Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-11-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 296
"Wybaczenie ma się w sercu, a nie na języku. Trzeba poczuć, że wybaczasz, a nie rzucić jednym pięknym słowem".
W kolejnym tomie owocowej sagi Katarzyna Michalak zabiera nas do Wiśniowego Dworku, pięknego, urokliwego miejsca w malutkiej wsi Milewo, blisko litewskiej granicy. Mieszkańcy wsi to ludzie niezamożni. Po upadku PGR-ów ich sytuacja jeszcze uległa pogorszeniu. Wśród nich, w tytułowym Wiśniowym Dworku, mieszka Danusia Wrzesień. Nauczycielka, oddana dzieciakom, pomagająca im. To za Danusi wstawiennictwem dzieci otrzymują w szkole gorący posiłek, mają dostęp do książek i lekcje dodatkowe dla najzdolniejszych. Szkoła i zarazem mieszkanie Danusi mieści się w Wiśniowym Dworku, który przez wiele lat należał do rodu Milewskich. Jednak po wojnie dostał się on w ręce państwa i został przekształcony w miejscową szkołę i mieszkanie dla „uczycielki” – tak dzieci nazywają ukochaną panią Danusię. Danusia próbowała skontaktować się z dawnymi właścicielami dworu, ale nie odnalazła nigdy śladu ich pobytu. A chciała im tylko przekazać, że dworek jest w dobrych rękach, jest zadbany i kochany. Kto, jak kto, ale Danusia kochała go całym sercem. To było jej miejsce na ziemi i nie wyobrażała sobie życia nigdzie indziej, a już na pewno nie w wielkim mieście.
A właśnie w wielkim mieście, a dokładnie w Warszawie mieszka druga bohaterka powieści – Danka Lucińska. Jest ona szefową firmy zarządzającej kilkoma apartamentowcami w Warszawie. Danka całe dnie spędza w biurze, stres i zmęczenie czasem dają jej się we znaki, ale ona robi to co lubi (a przynajmniej tak jej się wydaje) i nie wyobraża sobie innego życia. Ma bardzo kochających rodziców, którzy mieszkają w pięknej wsi nad jeziorem. Jest obdarzona ogromną miłością z ich strony, niczego jej nie brakuje. Czy aby na pewno?
Pewnego dnia zarówno u Danusi, jak i u Danki pojawia się miły, nieznajomy mężczyzna, który jednak wydaje się dziewczyną kogoś przypominać i wręcza im niespodziewaną wygraną. Obie otrzymują pobyt w Jastrzębiej Górze w luksusowym apartamencie. Okazuje się, że i Danusia i Danka dostały klucze do tego samego pokoju. Co się wydarzy, gdy dziewczyny się spotkają? Gdy staną oko w oko? A kim jest ten nieznajomy?
„Wiśniowy Dworek” to powieść, którą czytałam z olbrzymim zainteresowaniem. Wprost nie mogłam się od niej oderwać. Te zaskakujące momenty, te zwroty akcji, wątki jak z dobrego kryminału, pranie brudnych pieniędzy, hakerzy, pogonie, pościgi, a z drugiej strony piękne widoki, cicha wieś, śpiew ptaków, kwitnące wiśnie, miłość i niewinność. W książce nie brakuje niczego. Poznajemy też sekrety rodzinne, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego, więzy rodzinne, które kiedyś zostały w brutalny sposób zerwane, miłość i śmierć, ból i radość, ślub i rozstanie. To wszystko jest zamieszczone na stronach tej wspaniałej powieści.
Ja od dawna jestem fanką Kasi Michalak, czytam jej książki z coraz większym zainteresowaniem, zadowoleniem a zarazem zaskoczeniem, bo Kasia potrafi zaskakiwać. Niby każda książka taka sama, a jednak każda jest inna. Niby w każdej ten sam motyw -jakiś wymarzony dom pod lasem, a jednak w każdej poznajemy inną historię, inne wątki, w jednych książkach mamy wątki kryminału w innych wplata się fantastyka. Jednym słowem – dla każdego coś dobrego. I takie właśnie są książki Kasi. Każdy znajdzie w nich coś dla siebie.
