Recenzja książki: Prawie martwy

Recenzuje: Katarzyna Krzan

Szwedzkie kryminały mają specyficzny, mroczny klimat, który wynika zapewne z cech charakterologicznych Szwedów: brak poważniejszych ekonomicznych problemów równoważy brak słońca, co sprzyja melancholii i skłonności do samobójstw. 

 

Prawie martwy to już dziewiąty odcinek kryminalnej serii autorstwa Ake Edwardsona ze stałym detektywem - Erikiem Winterem. Erik Winter nie wyróżnia się niczym szczególnym: pije i pali w stopniu umiarkowanym, jest ojcem dwóch małoletnich córek, posiada kochającą żonę. Jedyne, co go może wyróżniać, to chroniczne bóle głowy. Bohaterowie wciąż o tym rozmawiają, roztrząsając wielokrotnie, czy to migrena, czy guz. Niestety, po trzystu stronach zaczyna to nużyć. Aż chce się zakrzyknąć: a idź już, chłopie, wreszcie do tego lekarza, bo marudzisz, zamiast zabrać się za śledztwo! W końcu po to tę książkę czytamy. Dla mordercy. A nie dla Twojego bólu głowy. 

 

Policjanci znajdują na moście pusty, ostrzelany samochód. Podejrzewają samobójstwo z niemałą pomocą kogoś z bronią w ręku, bo most położony jest wysoko nad rzeką, a nurt - bystry. Ciała nie ma. Właściciel twierdzi, że auto mu skradziono. Potem znowu padają strzały - z pozoru do przypadkowych osób. Bystry detektyw odkrywa jednak, co je łączy: piętnaście lat temu na pobliskiej wyspie odbywały się kolonie dla dzieci. Zaginęła wtedy dziewczynka, której nigdy nie odnaleziono. W zadziwiający sposób giną osoby, które wtedy widziały ją po raz ostatni. Jest to więc jakiś trop. Jest też pisarz, który przygotowuje książkę o tamtych wydarzeniach, a który przypadkiem jest bratem ofiary. Zaczyna się więc robić ciekawie. Czyżby zemsta po latach?

 

Pomysł z pewnością mógłby się okazać ciekawy, a fabuła - trzymająca w napięciu, gdyby nie… wykonanie. Trwające kilka dni wydarzenia opisane zostały na ponad pięćset stronach. Dlaczego aż tyle? Przez gadanie. Bohaterowie prowadzą ze sobą krótkie dialogi, w których każde pytanie i odpowiedź powtarza się co najmniej dwukrotnie, bo… nie dosłyszą. Co chwilę ktoś dopytuje: "co?", "słucham?", "może pan powtórzyć?" Po czym pytanie jest powtarzane, odpowiedź też, a następnie przesłuchania są co najmniej dwukrotnie omawiane przez policjantów. Dosyć dobrze zatem utrwalamy sobie odpowiedzi przesłuchiwanych, podczas gdy samo śledztwo nie posuwa się naprzód. No, chyba że zadzwoni ktoś z informacją o kolejnej strzelaninie. 

 

Jako podsumowanie najlepiej posłuży monolog jednego z bohaterów, pisarza Jacoba Ademara:

Pomyślał, że część czytelników pewnie uważa, że jego książki są nudne. Ale w gruncie rzeczy go to nie obchodziło. Niech czytają co innego! Wolał wierzyć, że ludziom znającym się na literaturze jego książki się podobają. Reszta i tak nic nie rozumie, więc może spadać gdzie pieprz rośnie.

Kup książkę Prawie martwy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Prawie martwy
Książka
Prawie martwy
Ake Edwardson
Inne książki autora
Niebo to miejsce na ziemi
Ake Edwardson0
Okładka ksiązki - Niebo to miejsce na ziemi

Policja w Gothenburgu otrzymuje co jakiś czas raporty, z których wynika, że jakiś nieznajomy zaczepia małe dzieci, proponując im słodycze. Ponieważ nie...

Wołanie z oddali
Ake Edwardson0
Okładka ksiązki - Wołanie z oddali

Dobiega końca gorące lato. Urlop komisarza Erika Wintera zostaje przerwany nagle, o czwartej rano. Nad jeziorem w pobliżu Göteborga znaleziono zwłoki młodej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy