Wydawnictwo: Amber
Data wydania: b.d
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 246
"Od świtu aż do schyłku dnia niech płomień ten płonie jasno jak słońce. Gdy światło lśni coraz silniej przyzywam płomienie z powietrza (...) Niech się stanie, tak jak chcę."
"Prosto w ogień" to finałowy tom trylogii "Wyspa Trzech Sióstr" Nory Roberts. Książka, w której ważą się losy kobiet połączonych nierozerwalną nicią przeznaczenia. Dwóm z nich, Nell i Ripley, udało się wyjść zwycięsko ze starcia z ciemnymi mocami i odwrócić swój los (historie te zostały przedstawione w dwóch poprzednich tomach). Teraz przyszła kolej na Mię. Kobieta zdaje się być w pełni przygotowana do walki i wtedy na drodze bohaterki ponownie staje Sam Logan, mężczyzna jej życia, którego odejście tak mocno nią kiedyś wstrząsnęło.
Jak trzecia z sióstr poradzi sobie z jego obecnością na wyspie?
Czy uda jej się otoczyć bezpiecznym murem, a może ścieżki tych dwoje ponownie splotą się ze sobą?
Problem odtrąconej miłości to jedno z zagadnień, które autorka porusza na kartach tej książki. Wątek ten dodatkowo okryty jest tajemnicą, gdyż bardzo długo nie wiemy, co tak właściwie spowodowało rozłąkę dwójki zakochanych. Mia i Sam darzyli się, wydawałoby się nierozerwalną miłością, która jednak nie miała szczęśliwego finału w przeszłości. Już w pierwszym tomie trylogii ("Podniebny taniec") poznajemy Mię jako samotną kobietę, leczącą rany po rozstaniu z mężczyzną. Powrót Sama na wyspę jest o tyle dziwny, że ten nie ukrywa swoich uczuć do kobiety, czyni też kroki, by na nowo zaskarbić sobie jej miłość.
Co w takim razie skłoniło go do wyjazdu?
Poza wątkiem miłosnym znajdujemy tu też dużo wtrąceń z pogranicza czarów i magii. W moim odczuciu, elementy nadprzyrodzone zajmują w tej części zdecydowanie więcej miejsca niż w poprzednich tomach. Myślę, że związane jest to z potrzebą pełnego domknięcia tej historii. W powieści "Prosto w ogień" przytoczona zostaje legenda związana z powstaniem Wyspy Trzech Sióstr. Autorka rozwinęła też niektóre wydarzenia mające miejsce w dwóch wcześniejszych częściach, dowiadujemy się więcej o ich charakterze oraz wpływie na bieżące zdarzenia. Teraz patrzymy na wszystko z perspektywy czasu, oceniamy zarówno z punktu widzenia czarownicy jak i towarzyszącego bohaterkom naukowca.
Po raz kolejny jestem zadowolona z lektury! Książki Nory Roberts mają w sobie coś takiego, że czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Połączenie romansu z elementami nadprzyrodzonymi, do tego nutka sensacji, wszystko to sprawia, że nie sposób się oderwać. Przez tę historię się płynie, a strony same znikają zupełnie niepostrzeżenie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to literatura wysokich lotów, niewiele w niej wzniosłych myśli i przesłań, jednak dostarcza ona czytelnikowi wielu emocji! Plusem jest fabuła i okraszona niesamowitością akcja, dzieki czemu lektura książki pozwala przenieść się do świata, gdzie niemożliwe staje się możliwym. Czasem takie oderwanie od rzeczywistości jest człowiekowi bardzo potrzebne. Pozwala spojrzeć na życie z innej perspektywy, nabrać dystansu do otaczającej go rzeczywistości.
Pamiętam jak dziś, że to właśnie jedna z książek Nory Roberts rozbudziła moją miłość do literatury w okresie stagnacji. Choć było to już kilka lat temu, wciąż darzę ją ogromnym sentymentem i z przyjemnością wracam do jej twórczości.
Moją ocena 8/10.
Trzy zagubione czarownice, podczas ucieczki przed prześladowaniami, stworzyły czarodziejską Wyspę. Jednak dawna klątwa zaczyna ożywać i teraz nadszedł czas by ją ocalić, zbliża się letnie przesilenie, muszą przełamać zaklęcie.
Sam Logan dorastał na Wyspie Trzech Sióstr, ale jako młody chłopak, porzucił wszystko, bez słowa wyjechał. Minęło jedenaście lat, gdy odszedł, zostawił ją samą, zranioną i bezradną. Od tego zdarzenia, piękną Mia Devlin, zamknęła swoje serce na miłość. Pewnego dnia niespodziewanie Sam wraca niby pod pretekstem przejęcia rodzinnego biznesu. Stara się odnowić dawne przyjaźnie, próbuje uzyskać przebaczenie u kobiety, którą kochał ponad życie. Jednak nieufna, Mia nie jest już tą samą zagubioną, zrozpaczoną osobą, którą zostawił. Zjawiskowo piękna Dziewczyna, stała się mądrzejszą, jeszcze bardziej urodziwą, pewną siebie, inteligentną kobietą. Która na pozostałościach dawnych marzeń, zbudowała od nowa życie, a swoje serce otoczyła grubą, lodowatą tarczą. Zawsze wygrywała, nigdy się nie poddawała, ale czy tym razem jej się uda? Przecież tu nie chodzi tylko o nią, ich połączyła nie tylko miłość i namiętność, ale też wspólne zadanie, które nałożono na nich kilkaset lat temu.
