Szybkie samochody i tabuny groupies, magia i marketing, sztuka i ciągłe rozróby, skandynawskie sagi i egzotyczne klimaty, ale nade wszystko -rock, nieokiełznany i pełen mocy. To wszystko można wyrazić w dwóch słowach – Led Zeppelin. Barwne dzieje grupy założonej przez równie barwnych rockmanów to materiał na niejedną książkę; niestety, w naszym ukochanym kraju nad Wisłą fani zespołu rozkoszować się mogą jedynie czterema dziełami literackimi wydanymi w języku ojczystym, które opowiadają o ich ulubionych muzykach. Tym przyjemniej jest wziąć do rąk dzieło autora polskiego, gitarzysty Witka Łukaszewskiego, który postanowił przedstawić historię Led Zeppelin w sposób wręcz powieściowy, a na pewno mocno sfabularyzowany.
Książka „Schodami do nieba” ukazuje zespół od początku – czyli od narodzin jednego z najlepszych gitarzystów wszechczasów, Jimmy’ego Page’a, aż po sam koniec, czyli do śmierci perkusisty zespołu, Johna „Bonzo” Bonhama. Muzykom towarzyszymy przy wszystkich wzlotach i upadkach, na trasach koncertowych i w czasie gdy relaksowali się w tajemniczych posiadłościach w różnych częściach świata, kiedy grali i... chlali. Wciągająca jest tutaj konwencja powieściowa - Page’a, Planta, Bonhama i Jonesa poznajemy przez ich rozmowy i przemyślenia (możemy w każdym razie mieć nadzieję, że autor poparł te wszystkie fascynujące historie jakimś materiałem źródłowym, a nie jest to jego całkowicie własna twórczość). Akcja koncentruje się jednak na dwóch z czterech członków Led Zeppelin – zakochanym na zabój Plancie i zafascynowanym magią Page’u i to ich życie prywatne poznajemy najlepiej. Reszta ekipy znajduje się tu niejako w tle, pojawiając się tylko w razie wyższej konieczności lub w celu przedstawienia jakiejś anegdotki, mającej trochę rozluźnić romantyczno-mistyczną atmosferę reszty książki.
Trzeba jednak przyznać, że całość wydaje się trochę monotematyczna. Mamy więc libacje i pijackie wybryki uskuteczniane przez członków zespołu przed albo po (miejscami i przed, i po) koncertach, opis kolejnych romantycznych schadzek Planta z kobietą jego marzeń, kilka akapitów o magicznych praktykach Page’a… i znów opis wyczynów członków grupy. A na przykład to, że "zeppelini" mieli rodziny, zostaje powiedziane gdzieś na marginesie; czasem przewinie się czyjaś żona, może gdzieś przemknie czyjś syn, ale ta część życia muzyków zostaje przed nami szczelnie zamknięta.
Jednak fragmenty przedstawiające pijackie wybryki całej grupy (bo nie tylko samych muzyków) są chyba najlepszymi kawałkami w książce. Napisane lekko, z poczuciem humoru i dosadnie, a także, co ważne, z wyczuwalną dogłębną znajomością tematu. Łukaszewski nie spuszcza zasłony milczenia na mniej chwalebne wyczyny "zeppelinów", a wręcz przeciwnie – eksponuje je, przez co czytelnik ma okazję poznać prawdziwe oblicze rocka, nie cukierkową wersję dla grzecznych dzieci, gdzie wszyscy piją mleko (więc są wielcy). Niestety, cała soczystość i dowcipność tekstu gdzieś się gubi, kiedy na scenie pojawia się Plant ze swoją kochanką. Wtedy czytelnikowi serwowany jest liryczno-sentymentalny… pasztet, bo inaczej się tego nazwać nie da. Gdyby powycinać i spiąć te fragmenty, powstałby nawet niezły Harlequin, ale w książce o jednych z największych rockmenów wszechczasów pozostawiają jedynie niesmak. No i emfatyczność, która objawia się niepomierną wręcz liczbą wykrzykników. Dobry wykrzyknik nie jest zły, ale jeśli pojawia się za często, staje się niestrawny.
Na plus trzeba jednak zaliczyć pasję, z jaką książka ta jest pisana. Widać że Łukaszewski wie, o czym pisze i że chce się podzielić swoją wiedzą z szerszym kręgiem czytelników, a nie jest to jedynie suche przedstawienie zespołu, "bo może to się sprzeda". Dlatego też na pewno publikacja spodoba się fanom ( i fanatykom) Led Zepplin, którzy odnajdą w tym tekście wiele fascynujących szczegółów, intrygujących plotek i ciekawostek. Także ci, którzy znają zeppelinów ze „Stairway to Haven” (jednej z najczęściej granych piosenek w sklepach ze sprzętem muzycznym…), ale chcieliby się dowiedzieć więcej, powinni być zadowoleni z lektury. Prosto, choć dosadnie napisana książka nie jest przeładowana faktami czy datami i nie ma tu (irytujących mniej obeznanych z muzyką zespołu) opisów kolejnych piosenek. Żadnego fragmentu typu: „solówka pojawiająca się w 15 sekundzie piosenki X…”.
„Schodami do nieba” to dobre czytadło dla tych, którzy lubią muzykę. W interesujący sposób pokazuje także te ciemne strony sukcesu grup rockowych i z pasją przedstawia historię jednego z najciekawszych zespołów rockowych wszechczasów. Choć nie jest to majstersztyk, Witek Łukaszewski stworzył miłą w czytaniu opowieść nie tylko dla miłośników "zeppelinów" i ich muzyki.
Polska lat 60. W muzyce króluje big-beat, w kolarstwie Ryszard Szurkowski, a na czarno-białym ekranie serial ,,Czterej pancerni i pies". W tym samym czasie...
Polska lat 80. Gest Kozakiewicza podczas olimpiady w Moskwie zapisuje się w historii sportu, Czesław Miłosz otrzymuje Nagrodę Nobla, ,,Boskie Buenos" wygrywa...