Katarzyna Michalak pierwszą książkę napisała w wieku 6 lat, była to historia o zwierzętach i od tej chwili zarówno zwierzęta, jak i pisanie pokochała całym sercem. Z zawodu jest lekarzem weterynarii. Debiutowała tytułem "Gra o Ferrin" w 2007 r., której to książki jeszcze nie skończyłam czytać, ale zapowiada się interesująco. Mieszka w domu pod lasem, zwanym "Poziomką", dla której porzuciła stolicę. Uwielbia las, naturę, śpiew ptaków, tu czuje się szczęśliwa i na swoim miejscu. W jej twórczości spotykamy zazwyczaj ciekawych bohaterów, prawdziwe uczucia, miłość do zwierząt i przytulnych domostw. Wiele się tutaj dzieje, pisarka potrafi zaskoczyć, pięknie dobiera słowa, a jej dialogi są barwne i interesujące. Jest jedną z niewielu polskich pisarek, której pozycje znam prawie wszystkie, niemalże każda podoba mi się tak samo.
"Wiśniowy dworek" to czwarta książka z serii owocowej, jednak nie powiązana tematycznie z pozostałymi, wcześniejszymi. Poznajemy tu dwie kobiety, Danusię i Dankę i tajemniczą osobę trzecią. Pierwsza z bohaterek jest skromną, spokojną trzydziestolatką, nauczycielką w maleńkim Milewie, pod litewską granicą. Nigdy nie chciałaby mieszkać w stolicy, nie lubi tłumów, szumu wielkiego miasta, korków.
Danka z kolei mieszka w Warszawie, pracuje w międzynarodowej korporacji i za nic w świecie nie wyobraża sobie siebie na wsi, ponieważ jak dla niej to nudne, za spokojne miejsce, w którym nic się nie dzieje.
Są tak różne, że niemożliwym zdaje się znalezienie między nimi podobieństw. Dzieli je dosłownie wszystko, a jednak coś musi je łączyć, coś lub ktoś... Być może ta tajemnicza osoba trzecia, która je obserwuje, chce, by się spotkały, poznały, by wiedziały o sobie wszystko.
"...we wsi Milewo.
Tu po raz pierwszy zrozumiała, że dziecku do szczęścia nie wystarczy dach nad głową, pełna miska i czyste ubranie, dziecko musi być przede wszystkim chciane i kochane.Tutaj po raz pierwszy, ale i ostatni, zapłakała nad małą dziewczynką tuloną przez sąsiadki, a nigdy przez ojca."
Relacje, jakie panują między rodzicami i dziećmi są czasem niebywale trudne, skomplikowane, cieszę się, że pisarka poruszyła ten temat, ponieważ moim zdaniem jest wart uwagi i zastanowienia.
"Ludzie to nie mgły nad jeziorem. Nie znikają z nastaniem dnia."
Cytaty naturalnie pochodzą z książki.
Katarzyna Michalak to autorka, której nie trzeba w przedstawiać. Recenzje jej książek regularnie pojawiają się na wielu stronach i wywołują wiele, najczęściej bardzo pozytywnych emocji. Autorka początkowo kojarzona z typowo babskimi książkami, już od dłuższego czasu próbuje sił w innych gatunkach. Zajmowała się już zarówno fantastyką, jak i tematyką o zabarwieniu erotycznym, ja póki co najbardziej cenie ją za „Nadzieję” poruszającą trudny temat i chwytającą za serce.
Seria owocowa należy do chyba najlżejszych w dorobku autorki. Bardzo optymistyczna, choć nie brakuje w niej i poważnych tematów, potraktowanych jednak z dużą porcją pozytywnych fluidów. Przynajmniej taka była książka, którą już jakiś czas temu czytałam, a po recenzjach innych śmiem przypuszczać, że były one podobne. Miałam dużą ochotę na taki zastrzyk optymizmu, dlatego sięgnęłam po kolejną książkę z tej serii, „Wiśniowy dworek”. Okładka jak zwykle bajeczna, co jest już chyba znakiem rozpoznawczym książek pani Michalak. Równie pięknych okładek może jej pozazdrościć niejeden znany polski pisarz.
Przejdźmy jednak do treści. Poznajemy dwie kobiety.
