Wampir z Warszawy to kawał solidnego reportażu historycznego, ale też świetna propozycja dla czytelników true crime czy widzów seriali kryminalnych, przynosząca dużo więcej prawdy o kulisach prowadzenia śledztwa w nie tak dawno minionych czasach niż popularne teksty popkultury.
Tadeusz Ołdak, nazywany „Wampirem z Warszawy”, nie jest z pewnością najbardziej znanym polskim seryjnym mordercą. Nic dziwnego – do niedawna wiadomo było o nim właściwie tyle, ile przedstawił Paweł Rzewuski w artykule na łamach portalu Histmag.org Podróżnik i popularyzator historii Jarosław Molenda postanowił wypełnić tę lukę. Aby to uczynić, musiał przeprowadzić obszerną kwerendę w archiwach. Zajrzał do akt IPN, milicyjnych notatek i protokołów przesłuchań. Przewertował literaturę fachową dotyczącą przestępstw na tle seksualnym. Przebieg oraz wyniki tego historycznego śledztwa zawarł w książce Wampir z Warszawy, którą opublikowało Wydawnictwo Lira.
Zasadniczą treść książki stanowi, oczywiście, opis zbrodni popełnionych przez Tadeusza Ołdaka. Molenda stara się odtworzyć ich przebieg, w miarę możliwości rozwiewając watpliwości, jakie niosą czasem sprzeczne zapisy w aktach. Zastanawia się nad motywami działania sprawcy. Zadaje pytanie, czy był on osobą niepoczytalną. Pokazuje też, jak działali ówcześni stróże prawa (ich kompetencje są równie imponujące jak znajomość ortografii, co znakomicie pokazują cytaty z akt) oraz jak śledztwo utrudniał zakaz publikacji na temat zbrodni – bo przecież w socjalistycznej ojczyźnie nie było miejsca dla seryjnych morderców.
To jednak nie wszystko. Jarosław Molenda w swojej publikacji bardzo szeroko odtwarza tło opisywanych wydarzeń. Opisuje życie codzienne w Warszawie pierwszych lat po II wojnie światowej. Pokazuje stopniowe odbudowywanie stolicy z gruzów. Nieoświetlone uliczki wśród ruin, po których strach było poruszać się po zmroku. Można by powiedzieć: wymarzone miejsce zbrodni dla seryjnego mordercy. Wyjaśnia, skąd wzięło się słynne powiedzenie „Kup pan cegłę!”, kompletnie nierozumiane przez przedstawicieli młodszego pokolenia. Wreszcie – odtwarza wyniki badań psychiatrów, psychologów i kryminologów, dotyczących działania seryjnych morderców. Wiele tu dygresji, ciekawostek, różnego rodzaju „smaczków”, które mocno ubarwiają publikację. Zdarza się, że wtrącenia te dotyczą wydarzeń współczesnych, niekoniecznie związanych z tematem książki, jednak tego typu fragmentów jest niewiele i nie zakłócają lektury.
Choć oparta na solidnej kwerendzie, nie jest Wampir z Warszawy suchą publikacją naukową. Jarosław Molenda posługuje się językiem żywym, często – potocznym, barwnym, a zarazem przystępnym i atrakcyjnym dla współczesnego czytelnika. Książka została starannie wydana – wiele tu reprodukcji, skanów dokumentów, zdjęć z epoki. Dzięki temu Wampir z Warszawy nie jest publikacją przeznaczoną wyłącznie dla badaczy czy znawców, ale kierowaną do szerokiego grona odbiorców – zarówno miłośników literatury faktu, reportażu historycznego, jak i czytelników kryminałów (szczególnie retro) oraz widzów seriali sensacyjnych.
Bohaterki tej książki parały się różnymi profesjami i wywodziły się z różnych warstw społecznych, ale łączy je jedno – były wyjątkowe i nieprzeciętne...
Czytelnikowski stolik ani nie był jedynym, ani tym bardziej pierwszym stolikiem literackim bądź artystycznym czy w ogóle towarzyskim - jak zwał, tak zwał...