Kiedy człowiek doświadcza straty, gdy wali się cały jego świat, przewartościowaniu ulega wszystko, co stanowi o jego poczuciu godności i bezpieczeństwa. Gdy do tego dochodzi utrata bliskich, do żalu i krzywdy dołączają nienawiść i pragnienie zemsty, czasami tak mocne, że potrafi zawładnąć człowiekiem bez reszty. Po Dole i Popiele i czerwieni na polskim rynku wydawniczym ukazała się kolejna powieść Pyun Hye-young, utalentowanej koreańskiej pisarki, nagrodzonej Nagrodą Literacką Hankook i Nagrodą Dong-ina. Nie bez powodu. Pyun Hye-young potrafi w niezwykły sposób pisać o tym, co przeraża i zawstydza w ludzkiej egzystencji. Problem straty poruszała już w powieści Dół, jednak Prawo linii to drobiazgowa analiza szeregu uczuć, których doświadcza człowiek, sprowadzony przez okoliczności na granicę życia i śmierci.
Fabuła Prawa linii to splot losów dwóch rodzin, Se-o i Ki-jeong. Ojciec Se-o ulega poparzeniu podczas wybuchu gazu w swoim mieszkaniu. Mężczyzna umiera kilka dni później, a Se-o pozostaje sama, w nieprzyjaznym świecie, od którego świadomie uciekła. Prowadzący dochodzenie w sprawie śmierci ojca Se-o detektyw oświadcza, że mężczyzna popełnił samobójstwo. Trudności finansowe, niespłacone należności i dramatyczna przeszłość zaowocowały spiralą długów, która odebrała ojcu Se-o możliwość normalnego funkcjonowania. Napastowany przez bezwzględnego egzekutora, postanowił odkręcić gaz i uwolnić się od niemożności regulowania rat w instytucji parabankowej. Se-o, która ma za sobą traumatyczne przeżycia z pobytu w specyficznej sekcie, związanej z piramidą finansową, nagle pozostaje przeraźliwie sama na pogorzelisku, a po ojcu ma jedynie stare kapcie, okulary i nie pasujący jej prochowiec.
Ki-jeong, nauczycielka, otrzymuje telefon, w którym policja zawiadamia ją o znalezieniu zwłok siostry. W telefonie zmarłej odnajduje listę połączeń, dzięki której trafia na ślad Se-o. Postanawia z nią porozmawiać, aby ustalić, co skłoniło jej młodszą siostrę do samobójstwa.
Pyun Hye-young przedstawia przerażający obraz społeczeństwa, które nie potrafi zapewnić swoim członkom nawet odrobiny normalności. Nowocześni Koreańczycy, korzystający z rozkwitającego ekonomicznego kraju, są w rzeczywistości skazani na powielanie schematów obowiązujących w Korei od lat. Wciąż szanowani są bogaci i zaradni, biedni marzą o zajęciu ich miejsc, a droga, która prowadzi do awansu społecznego, jest w rzeczywistości ścieżką pełną przemocy i pogardy.
Jak w soczewce poznajemy społeczność, która z jednej strony szczyci się wielkimi osiągnięciami technologicznymi, a z drugiej – skazuje ludzi na egzystencję w mieszkaniach bez okien,wielkości schowka na szczotki. Idąc w ślad za Se-o, trafiamy do obskurnych pensjonatów, w których nie ma miejsca na nic więcej niż łóżko i krzesło, w których bieda nieustannie łączy się z marzeniami o zarobieniu wielkich pieniędzy, a garnitur i praca wymagająca jego noszenia są symbolami sukcesu zawodowego. W rzeczywistości ten przysłowiowy garnitur może być szytym na miarę wyobrażeniem luksusu lub brudnym i wygniecionym tanim ubraniem egzekutora długów, obsypanym łupieżem człowieka, który pracuje kilkanaście godzin na dobę, bez najmniejszej szansy na przełamanie bariery społecznej. Frustracja i złość, wynikające z beznadziejnego położenia szeregowego pracownika firmy pożyczkowej przekłada się na krzywdę pożyczkobiorcy i uruchamia szereg zdarzeń, które pokazują, jak bardzo tradycyjne jest przedstawione społeczeństwo, z jego mizoginią, chciwością i ledwie tajoną pogardą wobec innych, uznawanych za konkurencję w świecie nieustannej rywalizacji.
Powieść Prawo linii wskazuje na obecne w kulturze koreańskiej pojęcie han dotyczące wspólnoty. Należy je rozumieć jako urazę, żal i poczucie krzywdy, czyli uczucia budzące w skrzywdzonym człowieku frustrację i pragnienie zemsty na winnym jego cierpienia. W kulturze koreańskiej łączy się jednak te odczucia z próbą sublimacji negatywnych doświadczeń i przekładania ich na coś pozytywnego, co w uproszczeniu możemy nazwać miłosierdziem. Han jest tu doznaniem krzywdy i wynikającym z niej cierpieniem, które bohaterowie Prawa linii starają się „obłaskawić” i zamienić w zrozumienie. To tłumaczy zaskakujący zwrot w fabule i niespodziewane zakończenie.
Han w kulturze koreańskiej ma wiele przyczyn, jednak Pyun Hye-young odwołuje się głównie do han jako sublimacji złych uczuć, wywołanych krzywdą i poczuciem bycia gorszym. Dotyczy to kobiet – przypomnijmy, że w Korei pozycja kobiet przez wiele wieków była znacznie niższa niż pozycja mężczyzn, ale także Su-ho, windykatora, człowieka w tanim garniturze, żyjącego w niekończącym się poczuciu niedoskonałości i braku szansy na zmianę swego położenia. Opisana przez autorkę sytuacja angażowania kolejnych ofiar w proceder piramidy finansowej i prosta, ale przerażająca droga do bankructwa, jakiego doświadczył ojciec Se-o, stoi w wyraźnej sprzeczności z powszechnym wizerunkiem Korei, azjatyckiego tygrysa technologicznego, kraju błyskawicznego rozwoju i rosnącego dobrobytu.
Powieści Pyun Hye-young są surową krytyką rzeczywistości. Ukazują świat z dala od świateł neonów i nowinek technologicznych. Dotykają najbardziej osobistych spraw człowieka, znękanego przez codzienność i cierpiącego w wyniku doznanych krzywd. Próba sublimowania zła, jaką podejmują bohaterowie powieści Pyun Hye-young, jest formą zwycięstwa człowieczeństwa nad ciemnymi stronami ludzkiej natury. W Prawie linii zostało to pokazane w doskonały sposób, łączący mroczny świat brudnych zaułków koreańskiego miasta i pokładów miłości oraz czułości ludzi, dla których rodzina okazała się jedynym jasnym elementem życia.
Bardzo polecam.
,,Ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem słyszymy częściej niż relacje z groźnych zdarzeń, ale kiedy w końcu niebezpieczeństwo nadchodzi - robi to bez zapowiedzi...
Thriller psychologiczny o samotności i bolesnej prawdzie, którą próbujemy ukryć Dół to historia Ogiego, który pewnego dnia...