Recenzja książki: Pustynna włócznia. Księga 1

Recenzuje: Damian Kopeć

„Złamane kości stają się silniejsze, po tym jak się zrosną”

Tak się dzieje przynajmniej w literaturze. W życiu kość złamana już nigdy nie jest tak silna, jak była przedtem. Wniosek: nie każde słowo, nie każda myśl, które dobrze brzmią na kartach powieści, niosą ze sobą głębszy sens i jakąś ogólną prawdę.

"Pustynna włócznia" to kontynuacja dwóch części "Malowanego człowieka". Jest rzeczą niezbędną znajomość tamtych tomów, by zrozumieć ten, który trzymamy w ręce. Autor rozwija się i rozwija tematy, które wcześniej zasygnalizował. Koncentruje się na już istniejących wątkach i szerzej mówi o tym, o czym kiedyś tylko napomknął. Pozwala na ogląd sytuacji, zdarzeń z drugiej strony, poszerza i stopniowo „zagęszcza” wykreowany świat mnóstwem nowych szczegółów. Patrząc na tę prozę z tej strony, okazuje się ona szczególnie atrakcyjna dla wielbicieli mocno rozbudowanych sag, dla miłośników ksiąg Tolkiena, w których świat opisywany jest precyzyjnie, a wyobraźnia autora zdaje się omawiać wszystkie aspekty życia w owym uniwersum.

Czy Peter V. Brett zaskakuje nas czymś nowym? Jeśli chodzi o styl: nie. Choć jego forma pisarska stale rośnie. Wizja nabiera mocy, świat ukazuje niuanse i złożoność, które dodają mu atrakcyjności. Wątek walki z demonami jest ciągle aktualny, ale samej walce poświęca autor tym razem znacznie mniej miejsca. Pojawiają się, choć tylko na chwilę, nowe rodzaje Otchłańców: demony umysłu i zmiennokształtni. Wchodzą na scenę, wykonują efektowne intro i dość szybko znikają. Cóż, to chyba zapowiedź tego, co dopiero będzie, przynęta dla wszystkich złaknionych szczegółów zmagań z inteligentnymi demonami. Swoją drogą: jest tu pewien brak logiki. Okazuje się, że większość Otchłańców jest bezmyślna, ale i chwilami sprytna, walczy za pomocą tępej siły i zwykłego uporu, cierpliwego poszukiwania słabych punktów i zupełnego braku inwencji. Otchłańcy nie potrafią prostej, zdawałoby się, rzeczy: nie umieją zniszczyć znaków runicznych poprzez rzucenie czymś niemagicznym w obiekt je posiadający. Przekonujemy się, jak takie działanie jest skuteczne, kiedy rzucona kamienna bryła tworzy wyrwę w murach chronionego runami miasta. Rzecz, wydawałoby się, trywialna, ale dostępna tylko dla wyrafinowanych demonów umysłu. Dlaczego jednakże nie objawiły się one wcześniej? Ze względu na swoją małą liczebność, tajemniczość czy po prostu późniejszy pomysł autora? Pisarz wielu rzeczy zwyczajnie nie tłumaczy, wizja chwilami jest niespójna, ale czy to mocno przeszkadza w lekturze?! Sądzę, że niespecjalnie, przynajmniej jeśli chodzi o większość czytelników .

