Gdy rząd po raz kolejny rozpoczyna walkę z kobietami, po przeciwnej stronie barykady Laura podejmuje ryzyko. Zmienia swoje wygodne życie i kandyduje na prezydentkę RP. Bez trudu zdobywa wymagane sto tysięcy podpisów. Idzie jak burza. Do czasu. Jej świat ponownie wywraca się do góry nogami. Mąż Laury ginie w wypadku samochodowym. Kobieta nie wierzy w przypadek. Postanawia udowodnić, że ktoś stoi za jego śmiercią. Rozpoczyna prywatne śledztwo, a policja... oskarża ją o domniemane zabójstwo. Czy Laurze uda się odkryć prawdę i ocalić siebie? Tymczasem na ulice miast wychodzi coraz więcej wściekłych na działania rządu kobiet, a wybory zbliżają się wielkimi krokami...
,,Prezydentka" to historia o sile kobiet.
"Dzięki Krajniewska za to przypomnienie o Zoli, odnalezionym na ulicach wzburzonej Warszawy. Dzięki Krajniewska za siostrzeństwo. Jeśli w siostrzeństwie towarzyszą mi takie pisarki jak Ty, jeśli towarzyszą mi kobiety takie jak Twoje bohaterki, znalezione pośród realnych, strajkujących dziewczyn, to ja już tak bardzo się nie boję... Zostaję. Ja i moja pochwa. Ja i moja głowa. Nasza nadzieja. Mamy Wiosnę Kobiet!" Izabela Szolc
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Data wydania: 2021-10-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 346
Przecież ją zamknęli, by pokazać, że mogą z kobietami zrobić, co tylko im się żywnie podoba. Kiedyś palono je na stosie, dziś zamyka się w areszcie i wrabia w zabójstwa, by nie doprowadzić do utraty władzy.
Aresztując kandydatkę tuż przed wyborami, w momencie piku jej popularności, prokurator generalny skreślił ją z listy kandydatów.
Feminizm w owczej skórze
Taka refleksja nasuwa się po lekturze książki Moniki Krajniewskiej Prezydentka. Tytuł nieco na wyrost, choć nie mam nic przeciwko feminatywom, to jednak uwiera słowo ''gościni''.
Fabuła utworu koncentruje się na aktualnych, współczesnych wydarzeniach w naszym kraju. Po słynnym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego przez większość polskich miast przetoczyła się fala protestów; kobiety z transparentami wyszły na ulicę. Pomijając już ocenę tamtych zajść, w zamyśle pisarki miał to być zapewne thriller. Nie udało się, wyszło to, co wyszło.
Ale do rzeczy. Wśród protestujących znajduje się Laura Wilska, kandydatka na najwyższy urząd w państwie. Kobieta przemawia do aktywistek, posługując się tym samym językiem co one, jest pewna siebie. Do czasu.
Tymczasem sprawy zaczynają się komplikować, i to bardzo. Okazuje się bowiem, że mąż bohaterki ginie w wypadku samochodowym. Policja drąży sprawę, wyklucza nieszczęśliwy wypadek, Laura jest zdruzgotana, ma kłopoty.... Jak się teraz zachowa, i co z jej ambicjami politycznymi? Za chwilę kolejne wybory.
Historia tutaj przedstawiona to rzecz jasna fikcja literacka, zwyczajny wytwór wyobraźni autorki. Nie wiem, jakie były rzeczywiste intencje Moniki Krajniewskiej, ale sądzę, że podświadomie obnażyła prawdę o wulgarnych uczestnikach protestów. W tym środowisku rozpanoszyły się podwójne standardy, dwulicowość i stygmatyzacja osób mających odmienne przekonania. Dobitnym tego przykładem jest Laura Wilska, która nie widzi problemu w romansowaniu z mężczyzną pozostającym w związku z inną kobietą. Nie przeszkadza jej to w wykrzykiwaniu haseł o ,,siostrzanej solidarności''. Trudno zrozumieć motywację Laury, a tym bardziej utożsamić się z nią.
