Strażniczka światów w trampkach Świat baśni, magiczne stwory, wróżki i czarodzieje zbyt często wydają się być zarezerwowane tylko dla dzieci. Tymczasem niesamowite rzeczy dzieją się każdego dnia tylko my, dorośli ich nie zauważamy. Jedynie kilka osób ma wspaniały dar widzenia i są to ci, którzy nie zapomnieli o prastarych legendach i wierzeniach, zachowali niewinność i czystą duszę. Niestety tak w świecie realnym jak i w krainie fantasmagorii są dobrzy i źli, a występek szerzy się próbując osłabić potęgę miłości i prawości. Całe szczęście, że pieczę nad równowagą pomiędzy światami, pomiędzy dobrem i złem sprawują istoty odznaczające się tajemnymi mocami. Mowa tu o Strażnikach, a książka którą trzymam w ręku opowiada o kilku z nich.
„Strażniczka Królestw” Adama Węseka jest fascynująca opowieścią o Marysi, której przeznaczeniem jest podążyć w ślady matki i babci. Tyle tylko, że problemy prawie czternastoletniej dziewczynki ograniczają się tylko do sercowych rozterek i antypatii do nauczycieli. Ta typowa nastolatka nagle zaczyna dostrzegać dziwne rzeczy dziejące się w jej mieście, od fosforyzującego, nocnego biegacza i kruka ze skrzydłami motyla począwszy. Na pozór te widzenia i niesamowite przypadki nic nie zmieniają w jej życiu – wciąż jest opuszczoną przez matkę i zdradzoną przez chłopaka dziewczynką, ma nieznośnego brata Kubę, ojca chodzącego z głową w chmurach i wspaniałych przyjaciół. Jej zainteresowanie kłopotami innych, szczera pomoc wiecznemu biegaczowi, zaangażowanie w ratowanie starych latarni na ulicy Odolańskiej – wszystko to uwrażliwia ją i powoduje tęsknotę za matką.
Złe moce czyhają jednak w ciemnościach i w każdej chwili są gotowe przejąć władzę także nad ludzkim światem. Marysia musi poznać prawdę o swoim dziedzictwie, a kto wdroży ją lepiej w arkana wiedzy tajemnej niż babcia? Tyle tylko, że Marysia widzi ją po raz pierwszy, a starsza pani zdecydowanie odbiega od stereotypu babuni w okularach i z drutami w dłoniach. Jest za to charyzmatyczną Strażniczką jeżdżącą po ruchomych schodach, trzymającą w lodówce bulgoczące magiczne płyny i otaczającą się ludzio-kotami. Jednym słowem z taka „młodzieżową” babcią fajnie się przyjaźnić. Owa dama jest pewna, że oto nadchodzi wielkie niebezpieczeństwo i to właśnie jej wnuczce przyjdzie się z nim zmierzyć.
„Strażniczka Królestw” to jednak z najlepszych polskich książek dla dzieci jakie czytałam. Jest przepiękną opowieścią przywodzącą na myśl dziecinne lata, a zarazem historią dla młodzieży o odwadze, poczuciu misji, obowiązkach, zaangażowaniu i sile przyjaźni. Prosty, a zarazem wciągający język, ponadczasowa fabuła i przesłanie jakie książka ze sobą niesie sprawiają, że „Strażniczka Królestw” adresowana jest do przedstawicieli ludzkiej rasy w wieku od 9 do 99 lat (i więcej). A kto wie, może nawet mieszkańcy innych światów będą chcieli po nią sięgnąć... Justyna Gul
(...) czyż nie chodzi tak naprawdę o to, by jak najlepiej czuć się w teraźniejszości?
(...) dawana bezinteresownie miłość zwraca się wtedy, kiedy to my zaczynamy jej naprawdę potrzebować.
Więcej