Miłosne pamiętniki
„Decyzje podejmowane intuicyjnie nie są rozumiane przez własną duszę, ale po dokonaniu się - ujawniają się konsekwencje i wtedy rozum pojmuje, co Duch Święty go nauczył” - te słowa św. Jana od Krzyża wydają się być boleśnie prawdziwe. W swoim życiu bowiem niejednokrotnie stoimy przed wyborami, które diametralnie mogą zmienić naszą przyszłość, a los wyjątkowo często kieruje nas na rozdroża. Alternatywne ścieżki wyboru idą w przeciwnych kierunkach, a gdy podejmujemy decyzję o pójściu którąkolwiek z nich, nie wiemy dokąd nas doprowadzą. Czasami żadna z możliwości nie wydaje się odpowiednia, a dokonywany wybór jest wyborem tzw. „mniejszego zła”. Świadomi lawiny zmian, jakie wywoła on w naszym życiu, wkraczamy na tę drogę człowieczą z podniesionym czołem - mimo, że dmie nieprzychylny wicher, a serce przeszywa ból. Jeśli wybór dokonany był zgodnie z naszymi wartościami, podświadomością, z perspektywy czasu zdajemy sobie sprawę z tego, że był on jedynym słusznym. Nawet, jeśli jego konsekwencje są dla nas trudne do zniesienia, tak jak to miało miejsce w przypadku Małgorzaty i Piotra - małżeństwa, które Jolanta Kwiatkowska uczyniła bohaterami swojej książki.
„Rozsypane wspomnienia” to kolejna już, po „Kodzie emocji”, czy „Jesiennym koktajlu”, książka autorki, która opowiadając o codzienności, porusza nas do głębi. Język Kwiatkowskiej jest językiem emocji, choć trudno tu znaleźć egzaltację czy przerysowane zachowania. Te emocje dotyczą bowiem czytelników, którzy wielokrotnie mogą utożsamiać się z postaciami wykreowanymi przez autorkę, a ich wybory są po części i naszymi.
Los okrutnie zakpił zarówno z Małgosi, jak i z Piotra, dając im, a jednocześnie odbierając to, co mieli najcenniejsze - siebie. Bohaterkę, pielęgniarkę z wyboru i powołania, poznajemy w trudnym dla niej okresie życia. Właśnie zmarł ukochany mąż Elżuni, jej córki, a ból po stracie osiągnął swe apogeum. Cierpieniu kobiety towarzyszy ulga jej matki, oto bowiem jej tajemnica staje się bezpieczna i nie ma już nikogo, kto zna bolesną prawdę o przeszłości. Jedynie pamiętniki skrzętnie prowadzone przez Małgorzatę na prośbę męża zawierają wierny zapis minionych wydarzeń, dlatego też przyszedł czas na ich zniszczenie.
Patrzenie na spopielałe kartki, białe arkusze papieru skrywające lata lepsze i gorsze, ma oczyszczające, terapeutyczne działanie, a my dzięki ich lekturze możemy cofnąć się z Gosią w przeszłość i prześledzić wstrząsające losy bohaterów. Czemu wstrząsające? Bo przyszło im dokonywać wyborów, które zburzyły ich przytulną, bezpieczną codzienność, a jednak z perspektywy lat wydaje się, że były one właściwe. Uczucie Piotra do żony jest tak piękne i trwałe, że aż nierealne. Ta trwająca od dzieciństwa, od czasów, kiedy był on jej Rycerzem, miłość zostaje wystawiona jednak na wiele bolesnych prób. Macierzyństwo obciążone strachem o zdrowie psychiczne dziecka, choroba ich Kasi, pojawienie się na świecie Elżuni, i ta trzecia - Dorota - to wszystko wydaje się tylko umacniać miłość tej pary. I mimo, iż bohaterowie podjęli takie, a nie inne decyzje, świadomie skazując się na rozstanie, uczynili to kierowani wyższymi celami. Teraz, po latach, przyszedł czas na wspominanie i ostateczne pogodzenie się z nieuchwytnością losu.
Jolanta Kwiatkowska ma rzadki dar poruszania w czytelniku czułej struny, a czytając jej książki niejako wchodzimy w role bohaterów. I choć wydarzenia, jakich bohaterowie są uczestnikami i ich postępowanie niejednokrotnie jest kontrowersyjne, to dochodzimy do wniosku, że nasze wybory, byłyby takie same. „Rozsypane wspomnienia” przekonują nas, że najbardziej wymyślne scenariusze pisze życie, przekreślając wszystkie, nawet najbardziej dopracowane plany. Od nas zależy tylko, jak poradzimy sobie z konsekwencjami płynącymi z określonych zachowań.
Opowiadanie „Autobiografia” w cieniu pierwszych – to moje podziękowanie tym wszystkim, którzy nie szczędzili czasu, energii, pieniędzy...
Osamotniona i poniżana w dzieciństwie, poddana manipulacji w imię przyszłego dobra, bohaterka uczy się, jak wyreżyserować zachowania innych i wykreować...