PAX to wzruszająca i ponadczasowa opowieść o chłopcu i jego lisie (lub lisie i jego chłopcu), o stracie i miłości, dzikiej naturze i wolności oraz wojnie. Dynamiczna akcja, głębokie emocje i uniwersalne tematy czynią z tej książki nowoczesną klasykę na miarę Małego Księcia. Odkąd Peter uratował osieroconego liska, on i Pax byli nierozłączni. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, czego Peter nigdy by się nie spodziewał: jego ojciec idzie do wojska i chłopiec musi się przeprowadzić do dziadka, którego słabo zna i raczej nie lubi (ze wzajemnością) - a lisa wypuścić do lasu. Jednak już pierwszej nocy Peter wymyka się z domu dziadka i wyrusza do swojego, oddalonego o 500 kilometrów, gdzie ma nadzieję zastać Paxa. Lis w tym czasie musi się nauczyć, jak przetrwać w dzikim lesie, i na nowo odkryć świat ludzi i zwierząt. Nigdy jednak nie traci nadziei, że jego chłopiec po niego wróci. Czy dwunastolatek dotrze sam do domu? I czy odnajdzie tam Paxa? Sara Pennypacker oddaje w nasze ręce pięknie napisaną, wprost urzekającą opowieść o dorastaniu i najistotniejszych prawdach, które decydują o tym, kim jesteśmy.
Wydawnictwo: iuvi
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 296
Tytuł oryginału: Pax
Tłumaczenie: Dorota Dziewońska
Ilustracje:Jon Klassen
-Co to jest wojna?
Szary zamyślił się.
- Jest taka choroba, która czasem dopada lisy. Sprawia, że przestają być sobą i atakują obcych. Wojna to taka choroba, tylko u ludzi.
„Pax” to kolejna książka autorki, którą miałam przyjemność czytać. Po doskonałym „Realnym świecie” nie miałam żadnych obaw odnośnie tego, że książka mogłaby mi się nie spodobać. I słusznie, bo to kolejna pozycja Sary Pennypacker, która całkowicie podbiła moje serce.
Książka opowiada historię Petera i uratowanego przez niego osieroconego liska, Paxa. Od tego czasu lisek jest wiernym przyjacielem chłopca. Zbliża się jednak wojna, ojciec Petera wstępuje do wojska, a chłopiec ma zamieszkać z dziadkiem. W tej sytuacji jasnym się staje, że Paxa trzeba wypuścić do lasu. Po niezwykle krótkim pobycie u dziadka, chłopiec zdaje sobie sprawę, jak wielki popełnił błąd i wyrusza w drogę powrotną do oddalonego o 500 km domu, aby odnaleźć przyjaciela. W tym czasie lis musi nauczyć się, jak przetrwać w nieznanym dotąd świecie, jednak nie traci nadziei, że jego przyjaciel kiedyś po niego wróci. Czy chłopcu uda się dotrzeć do domu? I czy odnajdzie Paxa?
Tego dowiecie się z tej wspaniale napisanej, niezwykle poruszającej opowieści, do przeczytania której już na początku recenzji gorąco Was zachęcam. Gdybym miała określić tę historię jednym słowem, napisałabym: niesamowita! Ta z pozoru zwyczajna, prosta historia o przyjaźni chłopca i zwierzęcia, kierowana przede wszystkim do młodszego czytelnika, skrywa w sobie o wiele więcej. Uwielbiam w książkach Pennypacker drugie dno, które zawsze w nich znajduję. Po raz kolejny autorka poruszyła trudne, raniące serce, ale i dające nadzieję tematy, ważne nie tylko dla młodego człowieka. Książka mówi o bezgranicznym oddaniu, tęsknocie, ogromnej miłości. I o tym, czym jest prawdziwa wolność. Porusza temat straty, odkrywania samego siebie i zmagań ze swoimi słabościami. Mówi też wiele o wojnie, pokazuje ją z perspektywy lisa, który odbiera ten straszny czas jako chorobę ludzi. A także pewnej inwalidki wojennej, którą podczas swojej wędrówki spotyka Peter. Między dwójką tak bardzo różnych ludzi nawiązuje się nić porozumienia. Specyficzna relacja, która pokazuje, jak duży wpływ na nasze życie może mieć spotkany przypadkowo człowiek.
Książka napisana jest bardzo przystępnie, jest w końcu kierowana do dzieci. Podzielona jest na rozdziały pisane z perspektywy chłopca i lisa. Odbiór świata przez człowieka i zwierzę znacząco się różnią, z drugiej strony są do siebie zadziwiająco podobne, dzięki czemu opowieści Paxa i Petera doskonale się uzupełniają. Szczególnie na wyobraźnię działa opisywany przez liska świat ludzi, których postrzega jako zarażonych wojną. Książka jest bogata w życiowe mądrości, pełna trafnych spostrzeżeń, przenikliwa i przejmująca. Jest smutna, ale daje nadzieję i skłania do refleksji nad światem i rodzajem ludzkim. Zmusza też do zastanowienia się nad losem zwierząt, które często są porzucane i zostawiane na pastwę losu.
Nie bez znaczenia jest w powieści imię liska, bowiem w swobodnym tłumaczeniu oznacza ono pokój, ale też spokój. Jest symboliczne i mówi wiele o tej książce. Bo właśnie o poszukiwaniu pokoju i wewnętrznego spokoju jest ta opowieść. Pokoju w sobie, pokoju zamiast wojny, pokoju w relacjach międzyludzkich. Pokoju poszukuje Peter, jego ojciec, dziadek, spotkana po drodze Vola, a nawet lis. Siłą tej książki są płynące z niej emocje. Silne, obezwładniające. Poczucie opuszczenia, braku, osamotnienia, frustracji, a jednocześnie więzi, przywiązania, wspólnoty i miłości uderzają w czytelnika z ogromną siłą i po zakończeniu lektury długo jeszcze nie chcą go opuścić. Mimo że styl autorki jest rewelacyjny, język powieści piękny, książka przystępnie napisana, a opowieść ciekawa i ujmująca, nie jest to lekka lektura. Autorka wiele istotnych spraw przekazuje między wierszami, dlatego dobrze jest się skupić podczas lektury. Dzięki temu możliwe będzie odnalezienie w niej nie tylko drugiego dna, ale też ważnego, choć prostego przekazu. Na uwagę zasługują też obecne w książce ilustracje autorstwa Jona Klassena, które świetnie oddają nastrój powieści i doskonale uzupełniają zawarte w niej treści. Są, podobnie jak okładka, zachwycające.
„Pax” to wyjątkowa powieść. Piękna, mądra, prawdziwa i szczera. Uniwersalna, dla każdego. Ta prosta historia o przyjaźni chłopca i lisa przekazuje więcej wartościowych prawd, niż spodziewałam się w niej znaleźć. I mówi o nich z ogromną delikatnością i wrażliwością. Z całego serca polecam!