W moim odczuciu Prezydentka stanowi bardzo słabą, naciąganą na siłę opowieść, w której nic się nie klei. Treść jest miałka, pozbawiona dynamiki, poprawna politycznie i ociekająca erotyzmem. Ponadto główny wątek został spłycony, uproszczony, gdzieś się zatracił. Zakończenie też nie porywa, rozczarowuje.
Autorka starała się poruszyć w tej książce aktualne tematy. Prawa kobiet w kontekście strajków, które miały miejsce w Polsce w ubiegłym roku. Niestety zrobiła to w bardzo złym stylu. Tego co jest najwięcej w tej książce to seks, zdrady, które spychają na bok ledwo wspomniane wątki kandydatury kobiety na prezydenta. Jest też w nieciekawy sposób prowadzony wątek kryminalny. Najbardziej absurdalne jest dla mnie to, że kiedy główna bohaterka dochodzi w końcu do tego kto zabił jej męża - po prostu idzie z nim do łóżka. Wulgarna książka pełna absurdów. Nie polecam.
Kobieta prezydent? Dlaczego nie… Jeszcze nie czytałam tej książki, jednak kusi mnie, żeby ją zamówić.
Po książkę "Prezydentka" sięgnęłam, ponieważ spodziewałam się po niej ciekawego wątku kryminalnego połączonego z grą o władzę, a wszystko to w świecie, w którym kobiety próbują pokazać swoją silną stronę. Niestety w książce dostałam zlepek kilku bohaterek, które niby coś łączy, ale jest to totalnie naciągana 'przyjaźń', która narodziła się za sprawą jednego przypadkowego spotkania na strajku kobiet. Gry o władzę nie ma tu prawie w ogóle. Poza kilku wystąpieniami przyszłej kandydatki na prezydentkę wątek ten jest bardziej wspominany, niż faktycznie ma tutaj jakieś znaczenie. Aspekt kryminalny, to już totalna porażka. Nie zaciekawił mnie w ogóle, mimo iż uwielbiam powieści kryminalne i liczyłam, że może chociaż ten element podniesie moją ocenę powieści. Niestety zakończenie i wyjaśnienie całej sprawy jest banalne i rozczarowujące. Niestety męczyłam się z tą lekturą strasznie, na szczęście dobrnęłam już do końca. Nie jestem w stanie zrozumień tak na prawdę co autorka chciała przekazać tą książką. Być może chciała złapać zbyt wiele srok za ogon i dlatego wyszło, jak wyszło. Była to chyba najgorsza książka po jaką sięgnęłam w tym roku.
„Prezydentka” Mariki Krajniewskiej przedstawia historie czterech kobiet walczących o prawa swoje i innych, po tym jak polski rząd po raz kolejny zaostrzył prawo aborcyjne. Jedną z nich jest Laura, starająca się o pozycję Prezydentki kraju. Po tym jak jej mąż zginął w wypadku samochodowym, musi stawić czoła nie tylko przeciwnikom politycznym, ale także swojej przeszłości i wątpliwościom co do prawdziwej przyczyny śmierci ukochanego. Dzięki strajkom poznaje inne kobiety, które również nie mają łatwo w życiu, ale które spieszą jej z pomocą, w walce o prawdę oraz nasze prawa.
Książkę czyta się w miarę przyjemnie, bohaterki są różnorodne, każda mierzy się z innymi przeciwnościami i każda z nich w jakiś sposób się zmienia na kartach powieści. Pomysł na całą tę historię uważam, że jest dobry i oryginalny, w ciekawy sposób opisuje nieciekawe realia naszego społeczeństwa. To co mi się nie spodobało to wątek kryminalny, czytelnik od momentu pojawienia się mordercy jest w stanie wyczuć, że to on, a autorka podaje nam zbyt wiele wskazówek na tacy.
