Cesarstwo Luan to najbardziej zagospodarowany i najlepiej zorganizowany kraj na świecie. Oparty na podoboju innych krain i katorżniczej pracy niewolników. Nieufny wobec obcych, mogących zagrozić status quo. Silny twardymi prawami, zasadami postępowania i tradycjami. Z obywatelami mającymi poczucie bycia lepszymi od innych. Upoważnionymi do pouczania innych czy pogardzania nimi. Wrogów niszczy się bez pardonu, klęsk przezornie oficjalnie się nie wspomina. Wszak taki kraj zawsze ze wszystkiego wychodzi zwycięsko. Obywatele żyją, niewolnicy egzystują, dopóki nie napotkają swojej wybawicielki - śmierci.
Nie pasmo sukcesów jest ważne, tylko rozgłos.
W takim właśnie raju na ziemi przychodzi żyć Virionowi. Ojciec z głową do interesów zapewnia godny byt rodzinie i powoli acz skutecznie rośnie w siłę w lokalnym światku. Cóż z tego, że na prowincji, z dala od blichtru stolicy? Virion jest leworęczny, o czym nie wolno mu nawet wspominać. Ma nadzwyczajne wyczucie rytmu. Poza tym niczym się nie wyróżnia, niczym też specjalnie się nie interesuje. W gimnazjonie zdobywa sławę samotnika i przemądrzałego gbura. Zaprzyjaźnia się z kilkoma odmieńcami i z Parte, który świetnie radzi sobie towarzysko i na froncie damsko-męskim. To on uczy chłopaka skutecznych sztuczek w walce. O ile w szkole uczą się walki według zasad, o tyle już w życiu celem walki jest przede wszystkim przeżycie. Tego jednak szkoła z jakichś powodów nie chce uczyć.
Virion edukuje się, przechodzi ceremonię pasowania na obywatela, trudną w jednoznacznej interpretacji wizytę u wyroczni. Wszystko zmienia się, kiedy zakochany chłopak przyłapuje swoją dziewczynę w objęciach przyjaciela. Parte i Ariste giną, a Virion trafia do więzienia. Nie, nie tylko za zabójstwo dwojga młodych ludzi. Również własnego ojca.
Człowiek nie skała, co ją kuć można, a ona nawet nie pęknie.
Można wyróżnić dwie części nowej powieści Andrzeja Ziemiańskiego. Pierwszą - bardziej realistyczną i drugą - bardziej fantastyczną. Można dostrzec inny jej podział: na część skrótowo opisującą życie młodzieńca do chwili znalezienia się w więzieniu i część opisującą to, co wydarzyło się później, proces i... niech pozłacane milczenie przykryje te słowa. Jedno jest wspólne dla całej książki: to świetnie poprowadzona opowieść o losach człowieka, które zaskakują i zmieniają jego życie. Czyta się ją znakomicie. Historia wciąga, przykuwa uwagę. Jest doskonale opowiedziana i zaskakująca. Do tego lekka, plastyczna, ironiczna i miejscami gorzka. Doskonale wykreowana jest nie tylko postać Viriona, ale również wiele osób, które spotyka na ścieżkach swojego życia. Język jest soczysty, bogaty w wulgaryzmy, za którymi skądinąd trudno przepadać, kiedy lubi się dobrą literaturę. To jedna z tych książek, po które sięga się i których nie ma się ochoty odkładać na później, dopóki są jeszcze jakieś nie przeczytane strony.
Tak właśnie działa system. Ukarze tego, któreo może ukarać.
Virion. Wyrocznia jest wyraźnym wprowadzeniem do cyklu. Jest spin-offem serii o Achaii, udanym rozwinięciem historii jednej z postaci. Należy się spodziewać, że ta historia dopiero nabierze krzepy, a doświadczony pisarz będzie nadal dbał zabiegał o uwagę czytelnika. Na razie tak właśnie jest i z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód Viriona. Opowieść o losach najsłynniejszego szermierza cesarstwa to doskonała rozrywka. Nie zawsze wydarzenia są bardzo wiarygodne, pewne sytuacje wydają się mocno naciągane. Wątek upiorzycy budzi mieszane uczucia i niekoniecznie na lepsze zmienia dotychczasową atmosferę opowieści. Mimo wszystko jest to kawałek solidnej literatury rozrywkowej.
Są u ludzi dwie rzeczy, do których zawsze można się odwołać. Niezmierzona głupota i bezpodstawna nadzieja. Uwierz mi, zawsze możesz liczyć na głupotę ludzką i zawsze jesteś w stanie wzbudzić nadzieję.
Ziemiański jak trójkąt bermudzki po raz kolejny wciąga czytelnika w swoje historie. Bawi się jego wiedzą i niewiedzą o świecie. Dużo w tym wszystkim Wrocławia...
Cesarstwo Luan atakowane jest przez królestwo Troy i armię niewielkiego Arkach. Wydawałoby się, że z oddziałami tego ostatniego rozprawi się bardzo szybko...