Q: Macie swoich zwierzęcych przyjaciół? Macie z nimi jakieś głębsze więzi, czy to dla Was zwyczajny zwierzak.
Pierwszy raz o Paxie usłyszałam już ponad dwa lata temu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ta książka tak wiele zmieni w moim postrzeganiu świata.
„Pax” jest przepiękną powieścią, która mi rozczuliła serce. Nie wyobrażam sobie zostać rozdzielonym z własnym zwierzęcym przyjacielem jak główny bohater. A zakończenie… na to chyba nie byłam gotowa.
Przez całą książkę nie płakałam, ale teraz kiedy pisze dla Was post, chwile po jej skończeniu mam potok łez, wtedy kiedy wspominam wszystko co się tam wydarzyło.
Tyle przepięknych i wartościowych sentencji, tyle miłość, życzliwości, ogromna siła przyjaźni łącząca człowieka ze swoim zwierzęcym przyjacielem.
Już teraz wiem, że na pewno długo nie zapomnę tej historii. Książka podobno przeznaczona jest dla młodszych czytelników, ale ja bym jej chyba dziecku nie dała. Mamy tutaj klimat wojny, jest sporo brutalności i cierpienia, dlatego warto najpierw samemu przeczytać i zadecydować, czy pozycja nadaje się już dla naszych pociech.
Zdecydowanie warto poznać historie Liska i jego przyjaciela wewnątrz znajdziecie naprawdę wiele wartości, a sama książka spodoba się nawet dorosłemu!
Od razu sięgam po drugi tom, a was ogromnie zachęcam do poznania tej historii! ❤
Siegnelam po ksiazke zaciekawiona tytulem.Ksiazka opowiada o chlopcu i lisie.Ukazuje barwne przygody obojga.Jest swietnie napisana i wciaga od pierwszych stronJest to opowiesc o wielkiej przyjazni,tesknocia,stracie,bolu i odwadze. Pax to imie lisa przyjaciela chlopca.Peter po śmierci matki znajduje w lesie lisa, który takze zostal osierocony .Miedzy obojgiem nawiazuje sie silna nic przyjazni. Pewnego dnia jednak musza sie rozstac z powodu zbliżającej się wojny.Peter ma zamieszkać u dziadka, a lis musi wrócić do lasu.Piekna historia.Troche przypomina mi ksiazke" Maly ksiaze"chos przygody bohaterow z obu ksiazek sa troche inne sens pozostaje taki sam.Polecam nie tylko dzieciom.
Nigdy nie wyobrażałam sobie innego rozstania ze swym pupilem niż tego naturalnego, związanego z przyjęciem dłoni samej Śmierci przez jednego z życiowych towarzyszy. Niestety niekiedy bywa tak, że trzeba pożegnać przyjaciela znacznie szybciej, niż byśmy tego chcieli.
Odkąd Peter odnalazł osamotnionego liska w norze, nie umiał już sobie wyobrazić życia bez niego. Zastępując mu matkę stał się dla zwierzątka jedyną rodziną, co zaowocowało całkowitym zaufaniem i wdzięcznością, która nieraz została ukazywana. Pax, bo właśnie takie imię otrzymał towarzysz chłopca, prawie nie odstępował swojego wybawiciela, dzieląc się z nim swoimi zabawnymi pomysłami. Niestety ta idylla nie mogła trwać wiecznie.
Pod pozorem zwyczajnej zabawy lisek został pozostawiony przy ścieżce prowadzącej do lasu, a Peter wywieziony do dziadka mieszkającego kilkaset kilometrów od ich prawdziwego domu, aby jego ojciec mógł iść do wojska i nie martwić się o syna. Niestety popełnił błąd, bo nie dostrzegł, jak bardzo nastolatek jest przywiązany do swojego przyjaciela, co go naprawdę zgubiło.
Już pierwszej nocy Peter wymknął się z domu. Jego jedynym celem było odnalezienie Paxa, lecz on jeszcze nie wiedział, że czekało go wiele niespodziewanych zdarzeń mogących pokrzyżować mu plany.
W tym samym czasie Pax uczył się na nowo swojej dzikiej natury. Przyzwyczajony do ludzkiej pomocy musiał zdobyć wiedzę związaną z przetrwaniem. Zagłębiając się w te tajniki ani przez chwilę nie zapomniał o chłopcu, który kiedyś uratował mu życie.
Czy będzie im dane ponownie się połączyć? A może scenariusz życia nie przewidział takich przepięknych scen?
Prawdziwa przyjaźń może przetrwać wiele, ale nie wtedy, gdy ktoś wiecznie w niej miesza.
Czasami bywają takie książki, że wystarczy na nie rzucić okiem, a już wiesz, iż nie możesz zaprzepaścić okazji ich poznania. Tak było u mnie w przypadku [Paxa], który - mimo porównań do nielubianego przeze mnie [Małego Księcia] - stał się dla mnie obowiązkową lekturą. Odczekałam jednak ogromne zamieszanie wokół tej powieści i sięgnęłam po nią, kiedy już ta fala nieco się zmniejszyła. Czy losy Petera i Paxa przypadły mi do gustu do tego stopnia, że chciałam ich połączyć ze sobą na nowo? A może liczyłam na to, że nie znajdą już drogi do siebie?
Jeżeli ktokolwiek powiedziałby, że przy tej lekturze uronię choćby jedną łzę to popukałabym tę osobę w czoło i spytała, czy aby na pewno dobrze się czuje. To jasne, że spodziewałam się po niej odczucia nostalgii spowodowanej dość przykrym początkiem, jakim jest przymusowe rozstanie chłopca z wychowywanym od szczenięcia lisem. Nic poza tym. A jednak [Pax] poruszył moje serce, wycisnął co nieco słonych kropel z oczu i nakazał zainteresowanie się psem towarzyszącym mi podczas czytania. Lecz zanim mój świat rozmazał się, jakby w pokoju panoszyła się mgła, z ogromnym napięciem obserwowałam zmagania dwójki bohaterów. Każdy z nich pragnął być blisko swojego przyjaciela, jednak to Peter postanowił powrócić do swojej rodzinnej miejscowości, aby odzyskać liska. Niestety plan chłopca nie był taki prosty do zrealizowania. Wywieziony do dziadka zamieszkującego dobre kilkaset kilometrów od prawdziwego domu, spontanicznie zadecydował o niecodziennej podróży, wyruszając w nieznane z niewielkim materialnym bagażem, ale z ogromnym pakunkiem emocjonalnym. Niestety życie bywa brutalne, co autorka dobrze ukazała. Nie oszczędzała Petera, przez co ta nieprzemyślana wycieczka zbierała nieprzyjemne żniwo w postaci wypadków losowych. Nie inaczej było w przypadku pozostawionego samemu sobie Paxowi, który musiał się nauczyć życia w lesie na nowo. Jako obcy, przesiąknięty ludzkim zapachem, miał naprawdę spore problemy związane z akceptowaniem go przez inne lisy. Także przyszło mu przypomnieć sobie zatarte przez lata zwierzęce instynkty. Przymusowa nauka polowania to nie jest coś prostego dla zwierzęcia, które jest przyzwyczajone do podstawiania mu gotowego jedzenia pod sam nos. Przykro mi było patrzeć na batalie o lepsze jutro każdego z nich, kiedy tęsknota nabierała sił, czasami nie pozwalając myśleć racjonalnie. Nieraz Peter i Pax popełniali błędy, przez co dokładali sobie cierpień, nie tylko w sensie fizycznym.
