„S@motność w sieci”, kiedy ją dostałam, nie musiała na mnie długo czekać. Do tej pory w księgarniach zawsze obracałam w jej stronę głowę i mówiłam sobie, że w końcu przyjdzie na nią czas. Przyszedł na pewno, chyba głównie z racji dość znaczącego tytułu, przyciągającego wszystkich, którzy mają do czynienia z komputerami i internetem. Oczywiście zaważyła tutaj również jej popularność, która wywołała jakiś wewnętrzny przymus. Janusz L. Wiśniewski zdaje się być dość interesująca postacią. Choć notatki na jego temat są zwięzłe i lakoniczne to i tak pozostawiają wrażenie. Doktor informatyki i doktor habilitowany chemii, profesor Pomorskiej Akademii pedagogicznej w Słupsku, programy komputerowe jego autorstwa stosuje większość firm chemicznych na świecie. Z samej osoby J. Wiśniewskiego bije kult wiedzy i mądrości, który ma również olbrzymie znaczenie w powieści. „S@motność…”, w której tak dużo miejsca poświęcone jest uczuciu miłości, jedności i subtelnemu pragnieniu, przeplatana jest właśnie wieloma nowinkami i historyjkami z dziedziny nauki, jak choćby fachową informacja o budowie DNA. Głównym wątkiem jest tu jednak miłość, która narodziła się między dwojgiem ludzi korespondujących z sobą przez Internet. Od chwili ich zapoznania w cyberprzestrzeni trwa ich romans. Pierwsze wydanie książki ukazało się w 2001 roku, a dokładnie 2 lata później, wydano „S@motność w sieci. Tryptyk.” Nowe wydanie wzbogacono o dwie dodatkowe części. Jedna z nich to esej, który zawiera poruszające emaile dotyczące „S@motności..”. Druga to krótki post-epilog, o którym autor mówi, ze istniał już w jego głowie przed napisaniem prologu. W treści utworu możemy znaleźć dużo dialogów, które są zapisem rozmów prowadzonych przez komunikator internetowy. Odnajdujemy także wiele maili. Uświadamiają nam one, ze w dzisiejszym świecie mogą one uzyskać wartość taką jak dawniej zwykle listy pisane na papierze. Dzięki namnożeniu tych typów korespondencji, mamy wrażenie, iż w tekście jest trzech narratorów. Poza tym pojawiają się także inne osoby, snujące swoje wzruszające opowiadania i przeżycia, dzięki czemu uzyskujemy efekt kompozycji szkatułkowej. Mimo dość narzucającego się wyidealizowania głównego bohatera Jakuba, książka pozwala czytelnikowi „zaprzyjaźnić się” z sobą. Osoby smutne i samotne po jej przeczytaniu mają ochotę za nią podziękować. Przeczytanie tej publikacji to jak przeżycie melodramatu razem z bohaterami. Dlatego tez uważam, że głównym jej czytelnikiem powinny być raczej kobiety. Na początku 2006 roku będzie nam dane doczekać się ekranizacji tego bestsellera. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że „S@motność...” na tym nic nie utraci, zwłaszcza, że scenariusz pisał sam Janusz Wiśniewski przy współpracy z Cezarym Harasimowiczem.
Miłość, która spada na człowieka w niewłaściwym momencie życia. I nowy początek, który pojawia się, gdy wszystko wydawało się już skończone. Sopocki...
Kontynuacja ,,Samotności w Sieci", książki-fenomenu. Główni bohaterowie "Końca samotności" to nowe pokolenie. Kuba i Nadia również poznali się...