Warszawski Żyd, który podczas wojny dobrowolnie zgłosił się na roboty w Niemczech, fałszywy Francuz, z niedługim epizodem w Paryżu, filozof, namiętny kochanek, zwolennik racjonalizmu i czystych spodni. Panie i panowie, przedstawiam Leopolda Tyrmanda. To znaczy: porucznika Jana Franciszka Stukułkę, dla którego życie jest ciągiem niepojętych zdarzeń, a najsensowniejsze, co można w nim zrobić, to nie dać się zabić.
Kiedy o sztabie krążą jedynie mętne słuchy, lepiej unikać nieprzyjaciela. A jeśli okoliczni chłopi chętniej karmią schludnie ubranych wojaków, a okoliczne chłopki... no, mniejsza z tym, to jasne jest, że mundur musi być odprasowany, a broń w nienagannym stanie. Sojusznicy ślą pełne oburzenia noty, które zapewne świetnie sprawdzają się w latrynach, a życie toczy się dalej, więc kto ma rozum, ten wie, że po wykorzystaniu bitnej i dzielnej armii znad Wisły pozostanie wielki kłopot, z którym nikt nie wie co zrobić.
Wędrówki i myśli... to niedokończona powieść pisarza, znanego głównie z powieści sensacyjnej o powojennej Warszawie (Zły) i z parodystycznej krytyki salonu literackiego Ireny Krzywickiej (Życie towarzyskie i uczuciowe), która nie została w Polsce opublikowana, co skłoniło autora do wyjazdu z kraju. Jak widać, nie tylko Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale też nieprzychylność ośmieszonych środowisk artystycznych potrafiła wysłać Tyrmanda za zachodnią granicę. Na szczęście, bo poznał okolice kontrkultury, a także zebrał wystarczająco dużo materiału na temat jazzu, którego szybko stał się propagatorem.
Bikiniarz i amator kolorowych skarpetek (w końcu na modzie się znał, a jego drugą żoną była Barbara Hoff, naprawdę znana projektantka mody, która ocaliła Polki przed sprzaśnieniem i utratą dobrego smaku, a także wymyśliła polską wersję balerinek i "małej czarnej") stworzył postać porucznika Stukułki jako swego port-parole, człowieka, który z dystansem i wielkim poczuciem humoru prezentuje światu poglądy samego Tyrmanda, będąc zarazem połączeniem Józefa Szwejka i Wertera. A dotyczą one zarówno tak delikatnej materii, jak miłość, jak i spraw bardziej ogólnych czyli patriotyzmu, wojny i stosunków polsko-litewskich, będących od zawsze powodem do kłótni na skalę międzynarodową.
Litwa nie miała w dziejach swej kultury swego Przybyszewskiego i wątpliwe jest, czy miała w ogóle dzieje poważniejszej kultury, ale jej pasztety i sery wzbudzały entuzjazm w sklepach kolonialnych Skandynawii i Wielkiej Brytanii, a to jest bardzo wiele. Poza tym było na Litwie kilku pieczołowicie hodowanych żydowskich finansistów, przeciw którym można było, gdy okoliczności tego wymagały, organizować gniew opinii publicznej (co świadczy o niejakim wyrobieniu politycznym Litwinów).
Nie ma jednak takiej awantury, której nie sposób zakończyć w ramionach przychylnej Litwinki, a gdy los przestaje sprzyjać, pora ukryć się tam, gdzie najbezpieczniej, czyli u wroga, wyjeżdżając jako ochotnik do prac specjalistycznych na terenie III Rzeszy.
Wznawiając tę książkę, wydawnictwo MG ogłosiło jednocześnie konkurs pod patronatem Mary Ellen Tyrmand i Matthew Tyrmanda na dokończenie Wędrówek... Każdy, kogo inspirują kwieciste szyderstwa z ludzkiej głupoty, wąskiego nacjonalizmu i zwykłego chamstwa także kogo zainspiruje seria Biblioteka wykształciucha, może spróbować swoich sił i dopisać ciąg dalszy losów uroczego porucznika i przyczynić się do nowego zakończenia tej historii. Z pewnością warto spróbować.
To był czwartek, 28 września 1967 roku. Dwa lata po wyjeździe Leopolda Tyrmanda z Polski, kilka miesięcy po opublikowaniu przez niego na łamach paryskiej...
`Usiadłem i napisałem `Hotel Ansgar` - równie niezręczny i pełen ukochanych wspomnień jak jego pierworodna siostra `Niedziela`. (...) Zbiorek cieszył się...