"Prezydentka", to książka która zbiera naprawdę dobre recenzje, dlatego postanowiłam się na nią skusić. Muszę jednak przyznać, że ja poczułam się nieco rozczarowana.
Książka porusza aktualnie panujący w kraju problem kobiet strajkujących o swoje prawa, wolny wybór w kwestiach aborcji. To był jeden z głównych powodów, który zachęcił mnie do sięgnięcia po ten tytuł. Laura, to kobieta pewna siebie, zdecydowana, wiedząca czego chce. Postanowiła stanąć w obronie praw kobiet, występując na ich czele podczas strajków i postanawia zawalczyć o prawa kobiet startując w wyborach prezydenckich. Z każdym kolejnym wystąpieniem jej poparcie wzrasta. Niestety w życiu Laury dochodzi do tragicznego wydarzenia, którym jest śmiertelny wypadek jej męża. Wszystko wskazuje na to, że mąż prowadził pod wpływem alkoholu i spowodował wypadek, jednak żona, która zna go najlpeiej, nie wierzy, że mógł on pod wpływem alkoholu siąść za kółko. Wszystko w życiu Laury komplikuje się coraz bardziej.
Na strajkach kobiet spotykają się trzy przypadkowe kobiety, których łączą wspólne losy. Od przypadku stają się dobrymi znajomymi, które dodatkowo w zbiegu okoliczności zaczynają współpracować również z Laurą.
Fabuła książki naprawdę zapowiadała się ciekawie i zdarzały się momenty, że książka mnie wciągała, ale były momenty, że czułam się rozczarowana. Dla mnie książka była niestety bardzo przewidywalna, bo wszelkie snute intrygi były dla mnie klarowne, a rozwiązanie zagadki śmierci Zbigniewa domyśliłam już chwilę po wypadku. W książkach uwielbiam element zaskoczenia, a tego niestety mi tutaj zabrakło. Kolejnym, dla mnie wielkim rozczarowaniem było otwarte zakończenie, których bardzo w literaturze nie lubię. Dla mnie książka nie została do końca zakończona, gdyż pewne aspekty nie do końca zostały wyjaśnione. Niemniej jednak pomysł na książkę był naprawdę dobry, ale zdecydowanie wiele jej zabrakło w wykończeniu. Ksiązka jednak może spodobać się wielu czytelnikom, którzy takie zakończenia preferują i sami lubią snuć domysły, co jeszcze mogło się wydarzyć.
Książka, która idealnie wpisuje się w problemy dnia dzisiejszego w naszym kraju. Przedstawiona przez autorkę lekkim piórem, przez co czyta się ją z wielką przyjemnością i kolejne kartki uciekają bardzo szybko. Dla mnie ciekawa książka, z barwnymi, charakterystycznymi bohaterami, którym zdecydowanie nie brakuje pazura.
Książkę tę wybrałam sobie z CzytamPierwszy.pl gdyż od razu w oko wpadła mi piękna okładka i bardzo intrygujący tytuł.
Nie zawiodłam się, pani Marika Krajniewska napisała bardzo wartościową moim zdaniem książkę, to nie jest tylko zwykła obyczajówka i kryminał. Jest tu dużo powiązań z teraźniejszym postrzeganiem przez kobiety świata, który jest zdominowany przez mężczyzn i wielu z nich nie może sobie do tej pory wyobrazić tego, że kobiety mają również prawo chociażby do sprawiedliwości. Nie powinny być traktowane tylko podmiotowo. Nie jest to tylko feministyczna fanaberia, kobiety pokazały swoją siłę podczas protestów w ubiegłym roku i myślę, że na tym nie skończą.
"Ja wiem, jak to działa. Dostajesz po dupie, jesteś zdziwiona, świat wmawia ci, że to twoja wina i sobie na to zasłużyłaś, bo miałaś za krótką spódniczkę, więc zaczynasz winić siebie i nie robisz nic. Nic, co mogłoby pomóc innym kobietom poczuć się bezpiecznie. Jest dwudziesty pierwszy wiek, a właśnie przeniosłyśmy się w czasie do jebanego średniowiecza, więc mogłabyś tak łaskawie ruszyć dupę i iść ze mną?"
