Od niepamiętnych czasów nocą władają krwiożercze demony, za sprawą których świat ludzi skurczył się do odosobnionych skupisk. Jedyna nadzieja na ocalenie to garść częściowo zapomnianych zaklęciach ochronnych.
Ludzkość musi stanąć do ostatecznej bitwy, w której, jak się zdaje, nie ma żadnych szans. Arlen, Jardir i Renna porywają się na skrajne szaleństwo, wierząc, że ich poświęcenie da ludziom jakąkolwiek, choćby minimalną szansę. Muszą zmusić schwytanego księcia demonów, by zaprowadziła ich do Otchłani, gdzie Matka Demonów rodzi nieprzeliczoną armię. Żadne z nich nie oczekuje, iż zdoła powrócić na powierzchnię.
Rozpoczyna się bitwa o wszystko. Sharak Ka-ostatnia wojna przeciwko demonom.
Nadchodzi czas roju.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 656
Tytuł oryginału: The Core
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Ilustracje:Dominik Broniek
Poprostu nie można było się doczekać wreszcie tej części. Akcja z minuty na minute się rozwija, z zapartym tchem czekasz co się wydarzy i jak się skończy. Czy uda im isę poknać demony? kto zwycięży? Czekasz poprostu na następną część.
Zbliża się Sharak Ka. Wybawiciele swoich krain planują wstąpić w otchłań wraz ze złapanym księciem demonów. Na ziemie trwa konflikt Krasjan z zielonymi krainami. Demony zaś rosną w siłę, a czas ucieka...
Tym razem będzie krótko. A nawet bardzo krótko, bo co takiego można napisać o piątej części cyklu, czego nie napisano już przy okazji poprzednich tomów? Sytuacja jest nawet jeszcze gorsza, bo „Otchłań” jest właściwie dziewiątą książką w serii, a to dlatego, że – przynajmniej na polskim rynku – każda część to fizycznie dwa tomy. Doprawdyż, napisano już wszystko, co należało napisać, a nawet znacznie więcej. Żeby chociaż był to tom zamykający, wtedy można by się pokusić o ocenę całości cyklu. Niestety, jako że i tym razem wydawca podzielił książkę, „Otchłań” jest jedynie księgą pierwszą piątej części, przez co wciąż końca nie widać. Właściwie podczas lektury odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z gigantycznym wprowadzeniem (wstępem?) do tomu drugiego, w którym (mam nadzieję!) dojdzie do finałowej sceny zamykającej Cykl Demoniczny. W końcu. Albo niestety – to zależy, czy spojrzymy na sprawę z punktu widzenia miłośnika, czy przeciwnika serii. Wtedy nadejdzie też czas na podsumowanie.
Twórczość Petera Bretta to niewątpliwe nie są wyżyny kunsztu pisarskiego. Mimo to Cykl Demoniczny ma zagorzałych zwolenników. To ten rodzaj literatury, o którym wiemy, że ani to specjalnie dobre, ani specjalnie ciekawe, ani specjalnie pouczające – a jednak czytamy. No, przynajmniej niektórzy z nas czytają. To trochę tak, jak z mocno przeciętnym serialem: albo porzucimy go po dwóch, trzech odcinkach, albo jakoś tam wciągniemy się w historię, zaczniemy obserwować losy bohaterów, i narzekając, jakie to kiepskie, obejrzymy kolejne trzysta odcinków. Myślę, że tak właśnie jest z cyklem Bretta. Pewna część czytelników – sądząc po nakładach, wcale nie taka mała – polubiła opisywane postacie i z pewnością sięgnie po kolejną książkę opowiadającą o ich losach. Będą czytać i narzekać na wszystkie dość liczne (nie ma co ukrywać) wady tej prozy. Że tempo akcji nierówne, że pełno w niej nielogiczności, że liczne retrospekcje zaburzają płynność wydarzeń, a liczba powtórzeń przekracza wszelakie granice wytrzymałości czytelnika; jakby autor podejrzewał, że jego fanów masowo dopadła skleroza.
A pozostali? Cóż, jeśli ktoś nie wciągnął się do tej pory, nie sądzę, by teraz nieoczekiwanie zmienił zdanie i postanowił przekopać się pracowicie przez cały Cykl Demoniczny po to tylko, by przeczytać pierwszy tom „Otchłani”.
Czy znękana ludzkość znajdzie w sobie dość siły, by stanąć naprzeciw otchłańców z uniesioną głową? Przecież od wieków potrafi się tylko chować...
Demony znów gromadzą siły. Walka jeszcze się nie rozstrzygnęła. Świat oczekuje, że Olive stanie na czele armii, wszak jako córka Jardira jest przeznaczona...
Przeczytane:2021-03-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2021,
Ostateczna bitwa! Nadchodzi czas roju! Decydujące starcie! Tjaaa, obudźcie mnie, jak się zacznie...
Dawno tak długo nie męczyłam się z żadną książką. Zaczęłam w styczniu z nastawieniem "w porządku, zróbmy to!", a skończyłam w marcu pochrapując. Czytałam po jednym rozdziale co kilka dni z uporem i nadzieją, że w końcu dostanę coś ważnego i emocjonującego. Sentyment do tej serii nie pozwolił mi po prostu porzucić książki. Autor powraca do bohaterów, o których już zdążyliśmy zapomnieć i zamyka wszystkie możliwe wątki. To się oczywiście chwali, ale nagromadzenie takich rozliczeń w jednej książce jedno po drugim było zwyczajnie nudne. Tym bardziej, że demony faktycznie rosną w siłę i ich zmasowany atak może zniszczyć cały świat! Cóż, dobrze że poczekały, aż bohaterowie się ogarną.
Dziecko Leeshy - ciekawy pomysł, chyba się jeszcze nie spotkałam w taką postacią w literaturze. Przez moment zastanawiałam się, czy ten zabieg nie wyszedł trochę przekombinowanie, ale takie rzeczy przecież się zdarzają. Poza tym to bardzo pasuje do charakteru tego cyklu.
"Bez względu na uczucia, jakimi go obdarzasz, bez względu na to, co widziałeś, gdy wejrzałeś do jego serca, pomnij, że to mężczyzna, a ci są chwiejni, zwłaszcza gdy chodzi o ich ukochane".
Trochę mi szkoda Krasji, ogólnie całego kraju i tego, co się z nim stało. To świetnie, że autor nakreślił silne postacie kobiece. Z radością obserwowałam w poprzednich częściach jak pozornie uległe i nic nieznaczące krasjańskie żony i córki tak naprawdę działały jak ukryte ostrze - potrafiły się obronić, znały swoją wartość, wykorzystywały swoje atuty i działały tylko w sobie znanych celach. Cudzoziemcom Krasja wydawała się opanowana wyłącznie przez brutalnych i bezwzględnych samców, tylko teraz... pisarz przesadził w drugą stronę. Nagle każda dziewczyna wygrywa każdą walkę, a mężczyźni przestali myśleć i totalnie tracą na znaczeniu. Mam nadzieję, że to się z powrotem unormuje w kolejnej części.
Mam duże oczekiwania co do zakończenia. Tom 1 to była tylko rozgrzewka.