E-mail I love you
Przeglądając lifestylowe magazyny, można odnieść wrażenie, że termin ważność kobiety kończy się po trzydziestce, w nielicznych przypadkach - po czterdziestce. Mało jest gwiazd, które otwarcie deklarują otwartość wobec zmian zachodzących w ich ciele, zazwyczaj wszelkie działania zmierzające do zatrzymania zewnętrznych oznak starzenia są skrzętnie ukrywane.
Czy rzeczywiście przekroczenie pewnej granicy wieku predestynuje nas do stania się osobą wycofaną i zaniedbaną, której wszelkie zmiany są niepotrzebne i wzbudzają tylko lęk? Czy kobieta, której bliżej jest do pięćdziesiątki niż do czterdziestki, ma zamknąć się w domu z pilotem w ręku i oddawać bezmyślnemu wpatrywaniu w szklany ekran? Czy istnieje granica wieku, po przekroczeniu której szaleństwo jest niewskazane, podobnie jak podejmowanie nowych wyzwań czy… zakochanie się?
Anna Karpińska uświadamia czytelnikom, że taka granica istnieje wyłącznie w naszych umysłach, a także w myślach tych, którzy skłonni są do ferowania wyroków, wygłaszania opinii i sądów. Najnowsza książka autorki, Pozwól się uwieść, opublikowana nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka, stanowi dowód na to, że kobieta mająca czterdzieści sześć lat może zacząć nowe życie, może – wykorzystując zdobyte doświadczenie – znacznie poprawić jego jakość, a nawet obdarzyć kogoś gorącym uczuciem. Powieść jest doskonałą lekturą nie tylko dla równolatek bohaterki, ale i dla wszystkich kobiet, które zamknięte są w ciasnych klatkach swoich poglądów, które nie potrafią uwierzyć w swoją moc i siłę sprawczą. Książka ta jest najlepszym balsamem na zbolałe dusze i zranione serca, pokazując, że po burzy zawsze wychodzi słońce, zaś problemy, które kiedyś nas przytłaczały, z biegiem czasu stają się tylko wspomnieniem.
Martę Zawadzką, bohaterkę powieści, spotykamy w trudnym dla niej momencie życia – właśnie rozstała się ze swoim mężem Rafałem po osiemnastu latach małżeństwa. Jako matka dwójki dorastających dzieci, kobieta aktywna zawodowo, która ugrzęzła w redakcji upadającego pisma, stanęła ona przed nie lada wyzwaniem. Co dalej? Nie może liczyć na wsparcie ze strony matki, egoistycznej hipochondryczki, która ze strachu przed samotnością nadmiernie angażuje otoczenie, wymagając troski i uwagi. Również rozpieszczona siostra Renata nie jest w stanie wykrzesać z siebie zrozumienia, wręcz oskarżając Martę o brak wyrozumiałości dla zdrady. W jej mniemaniu kobieta, która pozbywa się męża - prawnika z niezłym miesięcznym dochodem - jest średnio inteligentna. Jedynie Alina, najbliższa przyjaciółka bohaterki, stanowić może oparcie, choć sytuacja rodzinna i status matki samotnie wychowującej syna z porażeniem mózgowym nie pozwala jej zbyt często wspierać rozwódki swoją obecnością. Tym bardziej, że Marta od lat mieszka w Mieszkowicach, dojeżdżając codziennie do Gdyni do pracy.
Dom, postawiony na działce zakupionej w przeszłości przez rodziców, stanowił spełnienie wspólnych marzeń jej i Rafała. Otaczający go ogród pozwala Marcie wykazać się swoim talentem, skończyła ona bowiem organizację terenów zielonych i w aranżacji przestrzeni sprawdza się doskonale. Tyle tylko, że bez męża okazały budynek jest tylko budynkiem, zaś utyskujące na ciągłe dojazdy dzieci również coraz częściej wyfruwają z gniazda. Jedynie matka oraz siostra z mężem i córeczką zapełniają puste pokoje, chociaż - jak na gust Marty - czynią to zbyt często. Despotyczne i rozkapryszone, narzucające wciąż swoje zdanie i otwarcie krytykujące Martę, angażują ją w swoje problemy i zobowiązania, sprawiając, że kobieta nie ma nawet chwili dla siebie. Dopiero po rozwodzie zdaje sobie ona sprawę z tego, że było tak od zawsze, że przyzwyczaiła całą rodzinę do tego, iż zawsze jest do ich dyspozycji i nigdy nie odmawia pomocy.
Będzie się to musiało zmienić - szczególnie, kiedy przerażona perspektywą rychłego zwolnienia, decyduje się wziąć udział w konkursie na aranżację ogrodu. Wygrana w wysokości dwudziestu tysięcy złotych pozwoliłaby jej założyć firmę zajmującą się projektowaniem terenów zielonych i nareszcie robić to, co lubi. W decyzji tej wspiera ją Alicja, a także pewien mężczyzna - poznany na forum internetowym Szymon. Choć nigdy nie widziała jego twarzy, choć nie wie, gdzie mieszka ani jak się ubiera, to jego maile podtrzymują Martę na duchu, dodając odwagi, poprawiając humor i dając nadzieję na nowe życie i nową miłość. Jednak czy taka internetowa znajomość ma przyszłość? Czy można sobie układać życie u boku kogoś, kogo się nigdy nie spotkało?
Powieść Pozwól się uwieść, choć nieco schematyczna i przewidywana, porusza całe pokłady emocji. Karpińska nie ogranicza się tylko do wątku rozwodowo-romansowego, wplątując czytelników w aferę kryminalną i przemyt cennych ikon, porusza również kwestie związane z młodzieńczym buntem, straconymi marzeniami, kompromisami i asertywnością. Bohaterka będzie musiała nie tylko oswoić się z nową sytuacją, ale też dojrzeć emocjonalnie do bycia samodzielną oraz… pokochać samą siebie. Choć najtrudniej będzie powiedzieć stanowczo: „nie” rodzinie i poświęcić nieco czasu samej sobie, zacząć się doceniać i rozpieszczać, to Marta powoli zaczyna określać granicę i wymagać szacunku dla swoich decyzji oraz prywatności. Tym samym powieść Karpińskiej wzbogaca czytelników wewnętrznie, staje się przewodnikiem po życiu i wsparciem w krytycznych momentach. Mimo prostej formy i prostego języka, daleko jej do letniego "czytadła". To raczej pozycja, którą trzeba smakować, przeplatając refleksjami i odniesieniami do własnego życia. A już z pewnością jest to powieść, do której się wraca. I to nie tylko w trudnych chwilach…
Siedemnaście lat temu Karol zgodził się oddać swojemu bratu bliźniakowi brzemienną w skutkach przysługę, która miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego...
Matka i jej niemal czterdzieści lat temu oddana do adopcji córka zaczynają się do siebie zbliżać. Ale w życiu nic nie jest proste. Droga do pojednania...