Ubiegłoroczne wydarzenia są właśnie jakby tłem opowieści poruszającej rolę i miejsce kobiety w polskim społeczeństwie. Niby wszyscy są wykształceni oraz świadomi swojej wartości, to jednak różnice w traktowaniu kobiet i mężczyzn nadal istnieją i ciągle nie można tu postawić znaku równości.
Laura, Kaja, Pola i Bianka to cztery kobiety, w pewnym sensie powiązane ze sobą, będące głównymi bohaterkami tej książki. Każda z nich jest inna, Laura to pewna siebie kobieta, mająca szczęśliwe, dostanie życie z mężem, jednak nie chciała przejść obojętnie nad tym, jak rząd traktuje kobiety - postanowiła kandydować na prezydentkę, Kaja jest młodą, początkującą, trochę zakompleksioną dziennikarką, którą jak zwykle w takich przypadkach mężczyźni wykorzystują a przede wszystkim szef, Bianka jest pewną siebie kobietą, ma własną agencję biznesową, natomiast Pola to typowa kura domowa, która postanowiła jednak postawić się mężowi i wrócić do pracy, posyłając dzieci do przedszkola. Spotykają się przypadkiem na marszu kobiet i zaczynają się wspierać, mając jeden cel - doprowadzić do wygrania wyborów na początek.
"Tłum był naprawdę imponujący, co wcale jednak nie napawało optymizmem. Znaczyło bowiem tylko tyle, że kraj popada w ruinę."
Gdy słupki poparcia dla Laury niespodziewanie idą w górę, zdarza się tragedia, w wypadku samochodowym ginie jej mąż. Kobieta nie może uwierzyć w przypadek, jednak brakuje dowodów na to, że ktoś maczał palce w tym zdarzeniu. Gdy Laura próbuje się sama czegoś dowiedzieć policja aresztuje ja za zabójstwo męża i jego... kochanki...
"Aresztując kandydatkę tuż przed wyborami, w momencie piku jej popularności, prokurator generalny skreślił ją z listy kandydatów."
Czy uda się obronić Laurze przed zarzutami i udowodnić swoją niewinność?
Kto i dlaczego chce wrobić kobietę w zabójstwa?
Książkę czyta się bardzo dobrze, ciągle coś się dzieje, a czytając ją utożsamiałam się z każdą bohaterką, czułam się dobrze na miejscu każdej z nich.
Polecam, nie tylko kobietom, lecz może nawet przede wszystkim mężczyznom aby spojrzeli na nas innymi oczami.
"- Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama!"
,,Ja wiem, jak to działa. Dostajesz po dupie, jesteś zdziwiona, świat wmawia ci, że to twoja wina i sobie na to zasłużyłaś, bo miałaś za krótką spódniczkę, więc zaczynasz winić siebie i nie robisz nic. Nic, co mogłoby pomóc innym kobietom poczuć się bezpiecznie. Jest dwudziesty pierwszy wiek, a właśnie przeniosłyśmy się w czasie do jebanego średniowiecza, więc mogłabyś tak łaskawie ruszyć dupę i iść ze mną?’’
Laura nie mogąc przejść obojętnie nad tym jak rząd traktuje kobiety, postanawia zebrać wymagane 100 tysięcy podpisów i startować w wyborach prezydenckich. Pomagają jej w tym trzy kobiety: Kaja, Polka i Bianka, które połączył udział w marszu kobiet. Laura zyskuje coraz to większe poparcie, które przestaje mieć znaczenie w momencie kiedy jej mąż ginie w wypadku. Laura nie wierzy w nieszczęśliwy wypadek i postanawia przeprowadzić śledztwo na własną rękę. Niestety jej działania na niewiele się zdają, ponieważ to ją policja zaczyna podejrzewać o zabicie męża. Czy kobiecie uda się udowodnić swoją niewinność, odkryć prawdę i ocalić swoje życie?
