Książeczki dla dzieci coraz częściej przejmują rozwiązania z literatury dorosłej. Pozwala to zachęcić małych czytelników do lektury: skuszeni wizją opowieści dla starszych z pewnością zechcą przeczytać nietypowe dzieło. Szwedzka seria „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai” to bez wątpienia udane przeszczepienie konwencji kryminału na grunt literatury dziecięcej. Zakamarki opublikowały właśnie pierwsze części cyklu.
Lasse i Maja przyjaźnią się ze sobą, chodzą do jednej klasy, a poza tym – prowadzą biuro detektywistyczne. Kiedy mają ferie i trochę wolnego czasu, uczą się o tym, jak pracują złodzieje i policjanci. Gdy pewnego dnia pojawia się u nich najbogatszy w całym miasteczku człowiek, Muhammed Karat, właściciel znanego i popularnego w kraju sklepu jubilerskiego, Lasse i Maja stają u progu wielkiej przygody – opisanej zgrabnie w tomie „Tajemnica diamentów”. Muhammed Karat dba o swoje interesy – sprawdza pod koniec każdego dnia, czy pracownicy nie wynoszą ze sklepu drogocennych kamieni – mimo wszystko codziennie ginie jeden diament! Pan Karat jest już na progu bankructwa, jeśli dwójka dzieci mu nie pomoże – będzie musiał zamknąć swój sklep. Cała fabuła, przystosowana do percepcji kilkulatków, należy do niezwykle atrakcyjnych. Poczynając od samego faktu założenia przez dzieci biura detektywistycznego – z własną siedzibą i ogłoszeniami dotyczącymi działalności, przez typowe detektywistyczne wyposażenie – lornetki, sztuczne nosy i peruki, szkła powiększające itp., po emocjonujące wydarzenia, w jakich młodzi poszukiwacze przygód uczestniczą.
Lasse i Maja nie rozwiązują zagadek drogą dedukcji: oni biorą czynny udział w tym, co dzieje się w sklepie jubilera. Zatrudnieni jako pomocnicy, mogą śledzić rozwój wydarzeń, obserwować i łączyć ze sobą kolejne fakty. Rozwiązanie zagadki z pewnością będzie zaskakujące… Tylko naprawdę świetni detektywi są w stanie tak powiązać wszystkie przesłanki, by z odważnych hipotez wysnuć odpowiednie wnioski. Zadanie w końcu jest bardzo trudne – a troje podejrzanych robi co może, by zachować tajemniczość i nie zdradzić pochodzenia swojego bogactwa.
W „Tajemnicy diamentów” także forma książeczki jest podporządkowana małym odbiorcom. Mnóstwo tu dynamicznych obrazków, ilustracji pomocniczych czy po prostu zabawnych rysunków. Duża czcionka również ułatwi lekturę – jest zresztą ta publikacja opatrzona znaczkiem „Duże litery + dużo ilustracji + akcja = łatwe czytanie”. Są tu krótkie rozdziały i krótkie, przeważnie pojedyncze, zdania w czasie teraźniejszym, żeby zapewnić dzieciom wrażenie uczestniczenia w przygodach. Zwykle książeczki w konwencji kryminału przeznaczone są dla nastolatków.
Teraz i maluchy będą mogły nieźle się bawić, śledząc fabułę „Tajemnicy diamentów”. To książeczka ciekawa i na pewno wciągnie małych czytelników, co więcej – wartka akcja sprawi, że dzieci będą chciały poznawać dalsze losy Lassego i Mai. Nie ma w tym wypadku lepszej reklamy (a może przynęty) niż wielka, trzymająca w napięciu przygoda. Autorzy wykorzystują tu przede wszystkim umiejętność logicznego myślenia – więc chociaż nie ma w opowieści wielkich zagrożeń, to jednak nieprzewidywalność staje się jej największym atutem.
Izabela Mikrut
Zdaje się, że przestępca dokładnie wie, kiedy uderzyć! Już po raz trzeci w ciągu krótkiego czasu okradł kawiarnię w miasteczku Valleby. Za każdym razem...
Na arenie cyrku Splendido, który właśnie zawitał do Valleby, klaun Bobo i magik Trocadero zabawiają publiczność swoimi sztuczkami, a potężny Ali Pasza...