Telenowela fantasy
Moda na rozwlekłe telenowele nie omija literatury, także tej rozrywkowej. Dowodem na to jest Ukryta królowa Petera V. Bretta, książka należąca do Cyklu Zmroku, uzupełnienia Cyklu Demonicznego. Autor penetruje wymyślony przez siebie świat, rozbudowując – z różnym skutkiem – poszczególne wątki. Akcja nie jest tym razem dynamiczna: powtarzanie rozważań, myśli jest notoryczne i niemal obsesyjne (choć w pewien sposób uzależniające), świat nastolatków i ich przemyśleń mocno uwypuklony, choć średnio fascynujący dla osoby dojrzałej.
Dwa wątki przeplatają się w powieści jak nici w opasce. Z jednej strony śledzimy losy Olive, z drugiej Darina. Wątek Darina wydaje się ciekawszy, ale możliwe, że to tylko złudzenie i wpływ magii demonów. Nie znając wcześniejszych tomów Cyklu Zmroku, może być trudno zrozumieć wszystkie niuanse historii, choć Peter V. Brett stara się przypominać przeszłość na niemal każdym kroku. Uprowadzona do Krasji Olive opuszcza Pustynną Włócznię i powraca wraz z przyjaciółmi do Zakątka. Najpierw trwają przydługie przygotowania, a w drugiej połowie książki nadchodzi w końcu długo oczekiwany powrót do korzeni. Demony w powieści spotykamy głównie we wspomnieniach i planach bohaterów. Jej treścią są przede wszystkim zamierzenia i dylematy postaci związane z ich życiem, przyjaźniami, polityką i obowiązkami. Cóż poradzić, walka z demonami wydaje się ciekawsza niż emocje, relacje, myśli młodych postaci. Ciekawszą niż Olive osobą jest Darin, syn Arlena, choć cierpienia tego młodego Wertera też chwilami irytują. Jego nadwrażliwość na bodźce sprawia, że nie ma łatwego życia. Ciekawe są jego magiczne zdolności, które nadają mu (dosłownie) lżejszego charakteru niż w przypadku innych postaci. Unika ludzi, a jednocześnie jest wśród ludzi i powinien z racji swoich obowiązków być z nimi.
Walka o władzę, o tron może być niebezpieczna – o czym przekonuje się pozornie dojrzała Olive – ale rozgryzanie niuansów politycznych uwarunkowań jest po prostu w tej ilości nudnawe. Podobnie jak poznawanie kolejnych rozterek i przeżywanie emocjonalnych huśtawek postaci. Wydaje się, że trzeba brać poprawkę na docelową grupę odbiorców tego cyklu, którą są co najwyżej young adults, a raczej nastolatkowie. Dużą trudnością jest ilość pojawiających się obcych słów (tu pomocą służy słowniczek z tyłu książki) oraz złożonych imion. Można odnieść wrażenie, że można by było skompresować ilość stron książki i z powodzeniem streścić zawartość w co najwyżej jednej trzeciej objętości, bez straty dla przekazu.
To książka zdecydowanie dla fanów Cyklu Zmroku, niekoniecznie dla wielbicieli Cyklu Demonicznego. Powieść, w której mniej ważna jest akcja niż relacje i emocje. Przydługa, miejscami przegadana, bez stopniowanego napięcia, ale być może trafiająca w gusta młodszych czytelniczek. Odnosi się silne wrażenie, że to one są docelową grupą odbiorców i książka jest dostosowana do ich wrażliwości. Brakuje w tej opowieści dawki bardziej wyrafinowanego humoru. Jest klimat, są namiętności i emocjonalna huśtawka bohaterów. Są zapętlenia i zapowiedzi działań. Na razie, niestety, tylko niekończące się zapowiedzi. Być może jest to po prostu wina podzielenia książki na dwa osobne tomy.
Sto tysięcy ludzi walczących ramię w ramię liczy się o wiele więcej niż sto milionów kulących się ze strachu. Dlaczego cierpimy? Przez alagai! Dlaczego...
Czy znękana ludzkość znajdzie w sobie dość siły, by stanąć naprzeciw otchłańców z uniesioną głową? Przecież od wieków potrafi się tylko chować...