Drugi tom z cyklu Pajęczyna czasu autorstwa Jagny Rolskiej to prawdziwa uczta literacka. Bohaterowie przenoszą się na koniec XIX wieku, do roku 1899. Będą musieli zmierzyć się z wyzwaniami, jakie rzuca epoka! Śpiew morzycy fantastycznie ogrywa motyw podróży w czasie i jednocześnie czaruje postacią mitologicznej syreny z… Helu!
Główni bohaterowie, Gina i Markus, chwilę temu uciekli ze średniowiecza. I trafiają w nadmorską okolicę i całkowicie odmienne czasy. Na szczęście Gina już raz zaliczyła przeskok do innej epoki i wspiera Markusa, by choć częściowo połapał się w tym, co go otacza. A skoro średniowieczny pirat przeniósł się w daleką przyszłość, jest mu naprawdę trudno.
Na ich drodze niebawem pojawi się tajemnicza morzyca – postać, którą możemy kojarzyć jako syrenę z mitologii. Jej zwodniczy śpiew stał się zgubą dla niejednego żeglarza. Jagna Rolska nadaje jednak morzycy nieco innego charakteru. To postać obdarzona mocami, opiekunka Półwyspu Helskiego, która da Ginie i Markusowi mocno popalić. Co ciekawe, morzyca nie wie, co może spotkać ją w pajęczynie czasu. I ma swoją historię, którą naprawdę warto poznać. Jest niebezpieczna, urzekająca, potrafi czytać w myślach. Jest wrogiem czy kimś, kto potrzebuje pomocy? Warto się przekonać!
Motyw podróży w czasie jest dla wielu autorów karkołomny i potrafi wprowadzić wiele nielogiczności w fabule. Jagna Rolska radzi sobie z nim doskonale. Potrafi kreować postaci w taki sposób, że czuje się, kto jest z innej epoki.
Jak na fantastykę przystało, akcja jest porywająca, a rozkwitające uczucie łapie za serce. Oczywiście, trudno nie odnaleźć w Śpiewie morzycy (czy raczej całej serii) nawiązania do Diany Gabaldon i jej cyklu Obca (sławę zdobyła także serialowa ekranizacja, czyli Outlander). Jednak ta inspiracja jest nienachalna i pokazuje, że podobne motywy literackie można wykorzystać w całkowicie inny sposób.
Co mnie szczególnie urzekło w powieści Jagny Rolskiej? Cóż, przede wszystkim morskie stworzenia i wszystko, co nadprzyrodzone. To nadaje tej książce świetnego klimatu, a fakt, że akcja toczy się nad polskim morzem, daje dużą frajdę. Śpiew morzycy można czytać bez znajomości pierwszego tomu, ale bardzo polecam poznać także część pierwszą – Klątwę kani. Widać, że Rolska tka w każdym tomie fragment większej opowieści, która jest naprawdę fascynująca.
Polubiłam dzielną i prawą Ginę. Kibicowałam jej i Markusowi. A ponieważ akcja urywa się w dosyć ważnym momencie (bohaterka ma na to pewne dosadne określenie), to czekam z niecierpliwością na tom trzeci!
Warszawa, 1772 rok. Całe miasto żyje budową nowego ogrodu rozrywek i spotkań towarzyskich. Wiedziony ciekawością malarz Piotr włamuje się na jego teren...
Ania w swoje osiemnaste urodziny otrzymała niecodzienny prezent – paczkę od mamy, która... zmarła, gdy ta była małą dziewczynką. Pożegnalny...