mogą być tą lekturą usatysfakcjonowani, ja niestety się zawiodłam.
Kłamstwa wszędzie kłamstwa to ciekawa pozycja, ale...
Daisy, Simon i Millie idealna rodziny dla obserwatorów, jednak każdy z dorosłych ma swoje tajemnice. Daisy jako matka i żona musi żyć z wielofunkcyjnym alkoholikiem. Choć nie przyznaje się swoim przyjaciołom w czterech ścianach zmaga się z ogromnym problemem można by powiedzieć osoby współuzależnionej, gdyż przymyka, broni i wybiela Simona swojego męża.
Simon i Daisy małżeństwo, które długo starali się o dziecko aż w końcu pojawił się cud i na świat przyszła Millie. Simon jednak chce powiększyć swoją rodzinę i postanawia starać się o drugie dziecko. Po rozmowie z lekarzem dowiaduje się że jest bezpłodny. Kto więc jest biologicznym ojcem jego córki? Zaczyna pić więcej z powodu utraty własnej wartości, z powodu żalu, zabija klin klinem, pije aż staje się normalnym alkoholikiem. Traci prace, traci szacunek w oczach przyjaciół, traci też w jakimś stopniu żonę.
Ich życie jednak zmienia się w chwili wypadku. Simon, Daisy i Millie muszą zmierzyć się z konsekwencjami wypadku, swoimi tajemnicami i swoim sumieniem. Czy Simon wyjdzie z alkoholizmu? Czy tajemnica Daisy ujrzy światło dzienne? Kto okaże się biologicznym ojcem Millie?
Książka, która porusza ciekawe tematy. Postać męska, która jest bezpłodna. Temat, który nie tylko kobiety muszą się z nim zmagać. Drugi temat to wielofunkcyjny alkoholik, który pije posiada pracę, przyjaciół oraz dla innych idealna rodzinę. Trzeci temat to postać Daisy, żona która jest współuzależniona. Z jednej strony wybiela swojego męża a z drugiej w czterech ścianach musi się sama zmagać z tym problemem. Sprząta po mężu, opiekuje się nim , broni...
Jednak na tyle ciekawych poruszanych tematów, książce brak energii, iskry. Autorka wg mnie za dużo poświeciła uwagi budowania obrazka tej rodziny. Za długo siedzi w ich umysłach i wszystko rozkłada na czynniki pierwsze. Po drugie nawet już jak historia " rusza z kopyta" to Pani Adele psuje wszystko zakończeniem historii. Mało realne, zakończenie odbiegające od całej historii, wg mnie wymuszone.
Książka ciekawa, ale bez pędu, beż ikry ...
Nie ma par idealnych, choć niektóre mogą nam się początkowo takimi wydawać. Wszystko, co złe między dwojgiem ludzi tworzących związek ukryte jest gdzieś pod fałszywym uśmiechem, maskującym codzienne troski. Nie inaczej jest w przypadku Simona i Daisy. Otaczającym ich ludziom wydawało się, że do pełni szczęścia tej idealnej pary brakuje tylko dziecka. Gdy więc po wielu próbach narodziła się Millie, powinni być już w pełni szczęśliwi, czyż nie?
Ale tak nie jest. I ukrywanie tego przed sobą samą w niczym Daisy nie pomoże. Simon pije coraz więcej, a początkowe próby wytłumaczenia go we własnych oczach coraz częściej spalają na panewce. Najgorsze, że świadkami jego pijackich ekscesów coraz częściej są ich bliscy. Simon ma z kolei dobry powód (w jego mniemaniu) by nurzać się w alkoholu- niepewność, czy ich córeczka jest na pewno jego dzieckiem.
A potem dochodzi do tragedii, która przekreśla wszystko. Ale... może te wszystkie kłody, jakie napotkali na swej drodze, pomogą im wybudować jeszcze mocniejszy fundament?
Byłam ciekawa, jakie tajemnice może mieć tak idealna na pierwszy rzut oka para. Nie oszukujmy się, w literaturze coraz więcej historii opiera się właśnie na niedopowiedzeniach i tylko od autora/ autorki zależy, w jakie ubierze je słowa, by przyciągnąć do siebie czytelnika. Tym razem było... cóż, dziwnie.
