Recenzja książki: Tajemnica Edwina Drooda

Recenzuje: Damian Kopeć

Czym byłaby literatura bez tajemnic?

Kim jest ta postać, która jak niewyraźny, rozpływający się w powietrzu duch kroczy przez ponury, spowity gęstą mgłą, nasączony wilgocią i zapachem butwiejących liści las? Kim jest ten człowiek trzymający w ręku resztkami sił żarzącą się lampę? Który wąską ścieżką, wśród groźnie nachylających się ku niemu konarów drzew, wśród zmurszałych pni i poddanego bezwzględnemu działaniu czasu listowia uparcie oblepiającego mu buty idzie, niewyraźnym zarysem sylwetki wskazując nam kierunek? Niezwykle ciekawa, plastyczna i wprowadzająca w atmosferę powieści jest okładka tej książki.

Charles Dickens (1812-1870) pisał Tajemnicę Edwina Drooda jako powieść w odcinkach, dla gazety. Szósty odcinek udało mu się ukończyć ósmego czerwca 1870 roku. Następnego dnia niespodziewanie doznał wylewu i zmarł, pozostawiając za sobą niedokończoną powieść. Inną niż dotychczasowe, bowiem wchodzącą na grunt gatunku, którym się praktycznie nie zajmował - powieści kryminalnej. Cóż, są takie książki, których urwanie się w nieodpowiednim miejscu budzi niepokój, ciekawość, wznieca spekulacje, roznieca gorączkowe gdybania. Stwarza chęć dopisania jakiegoś sensownego zakończenia, wypełnienia luki, która drażni i intryguje. Tajemnica Edwina Drooda należy właśnie do takich przypadków. Dokończyć próbowali ją m.in. Artur Conan Doyle, Raymond Chandler czy G.K.Chesterton. Trzy takie próby rozwiązania zagadki mamy także okazję poznać w tym wydaniu utworu Dickensa. Na ile udane, to już sprawa indywidualnej oceny.

Młody architekt Edwin Drood jest przyrzeczony pannie Rosie Bud przebywającej w prowadzonym przez pannę Twinkleton Seminarium dla Panien. Ich udany związek to marzenie rodziców, a po ich śmierci swoiste brzemię ich prawnych opiekunów. Czy ten związek ma jednak szansę przerodzić się w prawdziwą miłość?! Z tego, co mamy okazję dostrzec, to nie. Młodych łączą nie tyle uczucia przywiązania, co nieznośna świadomość narzuconych im zobowiązań. Serca ludzkie nie znoszą jednak próżni. Przystojny Edwin, podobnie jak ładna Rosie, budzą zainteresowanie innych. Szczególnie panna Bud wzbudza namiętności w mężczyznach i to niekoniecznie w jej wieku.

Taki jest główny wątek powieści, obudowany mnóstwem wątków pobocznych, sprawiających, że prosta z pozoru sytuacja w rękach Dickensa staje się ciekawym i odpowiednio złożonym obrazkiem z życia w wiktoriańskiej Anglii. Nie tyle może szeroką panoramą ówczesnego świata, co próbą wyraziście odmalowanych charakterystycznych dla pewnych kręgów postaw, zachowań, sposobu bycia. Z pewnością inaczej tę powieść odbierali ówcześni czytelnicy. Nam trudno w pełni poczuć atmosferę tamtych czasów, sposób myślenia, wyrażania się, odczuwania, bycia. To, co nas może śmieszyć lub wydawać się nam sztuczne, dla nich było jak najbardziej naturalne.

Postaci są znaczącą wartością powieści. Ukazywane z życzliwością lub chłostane ostrzem satyry, sympatyczne bądź jednoznacznie negatywne. Wszakże zawsze wyraziste, zwracające na siebie uwagę. Nie ma tych ważnych osób zbyt wiele, dużo jest opisów i to bardzo szczegółowych. Dickens lubuje się w drobiazgach, z radością przedziera się poprzez gęstwinę słów i rozbudowanych, mocno zdobionych zdań. Uwielbia dygresje i to na każdy możliwy temat. Niełatwo czytać to nam, przyzwyczajonym do pewnej słownej powściągliwości, do języka mającego szybko, prosto, bez niuansów i ozdobników wyrażać myśli. Formę łagodzi w jakiejś mierze humor, którym pisarz szczodrze obdarza strony swojego dzieła. Wszak to tak dziś lubiana ironia, sarkazm, sardoniczny śmiech. Mówienie o innych w prześmiewczym tonie, uwypuklania cech charakteru i ludzkich przywar. Może niezbyt prostą formę osłodzi niektórym fabuła?! Świetnie jest tu budowany duszny, dwuznaczny klimat minionych i dość dla nas egzotycznych czasów, jak i zawsze nam bliskich emocji i uczuć, namiętności oraz żądz. Świetnie jest ukazany erotyzm, który kiedyś był o wiele bardziej subtelny i działający na wyobraźnię niż dziś, w świecie rozpowszechnionej nagości i wszechobecnego seksu.