Nie będę ukrywać, że mam problem z tą historią, która nie do końca mnie do siebie przekonała. Plusem tej książki jest poruszenie aktualnej sytuacji w Polsce, która chyba nieprędko się zmieni. Niestety męczyła mnie strasznie charakterystyka postaci. Mimo iż sama jestem kobietą, nie potrafiłam z żadną na tyle się zżyć, by jej kibicować. Mam nieodparte wrażenie, że bohaterki książki zachowywały się według dobrze znanego powiedzonka – ta krowa co dużo ryczy, mało mleka daje. Każda z tych kobiet chciała wiele osiągnąć, ale poza agresją i gadaniem, nie widziałam wyników ich działania. Mankamentem jest również zakończenie, które z założenia może i miało być tajemnicze, a wyszło tak, jakby autorka nie bardzo miała pomysł jak doprowadzić wszystko do końca. Książkę odsłuchałam w formie audio. Lektorem okazała się być sama autorka co na pewno miało wpływ na interpretację fabuły. Ode mnie 4/10.
Drogi czytelniku, droga czytelniczko! Tę książkę warto przeczytać. Może nie koniecznie jako lekturę do poduszki, ale jako lekturę ważną, ze względu na poruszaną tematykę - dyskryminację w miejscu pracy, molestowanie seksualne, podmiotowe traktowanie i brak szacunku - to tylko kilka podstawowych problemów o których jest tutaj mowa. Choć autorka korzysta z fikcji literackiej, to jednak odwołuje się do prawdziwych wydarzeń głęboko osadzonych w polskiej rzeczywistości lat 2019-2021 - strajku kobiet i zaostrzenia ustawy aborcyjnej.
Marika Krajniewska napisała niezwykle odważną powieść, w której ukazała siłę i solidarność kobiet w walce o wolność i lepszą przyszłość.
Książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Czytało mi się ją lekko ze względu na przystępny styl narracji, okraszony humorystycznymi wstawkami. Dużym plusem w tej powieści są jej główne bohaterki - Laura - pewna siebie kobieta, kandydatka na prezydentkę, Pola - przykładna żona i matka, która odkrywa, że jej życie może być bardziej satysfakcjonujące, Bianka - szefowa agencji PRowej i Kaja - początkująca dziennikarka. Cztery zupełnie różne kobiety, które jednak wiele łączy. Przede wszystkim walka o prawa kobiet, a potem podejrzana śmierć męża Laury (wątek kryminalny zaciekawił mnie, ale mógłby być trochę bardziej rozbudowany. Zakończenie jednak może zaskoczyć).
Autorka stworzyła powieść, która na pewno skłania do przemyśleń, przemyca współczesne problemy społeczne, jest lekturą zaangażowaną. Lekturę polecam wszystkim kobietom, bo każda znajdzie w niej cząstkę siebie, ale przede wszystkim polecam ją mężczyznom by po przeczytaniu uświadomili sobie, że kobieta to nie tylko przysłowiowa "kura domowa" , że ma też swoje prawa i potrzeby - również emocjonalne, że nie chce być traktowana stereotypowo.
Wymowny tytuł i błyskawica na okładce to sygnał, że tę książkę warto przeczytać, że trzeba. Nie jako lekturę do poduszki, ale jako lekturę ważną ze względu na poruszaną tematykę. Tematykę bardzo aktualną i dotyczącą większości mieszkańców RP. Nas, kobiet. Wprawdzie książka jest fikcją literacką, ale jest w niej tyle odwołań, odniesień do prawdziwych, nie tak dawnych wydarzeń rozgrywających się na ulicach wielu miast, do decyzji rządu, do ustaw, do działań policji, że miałam wrażenie, jakbym czytała reportaż, a na pewno prawdziwą historię czterech uczestniczek marszu kobiet.