Danusia to spokojna, poukładana kobieta, której przyszło mieszkać w uroczym Wiśniowym Dworku. Pracuje jako nauczycielka w wiejskiej szkole i do pełni szczęścia potrzeba jej już chyba tylko sympatycznego mężczyzny u jej boku.
Danka to kobieta odważna i pewna siebie. Pracuje w międzynarodowej korporacji na stanowisku dyrektorki – praca stresująca ale i motywująca, o konkretnych zarobkach nawet nie wspominając. Jej również przydałoby się trochę miłości, generalnie jednak jest z życia zadowolona.
I choć obie kobiety całkiem nieźle odnajdują się w swoich rzeczywistościach, już wkrótce Danusia stanie się dyrektorką a Danka nauczycielką.
STOP! Łapka w górę, jeśli uważasz, że właśnie dopuściłam się spoilera. Ja sama moją trzymam już w górze. No bo jak można zdradzać coś tak istotnego, jak nic odebrałam Wam sporo frajdy z czytania. Zanim jednak zaczniecie na mnie krzyczeć, śpieszę poinformować, że spoiler pochodzi z książki i dopuściła się go sama autorka. To nie pierwsza książka, w której nie wiedzieć czemu uprzedza fakty psując niespodzianki. Wzięłam pierwszy przykład z brzegu, choć niestety to nie jest jednyny spoiler jaki znalazłam. I własnie tym rozpocznę moje dzisiejsze narzekanie...
Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy tej zamianie. Danka, czyli nasza kobieta sukcesu, od początku budziła moje zastrzeżenia. Pracę dyrektorki dostała zaraz po studiach, gdy z odpowiednią osobą nieźle na imprezie popiła. Ze studentki w dyrektorkę – kto by tak nie chciał? I choć wiele stron później (co się nawkurzałam do tego czasu to moje) pojawia się uzasadnienie, czemu własnie ona, taka nieopierzona, nie zmienia to faktu, że z funkcją dyrektorki nieźle sobie radzi. Naturalny talent? Niekoniecznie. Autorka sprowadziła jej obowiązki do sporządzania raportów, spotkań i „przerzucania papierów”. Do takiego zakresu wystarczy chyba matura. Jak dla mnie to dość lekceważące podejście do bardzo odpowiedzialnej funkcji. Jak już wspomniałam, Danka staje się nauczycielką w wiejskiej szkole. Co więcej odnosi spore sukcesy. Wystarczyło wyuczyć się imion uczniów na pamięć i przestudiować parę poradników dla nauczycieli, by stać się nauczycielem godnym najwyższych wyróżnień. O naiwni Ci, którzy latami studiują, by ubiegać się o pracę w szkole...
Danusia to pierwotnie nasza nauczycielka, która obejmie stanowisko dyrektorki. Zaskoczę Was, jej też świetnie idzie. Potwierdza się więc teoria że dyrektorem może być każdy. Dziewczyna usprawnia mechanizmy współpracy z podwładnymi, wykorzystując metody dydaktyczne ze szkoły. Mało tego, w papierkach już po kilku dniach orientuje się lepiej niż prawdziwa dyrektorka. Czyżby parę przeczytała, zamiast jedynie przerzucać... Możliwe, że zaczynam być złośliwa ale doprawdy nie wiem jak to wszystko traktować. Ja rozumiem, że książka na granicy baśni dla dorosłych ale i baśń jakiś sens powinna mieć. Zamiana ról to temat stary jak świat i w tym wydaniu jak dla mnie wypada najmniej wiarygodnie.
Zamiana to jednak dopiero początek przygód kobiet, które z pozoru nic wspólnego ze sobą nie miały, jednak po nieoczekiwanym spotkaniu okazuje się, że wspólnego mają naprawdę wiele. Do tego dochodzi mężczyzna, który obie uważnie obserwuje. Dlaczego? Tego nie zdradzę, ale i jemu nieco uważniej się przyjrzę.
