Fujara czy gruboszyjec? Wybór należy do Ciebie!
Każda normalna dziewczyna marzy o wielkiej miłości, braterstwie dusz, tantrycznym porozumieniu, kamasutrze z opalonym intelektualistą, o „kaloryferze” dumnie rysującym się pod podkoszulkiem. O ślubie z welonie takim, żeby koleżanki zwariowały z nienawiści (…) Choć zdarzają się wyjątki, to rzeczywiście większość populacji kobiet mogłaby się podpisać pod tymi słowami. Nie bez przyczyny już od najmłodszych lat dziewczynki przechodzą "pranie mózgu", a karmione bajkami o księżniczkach oraz przystojnych (i metroseksualnych) książętach, którzy są lekiem na całe zło tego świata, liczą, że w prawdziwym życiu też będą ratowane. Dorastając, nie pamiętamy już, że wszystkie bajki kończą się na ślubie i mglistej obietnicy „żyli długo i szczęśliwie”. Patrząc na to, jak poczynali sobie możnowładcy, jak harcował chociażby Kazimierz Wielki i jak kończyły kobiety Henryka VII Tudora, można by się zastanawiać, czy ten bajkowy happy end to aby nie działanie cenzora, tudzież rządowego specjalisty ds. trwania małżeństw "na dobre i na złe". Prawda jest bowiem taka, że zazwyczaj przystojny książę już w noc poślubną daje popis swojego męstwa i po trzyminutowej walce z miną zwycięzcy zapada w drzemkę. O przyjemności kobiety wydaje się już nie pamiętać. A to dopiero początek wspólnego pożycia / współżycia z samcem, którego urok (zakładając, oczywiście, że go roztaczał) z roku na rok maleje, wprost proporcjonalnie do powiększania się obwodu jego pasa. O kryzysie męskości i próbach dowartościowania się dzięki "szybkim numerkom" ze służbą (poprawna politycznie nazwa: pracownik) już nawet nie warto wspominać …
Jest jednak ktoś, kto bezlitośnie rozprawia się ze wszystkimi mitami o książętach na białych rumakach, kto obnaża wszystkie wady rodzaju męskiego, kto piętnuje samcze wygodnictwo, dzidzio-piernikowatość, kto rzuca rękawicę mężczyznom i – co ważniejsze – jest przekonany, że nawet nie przyjdzie im do głowy, by się po nią schylić. Mowa tu o Hannie Bakule, kobiecie świadomej swojej wartości, z bogatym doświadczeniem życiowym (i seksualnym), która swym „szkiełkiem i okiem” artysty doskonale odmalowuje portrety tych indywiduów, których każda kobieta powinna się wystrzegać, a najlepiej zadusić, zanim zaduszą nas. Książka Samiec ALFA, czyli jak wytrzymać z facetem, opublikowana nakładem wydawnictwa Burda Książki, to prawdziwy atlas płazów i płazińców, a także kogutów i kogucików, których warto rozpoznać, zanim wpuścimy ich do swojego kurnika. Wszyscy oni bowiem mają niezwykłą umiejętność przyssania się do kobiety i niczym pijawka żerowania na jej ciele oraz wyczerpywania życiowej energii żywicielki, jak również jej środków finansowych. Ów specyficzny poradnik polecić należy wszystkim przedstawicielkom płci pięknej oraz homoseksualistom, również narażonym na spotkanie okazów toksycznych i pasożytujących.
Bakuła w kolejnych rozdziałach charakteryzuje mężczyzn pokroju agenta Tomka (pierwszy przypadek takiej harmonii seksualno-intelektualnej od czasów kapitana Klossa), bezpłodnego sierotka, chłopobaby, cool Romea, dziewica, fujary i wiele innych typów, które spotykamy w swoim otoczeniu każdego dnia. Plastyczne opisy autorki, poparte zabawnymi opowieściami (nierzadko z życia autorki) pozwalają z łatwością zidentyfikować te groźne obiekty i w odpowiednim momencie zmienić kurs…
Autorka nie tylko pokusiła się o identyfikację plejady męskich typów, ale też dokładnie omawia sposoby uwodzenia, czyli triki stosowane przez samców. Nie łudzę się nawet, że kobiety wyciągną wnioski z tej cennej lektury, bowiem – jak sama Bakuła zauważa – kobiety jak owce pobekując, pędzą w przepaść, z której dźwigami wyciągają je przyjaciele i rodzina, o ile jest co wyciągać. Jeśli rzeczywiście mamy problem z odparciem męskich zalotów, jeśli pozbywając się jednych męskich skarpetek leżących na podłodze (oraz ich właściciela), zaraz rozglądamy się za kolejną parą, koniecznie musimy zajrzeć do rozdziału omawiającego techniki przetrwania.
Choć naturalną reakcją na lekturę książki Samiec ALFA… jest spazmatyczny śmiech, to tak naprawdę często jest to śmiech przez łzy. Wszystkie te felietony, mające humorystyczny wydźwięk, stanowią tak naprawdę odbicie rzeczywistości. I choć chciałoby się mieć nadzieję, że jest to odbicie w krzywym zwierciadle, to dysponując nawet niewielkim życiowym doświadczeniem, przekonujemy się, że to, niestety, przykład malarstwa realistycznego. Kto czytał wcześniej choć jeden tekst Bakuły, ten doskonale wie, czego może się spodziewać. Nie ma tu cenzury, fałszywej skromności, wygładzania tego, co pogniecione, a każda rzecz nazywana jest po imieniu. Dlatego do lektury nie namawiam tych udających pruderyjnych i cnotliwych, unikając oskarżenia o szerzenie zła i demoralizację. Wszyscy pozostali mogą czytać, uczyć się życia, oblewać egzamin z identyfikacji typów, od których należy trzymać się z daleka i… znów wracać do lektury. Wszak człowiek uczy się przez całe życie.
Na pokładzie samolotu do Nowego Jorku trzydziestoletnia Molly spotyka tajemniczą pięćdziesięciolatkę. Losy tych dwóch kobiet spirala czasu splata w przedziwny...
"Obłęd. Singielka i Otello" to przygody atrakcyjnej, niezależnej Molly, znanej malarki, która irracjonalnie zakochuje się w nieciekawym i zakompleksionym...