Imponowała mi każda z bohaterek, lecz najbardziej Laura. Kobieta porzuciła wygodne życie na rzecz Rzeczpospolitej Kobiecej. Ruszyła na wojnę, dając nadzieję na normalność. Walczy o siostry, o siebie, o prawdę. Pola zaimponowała mi zmianami w swoim życiu. Wystarczył odpowiedni mężczyzna, a jej świat zawirował. Podobało mi się, jak odnajduje swoją kobiecość, pokonuje wstyd i własne uprzedzenia, jak postępuje z mężem.
Autorka odmierza czas na przed wypadkiem i po nim. Choć przeskakuje między bohaterkami, z których perspektywy poznajemy całą sytuację, to główny wątek nie umyka. Emocje cały czas buzują. Nie pozwalają odpuścić i każą czytać do końca. Zakończenie wprawiło mnie w zdumienie. Nie tego się spodziewałam.
,,Prezydentka" zaskakuje, uświadamia, zachęca do zmian w nas samych. To nietuzinkowa książka, bardzo na czasie, która nie epatuje polityką. Ta jest gdzieś w tle, choć jej hasła wyraźnie brzmią w powieści. Głośniejszy wydźwięk ma niezadowolenie kobiet oraz nieregulaminowe działania i zachowania policji. Główne bohaterki, zwyczajne kobiety, przykuwają uwagę swoim postępowaniem. Zmieniają się na oczach czytelników. Walczą o wspólne dobro, prawdę, godność; o aborcję i edukację seksualną; o niewypowiadanie konwencji stambulskiej; o siebie, własne priorytety, potrzeby i marzenia. Są niesamowite i godne naśladowania. Siła kobiet jest w nas. I o tym jest ,,Prezydentka". Polecam każdej kobiecie. Mężczyznom też.
Nie wiem czy tylko ja to wyczułam, ale wydaje mi się, że książka jest napisana z pewną nerwowością. Jakby takim wywodem, wyrzutnią z serce wszystkiego, co tam zalegało i przelanie go na papier. Chwilami czuć tutaj zwątpienie i niemoc, gdyż są rzeczy na które nie ma wpływu, jednak z drugiej strony widzimy twardo stąpającą po świecie kobietę, która wie czego chce i która nie spocznie, póki tego nie dokona.
Cała pozycja jest jakby podzielona na dwie sfery, które można rozdzielić, lecz wszystko zależy od tego, kto ją czyta. Dla mnie pierwszą sferą jest kryminał, gdyż mąż Laury ginie w wypadku akurat wtedy, kiedy udaje jej się wspiąć na wyższe szczeble kariery. Jest na tyle rozsądna, że od razu wyczuwa tutaj spisek, który nie był przypadkowy. To ewidentnie było ostrzeżenie i nie należy go lekceważyć. Wszystko psuje się na tyle, że policja zamiast szukać prawdziwego przestępcy, to ją uważają za winną. Wszystko w momencie, kiedy coraz to więcej ludzi zdecydowało się na nią zagłosować. Czy zatem uda jej się udowodnić swoją niewinność? Gdzie istnieje sprawiedliwość na tym świecie?
Drugą sprawą, która była tutaj poruszona był wątek polityczny, czyli niesprawiedliwość wobec kobiet. Rząd od razu zakłada, że są słabe i do niczego się nie nadają. Przeczytałam tutaj o prawdziwej walce o prawa kobiet. Do rządu nie dochodzi tłumaczenie, że każda z nich ma prawo sama decydować o swoim ciele. Zaostrzają ustawę o prawie aborcyjnym, a pytanie brzmi, dlaczego w większości do takich wniosków dochodzą mężczyźni? Czy mają oni jakiekolwiek pojęcie o fazie ciąży?
Podsumowując książka jest dość ciekawa, choć ja sama niekoniecznie miałam podobne poglądy, co jej bohaterki. Rozumiem jednak, że każdy ma swoje prawo wyrażania własnej opinii, która została najwyraźniej przedstawiona za pomocą tej książki.