Wychowany w bidulu. Uzdolniony, choć z przekory sprawia sporo problemów w szkole. Mimo to ktoś dostrzega jego talent informatyczny. Chłopak jeszcze nigdy nie widział szkoły średniej od środka ale już zajmuje się programowaniem (pewnie samouk, korzystający z książek ze świetnie wyposażonej biblioteki, który nocami wkrada się do jakiegoś pomieszczenia z komputerem, by trenować umiejętności) a nawet włamuje do systemów. Dlatego ów osoba chce zrobić wszystko, by chłopak trafił do liceum z rozszerzoną informatyką (gdzie pewnie będzie douczał nauczycieli, bo jego wiadomości prawdopodobnie już teraz przekraczają ich kompetencje). Chłopak ulega sugestii, że będą z niego ludzie i ... pięć lat później zarabia pierwszy uczciwy milion (zakładając portal społecznościowy). Potem stwierdza że uczciwość jest nudna i zajmuje się okradaniem banków. (z każdego konta odrobina, to nikt się nie zorientuje) Nic to jednak, jaki tam znowu kryminalista. W końcu okrada tylko ZŁE BANKI więc co się go czepiać? Dla ścisłości – bank to instytucja, która zatrudnia szereg pracowników, z których większość zarabia raczej niewielkie pieniądze. Niemniej istotne miejsce pracy. Bank udziela kredytów, dzięki którym normalni ludzie mogą sobie pozwolić na spełnienie marzeń, choćby na własne cztery kąty. Bez kredytu pewnie nigdy nie byłoby ich na to stać. Ale bank to bank, bank jest chciwy i pazerny, zły bank! Na korzyść mężczyzny ma również przemawiać fakt, że ma facet gest. Z ukradzionych pieniędzy i fundacje wspiera a i na drogi prezent fundusze znajdzie, więc przymknijmy oko na fakt, że z tego, co sobie zostawił, kupił sobie parę luksusowych posiadłości, sportowe samochody i jacht. Nic to, dobry złodziej, trzeba go kochać i wspierać...
To dopiero charakterystyka postaci, a recenzja niebezpiecznie sie wydłuża. Mogłabym jeszcze sporo pisać o momentach nie do końca logicznych ale po co, na co...
Ogólnie całość odbieram jako przemieszanie kilku znanych wątków (zamiana ról, portal społecznościowy, kradzież grosików z kont), które w moim odczuciu w nowej wersji nie wypadły specjalnie wiarygodnie. Wątków wzbudzających moje wątpliwości było tak wiele, że nie mogłam się odprężyć. Nie doświadczyłam również tego zastrzyku optymizmu, jaki pamiętam z innej książki z tej serii. Doskonale wiem, że fanki autorki wyczekują każdej kolejnej książki, jednak odnoszę wrażenie, że warto byłoby nieco zwolnić, wydać mniej książek w ciągu roku ale poświęcić im więcej uwagi. Może odczekać po napisaniu, by dopiero za jakiś czas przeczytać całość i co nieco poprawić. Z drugiej strony bardzo pozytywnych opinii tej książki nie brakuje, więc może po prostu czar autorki chwilowo na mnie nie działa?
Na obecną chwilę to dla mnie najsłabsza z przeczytanych dotąd książek autorki. Przymykając oko na szczegóły, można miło spędzić z nią czas, ale to zdecydowanie za mało, bym mogła ją dalej polecić. Mam nadzieję, że w przypadku zapowiadanej na ten rok i bardzo wyczekiwaniej przeze mnie „Bezdomnej” sytuacja się nie powtórzy...
"Wiśniowy Dworek" otwierający ''Trylogię Jabłoniową'' porusza temat poszukiwania własnego miejsca na świecie. Dwie kobiety, które pozornie dzieli wszystko i łączy tajemnica z przeszłości oraz pewien mężczyzna, aby odebrać to, co do niego należy.
„Wiśniowy dworek” po raz pierwszy został wydany w 2012 roku, a tej jesieni Wydawnictwo Mazowieckie wznowiło druk powieści w nowej szacie. Jakoś tak się złożyło, że wcześniej nie czytałam tej serii, mimo że bardzo lubię pióro Kasi Michalak. Dlatego byłam szczęśliwa kiedy Wydawnictwo zaproponowało mi całą serię do przeczytania i wypromowania.
W Wiśniowym Dworku, gdzieś pod litewską granicą mieszka Danusia. Jest nauczycielką w wiejskiej szkole i nie wyobraża sobie życia w wielkim mieście, pełnym spieszących się ludzi.