Daisy przymyka oko na alkoholizm męża, choć czuje się coraz bardziej zawstydzona w towarzystwie. Simon bowiem nie ma żadnych hamulców, a gdy widzi darmowy alkohol, nie powstrzymuje się- sam zresztą twierdzi, że picie to najlepsze, co mogło go w życiu spotkać. On po prostu to... kocha. Chyba nawet bardziej niż swoją rodzinę. Jestem szczerze zdumiona, ile Daisy musiała przy jego boku znieść. To nie tylko wstyd za jego zachowanie, ale również liczne przykre słowa kierowane w jej stronę, jak również przymus obmywania Simona z wymiotów, zaciąganie go siłą do łóżka; nieco demotywujące zadanie dla kobiety, która przecież kiedyś była w nim mocno zakochana. A wszystko zaczyna się od badań na płodność Simona... i tej jednej wiadomości od lekarza, która burzy jego dotychczas w miarę poukładany świat. Później mężczyzna spada już na łeb, na szyję.
Ta rodzina ma wiele problemów i całe szczęście, że Millie jest zbyt mała, by zrozumieć z nich cokolwiek. To dramat obyczajowy, w którym uzależnienie stawiane jest na pierwszym miejscu, a my możemy przyglądać się tej degradacji istoty ludzkiej ze współczuciem. Miałam wrażenie, że próby walki podejmowane przez Daisy są bezcelowe- bo jak odciągniesz nałogowca od tego, co kocha? Kogoś, kto nie chce, by wyrwano go ze szponów alkoholu?
Ten jeden wieczór staje się kropką, kończącą zdanie o tej rodzinie.
Szczerze powiedziawszy, nie tylko Simon jest tu słabą jednostką- Daisy również, co tylko podkreślają jej dalsze losy. Bezwolna, idąca z prądem, nie sprzeciwiająca się niczemu. Choć skupia całą swoją uwagę na córce, tak naprawdę chyba nie wie, co jest dla jej dziecka dobre. Poddaje się temu, co przynosi jej los. Nie walczy. No dobrze, może i podejmuje coś na kształt walki, aczkolwiek wtedy na scenie ponownie pojawia się Simon i to na nim opiera swoje dobro. Zawsze myślałam, że nawet najsłabsza psychicznie kobieta w obronie dobra swego dziecka zrobi wszystko- w przypadku Daisy zajęło jej to trochę dłużej.
Cóż mogę rzec? Do połowy książka się ciągnęła, głównie odczuwałam irytację względem ekscesów Simona i zastanawiałam się, jak można żyć z takim człowiekiem. Później akcja ruszyła z kopyta, nagle zaczęło się dziać kilka rzeczy na raz. Zakończenie zupełnie zbiło mnie z tropu, zapewne przez wzgląd na to, że było zupełnie... fantastyczne. I nie chodzi mi o to, że aż tak dobre; po prostu w życiu nie wpadłabym na pomysł, że autorka poprowadzi akcję w ten sposób.
Klamstwa, wszędzie kłamstwa nie wybija się specjalnie na tle poprzedników, acz nie jesto to też książka beznadziejna. Dobre czytadło na zimowe, długie wieczory.
"Kłamstwa tylko mącą i tak już nieprzejrzyste wody".
Bohaterami powieści "Kłamstwa, wszędzie kłamstwa" Adele Parks są Daisy i Simon - małżeństwo z kilkuletnim stażem, rodzice uroczej Millie.
Gdy się na nich patrzy, wydaje się, że mają wszystko, uchodzą na idealną, trzyosobową rodzinę. Jednak to tylko pozory ... zarówno Daisy, jak i Simon nawzajem się okłamują.
Daisy ma kilka sekretów z przeszłości, które gdy wychodzą na jaw powodują kryzys w ich małżeństwie.
Simon jest alkoholikiem, którego czyny w końcu doprowadzają do tragedii.
Jeden wieczór, jedno przyjęcie, jedna kłótnia i ich życie zmienia się nieodwracalnie.