Przeczytacie ją w miarę szybko, choć nie zaprzeczam, że niektóre sprawy mnie tutaj uwierały i czytałam ją w rozłożeniu na trzy razy.
Druczek jest tu nieco większy, tekst węższy. Rozdziały nie są długie i ma sporo dialogów.
Wybory prezydenckie nadchodzą wielkimi krokami, a kobiety walczą o zmiany w zaostrzonym prawie aborcyjnym. Laura zamierza kandydować na prezydentkę i nie zgadza się ze zmianami w ustawodawstwie, w związku z czym otrzymuje poparcie pośród wielu kobiet.
Bianka, Kaja i Pola poznają się podczas strajku kobiet i od tej pory, pomimo ogromnych różnic charakteru, zaczyna je łączyć więź. Na swej drodze spotykają Laurę, którą chciałyby widzieć w roli prezydentki i postanawiają jej pomóc. Gdy mąż Laury ginie w wypadku kobiety nie chcą uwierzyć, że był to przypadek i postanawiają poprowadzić śledztwo na własną rękę. Ktoś chce zniszczyć Laurę i nie dopuścić, aby wystąpiła w wyborach.
***
Początkowo książka mnie zaciekawiła i spodziewałam się po niej efektu wow. Niestety z każdą kolejną stroną mój optymizm malał, a cała historia zdawała się mieć coraz mniej sensu. Nie za bardzo potrafię zrozumieć, co autorka chciała osiągnąć , jako efekt ostateczny swojej powieści, bo ja w pewnym momencie się pogubiłam. Mamy morderstwo, strajk kobiet, wybory prezydenckie i niby to wszystko się ze sobą łączy, ale według mnie za bardzo na siłę. Nie widzę zbyt wielkiego związku pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami, a i bohaterki tej powieści dla mnie są po prostu nieinteresujące. Ta książka nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji, a jedynie frustrację, bo lubię spójne historie, a tutaj wszystko się rozlatywało.
W zasadzie nie mogę powiedzieć na temat książki niczego dobrego, bo niestety nic nie zrobiło na mnie wrażenie. Odnalazłam tutaj jedynie jeden wielki chaos, a losy kobiet wydają mi się na siłę ze sobą związane. Z pewnością nie sięgnęłabym po tę książkę jeszcze raz, ponieważ po prostu nie potrafię zrozumieć o co tak naprawdę w niej chodzi.
W "Prezydentce" przedstawione są aktualne problemy kobiet w Polsce i myślałam, że w związku z tym spodoba mi się, jednak mam z nią jakiś problem. Momentami czyta się tak jakby to były autentyczne relacje z protestu kobiet, a momentami jak tani romans. Dialogi, mimo że wypadają bardzo realistycznie, to nie mogę ich znieść. Są zbyt potoczne, jest za dużo wulgaryzmów - a przecież inaczej też da się mówić, ale chyba bohaterowie o tym zapomnieli. Powieść mimo że wydaje się typowo kobieca, wiecie: feministki, twarde babki walczące o swoje prawa i te sprawy - jakoś specjalnie nie wywarła na mnie wrażenia. Przeczytałam ją bez emocji. Żadnej z bohaterek nawet specjalnie nie polubiłam, były mi obojętne. Mam też wrażenie, że autorka chciała zbyt wiele wcisnąć w tak króciutką historię. Trochę obyczajówki, kryminału, erotyki, wszystkiego po trochu, ale nie wyszło to zbyt dobrze.
Książka Mariki Krajniewskiej to kilkanaście opowiadań, stanowiących studium psychologiczny ludzkich serc i dusz. Bohaterami skondensowanych opowieści są...
Co się dzieje, kiedy stajemy w obliczu choroby, która na zawsze zmienia nasz świat? Kiedy okazuje się, że jedyne, co posiadamy to szpitalne łóżko, kłębiące...