Oczywiście życie nie składa się przez cały czas ze smutnych momentów, dlatego też autorka zadbała o odciążenie przejętych czytelników. Zaakcentowała je zabawnymi sytuacjami, które wywoływały uśmiech lub rozkosznie namawiały do szczerego śmiechu. Sama na nich skorzystałam, przez co musiałam przyciskać usta do poduszki, aby mój przykry dla uszu rechot nie uszkodził słuchu reszty domowników (w tym samego psa spoglądającego na mnie wtedy, jakby już planował wezwanie egzorcysty).
,,Jest taka choroba, która czasami dopada lisy. Sprawia, że przestają być sobą i atakują obcych. Wojna to taka choroba, tylko u ludzi."
Nie mogę także zapomnieć o nieprzewidywalności, bo to kolejny z uroków tej przepięknej książki. Chociaż z początku domyślałam się następstw pewnych zdarzeń, ale z każdym kolejnym rozdziałem byłam zaskakiwana pomysłowością autorki. Jednakże nie przeszkodziło mi w przewidywaniu końcowych zdarzeń, ale tutaj również zostałam wystrychnięta na dudka. Można powiedzieć, że zrobiono to podwójnie, bo nie byłam gotowa na szukanie po omacku paczki chusteczek, którą miałam koło siebie. Pani Pennypacker wręcz wyrwała mi serce i wrzuciła do mielarki. Nie umiałam do końca zgodzić się z zakończeniem, lecz umysł podpowiadał, że było to najlepsze rozwiązanie. Takie rozdarcia nie działają na mnie dobrze, przez co po zamknięciu książki rollercoaster uczuć długo mną dyrygował, a ja wypełniałam swoją niecodzienną rolę. Dopiero niedawno otrząsnęłam się z tego wszystkiego, co wykorzystałam na napisanie tej recenzji.
Mając dwanaście lat nie miałabym odwagi wyruszyć w pojedynkę, w naprawdę długą podróż. Tym bardziej, kiedy nie miałabym mapy pod ręką ani oszczędności wspomagających wyprawę. Peterowi nie przeszkadzały takie braki. Liczyło się jedynie jak najszybsze odzyskanie Paxa, tym samym jego dziecięca postawa wiodła prym przed udawaną dorosłością. Polubiłam tego chłopca za dążenie do wyznaczonego celu, ale chętnie skarciłabym go za bezmyślność w pewnych sprawach. Dopiero zmieniałam swoje podejście co do niego, kiedy przypominałam sobie, jak wiele może stracić, gdy całkowicie zapomni o swoim lisku. To właśnie Pax dzielił się z nim ogromną miłością, jakiej mu brakowało ze strony wiecznie nachmurzonego ojca. Chłopiec i jego czworonożny przyjaciel byli dla siebie wsparciem i rozdzielenie ich było naprawdę okrutnym czynem. Jak można zabierać własnemu dziecku kogoś tak bliskiego? A co się tyczy naszego liska to jego początki w lesie były doprawdy rozczulające. Nie był w stanie zwątpić w swojego pana i dzielnie oczekiwał jego powrotu. Dopiero naturalne potrzeby zmusiły go do zadbania o siebie. Przyjemnie się patrzyło, jak powracał on do swoich korzeni, ale świadomość tego, że robił to wręcz pod przymusem nieco przygniatała. Tym samym przez cały czas kibicowałam im obojgu, licząc na to, iż los się do nich uśmiechnie i nastanie ta magiczna chwila, kiedy wyjdą sobie naprzeciw. Naprawdę na to zasługiwali. Czy doszło do ponownego spotkania? Tego nie mogę wam zdradzić.
,,Zwyczajną prawdę bywa najtrudniej dostrzec, kiedy dotyczy ciebie samego. Jeżeli nie chcesz poznać prawdy, zrobisz wszystko, żeby ją ukryć."
Styl autorki nie jest jakoś szczególnie wybitny, jednak w połączeniu z dobrze przemyślaną fabułą i doskonałym przygotowaniem materiałów tworzy on niezwykle klimatyczną opowieść wsysającą już od pierwszej strony książki. A kiedy dołączymy do tego ilustracje Jona Klassena, którego kreska wprost zachwyca, mamy doskonałą całość. Żałuję jedynie tego, że było niewiele rysunków, ponieważ mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Oczywiście lekturę [Paxa] przedłużałam jak tylko się dało, ale osoby znające tę powieść raczej nie zaprzeczą, że ilustracje odegrały tutaj dość istotną rolę.
Jeżeli miałabym wskazać komukolwiek książkę, która uczy nas odpowiedzialności za drugą osobę (nie zwracając uwagi na gatunek) bez oczekiwania na wdzięczność, to bez wątpienia mój palec - chociaż jest to niegrzeczne - powędrowałby w stronę [Paxa]. Przepiękna przyjaźń, jaka narodziła się między chłopcem a lisem należała do tych nadzwyczajnych, gdzie każdy z nich akceptował wady i zalety tego drugiego. Nawet ludzie mają nieraz problemy z okazywaniem sobie uczuć, a im to wychodziło naturalnie. Dlatego nie warto się długo zastanawiać, kiedy dziecko prosi was o zwierzęcego towarzysza. Tutaj trzeba po prostu spełnić jego marzenie, ówcześnie informując o obowiązkach, jakie dojdą po przyjęciu nowego towarzysza w grono rodzinne.
Podsumowując:
W moim odczuciu ta książka nie ma prawa być porównywana do [Małego Księcia], bo jak dla mnie bije ją o głowę. Możecie mnie teraz wybatożyć, ale [Pax] przemawia do mnie bardziej, a uczucia, jakie żywię do Petera i Paxa są nad wyraz głębokie i szczere. Już dawno tak nie miałam, aby z pozoru zwyczajna opowieść poruszyła mnie bez reszty i nie pozwalała normalnie funkcjonować. I już się nie dziwię, iż zdobywa tyle nagród - bo jest ich warta. Polecam tę powieść całym, obolałym od zranień sercem!