Mam pewien problem z tą książką bo nie wiem jak ją określić. Nie wiem też jak traktować bohaterów.
Daisy i Simon ze swoimi problemami są tak bardzo prawdziwi, jednocześnie denerwowało mnie ich zachowanie, to jacy byli zmienni, nierozsądni, naiwni ... Autorka nie bała się pokazać ich wad, nikt przecież nie jest idealny. Dlatego wiem, że taka Daisy czy Simon to ludzie, którzy mogą istnieć naprawdę, mają pewne cechy osób, które być może nawet znamy. Było to dla mnie zbyt typowe, zwyczajne jak na powieść jednak zdaje sobie sprawę z tego, że tacy bohaterowie też są potrzebni w książkach.
Fabuła nie jest zbyt równa, to znaczy: historia zaczyna się prosto i błaho, tak, aby dać obraz codzienności, w jakiej żyją Daisy i Simon. Po pewnym czasie dostajemy mocny punkt zwrotny, potem znowu nastaje względny spokój, aby na koniec przyspieszyć i wprowadzić elementy sensacyjne (przemoc).
"Kłamstwa, wszędzie kłamstwa" to nie jest thriller. Historia choć przemyślana, jest pozbawiona napięcia, dreszczyku emocji, czy po prostu brakuje w niej suspensu. Ta książka to dla mnie dramat rodzinny, dramat małżeński, taka mocniejsza literatura obyczajowa.
To, co może niepokoić, zdenerwować, bądź ewentualnie zszokować to zło: złe wybory, złe decyzje, złe zachowania. A ponieważ są to kwestie jak najbardziej realne, dziejące się w prawdziwym życiu to myślę, że książka znajdzie swoich odbiorców.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to swego rodzaju połączenie dramatu obyczajowego z thrillerem psychologicznym. Już od samego początku czuć pewien specyficzny niepokój, który sprawia, że książkę ciężko jest odłożyć na bok. Początkowo wydaje się, że fabuła jest dość prosta, a akcja niespieszna. Jednak strona za stroną czytelnik odkrywa, że potrafi ona zaszokować i namieszać w głowie.
Otrzymujemy tutaj parę bohaterów, którzy na pozór zasadniczo się od siebie różnią. Ona - ciacha, szara myszka. Za to On alkoholik staczający się na samo dno. Jednak ich postacie zostały wykreowane genialnie. Zagłębienie się w towarzyszące im myśli i emocje pomaga zrozumieć nam motywacje ich zachowań oraz kłamstw. Tak naprawdę jedno wydarzenie stało się zapalnikiem ciągu wydarzeń i konsekwencji dramatycznie wpływających na życie naszych bohaterów. Możemy zacząć zastanawiać się tutaj jak sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji. Czy, gdy wszystko się sypie będziemy w stanie znaleźć siłę na walkę? Czy jesteśmy w stanie wtedy komuś pomóc? Książka tak naprawdę momentami daje do myślenia co do takiej zwykłej, prawdziwej ludzkiej moralności.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to kolejna genialna książka, którą przeczytałam w tym roku. Wciąga, wstrząsa, porusza i pozostawia po sobie ślad w głowie czytelnika. Zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło i nigdy bym się takiego nie spodziewała! Jestem ciekawa Waszych opinii co do tego tytułu, także zachęcam do czytania :)
Simon i Daisy są na pozór szczęśliwym małżeństwem. Mają ładny dom, dobrą pracę i grupkę prawdziwych przyjaciół, z którymi często spędzają czas. Jedno, czego im brakuje to dziecko. Po kilku latach starania w końcu się poddają. Alkoholizm Simona nie ułatwia sprawy. W końcu zdarza się cud, Daisy zachodzi w ciąży i po kilku miesiącach stają się rodzicami małej Mille. Nie posiadają się ze szczęścia. Jednak Simon ma słabość do alkoholu i z czasem jest coraz gorzej. Jedna noc zmienia wszystko, jedno przyjęcie kończy się tragedią. W jednej chwili trzyosobowa rodzina się rozpada. Czy mają jeszcze szansę na szczęśliwe zakończenie?