Na warszawskim Mokotowie, niedaleko parku Morskie Oko, mieszka Danka. Jest przebojową biznesmenką w międzynarodowej korporacji i nie wyobraża sobie życia na wsi, gdzie życie toczy się powoli, a jego rytm wyznacza przyroda. Te dwie kobiety pozornie dzieli wszystko, ale łączy jedna tajemnica.
I jeszcze ktoś. Mężczyzna, który przybył z przeszłości, by odebrać to, co do niego należy...
„Wiśniowy dworek” to powieść idealna na spokojne jesienne wieczory, kiedy promienie słońca tańczą na złoconych liściach.
Muszę przyznać, że była to dla mnie zabawna historia – dlatego, że czytając ją miałam nieodparte wrażenie przeniesienia w czasie do dni kiedy sama byłam dzieckiem i zaczytywałam się w książce „Mania, czy Ania”. Moja wyobraźnia i wspomnienia nie chciały przestać o tym myśleć.
Oczywiście, wiadomo, że generalnie wszystko różni te dwie historie, ale jedna rzecz je łączy, dlatego nie mogłam zapanować nad tłukącym mi się z tyłu głowy porównaniem.
„Wiśniowy dworek” to pełna ciepła i niepozbawiona humoru historia o rodzinnych więzach i o tym, że czasem warto uwierzyć w niemożliwe. Czyta się szybko i z przyjemnością. Jest trochę jak bajkowo, ale to bardzo dobra jako odskocznia dla cięższej literatury, a tej mi ostatnio nie brakowało. Stąd przyjęłam bohaterów i ich perypetie z otwartymi ramionami.
„Wiśniowy dworek” swoim ciepłem i spokojem otulił mnie i napełnił moją głowę marzeniami i nadzieją.
Ta lekka i przyjemna opowieść sprawiła, że uniosłam się na fali swoich fantazji. Autorka jak zawsze, bo jest to w jej stylu, mimo lekkości tematu porusza pomiędzy wierszami trudniejsze kwestie zaczerpnięte z życia, jakimi są na przykład tragedie rodzinne, oszustwa i kłamstwa na szeroką skalę, których skutki odczuwamy dopiero po wielu, wielu latach.
„Wiśniowy dworek” da się lubić, ale to tylko dlatego, że pani Kasia ma w swoim stylu coś takiego, że potrafi mnie na zabój zaciekawić napisaną przez siebie książką. Zawsze udaje jej się mnie zachwycić i sprawić, że nie che mi się odchodzić od lektury, ani wracać do rzeczywistości.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mazowieckiemu.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/10/wisniowy-dworek-katarzyna-michalak.html
DWIE KOBIETY. DWA ŻYCIA. DWA ŚWIATY. JEDNA CHWILA. JEDNO ŻYCIE.
W Wiśniowym Dworku, gdzieś przy litewskiej granicy, mieszka Danusia, urocza nauczycielka, kochająca ciszę i spokój. Na warszawskim Mokotowie mieszka Danka, energiczna i przebojowa bizneswoman, uwielbiająca zgiełk wielkiego miasta. Te dwie kobiety pozornie dzieli wszystko. lecz łączy jedno: tajemnica z przeszłości. Ona oraz pewien mężczyzna, który przybył, by upomnieć się o to, co do niego należy.
DZIECI NIE POWINNY PŁACIĆ ZA WINY RODZICÓW.
Źli ludzie rozdzielili ich w dzieciństwie. Jedno z nich ma prawo się mścić za piekło, jakie przeszło. Są jednak ludzie stworzeni, by kochać, a nie nienawidzić. Oni pozostają dobrzy w głębi serca, bez względu na wszystko. Potrafią wybaczać.
DANIEL, DANKA I DANUSIA, TRZY PIĘKNE DUSZE, TRZY KOCHAJĄCE SERCA.
O nich jest właśnie ta opowieść, trochę prawdziwa, a trochę przeniesiona prosto z baśni. Piękna, pełna emocji książka, kawałek pysznego, domowego ciasta, kubek aromatycznej herbaty i ciepły, miękki koc - nic więcej nie jest do szczęścia potrzebne...
"Wybaczenie ma się w sercu, a nie na języku. Trzeba poczuć, że wybaczasz, a nie rzucić jednym pięknym słowem."
