Kłamstwem byłoby powiedzieć, że dzięki niej stawał się lepszy – wszakże czarnej duszy nie da się wybielić, zwłaszcza jeśli się nie chce –ale chodziło oto, że ona go… spajała. Tak po prostu. Była wolnością bez samotności, ukojeniem.
Czasami byłam złą kobietą. Niczym sól posypana na rany. Piekłam do żywego i wrzynałam się głęboko. Ale pieprzyć to – pomyślałam. Byłam solą i już!
Pragnęła, jak większość kobiet, motyli w brzuchu i miłości aż po grób. Czekała na księcia z bajki, który oczywiście mógł nigdy nie nadejść.
Gdy ktoś kocha, przeważnie staje się miękki i beznadziejny. Nie ma skorupy, tylko daje się chłostać, a potem płacze i żali się, że mu się nie układa. Nie. To nie dla mnie. Wolałam konkrety. Szybkie zaspokojenie. Odrobina romantyzmu i uniesień, owszem, ale bez przesady.
Ja zdecydowanie wolałam podporządkowywać sobie facetów. Może dlatego moje związki utrzymywały się maksymalnie kilka miesięcy? Mężczyźni się przy mnie peszyli. Poza tym nie miałam dla nich zbyt dużo czasu.
Czasem zapominała, że należałam do takiego właśnie grona osób. Może inaczej – nie ja, tylko moi rodzice. W sumie, odkąd pamiętam, faktycznie wyżej srali niż dupę mieli, ale to w sumie dzięki nim mieszkałyśmy w wynajętym trzypokojowym, wyremontowanym mieszkaniu z balkonem, niedaleko centrum.
Z polskimi oddziałami podbiję cały świat
Kłamstwem byłoby powiedzieć, że dzięki niej stawał się lepszy – wszakże czarnej duszy nie da się wybielić, zwłaszcza jeśli się nie chce –ale chodziło oto, że ona go… spajała. Tak po prostu. Była wolnością bez samotności, ukojeniem.
Książka: Grzeszne intencje
Tagi: wolność