Ja zdecydowanie wolałam podporządkowywać sobie facetów. Może dlatego moje związki utrzymywały się maksymalnie kilka miesięcy? Mężczyźni się przy mnie peszyli. Poza tym nie miałam dla nich zbyt dużo czasu.
Uwielbiałam seks z domieszką bólu. Nakręcał mnie, stawałam się wtedy demonem, nieokiełzaną duszą z ognistym temperamentem
Czasami byłam złą kobietą. Niczym sól posypana na rany. Piekłam do żywego i wrzynałam się głęboko. Ale pieprzyć to – pomyślałam. Byłam solą i już!
Pragnęła, jak większość kobiet, motyli w brzuchu i miłości aż po grób. Czekała na księcia z bajki, który oczywiście mógł nigdy nie nadejść.
Gdy ktoś kocha, przeważnie staje się miękki i beznadziejny. Nie ma skorupy, tylko daje się chłostać, a potem płacze i żali się, że mu się nie układa. Nie. To nie dla mnie. Wolałam konkrety. Szybkie zaspokojenie. Odrobina romantyzmu i uniesień, owszem, ale bez przesady.
Czasem zapominała, że należałam do takiego właśnie grona osób. Może inaczej – nie ja, tylko moi rodzice. W sumie, odkąd pamiętam, faktycznie wyżej srali niż dupę mieli, ale to w sumie dzięki nim mieszkałyśmy w wynajętym trzypokojowym, wyremontowanym mieszkaniu z balkonem, niedaleko centrum.
Poczułam dziwną bezradność i przygnębienie. Ja, taka silna, teraz wpadałam we własną zasadzkę fizycznych potrzeb i pragnień.
W rzeczywistości cieszyłam się i pragnęłam go znów spotkać, dotknąć, poczuć i spojrzeć w jego diabelskie źrenice. Nie powinnam, ale czułam, jak moje ciało się napręża na samą myśl o nim.
Ja zdecydowanie wolałam podporządkowywać sobie facetów. Może dlatego moje związki utrzymywały się maksymalnie kilka miesięcy? Mężczyźni się przy mnie peszyli. Poza tym nie miałam dla nich zbyt dużo czasu.
Książka: Pieprz i sól
Tagi: relacja