Czym tak naprawdę jest miłość? Często mówimy, że kogoś kochamy. Chcemy spędzać z nim każdą chwilę. Pragniemy, byśmy nigdy nie musieli stracić ukochanej istoty. Niezależnie od tego, czy jest człowiekiem, czy zwierzęciem. Wyobrażamy sobie, że nic nas nie rozdzieli. Wiemy, że to uczucie będzie trwać między nami wiecznie. W końcu jak mogłoby być inaczej? Nikt nie może nas rozdzielić. Tylko, co jeśli ta druga istota, która, choć nas kocha, to pragnie odejść? Chce zobaczyć nowy świat i odciąć nić, która stale trzyma ją w miejscu? Co, jeśli pragnie wolności? Kim jesteśmy, by ją więzić? Miłość ma różne oblicza. Czasami przynosi ból, a innym razem radość. Nie możemy jej pojąć umysłem. To uczucie jest dla nas za silne. Czy, kiedykolwiek pomyśleliśmy, że kochać to tak naprawdę pozwolić odejść? Wiem, że to nie brzmi zachęcająco. W końcu, kiedy kogoś kocham, to chcę by ta istota była zawsze przy mnie i żeby nic nas nie rozdzieliło. Tylko, co jeśli to nie tylko do mnie należy decyzja? Jeśli ten ktoś pragnie czegoś innego? Wiem, że to trudne, ale wtedy powinniśmy ustąpić i pozwolić tej istocie na samodzielny wybór. Być może do nas wróci, ale nie musi się tak stać. Może odejść i już nigdy o niej nie usłyszymy. Choć będzie to bolało, to jedyne właściwe rozwiązanie... Kochani, zapraszam Was dziś na recenzję książki, która mnie oczarowała, zahipnotyzowała i zmusiła do spojrzenia na parę kwestii z innej perspektywy. Uświadomiła wiele rzeczy, a przy tym zabrała w niesamowitą podróż ku wolności. Dzika, niezwykła, piękna - Sara Pennypacker stworzyła powieść, przy której nie można przejść obojętnie. Zapraszam do zapoznania się z moimi odczuciami, co do ,,PAXA"!
,,To, że coś nie dzieje się tutaj, nie znaczy, że nie dzieje się wcale."
Odkąd Peter uratował osieroconego liska, on i Pax byli nierozłączni. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, czego Peter nigdy by się nie spodziewał: jego ojciec idzie do wojska i chłopiec musi się przeprowadzić do dziadka, którego słabo zna i raczej nie lubi (ze wzajemnością) – a lisa wypuścić do lasu.
Jednak już pierwszej nocy Peter wymyka się z domu dziadka i wyrusza do swojego, oddalonego o 500 kilometrów, gdzie ma nadzieję zastać Paxa.
Lis w tym czasie musi się nauczyć, jak przetrwać w dzikim lesie, i na nowo odkryć świat ludzi i zwierząt. Nigdy jednak nie traci nadziei, że jego chłopiec po niego wróci.
Czy dwunastolatek dotrze sam do domu? I czy odnajdzie tam Paxa?
,,Szedł pięć pełnych godzin. Na piętach zrobiły mu się pęcherze, ramiona bolały od dźwigania plecaka, lecz każdy krok przybliżał go do Paxa i domu, którego nigdy nie powinien był opuszczać."
Dawno, dawno temu w środku lasu pewien mały lisek stracił całą rodzinę. Przerażonemu maluchowi śmierć zaglądała w oczy. Lisek wiedział, że zbliża się jego koniec, aż tu nagle pojawiła się nad nim pyzata buźka małego chłopca. Dziecko nie mogło przejść obojętnie wobec rychłej śmierci zwierzątka i zabrał go do domu...
Tak właśnie zaczyna się opowieść o chłopcu i jego lisie. Peter uratował zwierzaka przed śmiercią, a Pax przywrócił dziecku radość życia. Od tego czasu zostali się najlepszymi przyjaciółmi i stali się jednością. Gdzie szedł jeden, krok w krok podążał za nim drugi. Aż nagle w ich życie zakradła się wojna...
Peter został zmuszony do opuszczenia swojego liska i pozostawienia go w lesie. Chłopiec zamieszkał w domu dziadka, ale w każdej minucie myślał o swoim przyjacielu. Lis został opuszczony, ale nigdy nie stracił nadziei, że jego Peter po niego wróci. Obydwoje nie mogli zapełnić pustki w sercu. Wiedzieli, że muszą być razem...
Peter uciekł z domu dziadka i wyruszył w pełną niebezpieczeństw podróż, by odnaleźć swojego liska, a Pax został zmuszony nauczyć się przetrwania. Przyjaciele zostali rozdzieleni, ale obydwoje walczą z całych sił, by się odnaleźć. Czy Peterowi uda się powrócić do domu? Czy Pax nauczy się, jak przetrwać? Czy chłopiec i jego lis zrozumieją, że kochać, oznacza pozwolić odejść?
,,Co to jest wojna?Szary zamyślił się.Jest taka choroba, która czasami dopada lisy. Sprawia, że przestają być sobą i atakują obcych. Wojna to taka choroba, tylko u ludzi.
,,Pax" to wspaniała opowieść o prawdziwej przyjaźni między istotami tak bardzo różnymi, a zarazem takimi samymi. Miłości między lisem i jego chłopcem, którzy, choć zostali rozdzieleni, to nie poddają się i walczą z całych sił, by znów być razem. Książka pełna jest dzikości, a zarazem najczystszych, najsilniejszych uczuć, których nikt nie może zniszczyć. Wprowadzi was w świat zagrożony wojną, a zarazem ześle pokój. Piękna, nieposkromiona, wzruszająca historia mówiąca o prawdziwej przyjaźni, walce z przeciwnościami losu, poszukiwaniu prawdziwego domu, odkrywaniu prawdy o tym, co dla nas najważniejsze, a przede wszystkim o tym, że jeśli kochamy, czasami musi dać wybór tej drugiej istocie. Nie wiem, czy kiedyś wam wspominałam, że moją ulubioną lekturą jest ,,Mały Książę". To jedna z najwspanialszych historii, która wywarła na mnie wielki wpływ. Kiedy przeczytałam, że ,,Pax" porównywany jest właśnie do tej lektury, nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz już wiem, że te słowa są w jak najbardziej zasłużone. ,,Pax" uczy. Uczy o miłości potrafiącej pokonać wszelkie przeciwności, niezwykle mocnej więzi między człowiekiem a zwierzęciem, okrucieństwach ludzi, a zarazem pięknie ich czynów. Zakochałam się w tej powieści i wiem, że w przyszłości zapoznam z nią moje dzieci. Chciałabym, żeby każdy ją przeczytał. Pewnie wiele osób spojrzałoby na mnie jak na wariatkę, kiedy wręczyłabym im książkę dla dzieci. Być może by się obrazili, ale wiecie co? Właśnie takie powieści są najbardziej wartościowe. Historie, które poruszają ważne tematy i chwytają za serce. Wiem, że będę powracała do ,,Paxa" i mam nadzieję, że wy również zapoznacie się z tą magiczną książką.
,,-To nie takie proste. Jestem za tym, żeby mówić całą prawdę o wojnie. O jej kosztach. Powinno się mówić prawdę o tym, jaka jest cena wojny. Długo trwało, zanim to zrozumiałam."
