Polacy czytają powieści historyczne. Najchętniej takie, gdzie nie cichnie huk dział, dzielni rycerze obalają zaprzańca Osmana, trup wroga ściele się gęsto, a sława i chwała zdobi czoła oraz sztandary obrońców Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Tematu dla wielkich dzieł na wiele lat nam nie zabraknie, a że za gatunek zabierają się kolejne pokolenia twórców, nie lękam się o jego przyszłość.
Z tym większą radością sięgnęłam po niepozorną, choć pięknie wydaną (tu ukłon w stronę Wydawnictwa MG) książkę Janiny Lesiak, obejmującą trzy dni z życia żony Władysława IV, Cecylii Renaty z Habsburgów, mającej wzmocnić sojusz Korony z Cesarstwem. Właściwie porzucona przez rodzinę, oddana mężowi, z pokorą znosiła jego obojętność i niewierność, nauczona szacunku do funkcji, która jej przypadła w udziale. Jako kolejna już córa domu Habsburgów w roli polskiej królowej, podobno niepiękna i niepowabna, właściwie nie zapisała się w podręcznikach do historii bardziej niż dwie habsburskie żony Zygmunta Augusta. Choć znosiła swój los z pokorą i godnością, starając się nie przynosić ujmy zajmowanej pozycji, jest mniej znana od tych, których największymi atutami były uroda i zdolności w alkowie, na przykład Barbary Radziwiłłówny czy następczyni Cecylii - Ludwiki Marii Gonzagi, choć tej drugiej nie sposób odmówić także talentów politycznych.
Trzy dni z życia królowej. Potwornie samotnej kobiety w obcym kraju, u boku mężczyzny, który jej nie kochał, królowej umierającej w straszliwy sposób. W wyniku nieszczęśliwego wypadku obumarło dziecko, które nosiła. Nie wywołany na czas poród spowodował zatrucie organizmu matki i jej zgon. Cecylia Renata czeka na poród i na swoją śmierć. Wie, że jest ona nieunikniona, a w tym dziwnym kraju nikt nad nią nie zapłacze. Ot, spełniła swoją rolę i musi odejść, aby zrobić miejsce kolejnej kobiecie, która zajmie miejsce w łożu - najpierw Władysława, a potem jego przyrodniego brata, pięknego Jana II Kazimierza, na którego wdzięki Cecylia także nie była obojętna, a z którym stanęła przed ołtarzem, aby zawrzeć ślub per procura z Władysławem IV.
Odchodząca kobieta nie ma komu powierzyć losów swojego jedynego syna Zygmunta Kazimierza Wazy, szuka przyjaciół, rozgląda się za mężem. Jest sama, niczym wiejska dziewczyna, której mąż nadal pozostaje pod urokiem pięknej Jadwiżki, okrzykniętej (a jakże!) litewską wiedźmą. To wracając od niej, zaledwie cztery lata po stracie żony, będąc już mężem Ludwiki, zemrze w wyniku przedawkowania leków. Jakie to znamienne dla całej historii!
Tymczasem w powieści Janiny Lesiak odchodzi sympatyczna, skromna i pobożna kobieta, która mając wszystko – nie miała niczego. Umiera z żalem za utraconą miłością, zmarłymi przedwcześnie córkami i za światem, który przyznał jej miejsce przy boku człowieka, który, choć niezmiernie bolał nad utratą Cecylii, nie był jej pisany. Siedem lat na polskim tronie nie było dla Cecylii czasem szczęśliwym. Nieskłonna do intryg i nazbyt skromna, prawie przepadła w ludzkiej pamięci. Najwyraźniej zwyczajność nie jest tematem do wielkich dzieł. Tym bardziej polecam tę nieobszerną lekturę. Napisana z wdziękiem, wydana ze smakiem, pozwoli na chwilę zadumy nad cesarską córką, która była w Koronie gościem.
Anna Jagiellonka to władczyni, o której wiemy sporo, i kobieta, o której nie wiemy prawie nic… Miłosna kareta Anny J. to opowieść...
Bywa, że kobieta musi wybierać między obowiązkiem, stanowiskiem, władzą a miłością... W przypadku królowej taki wybór wydaje się oczywisty...