„Prosto w ogień” trzecia odsłona trylogii Wyspa Trzech Sióstr będzie moją ulubioną. Nie dlatego, że historia Mii i Sama podoba mi się bardziej niż dwie pozostałe, ale dlatego, że ta skupia się bardziej na części głównej historii trylogii. Pojawia się dużo magii, więcej zaklęć, bardziej rozbudowany jest watek związany z historią wyspy, o klątwie i o tym, jak działają moce kręgu. Przez całą serię, mamy do czynienia ze złem, które nękało wszystkie trzy kobiety. Jednak to w ostatniej części demon zostanie zwalczony i to Mija musi przezwyciężyć strach i zniszczyć klątwę.
,,Prosto w ogień'' niezwykle urokliwa, liryczna opowieść, magiczna Wyspa Trzech Sióstr, charyzmatyczni bohaterowie. Powietrze, Ziemia, Ogień i Woda – trzy siostry i brat, muszą stanąć twarzą w twarz ze złem i je pokonać.
Opowieść o życiu i miłosnych perypetiach członków szkockiego rodu MacGregorów Daniel, senior rodu MacGregorów, wydał już szczęśliwie za mąż trzy najstarsze...
Szczypta magii, stare legendy i romantyczne uczucia - a wszystko to w pełnej uroku scenerii współczesnej Irlandii, z jej zielonymi polami, wzgórzami, i...
Przeczytane:2023-10-22,
Już trzeci raz wróciłam na Wyspę Trzech Sióstr, by spotkać się z Nelą, Ripley i Mią-kobietami obdarzonymi magicznymi mocami. Fabuła każdego tomu poświęcona jest postaci jednej z sióstr oraz stopniowo nakreśla rozwijające się okoliczności, które zagrażają spokojnemu życiu Wyspy.
Tom trzeci, „Prosto w ogień” skupia się na postaci Mii, najstarszej i obdarzonej największą mocą czarownicy. Mia wydawała się też najbardziej tajemniczą postacią, która na swoich barkach dźwiga ciężar odpowiedzialności za losy Wyspy, bezpieczeństwo mieszkańców i magicznych sióstr. Mimochodem przewijały się sugestie, że dawno temu jakiś niewdzięcznik złamał czarownicy serce. I to właśnie o tym można przeczytać w trzecim tomie. Na wyspę Trzech Sióstr wraca Sam, owy spiritus movens samotności i smutku Mii. Na pierwszy rzut oka Sam wydaje się być człowiekiem zarozumiałym, pewnym siebie, a jednocześnie beztroskim. Dobrze, że później jego postać została wyłuskana z tej chełpliwej skorupki i pokazano, że ten facet ma jednak jakąś wartość jako człowiek.
Oczywiście wątek odradzających się uczuć, dawnych żali i dochodzenia do porozumienia stanowią znaczną część fabuły. Po lekturze dwóch poprzednich części jestem już przyzwyczajona do takiego systemu i niestety muszę teraz przyznać, że czuję się nieco znużona powtarzalnością tego schematu. Szczególnie odczułam nadmiar opisów intymnych zbliżeń. Było tego za dużo, zbyt często i do tego stopnia szczegółowo, że niestety poczułam się zniesmaczona. Trzeci tom z powieści obyczajowej z wątkami fantastycznymi przekształcił się w trochę ckliwy romans i nad tym muszę poubolewać, bo polubiłam bohaterów od pierwszego tomu.
Sama koncepcja jest ciekawa. Podoba mi się wątek ciemnych mocy, które w różny sposób dają o sobie znać i sama walka z nimi. W tym tomie więcej jest opisów samej magii, co mnie cieszy, bo dotychczas narzekałam na ubogość wątków magicznych. Sporym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż Sam posiada magiczne moce i jest w stanie pomóc czarownicom w obronie wyspy. To mi się bardzo podobało, bo w kanonie literatury obyczajowej rzadko zdarza się, by mężczyzna był obdarzony mocami, typowymi raczej dla płci żeńskiej.
Jeśli chodzi o postać Mii, troszkę jestem zawiedziona, bo jej wyjątkowość i tajemniczość została zastąpiona zachowaniami, które nie do końca pasowały do dojrzałej, zdecydowanej kobiety. W momencie gdy pojawiła się jej dawna miłość, emocje czarownicy stały się bardziej pasujące do zachowania nastolatki, niż opanowanej bizneswoman.
Cieszy mnie jednak, że akcja jest dynamiczna, a opisy zwięzłe, ale obrazowo nakreślają sytuację.
Myślę, że spokojnie mogę napisać, że to dobra lektura, szczególnie jeśli szukacie czegoś lekkiego i odstresowującego. W mojej ocenie, gdyby było mniej wątków erotycznych, uznałabym tę sagę za naprawdę dobrą.
„Prosto w ogień” oceniam na 6/10, a całą serię „Wyspy Trzech Sióstr” na 7/10. Cieszę się, że miałam przyjemność zapoznania się z tą serią.
Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za udostępnienie egzemplarza do recenzji, a Klubowi Recenzenta serwisu nakanapie.pl za możliwość zarezerwowania książki.