W książce bohaterowie są bardzo wyraźni. Narracja jest prowadzona z perspektywy Simona i Daisy. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć całą historię. Zrozumieć dlaczego bohaterowie podejmowali takie a nie inne decyzje. Jest też wiele kłamstw, które rozbijają szczęśliwą rodzinę. Problem alkoholizmu jest bardzo dobrze przedstawiony. Jak wpływa na całą rodzinę, jakie ma skutki dla małżeństwa. Daisy nie raz wstydziła się za wybryki Simona po alkoholu, nie raz próbowała zatuszować sprawę, tłumaczyć go w pracy.
Książkę bardzo dobrze się czyta. I nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Następują zwroty akcji, a niektóre wydarzenia wychodzą na jaw dopiero na koniec. Autorka bardzo dobrze i ciekawie poprowadziła całą historię i nie raz mnie zaskoczyła. Książkę polecam, ja bardzo dobrze spędziłam z nią czas:)
"Kłamstwa, wszędzie kłamstwa" to dość ciekawe połączenie thrillera z obyczajówką. Autorka kilkukrotnie mnie zaskoczyła, nie tylko formą narracji, ale także zwrotami akcji.
Historia, którą stworzyła Adele Parks dotyczy małżeństwa - Simona i Daisy. Wieloletnie starania o dziecko i alkohol przygasiły płomień między dwójką bohaterów. Narodziny ich córki, Millie, powinny na nowo wnieść szczęście do ogniska domowego. Oczywiście tak się stało, na jakiś czas. Po kilku latach problem z alkoholem narasta, kłamstwa, które nie miały ujrzeć światła dziennego pomału wychodzą na powierzchnię z bańki tajemnicy. Dochodzi do wypadku, po którym ciężko jest się podnieść rodzinie Barnes. Czy jest szansa na uratowanie małżeństwa? Co się stanie, gdy długo skrywane tajemnice wyjdą na jaw?
Zacznę od narracji z którą spotkałam się chyba pierwszy raz. A raczej z jej pomieszaniem. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Daisy, która sama opowiada czytelnikowi, co jej się przydarzyło, oraz Simona, gdzie jego losy są przedstawione w formie trzecioosobowej. Jeśli mam być szczera, to nie do końca pojęłam, dlaczego narracja jest zróżnicowana. Faktem jest, że mnie to zaintrygowało i próbowałam dojść, po co autorka to zastosowała. Chyba mi się nie udało tego rozgryźć.
Poznajemy losy bohaterów nie tylko w czasie teraźniejszym, ale również ich przeszłość. Początki znajomości, ich zachowania, szczęśliwe chwile, choć już sam prolog mówi, że będziemy mieli do czynienia z ważnym problemem - alkoholem.
Autorka mocno nakreśliła problem alkoholizmu, wpływ na osobę pijącą jak i jej rodzinę. Jak człowiek uzależniony wcale nie uważa tego za problem, wręcz przeciwnie, alkohol to najlepszy kumpel, który go rozumie. Zawsze. W jaki sposób taka osoba sięga dna i jak łatwo jest wrócić do nałogu. Ważny jest też temat samego kłamstwa, który pojawia się w tytule. Uważam, że to co robiła bohaterka było w pewien sposób samolubne, dziwne, a gdy na końcu poznałam jak do tego wszystkiego doszło... Cóż, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Sam finał jest dość mało realny, przynajmniej w moim odczuciu, choć nie twierdzę, że w ogóle niemożliwy. W naszym świecie dzieją się różne dziwne rzeczy.
Uważam, że cała intryga była ciekawa, wciągająca, choć napięcie budowało się powolnym tempem. Może ta książka nie wyrwała mnie z kapci, ale cieszę się, że mogłam ją przeczytać, bo spędziłam z nią miło czas. Mimo trudnych tematów głównych.
