Duch z Boonsboro
Nora Roberts to autorka, której nie trzeba chyba czytelnikom przedstawiać. Spod jej pióra wychodzą wspaniałe historie miłosne, które nie tylko rozbudzają w tysiącach czytelników tęsknotę za uczuciem, ale także dają nadzieję na lepsze jutro. U Roberts opowieści kończą się zazwyczaj happy endem, lecz mimo pewnej schematyczności, wciąż po nie sięgamy, z wypiekami na twarzach śledząc miłosne perypetie bohaterów, zdrady, pierwsze miłości, rozstania oraz powroty. Bo w głębi serca każdy z nas jest romantykiem, każdy też pragnie doświadczyć porażającej siły uczucia, przy którym bledną problemy czy niepokoje.
Najnowsza książka Nory Roberts Teraz i na zawsze nie jest wyjątkiem - i tu mamy głębokie uczucie, któremu na przeszkodzie staje przeszłość. Powieść jest pierwszą częścią Trylogii Boonsboro, trzech jest bowiem braci Montgomery i każdy jest stanu wolnego. Czeka nas zatem prawdziwa burza emocji, feromony będą unosiły się w powietrzu, zaś serca wybijały ogniste crescendo. Opowieść rozpoczynamy od historii miłosnej Becketta, rodzinnego architekta, którego życie wypełnia wyłącznie praca i spotkania z rodziną… również w pracy. Bracia zdecydowali się bowiem na przywrócenie świetności starego hotelu w Boonsboro w stanie Maryland, a to wymaga całkowitej koncentracji na projekcie. Tylko co zrobić, jeśli jednego z braci wciąż rozprasza fantazjowanie o pewnej dziewczynie? Starsi bracia, Owen i Ryder, mogą tylko gorąco kibicować tej miłości, bowiem Clare Brewster jest zdecydowanie warta tego, by dla niej zaniedbywać pracę przy renowacji hotelu.
Clare to wdowa po żołnierzu, który zginął podczas misji w Iraku, pozostawiając ją z dwójką małych dzieci i kolejnym w drodze. Jako samotna matka, postanowiła ona wrócić w rodzinne strony, do Boonsboro, a prowadzenie małej księgarni nie tylko uczyniło z niej prawdziwą kobietę interesu, ale także trwale związało z miasteczkiem. Choć czasem bywa jej ciężko, a wychowanie trójki rozbrykanych chłopców nie jest łatwe, to jednak wrodzony optymizm i pogoda ducha pozwalają jej radzić sobie z problemami. Mimo tego, przydałby się ktoś, z kim można dzielić się przemyśleniami i sekretami, kiedy towarzystwo zwariowanej najlepszej przyjaciółki na świecie nie wystarcza. Czy tym kimś mógłby być Beckett? Clare nawet nie chce o tym myśleć, bo przecież ma trójkę dzieci, a to oznacza dla mężczyzny przyjęcie na siebie olbrzymiej odpowiedzialności. Z chęcią jednak zwiedza hotel braci, podziwiając zakres robót i poznając hotelowego ducha, bowiem ten, jak przystało na prawdziwy stary budynek, zamieszkuje puste jeszcze pomieszczenia, rozsiewając wokół zapach kapryfolium i gorąco kibicując rodzącemu się uczuciu.
Jak zakończy się ta historia? Oczywiście, nie należy się spodziewać zbyt wielu niespodzianek, te bowiem czekają na bohaterów i czytelników znacznie wcześniej. Nie jest jednak ich tak wiele, by rozciągać akcję na prawie czterysta stron, bezlitośnie torturując wielbicieli romansów i miejscami naprawdę solidnie nudząc. Jeśliby skrócić Teraz i na zawsze, ograniczając książkę do dwustu stron, czytelnicy trzymaliby w ręku fascynującą opowieść o zobowiązaniach, odpowiedzialności i prawie do szczęścia. Zamiast tego mamy przeciętną, „przegadaną” historię, która jednak ma na tyle uroku (a ja - sympatii do autorki), że wstrzymujemy się z ostatecznym werdyktem i publicznym linczem do ukazania się kolejnej części sagi. Na którego z braci teraz przyjdzie pora?
Jonah Blackhawk, właściciel modnego nocnego klubu w Denver, ma dług wdzięczności wobec komisarza policji, Boyda Fletchera. Zgadza się więc współpracować...
Zoe McCourt, trzecia z przyjaciółek poszukujących kluczy do Szkatuły Dusz, staje przed bardzo trudnym zadaniem. Malory i Dana osiągnęły sukces, a teraz...