Opowiem wam trochę o głównych bohaterach tej pięknej historii, a resztę postaci pozostawię wam, byście mogli odkryć ich siłę i zapoznać się z ich własną opowieścią. Zacznijmy od lisa. Pax to odważny, sprytny i niezwykle lojalny osobnik, który za swoją jedyną rodzinę uważa chłopca, który go uratował i podarował serce. Broni go za wszelką cenę. Niestety mającą podstawiane wszystko pod nos, zapomina o swojej dzikości. Kiedy zostaje oderwany od Petera, nie wie, co ze sobą począć. Nie potrafi polować, a śmierć zagląda mu w oczy. Wtedy na swojej drodze poznaje inne istoty, które dodają mu sił i energii. Pax jest nieposkromiony, waleczny, a przede wszystkim emanuje dobrocią. Walczy o to, co ważne. Stara się przetrwać, aż w końcu podejmuje decyzję i wyrusza po swojego chłopca. Peter po śmierci mamy bardzo się zmienił. Wesoły, pogodny chłopiec stał się cieniem własnego siebie. Ojciec nie potrafi mu pomóc, a dziecko coraz bardziej zagłębia się w otchłań rozpaczy. Dopiero gdy pewnego dnia ratuje maleńkiego lisa, wszystko zaczyna się zmieniać. Na jego twarz powraca radosny uśmiech, a chłopiec otwiera się przed swoim najlepszym przyjacielem. Kiedy zostają okrutnie rozdzieleni, chłopiec nie waha się nawet chwili i wyrusza w niebezpieczną podróż, by odnaleźć swojego lisa. W tym czasie z dziecka przeobrażą się w prawdziwego mężczyznę, ale tego dowiecie się już sami...
,,Zwyczajną prawdę bywa najtrudniej dostrzec, kiedy dotyczy ciebie samego. Jeżeli nie chcesz poznać prawdy, zrobisz wszystko, żeby ją ukryć."
,,Pax" to niezwykła przygoda ukazują siłę przyjaźni, dzikość w sercach każdej z istot oraz miłość silniejszą niż wszystko, co jest nam znane. Wspaniała, magiczna, niezwykle realistyczna powieść, która porusza ważne tematy i bezgranicznie wzrusza, by za chwilę wywołać szeroki uśmiech na twarzy. Wiem, że nie raz do niej powrócę. Historia Paxa i Petera wiele mi uświadomiła i mam nadzieję, że jeśli tylko po nią sięgniecie, was również zachwyci. Z całego serca zachęcam was do zapoznania się z tą książką!
Mam słabość do opowieści, w których występują zwierzęcy bohaterowie. Pax wpadł mi w oko od razu, nie tylko przez wzgląd na tematykę, ale i malowniczą okładkę, w której zakochałam się bez pamięci. Zarówno ona, jak i motyw przyjaźni pomiędzy człowiekiem a lisem, nasunęła mi na myśl Małego Księcia - książkę, którą miłuję nad życie.
Pax to opowieść o wspaniałej przyjaźni tytułowego lisa i chłopca o imieniu Peter. Są oni nierozłącznymi przyjaciółmi do czasu, dopóty ojciec nie zmusza syna do porzucenia towarzysza i nie wywozi go pięćset kilometrów od bratniej duszy. Mężczyzna nie docenił jednak ich więzi - Peter pakuje kilka rzeczy i ucieka, aby wrócić w rodzinne strony i odnaleźć ukochanego przyjaciela. Boi się, że oswojony lis nie poradzi sobie sam w lesie i umrze z głodu. A tle trwa wojna, która zbiera krwawe żniwa...
-Co to jest wojna?
Szary zamyślił się.
- Jest taka choroba, która czasem dopada lisy. Sprawia, że przestają być sobą i atakują obcych. Wojna to taka choroba, tylko u ludzi.
Sara Pennypacker opowiada tę piękną opowieść z dwóch perspektyw, chłopca i lisa, na przemian. Nie zdradza miejsca ani czasu akcji powieści (wojna w tle podsunęła mi na myśl XX wiek, ale to jedynie luźny domysł). W zasadzie nie jest to istotne - istotna jest jedynie historia, którą przedstawia, pełna miłości, lojalności i determinacji. Zarówno w rozdziałach poświęconych Peterowi, jak i Paxowi, poznajemy interesujące postaci i brutalne szczere skutki wojny. Chłopiec poznaje weterankę wojenną Volę, która opiekuje się nim, gdy ten uszkadza poważnie w drodze nodze, a lis spotyka lisicę Nastroszoną oraz jej towarzyszy. Oboje zmieniają się - Peter dorasta, a Pax uczy się żyć w dziczy.
Emocje w książce ukazane są po mistrzowsku, dawno żaden pisarz nie zaskoczył mnie tak pozytywnie pod tym względem. Czytając czułam dokładnie to, co bohaterowie - gniew, radość, miłość, strach przed utratą kolejnej bliskiej osoby... Pax jest historią, która jednocześnie łamie serce i wywołuje prostoduszny uśmiech na twarzy, przeraża, wyciska łzy i cieszy. To opowieść zarazem prosta i złożona, która nie tylko ukazuje rozpaczliwe poszukiwania ukochanego zwierzaka, ma również głębszy sens, a klimatyczne, czarno-białe ilustracje dopełniają całości. Zarzut mam jedynie do zakończenia, którego oczywiście Wam nie zdradzę, a które było zdecydowanie nie do końca przemyślane i nieco zawiodło moje oczekiwania.
Pax to piękna i mocna powieść o przyjaźni, wojnie i dzikiej naturze. Książka ta jest emocjonalnym rollercoasterem - nie wysiądziemy z niego, dopóki nie doczytamy do ostatniej strony. Płynna narracja, cudowny język i niesamowita dalekowzroczność autorki czyni tę powieść niebanalną lekturą, w której zakocha się każdy. Gdyby Sara Pennypacker doszlifowała zakończenie, Pax byłby najprawdziwszą perłą...