NIEDALEKO PADA JABŁKO OD JABŁONI… – PRZEDPREMIEROWO
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to bardzo inteligentny i niezwykle zaskakujący thriller psychologiczny autorstwa poczytnej angielskiej pisarki Adele Parks. Powieść wydana nakładem Wydawnictwa Kobiecego będzie miała swoją premierę 26 stycznia, ale już dziś znajdziecie ją na stronie internetowej księgarni Tania Książka, do której chętnie zaglądam. Polecam zakładkę nowości, gdzie zawsze można znaleźć jakąś ciekawą propozycję.
Daisy i Simon Barnesowie – małżeństwo z kilkunastoletnim stażem wychowują sześcioletnią córeczkę Milly. Ona jest nauczycielką, on dekoratorem wnętrz, a dziewczynka kocha taniec i już jako sześcioletnia osóbka odnosi spore sukcesy w tej dziedzinie. We trójkę tworzą szczęśliwą rodzinę, Milly jest oczkiem w głowie swojego taty. Simon uważa, że do pełni szczęścia dziewczynce brakuje tylko rodzeństwa. Daisy podchodzi bardzo sceptycznie do tego pomysłu, mając w pamięci swój wiek oraz problemy jakie miała z zajściem w ciążę. Wizyta w poradni leczenia niepłodności zamiast pomóc Barnesom, uruchamia ogromną lawinę zdarzeń, której niestety nie da się już zatrzymać. Okazuje się, że stworzony dla przyjaciół i otoczenia obraz szczęśliwej rodziny to jedynie… iluzja. W miarę jak ich lepiej poznajemy na tym pięknym wizerunku pojawia się coraz więcej rys i zadrapań. Do czasu gdy pewna towarzyska impreza w gronie przyjaciół kończy się tragicznym w skutkach wypadkiem i sprawia, że spod pozorów wyłania się bolesna prawda o smutnej i ponurej rzeczywistości.
Czy bohaterów będzie stać na szczerość i prawdę? Czy uda im się zawalczyć o nowy, lepszy początek?
Nie chcę tu opowiadać treści, ale uwierzcie mi, że w fabułę tej historii idealnie wpisują się popularne polskie przysłowia, o tym jak każde kłamstwo, bez względu na jego wagę, prędzej, czy później wyjdzie na jaw i będziemy musieli się z nim zmierzyć. Bo przecież lepsza jest nawet najgorsza prawda, niż najpiękniejsze kłamstwo. Należy wszak pamiętać, że kłamstwo przeminie, a prawda nie zginie.
W swojej książce autorka poruszyła trudne, często wstydliwe tematy, o których trudno się mówi. Mamy tu problem bezpłodności, braku komunikacji, ucieczki przed trudnościami, alkoholizmu, przemocy, więzienia. W te wszystkie przykre sprawy idealnie wpisują się motywy winy i kary oraz zwycięstwa dobra nad złem.
Powieść „Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” wywarła na mnie ogromne wrażenie i muszę przyznać, że nie spodziewałam się kompletnie takiego rozwoju zdarzeń. Już nie pamiętam kiedy czytałam książkę, w której byłoby tyle zwrotów akcji. Tutaj od samego początku nic nie jest takim, jakim się wydaje, jesteśmy tyle razy manipulowani i wyprowadzani w pole, że poddajemy w wątpliwość dosłownie każde wydarzenie. Autorka wydaje się być mistrzynią niedopowiedzeń i podtekstów, bardzo umiejętnie posługuje się półprawdami dzięki czemu udaje jej się sterować umysłem czytelnika i wypaczać obrany kierunek zdarzeń. Bardzo szeroko rozbudowana płaszczyzna psychologiczna pozwala nam zrozumieć słabości i rozterki bohaterów oraz motywy ich postępowania. Błądzenie po meandrach ludzkiej psychiki zawsze mnie fascynowało. Szczególnie doceniam wątki ukazujące więzienną rzeczywistość, zmaganie się z uzależnieniem i determinację w powrocie do trzeźwości.
