Czy jest tylko jeden, właściwy sposób postrzegania świata? Czy jeżeli patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość z nieco innej niż większość ludzi perspektywy, oznacza to, że jesteśmy inni, niedostosowani, „nienormalni”? Czy we współczesnym świecie prawo do głosu i decydowania mają tylko realiści, twardo stąpający po ziemi? To zaledwie początek pytań, jakie nasuną się czytelnikom po lekturze znakomitej powieści Sary Pennypacker, Realny świat.
Jedenastoletni Ware właśnie rozpoczyna wakacje u babci. I wszystko układałoby się świetnie, gdyby nie domowy wypadek Szefowej, operacja i rehabilitacja, a – co za tym idzie – przymusowy powrót chłopca do domu. A że rodzice jedenastolatka zaharowują się na śmierć by w jak najkrótszym czasie spłacić i wykupić na własność wymarzony dom, nie mają czasu, by zająć się synem. Ware zostaje zatem zapisany na półkolonie. Po pierwsze dlatego, by ktoś się nim zajął. A po drugie, by nabrał wreszcie ogłady, wyszedł ze swojej strefy komfortu, zmienił swą aspołeczną postawę i zaczął działać. A nie tylko myślał. Dumał. Marzył.
Półkolonie to dla Ware’a ziszczenie najgorszych koszmarów. W dodatku niewietrzona, śmierdząca sala, tłumy rozkrzyczanych dzieci i znudzeni opiekunowie nie napawają chłopca przekonaniem, że pobyt na nich to dobry sposóļ na spędzenie czasu. Pewnego dnia za ogrodzeniem domu kultury Ware zauważa, że budynek kościoła Nowego Przymierza został częściowo zburzony. Zaintrygowany tym odkryciem i pchany dodatkowo swoim zainteresowaniem średniowiecznymi ruinami zamków, wpada na teren gruzowiska i… spotyka tam dziewczynkę o imieniu Jolene. Jolene sadzi wokół kościoła malutkie sadzonki papai, które sama wyhodowała.
Spotkanie Ware’a i Jolene jest tak niecodzienne, a w dodatku dzieci tak bardzo różnią się charakterami, że upływa trochę czasu, zanim udaje się im nawiązać nić zgody, porozumienia i ustalić uczciwe zasady wspólnego korzystania z ruin kościoła oraz terenów przylegających do niego. Gdy wszystko zaczyna się dobrze układać, sadzonki rosną, a gruzowisko udaje się uprzątnąć, okazuje się, że ktoś ma plany związane z terenami po zburzonym kościele. A, jak wiadomo, gdy do głosu dochodzą dorośli, naprawdę trudno z nimi wygrać.
Realny świat to książka, która pod powierzchnią letniej, wakacyjnej opowieści porusza szereg istotnych, egzystencjalnych zagadnień. Sara Pennypacker, tworząc postać Ware’a, oddaje głos wszystkim artystom o wrażliwej, marzycielskiej duszy. Pokazuje w ten sposób, że na świat nie trzeba spoglądać tylko przez pryzmat faktów. Czasami jakaś myśl, sytuacja, przebłysk czy obraz może wyzwolić w człowieku impuls do działania. Najważniejsze to pozostawić sobie pole do obserwacji, kontemplowania rzeczywistości, zastanawiania się nad tym, co potem, co za chwilę i dorastania do tego, by kiedyś stać się bohaterem.
Z drugiej strony autorka przedstawia czytelnikowi Jolene, dziewczynkę twardo stąpającą po ziemi. Dziewczynkę, którą los doświadczył mocniej niż wielu dorosłych mogłoby znieść. Jolene pod pozorami gruboskórności i przygotowanych na każdą zaczepkę odpowiedzi kryje swoją kruchą i delikatną naturę realistki. Dziewczynka w opowieści Sary Pennypacker staje się przeciwwagą dla Ware’a, który myślami cały czas odfruwa w przestrzeń. Okazuje się jednak, co mocno uwypukla w swojej książce autorka, że świat równie mocno potrzebuje realistów, co idealistów i marzycieli.
Realny świat to z jednej strony opowieść o życiu pod szklanym kloszem, a z drugiej: o życiu w patologicznym środowisku. To opowieść o tym, że niektórzy mogą mieć wszystko, podczas gdy inni o wszystko muszą troszczyć się sami. Zderzenie osób z odległych światów, zestawienie ich ze sobą i pokazanie, że nawet pomiędzy nimi może zawiązać się nić porozumienia, jeśli będą walczyć o wspólny, wyższy cel przychodzi Sarze Pennypacker zupełnie naturalnie. Wszak, jeśli dobrze się zastanowić, autorka oddaje przecież rzeczywistość, zupełnie jej nie upiększając ani specjalnie jej też nie szpecąc. Autorka pisze o przyjaźni. O odwadze, uporze, cierpliwości i sumienności. Pokazuje, że nie zawsze wszystko musi się w życiu udać, że czasami trzeba ponieść klęskę, by docenić smak upragnionego zwycięstwa.
Książka Sary Pennypacker skłania do głębokiego zastanowienia nad tym, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze. Dlaczego tak ważna jest szczerość w relacjach z drugim człowiekiem. Dlaczego tak ważny jest własny punkt widzenia i indywidualne podejście do życia. I dlaczego nie możemy nikogo zmieniać „na siłę” i dopasowywać go do naszych „standardów”.
Realny świat napisany jest bardzo dopracowanym, plastycznym językiem. Myśli Ware’a z przyjemnością notować można w formie inspirujących cytatów, zaś cała narracja pokazuje, z jak ogromną wrażliwością Sara Pennypacker podeszła do podjętych przez siebie w powieści problemów. Książka przypadnie go gustu młodszym nastolatkom (dzieciom w wieku 11 lat i starszym), ale powinna skłonić do zastanowienia także rodziców. By spróbowali dostrzec w swoich dzieciach małych, podejmujących pierwsze poważne decyzje, ale dorastających do wielkich spraw bohaterów.
Niezwykła opowieść o rodzinach z wyboru i uzdrawiającej mocy miłości.Minął rok, odkąd Peter i jego przyjaciel, lis o imieniu Pax, widzieli się po raz ostatni...
Ten tydzień nie był dobry dla Klementynki Wszystko zaczęło się od tego, gdy chciała pomóc koleżance, która niechcący skleiła sobie włosy klejem. Potem...
Każda rzecz kiedyś była czymś innym i kiedyś stanie się czymś jeszcze innym. Czasem, jeśli się dobrze przyjrzeć, można prześledzić pełną historię tej rzeczy.
Więcej