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/ Pax został uratowany przez Petera z zimnej nory, w której skazany był na śmierć. Jego matka zaginęła, a rodzeństwo umarło. Został sam. I wtedy pojawił się chłopiec, który zabrał ze sobą liska. Czteronożny przyjaciel od razu go pokochał swoim małym, lisim serduszkiem. Chciał dbać o niego i zapewnić mu bezpieczeństwo. Od tamtej pory byli nierozłączni, razem spędzali każdą chwilę. Wydawało się, że Pax i Peter trwale się połączyli. Ale przyszedł nieoczekiwany moment, kiedy tych dwoje musiało się pożegnać. Ojciec chłopca wyjeżdżał na wojnę, a Peter trafił do dziadka, bez swojego liska. Został zmuszony do pozostawienia go w lesie, samego, zdanego na siebie, wychowanego wśród ludzi, nie potrafiącego polować. Nie minęło wiele czasu, nie minął dzień u dziadka, gdy Petera dopadły wyrzuty sumienia. Tęsknił za swoim liskiem bardzo mocno. Dwunastoletni chłopiec postanowił wyruszyć po swojego przyjaciela. Dzieliło go od niego 500 km. Planował przejść tę drogę pieszo. Czy mu się uda? Czy Peter dotrze do swojego przyjaciela i go odzyska? Co stanie się z samotnym liskiem? "Pax" to książka, która jest niesamowita, wzruszająca i piękna. Wyciska z czytelnika wszystkie łzy, jakie w sobie posiada, łamie serce, przekazuje wiele wspaniałych mądrości i pokazuje prawdziwą przyjaźń. Jest idealna dla dzieci, ponieważ uczy, jak być dobrym człowiekiem. Wpaja do głowy prawdziwe wartości, które powinien każdy znać - miłość, przyjaźń, odwagę. Tak niesamowitej i mądrej książki już dawno nie czytałam. Fabuła wyzwala u czytelnika mnóstwo głęboko ukrytych emocji. Nie brakuje smutku i łez. Pokazuje, że warto walczyć i dbać o przyjaciół, że najlepszym przyjacielem są zwierzęta, które mimo krzywd są oddane człowiekowi, bez względu ma wszystko. Niesamowite jest to, jak autorka prowadzi czytelnika przez książkę. Język Sary Pennypacker jest lekki, przyjemny i trafiający do serca. Sprawia, że już od pierwszych stron czujemy się zaintrygowani całą historią. Narracja jest bardzo fajnie poprowadzona, czytamy książkę z perspektywy Petera, jak również Paxa. Daje to nam szeroki pogląd na emocje i myśli dwóch głównych bohaterów tej książki. Dzięki temu możemy wczuć się w książkę jeszcze bardziej i poczuć, jak przenika przez nas. Całość dopełnia oprawa graficzna. Już sama okładka wiele obiecuje, a rysunki zawarte w środku sprawiają, że czytanie staje się przyjemniejsze i nadają książce wyjątkowego charakteru. "Pax" to historia o wielkiej przyjaźni, miłości, wytrwałości, determinacji. Jest to idealna pozycja dla dzieci, jak i dorosłych. Z pewnością poruszy każde człowiecze serce, a zakończenie... ono będzie jednocześnie cieszyć i rozłamywać serce na pół. Zachęcam was bardzo do poznania tej pozycji. Jeśli czytaliście "Małego Księcia" i wam się podobał, to ta pozycja jeszcze bardziej do was przemówi. Z całą pewnością warto dać ją dzieciom, które wyniosą z niej wiele wartości.
"Zwyczajną prawdę bywa najtrudniej dostrzec, kiedy dotyczy ciebie samego. Jeżeli nie chcesz poznać prawdy, zrobisz wszystko, żeby ją ukryć..."
Czasami wydaje nam się, że niektóre książki skierowane są przede wszystkim do jednej grupy wiekowej. Być może wiele osób widząc krótki opis historii zawartej w książce "Pax" autorstwa Sary Pennypacker pomyślało sobie, że będzie to raczej historia dla młodszego pokolenia. Jednak sama, będąc już po przeczytaniu tej książki, jestem w stu procentach pewna, że ta przepiękna opowieść dotrze do każdego z Was, jeżeli tylko jej na to pozwolicie. To urocza i wzruszająca historia o przyjaźni, lecz także o miłości i przywiązaniu czy też stracie, wolności oraz wojnie.
Peter i Pax są nierozłączni, od kiedy chłopiec znalazł małego liska, tym samym ratując mu życie. Od tamtej pory zawiązała się między nimi prawdziwa przyjaźń. Dlatego też, gdy ojciec chłopca musi iść do wojska, wszystko zmienia się diametralnie. Peter ma zamieszkać u dziadka, a liska wypuścić do lasu. Jednak już pierwszej nocy w nowym domu chłopiec zdaje sobie sprawę, że postąpił źle. Postanawia przejść pięćset kilometrów, by odnaleźć Paxa. Natomiast lisek będzie musiał przez ten czas nauczyć się na nowo żyć w lesie... Jak zatem potoczą się ich losy? Czy Peterowi uda się odnaleźć swojego przyjaciela? Jak Pax, dotychczas przyzwyczajony do życia w domu, poradzi sobie na wolności? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Sary Pennypacker.
Ilekroć myślę o tej historii, to pierwsze, co pojawia się na mojej twarzy to ogromny uśmiech, ale jednocześnie wraz z nim czuję pewnego rodzaju nostalgię. Przede wszystkim pierwszą myślą, jaka pojawiła się w mojej głowie, kiedy dotarłam do samego końca, było: "Co, to już? O nie, ja chcę więcej i więcej..." Autorka stworzyła przepiękną opowieść o chłopcu i jego najlepszym przyjacielu - lisie, lecz tak naprawdę wraz z tym głównym wątkiem pojawia się wiele uniwersalnych prawd o tym całym naszym życiu. Jest to przede wszystkim, jak wspomniałam w tytule, opowieść o przyjaźni i jej ogromnej sile. Pokazuje, że to, co łączy człowieka z jego zwierzęciem jest czasami silniejsze niż nawet relacje z innymi ludźmi. Chociaż tutaj również pojawia się postać, z którą Petera połączyła nić porozumienia, więc zdecydowanie jak wspomniałam, to opowieść o sile przyjaźni. Co więcej, to historia o miłości i przywiązaniu, a jednocześnie stracie i tym, jak wiele szkód jest w stanie ze sobą nieść. Uświadamia, że kiedy nagle ktoś, kogo kochamy, zostaje nam odebrany, to ten nasz mały świat wydaje się całkowicie obcy. To także opowieść o wolności, gdyż pokazuje, że czasami dopiero, gdy jej zaznamy, to zrozumiemy, jak cenną wartością jest w naszym życiu. A skoro o wolności mowa, to także jest to historia o wojnie, jaka tę wolność niejednokrotnie odbiera, lecz co więcej - sieje spustoszenie i sprawia, że nic nie jest takie, jak wcześniej... To zatem naprawdę mądra książka, o której nie zapomina się zaraz po odłożeniu jej na półkę.