W tej powieści mamy do czynienia z naprawdę dużą grupą bohaterów. Każda z tych postaci jest istotna i spełnia swoją określoną rolę. Mnie jednak najbardziej zainteresowali Daisy i Simon, którzy na przemian dzielą się z nami swoją wersją zdarzeń oraz Deryll jako ten… czarny charakter. Na początku byłam przekonana, że to Daisy stanie się moją ulubioną postacią. A jednak nie… Starałam się ją rozumieć, nawet trzymałam za nią kciuki, ale… nie mogłam jej wybaczyć, że dała sobą tak manipulować. Chciała uchodzić za dzielną i mocną kobietę, a okazała się słabą, zastraszoną i zdominowaną pozorantką. Simon, do którego miałam początkowo bardzo ambiwalentne uczucia, ostatecznie bardzo zyskał w moich oczach. Okazał się prawdziwym facetem „z jajami” i uwierzyłam w jego dobre chęci i dążenie do zmiany. A Deryll… manipulant, kłamca, psychopata – typowy czarny charakter, bardzo wiarygodny portret osoby złej, brutalniej i bez serca od samego początku wydał mi się podejrzanie miły i czarujący. Niebagatelną rolę odgrywają przyjaciele rodziny, ludzie znający się od lat, spędzający razem sporo czasu i gotowi do pomocy.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to moje pierwsze, bardzo udane spotkanie z autorką. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż tak dobrej, nieprzewidywalnej i zaskakującej historii. Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po książkę Adele Parks mając nadzieję na równie interesującą lekturę. A tymczasem zachęcam do sprawdzenia co jest prawdą, a co kłamstwem w życiu Daisy i Simona Barnesów. Będziecie naprawdę zaskoczeni.
Kłamstwa, wszędzie kłamstwa Adele Parks
Wszyscy kłamiemy. Kłamstwo jest wpisane w naturę człowieka i stanowi mniejszą, bądź większą część naszego życia. Kłamiemy z naprawdę wielu różnych powodów. Bo chcemy coś ukryć. Bo zależy nam na tym, aby osoby z naszego najbliższego otoczenia nie poznały całej prawdy o tym, jak wygląda nasza codzienność, z której my sami przed sobą nie mamy odwagi zedrzeć kurtyny pozorów. A co najbardziej istotne, obawiamy się, że kiedy prawda ujrzy światło dzienne, stracimy wszystko to, co do tej pory udało nam się zbudować. Sami siebie karmimy fałszywymi zapewnieniami, że jedno niewinne kłamstwo nic nie zmieni, a w rezultacie bardzo szybko stajemy się więźniem własnej pułapki zbudowanej z tajemnic, niedopowiedzeń i złudzeń. Zapominamy jednak o tym, że prawdy nie da się ukrywać w nieskończoność. Ona jest jak oliwa i zawsze na wierzch wypływa. Dopóki nie stawimy jej czoła, nigdy nie zaznamy spokoju, a ona upomni się o uwagę w najmniej spodziewanym przez nas momencie. Czy jesteście gotowi na to, aby spojrzeć jej prosto w oczy?
Z pewnością na taką konfrontację nie są gotowi Daisy i Simon, bohaterowie książki Adele Parks "Kłamstwa, wszędzie kłamstwa", o której chcę wam opowiedzieć kilka słów. Jest to małżeństwo, któremu życia mogłoby pozazdrościć naprawdę wielu z nas. Mają wszystko, co może stanowić definicję szczęścia. Idealne mieszkanie, ustabilizowane życie, wspaniałych oddanych przyjaciół oraz wyjątkowe dziecko, które dopełniło wizerunek ich rodziny, jak z obrazka po wielu latach starań o to, by stać się rodzicami. Już czytając opis książki, w którym kilkakrotnie pada słowo idealny, nabrałam podejrzeń, gdyż zazwyczaj jest tak, że jeśli coś jest nad wyraz doskonałe, najczęściej za fasadą iluzji stworzoną na potrzeby osób z zewnątrz skrywa trudną i złożoną rzeczywistość, której nieodłącznym elementem jest poczucie samotności, zranienia i zwątpienia. Bardzo szybko okazało się, że moje przeczucia mnie niestety nie myliły i ta rodzina przeżywa swój prywatny dramat. Simon ma problem z alkoholem, który niszczy nie tylko jego samego, ale przede wszystkim odciska piętno na jego najbliższych, a także przenosi się na kontakty towarzyskie. Jednak, aby zmierzyć się z problemem, jakim jest uzależnienie, trzeba przyznać się przed samym sobą, że ono rzeczywiście nas dotyczy. Mężczyzna poniekąd za przyzwoleniem żony woli tuszować swój problem szukając usprawiedliwień dla siebie w postaci kolejnych drobnych kłamstw, które mnożą się w zastraszającym tempie, a przybierają na sile, kiedy pewnego dnia Simon zupełnie niespodziewanie poznaje druzgocącą dla siebie prawdę, która w zaledwie kilka chwil niszczy wszystko to, co kochał i co było mu najdroższe.
