Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-07-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 456
Niewielu jest ludzi, którzy przechodzą przez życie bez różnych zawirowań, mniejszych czy większych osobistych tragedii. Mało kto nie miał swego czasu „pod górkę”. Te ekstremalne sytuacje zawsze wpływają na zmianę człowieka. Od tej pory określa się życie przed i po (czymś). To właśnie te momenty determinują późniejsze decyzje, postawy, poglądy. Czasem los potrafi spłatać okrutnego psikusa i wywołać to newralgiczne zdarzenie podczas najważniejszego, jak nam się wydawało, dnia życia. Bohaterkę najnowszej powieści Anny Karpińskiej spotkało to akurat na ślubnym kobiercu. Pisarka zaczyna swoją powieść od razu z wysokiego C, a preludium tej historii czyni zdarzenie, które dla wielu oznacza nie początek, a raczej koniec (świata). Alina została upokorzona w sposób najgorszy dla kobiety – na własnym ślubie zostawiona przed ołtarzem, po usłyszeniu zapewnień o braku miłości partnera oraz wyznania głębokich uczuć, jakie Miłosz żywi do siostry niedoszłej panny młodej. Kobieta cierpi, a jej depresję pogłębia fakt, że o romansie jej chłopaka i Aldony wiedzieli niemal wszyscy, łącznie z rodzicami sióstr. I nikt nie zapobiegł tragedii. Wydaje się, że gorzej być nie może, a jednak – Alina zostanie ciocią i szwagierką swojego byłego narzeczonego. Czy z takiej traumy można się w ogóle otrząsnąć? Alina nie umie poradzić sobie z własnym zwichrowanym życiem, trudnymi relacjami z najbliższą rodziną czy nawet stopniowym ich zanikiem. Jako młoda pani psycholog potrafi pomóc swoim pacjentom, własne troski odsuwając na dalszy plan. Oparcie znalazła w wujostwie, lecz ciąg tragedii działa tu lawinowo – ukochana ciocia i wuj Staszek odchodzą, zostawiając jej spadek – połowę majątku i firmy drukarskiej. Pozostała część przypadła w udziale krewnemu ciotki, Tomaszowi, którego z kolei spadkodawcy traktowali jak syna. Sprawa testamentu rozpoczyna cały ciąg sprzeczek, nieporozumień, wreszcie wyzwoli wolę walki i wiele nauczy Alinę oraz finalnie bardzo ją odmieni. „Za jakie grzechy?” to, pod pewnym względem, literackie odzwierciedlenie słynnego prawa Murphy’ego. W życiu Aliny jedna tragedia staje się zarzewiem kolejnej. Co gorsza, wszystko dzieje się poza bohaterką, to okrutny zbieg okoliczności lub może przeznaczenie rzuca jej kłody pod nogi. Anna Karpińska udowadnia jednak, że nawet z losem można wygrać – wszystko zależy od tego, jak wykorzystamy swoje doświadczenia i jak pokierujemy własnym życiem. Pierwszoosobowa narracja z pewnością przybliża czytelnikowi osobę głównej bohaterki. Alina nie tylko nam opowiada, co się dzieje wokół, ale również poznajemy jej myśli (jeden z elementów humoru). Wszystkie kreacje w powieści to twory dość ciekawe, choć tylko Alinę poznajemy bliżej. Trochę brakuje perspektywy Tomasza czy Aldony – niby drobnostka, ale wzbogaciłyby i pogłębiły fabułę. Karpińskiej można zarzucić korzystanie ze schematów nieco już w literaturze wyeksploatowanych oraz wprowadzanie do powieści wątków, które nie do końca nam pasują (epizod z Piotrem, tajemniczym pacjentem, którego obsesją jest uciekanie sprzed ołtarza). Jednak kto zwróci uwagę na to, że to już było, skoro po raz kolejny nie tylko będzie o tym czytał, ale przede wszystkim to przeżywał? „Za jakie grzechy?” to również powieść o przyjaźni, tej prawdziwej, szczerej, w której nie brakuje mocnych słów i surowych opinii, ale także zrozumienia i wsparcia. Alina i Monika, mimo iż dzieli je czasem życie prywatne każdej z nich lub zapędy egoistyczne tej pierwszej, to jednak znajdują w sobie nawzajem ostoję, pocieszenie i energię do działania. Anna Karpińska dotyka wielu tematów z różnym w nie zaangażowaniem: od prowadzenia działalności gospodarczej przez psychologię po ludzkie, codzienne problemy, jak np. kłopoty z teściową, miłosne rozterki, choroby, ciąża czy macierzyństwo – wachlarz jej zainteresowań (i wiedzy) jest niezwykle różnorodny. Lekkość pióra autorki pozwala jej w swobodny sposób pisać zarówno o kupowaniu kabanosów, jak o poronieniu czy zdradzie. Nie oznacza to jednak, że czyni to na jednakowym poziomie. Tam, gdzie nastrój się obniża, tam do gry wchodzą emocje, refleksje, ból bohaterki, ale styl narracji pozostaje lekki, dlatego czytelnik nie ma poczucia ciężaru, fabuła go nie przytłacza. Największym atutem, jaki ma Anna Karpińska w rękawie, jest umiejętność dotarcia do wrażliwości czytelniczek. Pisarka doskonale potrafi grać na uczuciach odbiorcy, umiejętnie i w odpowiednich chwilach angażuje czytelnika do współodczuwania perypetii bohaterów.
Tym razem w historii pani Karpińskiej spotykamy Alicję - psychoterapeutkę, która właśnie odziedziczyła spadek po ukochanym wuju, Monikę - jej najlepszą przyjaciółkę, która walczy z teściową o męża, Tomasza - wspólnika w odziedziczonym przez Alicję spadku i "świeżo" upieczonego ojca, Miłosza - niewiernego prawie-męża Alicji, główną sprężynę napędową jej problemów i wiele innych ciekawych postaci... Czy pozostawiona przed ołtarzem Alicja znajdzie miłość? Czy problemy pielęgnowanej przez wuja Staszka firmy uda się rozwiązać? Kim okaże się nowy, fascynujący pacjent Alicji? Wciągająca opowieść! Polecam!
Anna prowadzi ustabilizowane życie naukowca u boku swego męża Tomasza, który jest udziałowcem w rodzinnej kancelarii notarialnej. Barbara zmaga...
Czy warto poświęcić spokojne życie dla pełni szczęścia i realizacji największego marzenia? Aleksandra i Jan przez wiele lat bezowocnie starają się o dziecko...
Przeczytane:2017-04-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2017,
Alina młoda pani psycholog, udzielająca porad i wspierająca innych nie potrafi poradzić sobie ze swoim życiem, poukładać je od pamiętnych kompromitujących wydarzeń sprzed pięciu lat, kiedy to jej narzeczony w dniu ślubu oznajmił, że Alinka nie jest jego miłością życia i ślubu niestety nie będzie. Na dokładkę niedoszły mąż zakochał się w młodszej siostrze Aliny, a nawet szybko postarał się o dziecko z nią. Kobieta zostaje sama, nawet jej matka stwierdza, że dla dobra rodziny Alina powinna wybaczyć i cieszyć się wraz z młodą parą. Od tego czasu Alina nie potrafi związać się nikim w obawie przed porzuceniem.
Kiedy umiera ukochany wujek dziewczyny, zostawiając jej połowę firmy, a drugą zapisuje swojemu przyjacielowi z którym Alina musi się dogadać, aby drukarnia mogła funkcjonować.
Czy Wuj zapisując tylko połowę majątku Alinie miał jakiś plan co do dziewczyny?