„Zaprzaniec” to książka, która wymyka się z ram i igra niebezpiecznie z rzeczywistością.
Aneta Brudka udaje się do sennych Rudnik aby odnaleźć zaginionego wuja, byłego żołnierza Orląt. Nikt go nie szuka, nikt nic o nim nie wie. Kobieta prosi o pomoc byłego prokuratora Adama Szmyta, który kiedyś mieszkał w Rudnikach. Nagle senną miejscowością zaczynają wstrząsać morderstwa oraz podpalenia. Co takiego ukrywają mieszkańcy i czy Aneta z Adamem ujdą z życiem?
Autor brawurowo bawi się gatunkami. Ten miszmasz literacki zaskakuje czytelnika, zatrzymuje go w połowie słowa i każe mu się zastanowić nad otaczającą go rzeczywistością.
Wątek kryminalny przeplata się z krzywym obrazem polskiego społeczeństwa, rodem z dawnych kultowych komedii polskich. Mieszkańcy Rudnik to arsenał nieokiełznanych, barwnych a czasami nawet dziwacznych postaci. Lepiej nie zgłębiać ich tajemnic, nie wchodzić im w drogę, bo można to przypłacić życiem. Spokojna miejscowość ma swoje mroczne sekrety, jej mieszkańców łączą podejrzane relacje, zmowa milczenia okrywa swoim płaszczem parę przestępstw. Gdy przeszłość dochodzi do głosu przytulne miasteczko zmienia się w siedlisko zbrodni.
Andrzej Mathiasz ma bardzo specyficzne, zadziorne i czarne poczucie humoru. Dawno nie uśmiałam się tak mocno czytając kryminał. Proszę jednak nie mylić tej książki z komedią kryminalną, bo na pewno ona nią nie jest. Wiele poruszanych przez Autora tematów wzrusza do głębi, wstrząsa a czasami odrzuca. Zabijanie przychodzi bohaterom bez większego trudu i bez wyrzutów sumienia. Jest proste i zniwelowane do „normalności” niczym zjedzenie śniadania. Liczne zwroty rozpędzają akcję do granic możliwości a niebezpieczeństwo wyglądające z każdego zaułka mrowi skórę na karku.
„Zaprzaniec” to intrygujący kryminał, ze sporą dozą brutalności oraz szczyptą irracjonalności, napisany w bardzo charakterystyczny sposób. Jego wielką zaletą jest nieszablonowość oraz niesamowity humor Autora.
Współpraca reklamowa @andrzej_mathiasz
W sercu lubelskiej starówki dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostaje znaleziona...
To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga. Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to...