Nasi bohaterowie nie wiedzą jeszcze, że to, co obecnie przeżywają, jest niczym w porównaniu do tego, przez co będą musieli przejść już wkrótce. Wystarczy bowiem tak niewiele, aby ich życie przeistoczyło się w tragedię. O kilka kieliszków za dużo wypitego alkoholu, zbyt silne emocje i chwilowa utrata kontroli wystarczą do tego, aby ich rodzina rozpadła się, jak domek z kart. Od teraz już nic nie będzie takie samo. Co więcej, pojawi się strach i niepewność. Ku zaskoczeniu czytelnika przekonamy się, że nie tylko sumienie Simona obciążone jest poczuciem winy i licznymi wyrzutami. Daisy również nie jest bez skazy. Ma wiele do ukrycia, a co najgorsze i co napawa kobietę przerażeniem, demony przeszłości materializują się i osaczają ją z zaskoczenia. Musi chronić nie tylko siebie, ale i to, co ma najcenniejszego. Teraz nie ma już miejsca na udawanie.
W tym miejscu zastanówmy się, czy budowanie życia na fundamencie z kłamstw ma szansę skończyć się inaczej niż tylko tragicznie? Oczywiście, że nie. Jak bardzo naiwny musi być ktoś, kto sądzi inaczej. Kłamstwo nigdy nie uchodzi na sucho. Kiedy zaczynamy uciekać się do kłamstw, nie myślimy o tym, że jest to początek naszego upadku w przepaść. Owszem, kłamstwo jest bardzo wygodne, bo w danym momencie pozwala nam uniknąć konsekwencji naszych czynów i zachowań, jednak jest także bardzo uzależniające, a co za tym idzie niebezpieczne. Nim się spostrzeżemy, zostajemy nimi przygnieceni. Odbierają nam spokój, stabilizację i niszczą bez skrupułów. Czy w takim razie gra jest warta świeczki? Z tym pytaniem do samodzielnego przemyślenia Was zostawiam i zachęcam oczywiście do tego, abyście sięgnęli po książkę "Kłamstwa, wszędzie kłamstwa" i przekonali się, czy dla Simona i Daisy jest jeszcze szansa, by na nowo odnaleźli się na drodze prawdy i przebaczenia. Sprawdźcie koniecznie, czy bolesna lekcja życia, którą zgotował dla nich los, a raczej sami sobie ją zgotowali, uświadomi im wreszcie, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, którego najmniejsze nawet zasiane ziarenko bardzo szybko rośnie w destrukcyjną siłę obracającą się przeciwko nam samym.
Powieść ta została sklasyfikowana jako thriller psychologiczny, jednak w moim odczuciu bardziej adekwatnym określeniem byłoby nazwanie jej dramatem rodzinnym. Autorka w bardzo wyrazisty i autentyczny sposób porusza życiowe problemy, które mogą być i na pewno są odzwierciedleniem życia wielu osób, które zdecydują się po tę książkę sięgnąć. Utożsamimy się z jej bohaterami, przez co w pewien sposób staną się oni nam bliscy. Co więcej, ich postępowanie nie pozwoli nam uniknąć pytania: Co ja zrobiłabym/zrobiłbym, będąc na ich miejscu? Jednocześnie muszę podkreślić fakt, że niektóre zachowania małżonków odebrałam, jako bardzo niedojrzałe i dla mnie samej nieznajdujące racjonalnego wytłumaczenia. Niemniej jednak jest to bardzo wartościowa i godna polecenia historia. Adele Parks niemalże od pierwszych stron przykuwa naszą uwagę i podsyca ciekawość tego, co wydarzy się za chwilę. A możecie mi wierzyć, że następujące po sobie wydarzenia z biegiem lektury coraz mocniej podnoszą poziom naszej ciekawości i napięcia, co sprawia, że jej czytania nie sposób przerwać nawet na chwilę. A zakończenie będzie dla wielu z was zupełnym zaskoczeniem. Z uwagi na tak zajmującą fabułę, książkę przeczytacie w mgnieniu oka z ogromnym zaangażowaniem i zapomnicie o mijającym czasie. Zarwana noc spędzona na jej czytaniu jest więcej niż pewna, ale o tym musicie przekonać się już sami.
