Izabeli Waniewskiej niewiele brakuje do pełni szczęścia. Znalazła świetną pracę, już za kilka tygodni zostanie redaktor naczelną tworzonego właśnie pisma o kulturze "przez duże Ka". W tym czasie, oczywiście, wydawca płaci jej pensję - nie całą, ale połowa to i tak całkiem sporo. Iza może więc żyć spokojnie, odwiedzać tatę (oraz jego nową rodzinę), babcię, Skotniki i pałac, mieszczący się przy Alei Bzów. Do woli może spotykać się z przyjaciółkami, a każdą wolną chwilę ma sposobność spędzać w ramionach Wiktora Morawskiego. Jeśli tylko ma ochotę, może zapraszać do siebie matkę z mężem i przyrodnią siostrę. Jej najlepsza przyjaciółka, sąsiadka Monika, już wkrótce wyjeżdża z Oliwką do Stanów Zjednoczonych, gdzie ta przejdzie operację, na którą z taką zawziętością Iza zbierała środki w poprzedniej części opowieści o jej przygodach. Do tego właśnie dzwoni deweloper, informując, że jej blok został już wybudowany i dziewczyna może odebrać mieszkanie. Czy może więc być lepiej? Oczywiście, Wiktor mógłby się w końcu oświadczyć (choć po jedynie kilku miesiącach znajomości trudno tego wymagać), a nie tylko proponować, by wspólnie zamieszkali. Tak więc jedyną troską Izabeli jest obawa, że operacja Oliwii się nie uda. Pewnie dziewczyna nie myślałaby o tym za wiele, gdyby Monika nie chodziła tak zdenerwowana. Trudno się jej jednak dziwić, w końcu od wyników pracy lekarzy zależy życie, a więc i przyszłość jej dziecka. Na szczęście te drobne problemy nie powodują, że Iza jest nieszczęśliwa. Lubi swoje życie i wierzy, że wszystko będzie dobrze.
Niestety, wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia w pałacu pojawia się ONA. Była narzeczona Wiktora, znana aktorka Klara Romanowska, która na posesji Morawskiego czuje się jak u siebie. Do tego przybyłej kobiecie trudno zrozumieć, jak to możliwe, że Wiktor związał się z kimś takim jak Iza, więc stwierdza, że ten związek to pewnie jedynie chwilowa fascynacja, która szybko minie. Oczywiście, Izabela puszcza słowa aktorki mimo uszu, jednak - jak wiadomo - kropla drąży skałę. Słowa Klary w rzeczywistości więc wyryte zostają w pamięci dziewczyny niczym drzazga i przypominają o sobie co jakiś czas. Nie jest to jednak najgorsza rzecz, jaka ma miejsce w życiu Izabeli. Bo nagle, niespodziewanie, wszystko zaczyna się walić. Jak w dominie - wali się każdy element, składający się na szczęście głównej bohaterki powieści. Czy Iza da sobie z tym radę? Czy pokona przeciwności losu? Czy da się omamić i zapomni, gdzie leży prawda i jak do niej dojść? Czy to możliwe, by jedno wydarzenie, a później jeden artykuł mogły spowodować całkowitą odmianę w życiu Izabeli? Jak silna może być przyjaźń? Jak wiele można zrobić z miłości do rodziny, przyjaciół, bliskich? Komu w dzisiejszym świecie można zaufać? By się tego dowiedzieć, trzeba sięgnąć po książkę Szczęście pachnie bzem.
Autorka pisze z taką pasją, tak przekonująco, że nawet momentami nieracjonalne zachowania Izabeli nie rażą. Zresztą, która zakochana kobieta nie robi czasem czegoś zupełnie wbrew logice? Kto, opanowany zazdrością, jest w stanie logicznie myśleć i podejmować głęboko przemyślane decyzje? Najpierw Izę załamują wiadomości przekazane jej przez zupełnie obcych ludzi, później docierają do niej okrutne plotki. To wszystko, w połączeniu z przemęczeniem i małą ilością czasu, związaną z wykonywaną pracą, powoduje, że Izabela decyduje się na naprawdę nieprzemyślane działania. Z góry wiadomo, że nie przyniosą one nic dobrego. Czy zyska szansę na naprawienie swych błędów? Czy szczęście może jeszcze zagościć w życiu dziewczyny?
Podczas lektury powieści Szczęście pachnie bzem przeżyć można wiele. Wraz z bohaterką zakochujemy się, śmiejemy i dobrze bawimy z jej przyjaciółkami. Wraz z nią cierpimy, płaczemy i boimy się o przyszłość. Gdy ona się załamuje, my również podupadamy na duchu. Niewiele książek tak wpływa na człowieka, co tylko dobrze świadczy o warsztacie pisarskim autorki. W powieści czuć prawdę. Dzięki książce - i jej bohaterce - przekonujemy się, że nie można osiągnąć pełni szczęścia, a nawet - że nie powinno się do tego dążyć. Z drugiej strony autorka udowadnia, że baśniowe zakończenia mają również miejsce w prawdziwym życiu. Choć trudno w to uwierzyć, każdy żyje w swojej bajce i tylko od człowieka zależy, czy uwierzy, że tak jest faktycznie.
Szczęście pachnie bzem to bardzo pouczająca powieść. Aleksandra Tyl ukazała w niej potęgę przyjaźni i to, jak wiele z jej powodu można zrobić. Pokazano potęgę miłości i to, jak wiele można wybaczyć, gdy się kogoś naprawdę kocha. Zdecydowanie - warto sięgnąć po tę powieść.
Po dwudziestu latach małżeństwa Joanna i Jacek rozumieją się niemal bez słów. Bo i wielu słów nie potrzeba, gdy brakuje tematów do rozmów. Trochę brakuje...
Przede wszystkim nie trzeba się uczyć i tracić czasu na odrabianie lekcji. Wreszcie można pograć! Jest jednak pewien problem. RODZICE. Nie pozwalają zbyt...