Co więcej, styl autorki niezwykle przypadł mi do gustu. Jest jednocześnie lekki w odbiorze, dzięki czemu całość pochłania się błyskawicznie, a z drugiej strony nie jest zbyt banalny. Dzięki temu miałam okazję zaznaczyć sobie znowu kilka ciekawych cytatów, do jakich to na pewno kiedyś z przyjemnością powrócę. Spodobało mi się też to, że rozdziały naprzemiennie ukazują losy Petera, jak także Paxa. Autorka pięknie opisywała zarówno wydarzenia towarzyszące chłopcu, jak także te, które na swojej drodze spotykał lisek. Kolejnym plusem tej książki są zdecydowanie ilustracje. Pewnie by się bez nich obyło, lecz to, że pojawiają się co ileś stron, dodaje całości jedynie uroku. Bo w gruncie rzeczy ta opowieść jest po prostu urocza. Nie zabrakło w niej jednak także emocji. Co rusz towarzyszył mi zarówno uśmiech, jak także strach o bohaterów czy moment wzruszenia, bo tak Moi Drodzy, i bez jakiejś łezki się nie obyło. Muszę przyznać, że czytałam tę historię z taką przyjemnością, że być może, podobnie jak to było w przypadku "Małego Księcia", kiedyś jeszcze do niej powrócę. Wewnętrznie czuję, że warto co jakiś czas przypominać sobie właśnie takie książki, bo dzięki nim w jakiś sposób odkrywam w sobie na nowo, zaszyte gdzieś głęboko, dziecko, nie tracąc jednak poczucia, że ta książka jest idealna dla każdej grupy wiekowej. Piękna opowieść, którą z całego serca Wam polecam, bo uwierzcie mi, że warto.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze. Peter to chłopiec, który z jednej strony jest wciąż tym trochę zagubionym dzieckiem, lecz z drugiej wchodzi on już w wiek nastoletni i odkrywa w sobie cechy, o jakich wcześniej nie miał pojęcia. Dopiero strata najlepszego przyjaciela uświadamia mu, że ma w sobie siłę, by walczyć z przeciwnościami losu, byle przekonać się, że jego lisek wróci bezpiecznie do domu. Podobała mi się jego postać i bardzo szybko go polubiłam. Natomiast Pax - cóż, niby tylko lisek, a jednak ten świat zwierząt został pokazany w taki sposób, że śledziło się losy Paxa z ogromnym zaciekawieniem. Niezwykle istotną postacią tej książki jest również Vola - kobieta, która dużo wniosła w życie Petera. Nie chcę Wam zdradzać za wiele, by nie spoilerować, ale powiem tylko tyle, że podobała mi się jej kreacja i też pewnego rodzaju metamorfoza, jaką przeszła. Stąd też uważam, że autorka stworzyła naprawdę dobrych bohaterów.
Podsumowując, książka "Pax" to urocza, a jednocześnie emocjonalna historia, obok której nie da się przejść obojętnie. Zdecydowanie polecam ją każdej grupie wiekowej, bo mam wrażenie, że stanie się ponadczasową książką, po którą będzie chciało się sięgać kilkakrotnie. Osobiście mnie chwyciła za serducho i wiem, że jeszcze kiedyś do niej powrócę.
Współczesne książki dla dzieci są zazwyczaj głupie i infantylne. Wychodzą z założenia, że dziecku trzeba wszystko mówić wprost, a w książce musi się nieustannie "coś dziać". "Pax" jest przyjemną odmianą. To książka, w której jest dużo ciszy, to co najważniejsze dzieje się w bohaterach, a nam jest trochę wstyd, że ich podglądamy. Polecam do poczytania. Zwłaszcza z chłopcami, którzy fascynują się wojną. Zaręczam, że ich fascynacja opadnie.
Magia obrazów zaklętych w słowach.
„PAX”
Autor: Sara Pennypacker
Nie ukrywam, że czytanie „PAX-a” wciąga. Już sama okładka zwróciła moją uwagę. Lis, niczym symbol z „Małego Księcia”. Przeczytałem pierwszą stronę… drugą, trzecią… Wiedziałem, że muszę ją przeczytać ... całą. Wydawać by się mogło, że Sara Pennypacker przedstawi zwykłą relację dziecka i zwierzęcia. Owszem, na pozór wydaje się. Jest więc przyjaźń i tęsknota, która popycha do podejmowania niecodziennych wyzwań. Opisana w lekki i przyjemny sposób historia dotyka też kwestii trudnych wyborów i potrafi być bardzo dosadna. Nic co wypracowaliśmy i zdobyliśmy nie jest nam przypisane na stałe. Czasami skłania to do refleksji. Moja była taka:
Czasami trzeba coś stracić, aby wiele zyskać. Dając wolność, pokazujesz jak bardzo ktoś jest dla Ciebie ważny. Dzięki temu odkrywasz siebie na nowo. Poświęcenie czegoś buduje Twoją dojrzałość.
W książce znalazłem też kilka fajnych cytatów.
1) „Pax położył się obok niego i mocno się przytulił. Mógł mu zaoferować jedynie swoje towarzystwo, ale nic innego nie było potrzebne.” (s.165)
2) „Wszyscy rzemieślnicy są sługami rzemiosła. Kiedy zdecydujesz, co chcesz zrobić, twój projekt zaczyna tobą rządzić.” (s. 179)
3) „… czasem nie wiedział, o co chodzi jego lisowi, ale czuł to samo… Koncepcja buddyjska zwaną niedwójnią… Dwie rzeczy są w istocie jedną rzeczą.” (s. 193)
4) „Zwyczajną prawdę bywa najtrudniej dostrzec, kiedy dotyczy ciebie samego. Jeżeli nie chcesz poznać prawdy, zrobisz wszystko, żeby ją ukryć.” (s.196)
Wydawnictwo IUVI
Ciekawostka: książka zdobyła nagrodę internautów w plebiscycie Książka Roku organizowanym przez serwis Granice.pl
Szybko się czyta, prosta fabuła, raczej dla nastolatków.
PAX to wzruszająca i ponadczasowa opowieść o chłopcu i jego lisie (lub lisie i jego chłopcu), o stracie i miłości, dzikiej naturze i wolności oraz wojnie. Dynamiczna akcja, głębokie emocje i uniwersalne tematy czynią z tej książki nowoczesną klasykę na miarę Małego Księcia. Odkąd Peter uratował osieroconego liska, on i Pax byli nierozłączni. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, czego Peter nigdy by się nie spodziewał: jego ojciec idzie do wojska i chłopiec musi się przeprowadzić do dziadka, którego słabo zna i raczej nie lubi (ze wzajemnością) – a lisa wypuścić do lasu. Jednak już pierwszej nocy Peter wymyka się z domu dziadka i wyrusza do swojego, oddalonego o 500 kilometrów, gdzie ma nadzieję zastać Paxa. Lis w tym czasie musi się nauczyć, jak przetrwać w dzikim lesie, i na nowo odkryć świat ludzi i zwierząt. Nigdy jednak nie traci nadziei, że jego chłopiec po niego wróci. Czy dwunastolatek dotrze sam do domu? I czy odnajdzie tam Paxa? Sara Pennypacker oddaje w nasze ręce pięknie napisaną, wprost urzekającą opowieść o dorastaniu i najistotniejszych prawdach, które decydują o tym, kim jesteśmy.
"Pax" to historia obok, której nie można przejść obojętnie. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to okładka. Widać na niej siedzącego samotnie lista, wypatrującego czegoś w oddali - na horyzoncie. Już po przeczytaniu opisu książki można się domyślić, że tym kimś jest chłopiec - szczególna osoba w życiu lisa. Drugą rzeczą, która skłania do lektury, jest sam opis - już od pierwszych dwóch zdań wywołujący emocje, bynajmniej nie pozytywne.