Recenzja powstała we współpracy z portalem Duże Ka, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2022/04/kamstwa-wszedzie-kamstwa-adele-parks.html
Uwielbiam mroczne, ale zarazem przemawiające, choć jakże dramatyczne historie, które silnie mącą w głowie, do szpiku przepełniają podejrzliwością, aż wreszcie przybierają formę obezwładniającej hipnozy, jaka w kulminacyjnym momencie dosłownie pozbawia tchu. Bezsprzecznie, Adele Parks nakreśliła zawiłą, misternie uknutą opowieść, podczas której kolejno odkrywane karty wbijają w fotel i uderzają do głowy. Liczne retrospekcje i dwutorowa narracja tworzą z tej przejmującej historii niesłychanie angażujące doświadczenie, które nie pozwoli zasnąć, nim cała prawda nie zostanie ujawniona.
Powieść zaczyna się spokojnie, autorka niespieszne dokonuje prezentacji postaci, pozwala się z nimi utożsamić i zrozumieć, jakie bolesne doświadczenia doprowadziły ich do miejsca, w którym znajdują się obecnie, a nie da się ukryć, jest to położenie dramatyczne, które z każdą kolejną stroną staje się jeszcze bardziej tragiczne. Ciekawość, jakie dramaty kryją się za drzwiami domu Simona i Daisy oraz jak wiele mrocznych sekretów skrywają, nie pozwala nawet na krótką przerwę w lekturze, a kolejne zaskakujące zwroty akcji dosłownie odbierają świadomość. W tej historii nikogo nie można być pewnym, dzięki czemu pochłania się ją z wypiekami na twarzy, przewracając kartki niczym w transie!
Bezsprzecznie, ostoją tej hipnotyzującej powieści są doskonale nakreślone, przemawiające, złożone oraz boleśnie doświadczone przez los postacie, a także starannie utkana między nimi sieć miażdżących kłamstw, która choć wiele lat nienaruszona, pomału zaczyna pękać. Co ciekawe, ból przenikający się z fałszem został tak głęboko zakorzeniony, że czasem już sami bohaterowie nie są w stanie odróżnić prawdy od stworzonej wizji. Kto naprawdę jest tym złym, a kto poszkodowanym?
,,Kłamstwa, wszędzie kłamstwa" jest poruszającą, nieprzewidywalną, misternie skonstruowaną, dopieszczoną fenomenalnym, niespokojnym klimatem powieścią o skrupulatnie utkanej sieci toksycznych kłamstw, która miażdży pozornie szczęśliwą rodzinę. To także wzruszająca i bolesna historia o skrywanych dramatach, wyparciu i uległości, jaka zafunduje wam niezapomniany wachlarz emocji! Wyjątkowa, szokująca, przeszywająca na wskroś! Polecam całym sercem!
Lucy zapragnęła Petera, męża swej najlepszej przyjaciółki Rose, a że Lucy zawsze dostaje to czego, zapragnie, bez mrugnięcia okiem kradnie koleżance jej...
Przez całe życie Elizabeth pragnęła dwóch rzeczy – męża Włocha i gromadki bambini z kruczoczarnymi włosami i rumianymi policzkami. Pierwsze już odhaczyła...
Ślub to coś więcej niż dzień, w którym dwoje ludzi się pobiera, coś więcej niż suknia i smoking; w małżeństwie chodzi o nią i o niego.
Więcej