Na czym koncentrujemy się w tej części opowieści? Poznajemy pełną historię Jardira i Abbana. Widzimy jego spotkanie z Arlenem, tym razem ujęte z innej perspektywy. Ten wątek jest mocno rozbudowany. Śledzimy losy pustynnego miasta i toczonej w nim walki o władzę między zamieszkującymi je plemionami krasjańskimi. Po opisach z poprzednich części, w których dominowali mężczyźni, teraz na arenę wchodzą kobiety żądne władzy. To one knują zakulisowe spiski, pociągają za sznurki. Mężczyźni wydają się marionetkami w ich rękach. Jakże ta wizja ma wiele odniesień do interpretacji naszej historii! Wielu badaczy uważa bowiem, że kobiety zawsze odgrywały wielką, często zakulisową rolę w największych wydarzeniach. W tym ujęciu panie jednakże nie wypadają najlepiej: manipulują, oszukują, nie oglądają się na ofiary i skutki swoich działań. Dążą do celu po trupach. Intrygi, spiski, przemoc, poddawanie się zwierzęcym instynktom - to wszystko nieźle ukazuje autor. W tym, dość smutnym obrazie losów Jardira, brak jest miejsca na wzniosłe myśli i uczucia. Nie ma tu miłości, jest pożądanie, nie ma lojalności, jest chęć panowania, nie ma umiłowania życia, jest kodeks wojownika, dla którego najwyższym dobrem jest walka, a nie pokój. Toniemy w mocnych, solidnie odmalowanych obrazach pojedynków, intryg, zdobywania władzy, niszczenia, bezwzględnego dążenia do celu za wszelką cenę. Cele uświęcają środki, a przeciętne życie jest warte bardzo niewiele. System kastowy dzieli ludzi i wzmacnia ich negatywne cechy. Historia Jardira to historia kastowości i szowinizmu, dzielących ludzi i niosących ze sobą mnóstwo cierpienia, znanych również z historii ludzkości. Cóż z tego, że celami są jakoby pokój i szczęście, jeśli do ich osiągnięcia potrzebna jest rzeka krwi niewinnych ludzi? Cóż z tego, że ktoś niby chce dobrze, jeśli uważa za usprawiedliwioną okrutną śmierć bezbronnych lub pogardza prostymi ludźmi i ma się za kogoś lepszego niż inni?

Drugi, mniej rozbudowany wątek powieści, to dalsze śledzenie losów Rojera, Leeshy i Arlena. Każde z nich kontynuuje swoją misję. Każde próbuje zrealizować własne marzenia, choć często jest to nierealne, bowiem oczekiwania poszczególnych postaci są sprzeczne. W tym fragmencie powieść mocniej niż na „dworskich” intrygach koncentruje się na ludziach, na tragiczności losu jednostki. Miłość bywa nieszczęśliwa - bo jednostronna, rozbieżne bywają plany na przyszłość, gorące uczucie potrafi przynosić ból i rozgoryczenie.

Czuć, jak nad uniwersum świata powieści zaczynają unosić się ciemne chmury, jak atmosfera zagęszcza się i wiele spraw oczekuje zdecydowanego rozwiązania. Co z tym zrobi Brett, jak rozwinie się fabuła powieści - trudno przewidzieć. Autor nie daje jednoznacznych wskazówek. Stara się zaintrygować, stworzyć wiele możliwych rozwiązań zaistniałych sytuacji. Pisze w sposób otwarty, umożliwiający zamknięcie bądź rozwój poruszanych już wątków. W tym leży zresztą siła jego pisarstwa. W kreatywności i potencjalnych możliwościach rozwoju fabuły, w umiejętności przechodzenia od spraw ogólnych do śledzenia losów wybranej jednostki.

Pisarz sprawnie manipuluje naszymi emocjami. Potrafi tworzyć sceny, zaskakujące swoją gwałtownością. Ma świadomość, że wielu współczesnych odbiorców jest uodpornionych na wszechobecną przemoc i stara się opisywać wszystko barwnie i namacalnie. Jest to wyrazista proza, w której trudniejsze pytania i dylematy są umiejętnie ukryte pod warstwą akcji, mocnych scen, nowoczesnej erotyki, która nie jest już klasyczną erotyką, a tylko odwoływaniem się do pierwotnych instynktów i popędów. Losy bohaterów są złożone, ale ich psychiczne portrety już nie tak bardzo. Brett pisze dla szerokiego grona odbiorców i wydaje się, że nie chce nadmiernym skomplikowaniem postaci odstręczać kogoś od lektury. Wszak to nie fantastyka socjologiczna czy psychologiczna, ale barwne fantasy, zasadniczo służące rozrywce.

Kup książkę Pustynna włócznia. Księga 1

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Pustynna włócznia. Księga 1
Książka
Inne książki autora
Wielki Bazar, Złoto Brayana
Peter V. Brett0
Okładka ksiązki - Wielki Bazar, Złoto Brayana

Strach. Strach przed otchłańcami. Strach przed nocą. Strach przed śmiercią.\r\n\r\nStrach to dobra rzecz. Dzięki niemu żyjemy\r\nJeph Bales z Potoku Tibbeta...

Ukryta Królowa. Księga 1
Peter V. Brett 0
Okładka ksiązki - Ukryta Królowa. Księga 1

Siła wojownika to nie siła jego ramienia. To siła ramion ludzi, którzy stoją obok niego. Święte Miasto zostało zniszczone przez demony, kości kolejnych...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy