Reportażowe studium cierpienia
Pod koniec lat 80-tych nastąpił, przynajmniej w opinii krytyków, kryzys polskiego reportażu. Prawdą jest, że reportaży jest z pewnością mniej (zniknęły z polskiego rynku prasowego czasopisma uznawane za przystań tego gatunku: „Reporter”, „Ekspres Reporterów”, „Życie Literackie”, „Tygodnik Kulturalny”). Zadecydował o tym czynnik finansowy. Redakcji nie jest stać na utrzymanie reportażysty, który jest w stanie napisać maksymalnie sześć dobrych teksów w roku. Co więcej, Polacy żyją dziś szybciej niż w poprzednich dekadach i nie mają czasu na dłuższą niż kilkunastozdaniowa informacja lekturę. Marcin Fabijański, zdobywca nagrody Grand Press w kategorii reportaż, przyznaje otwarcie: „Nikt ich (reportaży, przypis I.G.) nie czyta. Niecierpliwy czytelnik chce od razu wiedzieć, o czym jest tekst. Suspens, niedopowiedzenie, które budują reportaż literacki, są dla niego zbyt trudne”. Również Małgorzata Szejnert zauważa, że reportaż nie może znaleźć obecnie swojego miejsca. „Reportaż jest właściwie nonsensem - zauważa autorka Czarnego ogrodu.
Tymczasem dobre reportaże wciąż powstają, a najnowsza książka Wojciecha Tochmana – Wściekły pies - jest tego niezbitym dowodem. Wojciecha Tochmana nie interesują proste historie. Opowiada on m.in. o wypadku maturzystów z Białegostoku we wrześniu 2006 roku, zarażonym wirusem HIV kapłanie homoseksualiście, chorym na zespół Tourette’a chłopaku, owładniętym manią śmierci Tomaszu Beksińskim. Reporter sam zresztą zauważa: „interesuje mnie bohater w sytuacji trudnej, w której nie wiem, jak ja bym się zachował. Czy w ogóle dałbym radę ją udźwignąć?”.
Stąd teksty zamieszczone w zbiorze Wściekły pies niosą ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Ponadto wymagają one od czytelnika wysiłku intelektualnego i skupienia. Nie są to bowiem artykuły pozwalające „prześlizgnąć” się po temacie. Są to przemawiające do wyobraźni czytelnika plastyczne opisy zdarzeń i bohaterów, które wyrywają odbiorcę z jego uporządkowanego, ciepłego świata i stawiają go w zupełnie nowym – świecie naznaczonym przez cierpienie, łzy i pytania bez odpowiedzi. Maciej Zaremba, określając polską szkołę reportażu, zauważył, że jej przedstawiciele likwidują pojęcie „szarego człowieka”, ponieważ każdą istotę ludzką – nieszczęśnika, przybłędę, sierotę – traktują ze skupieniem i uwagą. Te słowa wyraźnie odnoszą się do Wojciecha Tochmana. Bohater każdego z jego tekstów jest traktowany indywidualnie i z szacunkiem. Reporter niczego tu nie ocenia, jedynie prezentuje, pozwalając czytelnikowi wysnuć własne wnioski. Zdaniem Magdaleny Piechy teksty Tochmana cechuje „wielka odpowiedzialność, umiejętność takiej selekcji materiału, że przedstawiona wizja świata jest przejmująca i wielowarstwowa, nigdy zaś niedyskretna wobec bohatera, wreszcie odznaczają się one także znakomitą formą kompozycyjną i stylistyczną”.
I tak np. w reportażu Amen traktującym o wypadku maturzystów z Białegostoku reporter unika słów nacechowanych emocjonalnie. Słowo „wypadek” zastępuje nawet wyrazem „tamto”. Czasoprzestrzeń interesuje go tylko w odniesieniu do przeszłości, podaje konkretną datę wypadku, opisuje miejsce tragedii. Czas w teraźniejszości nie ma już znaczenia. Podobne przestrzeń, bo ból po stracie najbliższych niezależnie od szerokości geograficznej jest wszędzie tak samo dotkliwy. Choć dziennikarz „GW” odwiedza ocalałego z wypadku maturzystę, nie dowiadujemy się, gdzie toczy się rozmowa. Tak więc przestrzeń w reportażu Amen nie pełni funkcji konstruktywnej, dokumentarnej czy poznawczej. Najważniejsze są tu emocje. Ponadto w tekście przeważają ujęcia przedstawiające, które też mają za zdanie obrazować uczucia i wywoływać „bogate i intensywne przedstawienia wyobrażeniowe”.
Zadaniem reportażysty jest odpowiadanie na pytania, na które odpowiedzi dotąd nie udzielono. Dotarcie do bohaterów, którzy przestali być „atrakcyjni” dla wielkich stacji telewizyjnych czy bulwarówek. Z tego zadania w sposób wyśmienity wywiązuje się autor "Wściekłego psa". To właśnie on opisuje „drugie dno” zdarzeń, dociera do zapomnianych bohaterów. Reportaże Wojciecha Tochmana opublikowane w tomie „Wściekły pies” nie są surogatem reportażowym, lecz lustrem, w którym odbija się społeczeństwo. Teksty te uszczegółowiają zagadnienia o silnie aktualnym zdynamizowaniu oraz kształtują aktywne postawy społeczne. Pokazują czytelnikowi niezakłamany obraz rzeczywistości, często brudnej i powykrzywianej. W jego tekstach nie ma gotowych odpowiedzi na ważne, często egzystencjalne, pytania. Reportaże te są bowiem „jedynie” portretem pewnych zdarzeń i osób. Portretem na tyle sugestywnym, że pozwalają czytelnikowi wczuć się w sytuację opisywanego bohatera. Teksty te uczą więc empatii i tolerancji. A nade wszystko „uczulają na drugiego człowieka”.
\"Pytany jestem często, jak znoszę to, o czym piszę. Jaką osobistą cenę za to płacę? Odpowiedź nie wydaje mi się ani ważna, ani specjalnie interesująca...
Kto przeczyta Eli, Eli, może już nigdy nie będzie podróżował jak przedtem. Wojciech Tochman opowiada nam o Filipinach, jakich nie znamy, o świecie najuboższych...