Zagubieni w międzygwiezdnej przestrzeni
Stwierdzenie, że nie jest łatwo zaskoczyć czymś w literaturze popularnej, już dawno przestało być odkrywcze. Można zanucić sobie po cichu ale to już było i... powróci prędzej niż myślisz. Pomysły są często bardzo podobne, książki różnią się detalami i „wykończeniem“. Dotyczy to też cyklu The Frontiers Saga Ryka Browna. Mamy zatem świat po przejściach (pandemia), trud odbudowy ludzkości, marzenia o zdobywaniu Kosmosu, wojowniczą kosmiczną rasę, która podbija kolejne światy. Ziemia potrzebuje nie tylko nowych okrętów oraz skutecznej broni, ale i bohatera, a najlepiej od razu kilku. Jednym z nich może okazać się podporucznik Nathan R. Scott. Młody żołnierz, pragnący udowodnić sobie i innym, że samodzielnie potrafi coś osiągnąć. Na pokładzie Aurory, zaawansowanego okrętu kosmicznego ma wraz z mało zgraną, niedoświadczoną załogą przeprowadzić testy funkcjonalne jednostki i jej nowatorskiego napędu, umożliwiającego podróże międzygwiezdne. Zbiegiem okoliczności Aurora, wykonując „skok" trafia w samo centrum kosmicznej wojny, w której nie będzie tylko obserwatorem.
Cykl się zaczyna, jego pierwszy tom Aurora CV-01 pełni zaszczytną rolę wprowadzenia. Poznajemy postaci, tło wydarzeń, okruchy historii, świat przyszłości. Jest odrobina refleksji, walki, relacji między bohaterami. Kosmicznych braci poznajemy pobieżnie, być może prawdziwa ich charakterystyka czeka w kolejnych tomach. Główne postacie są narysowane mocną kreską. Dużo miejsca poświęcono zmieniającym się relacjom między nimi, które z uwagi na rozbieżności charakterologiczne nie są łatwe. To militarne s-f, w którym nacisk położono nie tylko na aspekty militarne, ale również osobowościowe. Postaci trochę są literacko barwne, ale z drugiej strony szarości życia mamy pod dostatkiem w realu. Kosmos jest pełen życia i pełen tych, którzy to życie chcą odebrać. I, jak to bywa, pełen konfliktów. Wszak to one są motorem napędowym postępu. Kilka wątków przedstawiających punkty widzenia różnych osób pozwala lepiej ocenić całość i dobrze urozmaica lekturę. Akcja jest wartka, postacie radzą sobie nadzwyczaj dobrze i wychodzą z najgorszych opresji tak, żeby cykl nie zakończył się na pierwszym tomie.
To jest książka, która może się podobać. Uniwersum wychodzące poza Układ Słoneczny, przykuwające uwagę postacie, ciekawa fabuła i emocjonujące potyczki wśród gwiazd. Czuć, że to dopiero początek. Wielkiego zaskoczenia nie ma, ale nie ma też powodu do narzekań.
W trzecim tomie The Frontiers Saga kapitana Nathana Scotta i jego załogęczekają nowe, ekscytujące przygody oraz eksploracja nieznanych i niebezpiecznych...
Kapitan Scott ponownie zdołał uratować Corinair przed unicestwieniem. Ale zwycięstwo nie było pełne. Zginęło wielu mieszkańców, a zniszczona planeta...