Bunny
Nie istnieje zbrodnia doskonała, istnieją tylko niedoskonałe śledztwa.
Samantha Andretti powraca po piętnastu latach. Zniknęła jako dorastająca panienka, powraca jako kobieta. Wystraszona, niepewna siebie, naszpikowana środkami psychotropowymi. Nie mogąca uwierzyć, że wyszła z labiryntu. A może rzeczywiście mająca jak najbardziej racjonalne przekonanie, że nie do końca opuściła ów tajemniczy labirynt, będący jej domem przez wiele lat?
Doktor Green jest profilerem. Ma on za zadanie wydobyć z pamięci Samanthy informacje zamknięte w jej umyśle. Aby tego dokonać musi w jakiś sposób wejść do świata, w którym żyła. Wejść razem z ofiarą wyrafinowanego psychopaty, który ją w nim uwięził.
Prywatny detektyw Bruno Genko spędza sporo czasu w nieoficjalnym barze miejscowych policjantów. Łowi słowa, plotki, sprawy. Tam powraca do niego przeszłość. Sprawa, która okazała się osobistą porażką. Los zdaje się dawać mu jeszcze jedną szansę. A może nie tyle los, co psychopata, który rozpoczyna kolejną wyrafinowaną grę. Dla Bruna nie ma to wielkego znaczenia. Nie może zmienić przeszłości, ale może wpłynąć na przyszłość, zanim będzie dla niego za późno.
Genko, którego życie wisi na włosku (umiera), próbuje zatem załatwić zaległą sprawę, jedną z tych porażek, które uzupełniają listę życiowych sukcesów. Kiedyś mocno na wyrost obiecał pomóc, teraz jako prywatny detektyw może spróbować dotrzymać obietnicy. Co prawda po tylu latach ma to już zupełnie inny sens.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to nie tylko filmowa okładka książki W labiryncie, ale równie filmowy jej klimat. Dramatyzm rodem z kina, a nie z życia. Filmowe dylematy, sceny, napięcie. Wątek poświęcony Genko splata się z tym dotyczącym Samanthy i pracującego z nią doktora Greena. Poznajemy ich światy wewnętrzne, rozterki, przeżycia, dylematy. Poznajemy tajniki funkcjonowania pamięci, podane w sposób wikipediowy, bez nadmiaru naukowych stwierdzeń, w sposób lekki i atrakcyjny dla przeciętnego czytelnika.
Pamięć ludzka to dziwny mechanizm. Jest inna niż w tym magnetofonie, nie wystarczy cofnąć taśmy, żeby odsłuchać ją na nowo. Bardzo często wspomnienia nakładają się na siebie i mieszają ze sobą. Albo też rejestracja nie jest kompletna, są w niej luki bądź uszkodzenia, umysł naprawia je we właściwy sobie sposób, łatając fałszywymi wspomnieniami, i wszystko się może pomieszać.
Najmądrzejszym zdaniem w książce jest to, które zacytowałem na początku: Nie istnieje zbrodnia doskonała, istnieją tylko niedoskonałe śledztwa. Nabiera ono głębszego sensu jeśli ktoś miał okazję przeczytać książkę Drapieżnik Maureen Callahan będącą zapisem polowania na nieuchwytnego, bezwzględnego seryjnego mordercę. Książkę mówiącą o rozgrywce z realnym, wyrafinowanym psychopatą, a nie barwną, wydumaną postacią.
W labiryncie jest pozycją przereklamowaną. Ani wybitną, ani słabą. O ile jeszcze budowanie fabuły, szukanie rozwiązania zagadki jest interesujące, o tyle końcowe rozwiązanie rozczarowuje, nie wiadomo: śmiać się czy płakać. W powieści położono nacisk na akcję, logikę i wiarygodność uznając za mniej istotny dodatek. W ten sam sposób psuje się często wiele fabuł filmowych i powieściowych. Robiąc sobie mniej czy bardziej świadomie żarty z elementarnej logiki. Pomysł na powieść nie jest zły, wiele jej elementów również zadowoli czytelnika thrillerów, ale całość jako przedstawiciel tego gatunku się nie obroni. W labiryncie to książka nierówna i nie pomoże jej w tym reklama filmu ze znanymi aktorami.
Dziesięć lat po premierze bestsellerowego Zaklinacza Donato Carrisi powraca z nową przerażającą zagadką… Podobno zło jest banalne. Ale...
Nowa powieść jednego z najpopularniejszych włoskich pisarzy, autora słynnego „Zaklinacza”, którego thrillery cenią m.in. Michael Connelly...