Wątek kryminalny jest w powieści Dickensa istotny - nadaje odpowiedni kierunek akcji, ale wydaje się, że w centrum jego zainteresowań leży nie sama zbrodnia czy proces dochodzenia do prawdy. Pisarza interesują raczej ludzie, zakamarki ich serc i umysłów. Uczucia, które potrafią przeradzać się w chore namiętności, myśli, które budzą w ludziach demony. Dickens pokazuje ludzi ukrywających się za zasłoną typowych dla danej epoki póz, słów, manier. Występujących w różnych maskach dopasowanych do czasów, okoliczności i pełnionych w społeczeństwie ról.

Trudno wyobrazić sobie dzisiaj tego typu powieść w odcinkach publikowaną w gazecie. Jest zbyt wyrafinowana jak na masowe gusta i oczekiwania. Zbyt złożona pod względem języka i formy. Zbyt niejednoznaczna, pełna niedopowiedzeń i aluzji. Choć istota ukazanych tu spraw pozostaje „wiecznie żywa”, to sposób, w jaki są przedstawiane już taki nie jest.

Gdzieś w tle intryg, rozmów, myśli błądzących po umysłach postaci stawiane są różnorakie pytania. Na czym polega szczęście osobiste? Czym jest szczęście w związku? Czym jest miłość? Czy warto być szczerym, otwartym, prostolinijnym, czy lepiej podchodzić do świata i ludzi z dozą nieufności, z powściągliwością? Czy lepiej mówić wszystko wprost, czy dotykać drażliwych spraw w rękawiczkach odpowiednich słów i aluzji?

Dla Dickensa ważną rolę pełni humor. Ostrzem satyry uderza w różne postawy ludzi, takie jak dwulicowość, zakłamanie, pozerstwo, cynizm, wyrachowanie. Mimo upływu lat i postępu nie znikają one z życia, związane są na dobre i na złe z ludzkim losem. Zmieniają co najwyżej swoją aktualną twarz. Kiedyś maskowane słowami, wyszukaną elegancją, dziś ukrywają się pod efekciarskim ekshibicjonizmem, sztucznym luzem, graniem ról ludzi szczęśliwych na pokaz i uśmiechniętych dla szerokiej publiczności. Fałsz, który często napiętnuje Dickens towarzyszy i nam jak problemy trawienne i nieustannie reformowane reformy.

To nie jest łatwa w lekturze powieść. Wymaga koncentracji i uwagi, lecz przynosi w zamian wielbicielom bardziej złożonej prozy głęboką satysfakcję. Wartość książki podnoszą zawarte w niej uzupełnienie i dodatki. Poznajemy plany kolejnych odcinków powieści, skreślone ręką Dickensa, jego uwagi do własnej pracy. Mamy okazję poznać wariant zakończenia utworu napisany przez G.K.Chestertona oraz wizję rozwiązania zagadki zniknięcia Edwina Drooda ukazane przez dwóch autorów: Charlesa Williamsa i Sidneya Castela Robertsa.

Kup książkę Tajemnica Edwina Drooda

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Tajemnica Edwina Drooda
Książka
Tajemnica Edwina Drooda
Charles Dickens
Inne książki autora
Wiadomość z morza
Charles Dickens0
Okładka ksiązki - 	 Wiadomość z morza

Kapitan Jorgan zawija do portu na ziemi angielskiej. Zatrzymuje się w niewielkiej wsi, aby przekazać wiadomość, którą wyrzuciło morze i która...

Przerażające opowieści
Charles Dickens0
Okładka ksiązki - Przerażające opowieści

W czasach Charlesa Dickensa (1812-1870) istniało ogromne zainteresowanie zjawiskami nadprzyrodzonymi i chętnie czytano niesamowite opowieści. Autor zawsze...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy