O tym, że rozsądek w społeczeństwie ważniejszy bywa od uczucia przekonało się w ubiegłych stuleciach wiele młodych kobiet. Małżeństwa aranżowano właściwie bez pytania dziewcząt o to, czy dany kandydat w ogóle je interesuje. Małżeństwo było układem – finansowe bezpieczeństwo gwarantowało młodej mężatce (a często także jej biednej rodzinie) godne życie, bez strachu o dach na głową czy pełny talerz. Tulipanowa gorączka to w pewnym sensie właśnie opowieść o walce rozsądku z porywami serca. O ryzyku, które wcale nie musi się opłacić. I - wreszcie - o gorączce, która, gdy opanuje już organizm, trawi go i nie pozwala logicznie myśleć.
Sophia to młoda, dwudziestoczteroletnia kobieta, żona bogatego kupca i przedsiębiorcy, ponadsześćdziesięcioletniego Cornelisa. Mimo usilnych starań i upływających w małżeństwie lat, para nie doczekała się dotąd potomstwa. Sophia niezbyt martwi się tym faktem – jest młoda, chce się zadomowić, a do tego nie zna jeszcze swojego nowego miasta – Amsterdamu – gdzie przyszło jej żyć z mężem. Nie odnajduje w sobie ochoty do „szaleństw”, spokój i porządek w domu bardzo sobie ceni. Towarzyszką i powiernicą Sophii jest jej służąca, Maria – prosta dziewczyna, która ukradkiem spotyka się z handlarzem ryb, Willemem. Dotychczas spokojne i oparte na rutynie życie Sophii burzy pomysł – a raczej jego konsekwencje – Cornelisa. Kupiec postanawia wraz z żoną zapozować do portretu jednemu z cenionych amsterdamskich malarzy, Janowi van Loosowi. Spotkanie Sophii i Jana rozpala gwałtowne emocje, skutkiem czego młodzi kochankowie zaczynają snuć intrygę przeciwko Cornelisowi. Okazuje się, że na skutek niespodziewanego zbiegu okoliczności w plan zaangażowana zostanie także Maria…
Tulipanowa gorączka to powieść rozgrywająca się w XVII-wiecznym, spowitym mgłą Amsterdamie. Chociaż tło społeczno-historyczne zostało w powieści wyraźnie nakreślone, czytelnik podczas lektury poczuć może niedosyt. Na kartach książki, owszem, pojawiają się opisy obyczajów panujących w XVII-wiecznej Holandii, panorama miasta również jawi się w swych raczej ponurych odcieniach, jednak brakuje mocnego kontrapunktu dla opisu akcji, która zdaje się dominować w Tulipanowej gorączce.
A wątek główny – romans Sophii i Jana – to w zasadzie jedyny element fabuły. To również rozczarowuje. Lekko tylko nakreślona relacja Marii i Willema rozpada się w proch w obliczu wydarzeń, w których główne role odgrywają żona kupca i młody malarz. Aż chciałoby się powiedzieć, że sam Cornelis schodzi na drugi plan opowieści. Intryga i plan kochanków, który odsłaniany jest przed czytelnikiem stopniowo, także nie zaskakuje. Plany Sophii i Jana są przewidywalne, a ich realizacja - od początku skazana jest na porażkę. Czytelnik bez trudu zda sobie sprawę z tego, że młodzi nie mogą wygrać. Jak na kartach powieści – chociaż szczątkowo – ukazana i wytłumaczona została symbolika oraz znaczenie elementów pojawiających się na obrazach (klepsydra, płatki kwiatów, ludzka czaszka itd.), tak też spójnie została poprowadzona akcja Tulipanowej gorączki. Sophia i Jan nie chcą dopuścić do siebie świadomości, że wszystko, co robią, jest złe, a za złe uczynki płaci się słoną cenę.
Akcja książki poprowadzona jest dynamicznie. Całość jest spójna, chociaż po dosyć mocnym początku czytelnik ma prawo oczekiwać więcej. Zakończenie rozczarowuje, rozczarowuje także dosyć powierzchowne potraktowanie opisów miejsc, w których toczy się akcja. Czytelnik chciałby wniknąć w atmosferę miasta, poczuć je, poznać jego tajemnice. Dostaje w zamian tylko namiastkę, niezbędną do poprowadzenia akcji książki. Nawet fundament, na którym Deborah Moggach zbudowała swoją opowieść – handel i spekulacje związane z cebulkami tulipanów, na których można było w ówczesnych latach w krótkim czasie niebotycznie się wzbogacić bądź też stracić cały majątek – zdaje się być tematem wciąż jeszcze niewyczerpanym. A szkoda, bo narracja i pomysł na Tulipanową gorączkę są wielce obiecujące.
Życie uśmiecha się do Viv - bałaganiary, ładnej i zuchwałej. Jej siostra, Ann ma mniej szczęścia - rozsądna, nie kryjąca w sobie niespodzianek, bezdzietna...
Czy w jesieni życia można zacząć wszystko od nowa? Odważyć się całkowicie zmienić sposób bycia? Czy warto? Na te poważne egzystencjalne pytania...