Wydawnictwo Mazowieckie oddało w ręce czytelników kolejne wznowienie powieści Katarzyny Michalak. Tym razem jest to Trylogia Jabłoniowa, o której w najbliższym czasie Wam opowiem. Na początek będzie to "Wiśniowy Dworek".
Przystępując do czytania spodziewałam się, że temat będzie dość oklepany, ale książka ta pozytywnie mnie zaskoczyła. Im dalej zagłębiałam się w fabułę i problemy bohaterów, tym bardziej wsiąknęłam w tę historię. Nie zabrakło zaskakujących chwil, a autorka momentami naprawdę potrafi namieszać. Dzieje się sporo, a bohaterów spotykają rozterki miłosne, rozstania i powroty, kłopoty finansowe, intrygi i rodzinne sekrety.
Ciekawym zastosowanym przez autorkę zabiegiem było nadanie takich samych imion bohaterkom - Danka i Danusia. Początkowo może to trochę czytelnika dezorientować, ale szybko przywykamy i nie mamy problemu z odróżnieniem kobiet. Ma to związek z ich cechami charakteru. Danka to przebojowa, pewna siebie kobieta biznesu i dyrektor w filmie zarządzającej nieruchomościami. A mimo to jest samotna. I jej zupełne przeciwieństwo - Danusia, skromna, serdeczna i wrażliwa nauczycielka oraz dyrektorka szkoły małej miejscowości spod litewskiej granicy. Co, a raczej kto połączy obie kobiety? Pewien tajemniczy, bogaty i wszystkowiedzący mężczyzna z ich... przeszłości. Dlaczego tak interesuje go życie obu kobiet? Kim jest Daniel? Tego oczywiście zdradzić Wam nie mogę.
"Gdy dostajesz od losu coś bezcennego, pragniesz cieszyć się tym jak najdłużej. Jeżeli jest to miłość, chcesz zatrzymać ją do końca swoich dni."
Nie lada gratką było dla mnie odkrywanie prawdziwej tożsamości Daniela. Jego monologi są intrygujące. Muszę powiedzieć, że to dość kontrowersyjna postać, ale ocenę jego postawy pozostawiam Wam.
Z książki wybrzmiewa wielogatunkowość. Znajdziemy tu po trosze romansu, obyczajowości, psychologii, komedii, a nawet elementy sensacji czy kryminału. Poszczególne wątki dobrze się zazębiają tworząc spójną całość. Warto zwrócić uwagę na prosty język, barwne opisy, różnorodne, zabawne, podszyte ironią, ale i poważniejsze dialogi. Podobał mi się w pewien sposób tajemniczy klimat, w jakim utrzymana jest książka. Ogólnie każda z powieści pani Kasi ma w sobie jakąś niezwykłą atmosferę i chyba dlatego tak je lubię.
"Wiśniowy Dworek" to ciepła, wzruszająca i klimatyczna powieść, w której prym wiodą sprawy rodzinne, a ściślej rzeczy biorąc więzi oraz uczucia. To książka o samotności, potrzebie bycia kochanym, braku akceptacji, ale przede wszystkim o tym, jak wielki wpływ ma dzieciństwo na naszą przyszłość. To historia, która uświadamiania jak życie jest przewrotne, nieprzewidywalne i jak mało wiemy o drugim człowieku i o nas samych. Polecam!
Jak zaczełam czytać i okazało się, że bliźniaczki zamieniają się miejscami, to stanęłam i ani rusz dalej. Myślałam, że rzucę w kąt, bo nie miałam ochoty na z góry pewną fabułę. A tu niespodzianka. I to duża! Świetna książka. Zaskakujące zwroty akcji, niezłe pomysły autorki, ciekaw postaci. Czyta sie jednym tchem. Polecam!
Co może grozić komuś, kto stracił już wszystko?W śnieżną wigilijną noc na tatrzańskiej przełęczy dochodzi do tragedii. Sześć lat później w mazurskiej chacie...
Ferrin. Liczy się tylko Ferrin. A Ferrin to Miłość ,,Dookoła trwało piekło, jakby wszystkie działa, muszkiety i pistolety Lanorów skierowane były...