W poszukiwaniu wyspy, której nie ma na mapach
Każdy, kto z przyjemnością czytał trylogię Kuzynki Kruszewskie Andrzeja Pilipiuka, powinien być również zadowolony z najnowszej jego książki o zwięzłym tytule Zaginiona. Choć na jej kartach nie pojawiają się wszystkie niesamowite kuzynki, to alchemiczka Stanisława oraz Katarzyna i tak potrafią zabrać czytelnika w wystarczająco fascynującą podróż. Podróż w krainę zrodzoną w wyobraźni autora, poskładaną z faktów historycznych, opowieści niesamowitych i dawnych legend. Podróż trochę sentymentalną, mocno zanurzoną w przeszłości, ale nie pozbawioną dynamiki i odniesień do współczesności nie tylko dzięki temu, że akcja ma miejsce w naszych czasach.
Kuzynki Kruszewskie uczestniczą w aukcji pewnej cennej mapy. Stanisława ma szczególny powód, by ją posiąść. Początkowo pragnie tylko nowego bibelotu do przemeblowanego mieszkania. Później widzi w niej środek do ważniejszego celu. Zapada bowiem na dziwną chorobę, trąd alchemiczny, i aby przeżyć, musi zdobyć lekarstwo, które początkowo wydaje się czystą fantazją. Tak jak miejsce, gdzie go należy szukać. Los Ani i jej przyjaciół, którzy również pragną zakupić starą mapę, od czasu szczęśliwej dla nich aukcji splatają się z losami pań Kruszewskich. Mogą sobie nawzajem pomóc, co zresztą czynią ku obopólnej korzyści. Droga ku szczęśliwemu zakończeniu wcale jednak nie jest prosta, łatwa, szybka i bezpieczna.
Dodatkiem do dosyć rozbudowanej Zaginionej jest opowiadanie Czarne skrzypce, powiązane postaciami zarówno ze słynnymi kuzynkami, jak i z bohaterem wielu opowiadań Pilipiuka, Robertem Stormem. Opowiadanie, którego tematem przewodnim jest pamięć przedmiotów.
Zaginiona nie jest prostą kontynuacją cyklu. Jest jego swoistym odgałęzieniem. Znajomość wcześniejszych tomów nie jest konieczna, choć jej brak sprawić może trochę problemów w zrozumieniu detali rozmów bohaterek. Nie pozwoli też w pełni delektować się lekturą.
Pilipiuk, jak zwykle, opowiada ciekawie i niezwykle sprawnie. Drobne nielogiczności (np. rola mamy Marcela i Wiktora, która tylko początkowo zapowiadała się na znaczącą) nie wpływają zasadniczo na przyjemność płynącą z lektury Zaginionej. Pojawia się w książce atrakcyjnie ukazana alchemia, pojawia się historia, tajemnice Walonów, wątki loży czarnej magii zwanej Domem Czterech Liści, rozważania o pamięci przedmiotów, polski odpowiednik programu szpiegującego obywateli państwa. Akcja nie jest może zbyt spektakularna, ale ma odpowiednie tempo i ciekawe zwroty. To dobrej jakości, solidna, markowa rozrywka, oczywiście dla tych, którzy lubią opowieści podszyte ciepłym humorem i nostalgią za dawnymi czasy. Wielbicieli talentu Wielkiego Grafomana do lektury zachęcać nie trzeba, ale również pozostali czytelnicy mogą śmiało spróbować.
Rozpoczęło się końcowe odliczanie... Rakiety z głowicami atomowymi są już gotowe do odpalenia. Nikt się nie spodziewa, że właśnie Polsce przypadnie niechlubna...
Egzystencja Jakuba Wędrowycza toczy się spokojnym codziennym trybem. Jakub w towarzystwie wiernego druha Semena cieszy się życiem tj. głównie pędzi i konsumuje...