Danusia Wrzesień jest nauczycielką w milewskiej szkole, mieszczącej się w staropolskim dworku, nazywanym wiśniowym. Piękne, wręcz malownicze miejsce, dobra, mądra, wrażliwa bohaterka i miłość uczniów tworzą sielski, anielski klimat. W Warszawie mieszka zaś Danka Lucińska, przebojowa, pełna energii dyrektorka wielkiej korporacji. Praca w firmie jest wyczerpująca, ale daje satysfakcję. Jest też ktoś trzeci, rozgrywający, kto chce zmienić poukładane życie bohaterek. Za jego sprawką obie dziewczyny otrzymują zaproszenie do ośrodka SPA w Jastrzębiej Górze. I…
I tu Katarzyna Michalak ucieka się do ogranego, sprawdzonego, znanego z literatury i kina zabiegu, którego ujawnienie w recenzji byłoby mocno niewskazane. Trzeba podkreślić: pomysł nie jest nowy, a jego konsekwencje okazują się łatwe do przewidzenia.
Zapewne sama autorka wiedziała, że sięga po zgrany motyw, dlatego nieco go wzbogaciła. Tu urozmaicić powieść ma Daniel, rozgrywający, którego poznajemy już na początku. To on reprezentuje w powieści światek przestępczy, ale jego wątek jest tak poruszający, że aż niewiarygodny, przez co i powieść Michalak staje się lekturą dla trochę starszych dzieci. Zresztą, od początku jest tak stylizowana poprzez odnośniki literackie, a postać Daniela nadaje jej dodatkowo cechy telenoweli brazylijskiej. Dobry, szlachetny przestępca, który zwyczajnie musiał zejść na złą drogę. Jest tak biedny i nieszczęśliwy, że wręcz nie można go nie polubić. Jeśli uwzględni się jeszcze jasny podział bohaterów na tych dobrych, pięknych, młodych, lubianych, skrzywdzonych oraz na złych, starych, brzydkich, krzywdzących i wynagrodzenie za winy po śmierci, wyjdzie typowa baśń, wzorowana na tych, które każdy czytywał w dzieciństwie.
Wiśniowy dworek nie reprezentuje niczego nowego. Nie ma w tej powieści nic, czego w literaturze nie byłoby już wcześniej. Powieść nie porusza współczesnych problemów, jest od nich jakby oderwana. Fabuła odznacza się prostotą i przewidywalnością. Już w połowie tekstu wiemy, jak cała historią się skończy, ale podczas lektury ma się nadzieję, że autorka będzie potrafiła czymś czytelników zaskoczyć. W końcu na status autorki bestsellerów trzeba sobie zapracować. Niestety, powieść zawodzi. Zaskoczenia nie było, było za to wielkie rozczarowanie.
Atutem Wiśniowego dworku może być dobry warsztat autorki. Książkę napisano przystępnym językiem, przyzwoity jest też styl, chociaż nie obyło się bez wpadek językowych i pleonazmów. Wątpliwości budzi również wiarygodność konceptu leżącego u podstawy fabuły powieści.
Pomysł znany, ramy fabuły oparte na błędzie merytorycznym, sztampowa kreacja postaci… Nic nowego - czytadło, jakich wiele. Może się podobać, ale z okrzykami zachwytu nie należy przesadzać. To propozycja przede wszystkim dla czytelniczek młodych. Po lekturze pozostaje tylko nadzieja, że kolejne spotkanie z twórczością Katarzyny Michalak nie przyniesie tak dużego rozczarowania…
Książka traktuje o fenomenie dźwięku w procesie powstawania radiowego reportażu artystycznego. Autorka proponuje nowe spojrzenie na etapy powstawania reportażu...
Amelia wiedziała tylko, że ta maleńka cukierenka jest jej przeznaczeniem. Miała nadzieję, że wśród róż, czekolady, i babeczek z karmelem odnajdzie wreszcie...
"Wybaczenie ma się w sercu, a nie na języku. Trzeba poczuć, że wybaczasz, a nie rzucić jednym pięknym słowem".
Więcej