"Pax" to historia dwunastoletniego Petera, który na skutek splotu różnych wydarzeń, zostawia udomowionego lisa w środku lasu, zupełnie samego - bez jedzenia, dostępu do wody i szansy na przetrwanie. Drugim bohaterem opowieści jest Pax - lis, który darzy swojego chłopca miłością bezgraniczną i wielką i nie potrafi zrozumieć, dlaczego Peter zostawił go zupełnie samego. Serce rozdarło mi się już na samym początku, w pierwszym rozdziale, gdy Peter dokonał tak bezdusznego aktu. Wziął do ręki ulubioną zabawkę lisa, po czym rzucił mu ją w głąb lasu, wsiadł wraz z ojcem do samochodu i odjechał z piskiem opon, zostawiając zdezorientowane zwierzę na pastwę losu. Zanim poleje się na mnie fala hejtu, zdaję sobie sprawę, że główny bohater miał tylko dwanaście lat i bał przeciwstawić się ojcu. Uważam jednak, że w sytuacji, w której tak bardzo kochasz swojego pupila, że jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko, nie zostawiasz go w dziczy. Tym bardziej negatywnie oceniam postawę Petera, że w pierwszej kolejności uratował lisa przed śmiercią, a kilka lat później, gdy już go udomowił i odebrał mu szansę na to, by nauczył się życia bez ludzi, pozostawił go samego jak palec z nadzieją, że przeżyje. Trudno oczekiwać, by w lisie nagle odżyły instynkty samozachowawcze, by raptownie nauczył się polować, znajdować kryjówkę i skutecznie unikać niebezpiecznych ludzi i zwierząt, jak chociażby kojoty. Peter powinien to wiedzieć. Zachowanie głównego bohatera oceniam skrajnie negatywnie. Pomimo tego, że był dzieckiem, nie potrafię wybaczyć mu tego, że zostawił zwierzę na pastwę losu w środku dziczy, w której nie miał szans, by sobie poradzić. Po drugie, ciągłe wahania Petera i brak konsekwentnych działań. Z jednej strony był zdeterminowany, żeby dotrzeć do Paxa, z drugiej - zawsze znajdował jakąś wymówkę, zwłaszcza na początku, zanim jeszcze trafił do Voli.
Postacią, którą znienawidziłam od samego początku, był ojciec Petera. Gwałtowny, pochmurny dupek, który, mając pełną świadomość tego, w jak niebezpiecznym miejscu zostawia lisa i w jakiej sytuacji będzie znajdowało się zwierzę po jego odjeździe z Peterem, nic sobie z tego nie robił. Tym bardziej niezrozumiałe było dla mnie jego zachowanie, gdy poznałam historię, w której - jak się okazało - ojciec Petera miał kiedyś zwierzę i opiekował się nim, bo znał swój obowiązek. Dlaczego więc kazał Peterowi zostawić lisa? Dlaczego się na to zgodził? Nie wiedział, jaki obowiązek spoczywa na barkach Petera? Ojciec chłopca wydawał mi się dwulicowy, okrutny i bezduszny. W żaden sposób nie usprawiedliwiała go wojna - wręcz przeciwnie, to ona sprawiła, że w moich oczach został skreślony już na zawsze.
Ciekawą postacią była także Vola, która zaopiekowała się Peterem. Początkowo nie polubiłam tej bohaterki. Dlaczego? Ponieważ, mając jako takie wykształcenie medyczne, kazała Peterowi ze złamaną nogą przejść na kulach 400 metrów do sąsiada, bo nie chciała, by ktoś ją powiązał z takim wydarzeniem i takim chłopcem. Było to beznadziejne myślenie, nie mówiąc już o nieudzieleniu należytej pomocy (wystruganie kul i obłożenie nogi to dość prymitywna pomoc jak na byłą sanitariuszkę) i bezpośrednim narażeniu chłopca na niebezpieczeństwo ciężkiego usczerbku na zdrowiu, a nawet życia! Historia Voli była trudna, a jej pokuta nałożona na sienie nie do końca dla mnie zrozumiała. Nie zostałam przekonana też warunkami, które ostatecznie Peter postawił Voli i to, że praktycznie od razu się na nie zgodziła.
Na końcu nie mogłabym pominąć Paxa. To bohater, którego pokochałam od samego początku. Nieco naiwny, darzący swojego chłopca bezgranicznym zaufaniem i miłością, prawdziwy przyjaciel. Jestem w stanie zrozumieć niezrozumienie i żal Paxa, gdy Peter go zostawił. Trudniej było mi zrozumieć, dlaczego zwierzę tak bardzo broniło Petera, dlaczego nie dostrzegało, że jego chłopiec go wyrolował i zostawił na pastwę losu. Pax, oprócz bezbrzeżnej tęsknoty, powinien był poczuć także gniew i miałby do tego pełne prawo. Był zupełnie nieprzygotowany do życia w lesie i gdyby nie spotkał innych lisów, wśród których znalazł braci, nie przeżyłby nawet tygodnia w lesie.
Historia, którą przekazała Sara Pennypacker, pokazuje także jak okrutna potrafi być wojna. Z wielu przekazów, w tym historycznych, wiemy, jakie piętno wojna odcinęła w umysłach ludzi, jednak w takim czasie zapewne nikt nie zastanawia się nas losem bezbronnych i Bogu ducha winnych zwierząt. Pozostawione w lesie miny i odcięcie wroga od wody, to także narażenie życia zwierząt. Z jednej strony ktoś mógłby pomyśleć, czym jest życie zwierząt przy życiu ludzi, z drugiej - która wojna toczyła się o coś słusznego? Tak naprawdę żadna. Każda strona jest przekonana, że stoi po właściwej stronie, podczas gdy właściwy może być tylko pokój.
"Pax" to historia niebanalna, wzruszająca i piękna w swojej prostocie i uniwersalnym przekazie. Nie mogę jednak powiedzieć, by była to książka, w której znajdziemy szczęśliwe zakończenie. Zachowanie Petera jest dla mnie niezrozumiałe. Żołnierzyk-zabawka stał się dla mnie symbolem zdrady i wykorzystanie ponownie motywu, który spina klamrą początek i zakończenie, odczytuję negatywnie. Uważam, że zwierzę doskonale rozumie, co się do niego mówi. Wystarczyłoby, by Peter powiedział, że kocha swojego lisa i pozwala mu odejść. Nie musiał rzucać tego cholernego żołnierzyka... Znowu... Zamiast go wyzwolić, ponownie go porzucił - tak to odczytuję.
Polecam książkę i dzieciom, i dorosłym! Warto spojrzeć na tą samą historię z dwóch różnych perspektyw...
Pewnego lata dwoje dzieci odkrywa pośrodku miejskiego zgiełku zaczarowaną krainę. Ware nie może się doczekać wakacji: będzie wreszcie mógł do woli...
Ten tydzień nie był dobry dla Klementynki Wszystko zaczęło się od tego, gdy chciała pomóc koleżance, która niechcący skleiła sobie włosy klejem. Potem...