Recenzja książki: Star Force: Zagłada

Recenzuje: Damian Kopeć

Wszystko co dobre i piękne, kończy się często zbyt szybko. Tak więc dobre chwile dla Ziemi i Riggsa, - choć nie wszystkie - były i minęły. Przyszłość - i to nie tylko Sił Gwiezdnych - rysuje się w ciemnych barwach. Kiedy niespodziewanie nanity kierują całą armadę okrętów w sobie tylko znanym galaktycznym kierunku, wrócić (a może raczej - uciec) na Ziemię udaje się tylko Riggsowi i Crowowi. Ich okręty wraz z pozostałymi podążają tam, gdzie ich kieruje AI nanitów i zaprogramowana w nim misja do wypełnienia. Znikają w Kosmosie i nikt nie wie, czy kiedykolwiek powrócą. Znając już trochę nanity, jest to mało prawdopodobne. Piloci Sił Gwiezdnych mają niewielkie szanse na przeżycie kolejnego wyboru nowej jednostki dowódczej.

Mocno osłabione niedobitki Sił Gwiezdnych stają się obiektem zainteresowania administracji rządu USA. Chce on wyprzedzić innych zainteresowanych łakomym, chwilo słabo chronionym kąskiem. Oznacza to próbę najpierw pokojowego, a w razie braku efektów również siłowego przejęcia wszelkich aktywów Sił Gwiezdnych: sprzętu, ludzi, fabryk, technologii. Superbohaterowi Riggsowi po raz kolejny udaje się z tego wyjść cało, ale to nie rozprasza chmury jego zmartwień. W imieniu ludzi obiecał coś makrosom i wie, że one zjawią się, prędzej czy później, z żądaniem by obietnicę swą spełnił. Roboty realizują swoje zadania, nie zważając na drobiazgi. Liczy się cel. Jeśli ludzkość nie wypełni treści wymuszonego porozumienia, czeka ją kolejna wojna i zagłada. Tym bardziej, że teraz – bez okrętów nanitów – ludzie są praktycznie bezbronni. Riggs powoli odbudowuje Siły Gwiezdne, zabezpiecza ich naziemne aktywa, przygotowuje się do wizyty makrosów i wypełnienia umowy. Wszak to on ma przewodzić żołnierzom oddanym na służbę makrosom. W międzyczasie Kyle wybiera się na rekonesans w okolice Wenus. Bardzo unteresującą wycieczkę, która może skończyć się dla Ziemi tragicznie.

Cykl Star Force B.V.Larsona nabiera rozmachu. Trudno powiedzieć czy Zagłada, jego drugi tom, jest lepszy niż pierwszy. Z pewnością wnosi nowe elementy do całej historii. O ile Rój był w wielu aspektach zaskakujący świeżością pomysłów, o tyle tym razem niespodzianki mają trochę inny charakter. Poznaliśmy już styl autora. Zdajemy sobie sprawę z tego, w jakich warunkach rozwija się akcja, nie wiemy tylko, jaki będzie w szczegółach jej kierunek. Ponieważ śledzimy przede wszystkim losy jednej postaci, to wydarzenia widzimy tylko z tej mocno ograniczonej perspektywy. Raz są to sprawy osobiste, innym razem - lokalne, rzadziej - coś na poziomie globu lub pozaziemskim. Riggs żyje przede wszystkim chwilą obecną, a my wraz z nim zmieniamy optykę w zależności od potrzeb. Na zwroty akcji w Zagładzie narzekać jednak nie możemy. Także na niespodzianki, jakie przygotował dla nas autor. Można odnieść wrażenie, że nie realizuje on z góry przygotowanego szczegółowego planu. Pozwala raczej nieść się na skrzydłach natchnienia i wpadając na jakiś pomysł, rozwija go, na ile tylko potrafi.

Cykl nie jest przykładem twardej s-f. Dla większej przyjemności z lektury lepiej jest zresztą wyłączyć krytyczne myślenie, zostawić zastanawianie się nad realnością wielu pomysłów, ich podstawami naukowymi. Technologia Obcych, zwłaszcza nanotechnologia, jest swoistym MacGyverem na skalę galaktyczną. Rozwiązuje ona wszelkie pojawiające się problemy, a że jest niezrozumiała dla ludzi, nie trzeba wyjaśniać czytelnikom zasad, z których korzysta. Działa trochę jak magia. Nie ma na przykład wyraźnych efektów relatywistycznych przy podróżach w przestrzeni kosmicznej – Obcy po prostu jakoś ominęli ten problem w znanej nam fizyce, a my, prawdopodobnie, nie bylibyśmy w stanie pojąć, w jaki sposób tego dokonali.

Najlepszym sposobem czerpania przyjemności z książek cyklu Star Force wydaje się czytanie bez zgłębiania detali, prób zrozumienia wszystkiego, poszukiwania logiki czy ciągów przyczynowo-skutkowych. Danie się ponieść wydarzeniom, tak jak w przypadku dobrych conspiracy thrillerów. Zabawa jest wtedy całkiem przyzwoita. Nie jest to może rozrywka mocno wyrafinowana, ale czy akurat tego oczekujemy po tej książce? Świat wymyślony przez B.V.Larsona ma spory potencjał. Najciekawsze są nowe kierunki rozwoju akcji, odkrywanie nowych cywilizacji w Kosmosie, zgłębianie technologicznych cudów rywalizujących ze sobą kosmicznych robotów. Obserwowanie poczynań Riggsa, który się kulom i problemom nie kłania. I zgadywanie, co nas czeka na kolejnych stronach powieści.

Kup książkę Star Force: Zagłada

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Star Force: Zagłada
Autor
Książka
Inne książki autora
Star Force: Martwe słońce
B.V. Larson0
Okładka ksiązki - Star Force: Martwe słońce

Kyle Riggs zasiada na tronie Imperium Ziemskiego, ale nie może zaznać spokoju. Wyzwolił swoją ojczystą planetę od tyrana tylko po to, by go zastąpić...

Rebel Fleet: Rebelia
B.V. Larson0
Okładka ksiązki - Rebel Fleet: Rebelia

Polują na nas. Dla treningu bombardują nasze światy. Gromada gwiazd w konstelacji Oriona co tysiąc lat wykonuje pełny obrót. Rządzący hołdują pradawnej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy