Czy warto poświęcić spokojne życie dla pełni szczęścia i realizacji największego marzenia?
Aleksandra i Jan przez wiele lat bezowocnie starają się o dziecko. Lekarze, mimo szczerych chęci, są bezradni.
Maria i Władek są rodzicami Kaliny, która po wypadku porusza się na wózku. Pewnego dnia pojawia się szansa, że dziewczyna będzie chodzić o własnych siłach. Na operację potrzeba jednak fortuny, która jest poza ich zasięgiem.
Dla tak zamożnych ludzi jak Jan i Aleksandra taka kwota nie stanowiłaby większego wyzwania. Kiedy Aleksandra i Maria spotykają się na swojej życiowej ścieżce, postanawiają wykorzystać okazję na szczęście - dla jednej i drugiej rodziny. Zawierają umowę, która wywróci ich świat do góry nogami. Droga, którą świadomie wybiorą, okaże się wyboista i pełna niespodzianek. Nie tylko dobrych.
Ile warto poświęcić dla osiągnięcia szczęścia? Jak dużo trzeba za nie zapłacić?
Historia dwóch zdeterminowanych kobiet, które ustabilizowane życie kładą na szali swoich pragnień.
Anna Karpińska - autorka poczytnych książek obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników. Ukończyła politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, uczyła studentów, była dziennikarką, wydawała książki, prowadziła firmę. Osiem lat temu porzuciła dotychczasowe życie zawodowe, całkowicie oddając się pisaniu powieści. Ma męża, trójkę dorosłych dzieci i troje wnucząt. Mieszka w Toruniu, weekendy spędza na wsi, przynajmniej raz w roku podróżuje gdzieś dalej, by naładować akumulatory. Nie wyobrażam sobie życia bez moich bohaterów, ale tworzę dla czytelników. To ich zainteresowanie stanowi dla mnie źródło satysfakcji i motywuje do pracy.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-09-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 440
Język oryginału: polski
Bywają momenty w życiu, wobec których jesteśmy bezradni.
Czy macie czasami tak, że do danej książki podchodzicie, jak pies do jeża, bo z góry zakładacie, że jednak Wam się ona nie spodoba i wynudzi?
Podobną sytuację miałam właśnie z tą książką, odkładałam ją jak tylko mogłam, no ale w końcu musiałam przełamać lody i zacząć ją czytać. I wiecie co, już po kilku stronach, pukałam się po głowie, dlaczego ja jej wcześniej nie przeczytałam.
.
📜🌿 Jan i Aleksandra od wielu lat starają się o upragnione dziecko, każda próba kończy się poronieniem w dwunastym tygodniu. Lekarze są już bezradni, lecz Ola nie rezygnuję z marzenia o własnym potomku.
Maria i Władek są rodzicami Kariny, która z powodu nieszczęśliwego wypadku ma sparaliżowane nogi i porusza się na wózku. Okazuje się, że jest szansa, aby dziewczyna ponownie stanęła na nogi, lecz operacja jest bardzo kosztowna, a ich po prostu na to nie stać.
Los skrzyżuje, że sobą Marię i Olę, okaże się, że będą w stanie pomóc sobie nawzajem. Do czego są zdolne i ile są w stanie poświęcić zdeterminowane kobiety, aby osiągnąć swój cel?🌿📜
.
Ta książka jest prze genialna, wręcz kipi od niej od nadmiaru emocji. Tej książki nie da się odłożyć na potem, musisz ją czytać do końca, bo tu ciągle akcja goni do przodu, nie liczcie żaden brak nudy. Cała historia jest opowiedziana z perspektywy Oli i Marii, ich relacje są przeplatane pomiędzy sobą. Głównych bohaterek nie da się nie lubić, to życzliwe i miłe kobiety, które mają wielkie marzenie i dążą do jego realizacji za wszelką cenę. Chociaż nie powiem, że były momenty, w których mnie te kobiety strasznie irytowały swoją naiwnością związaną z ich mężami.
Nie mogę zdradzić za dużo, ale na ich miejscu już dawno nerwy by mi puściły, patrząc na ich zachowanie, podejrzewam, że w kolejnej części jeszcze bardziej załażą oni swoim żonom za skórę.
.
Lekkie pióro autorki, rozdziały nie są za długie, fabuła bardzo przemyślana, czyta się ją szybko, czego chcieć od książki więcej. Autorka poruszyła w niej bardzo ważny temat dotyczący poronień, starań donoszenia i zajścia w ciążę. A także ile jest w stanie poświęcić matka dla własnego dziecka, aby mogło ono chociaż trochę odzyskać sprawność fizyczną, która w jednej chwili została jej odebrana. A co do zakończenia, to spodziewałam się wiele, ale nie takiego obrotu spraw. Autorka nie napisała wprost o co chodzi, ale można się domyślać, co będzie w kolejnej części, na którą czekam z niecierpliwością
Dostając od wydawnictwa książkę Anny Karpińskiej spodziewałam się lekkiej historii obyczajowej. Nie znam twórczości autorki, nie miałam pojęcia jak pisze, ale już sama okładka zapowiadała miłą, spokojną historię. Aleksandra i Jan starają się o dziecko, Ola już poroniła kilka razy, marzy o maleństwie, niestety nie może donosić ciąży. Maria i Władek mają córkę Kalinę, która po wypadku porusza się na wózku. Maria marzy o operacji, która przywróci sprawność dziewczynie, niestety nie mają na to środków. Drogi dwóch kobiet w pewnym momencie się spotykają, jedna może pomóc drugiej i odwrotnie. Tylko czy zdecydują się na taki krok? Ta książka aż kipi od emocji, na początku są one bardzo wywarzone ale to tylko na początku. Historia wciąga i nie pozwala na odłożenie. Zdeterminowane kobiety, obie w jakiś sposób walczą o swoje dziecko, jedna żeby je posiadać, druga żeby zawalczyć o zdrowie swojej córki. Cieszę się że autorka poruszyła tak ważny temat, jak problem donoszenia ciąży, poronień, odczuć kobiety, chociaż w tej kwestii nie mogę się wypowiadać ponieważ nigdy takich doświadczeń nie miałam. Książka porusza wiele problemów i moim zdaniem jest świetnie napisana. Każdy z nas będzie miał przy niej swoje emocje, ja mogę mówić tylko za siebie. Polubiłam obie bohaterki i gdybym spotkała takie osoby w życiu, na pewno bym ich nie oceniała, każdy ma swoje powody do takich decyzji. Zabrakło mi na pewno jednego, a z tym tematem jestem na bieżąco, jeśli Maria potrzebowała pieniędzy na operację córki, czemu nie zorganizowała żadnej zbiórki, to jedyny szkopuł tej historii. Zaskoczyło mnie zakończenie, nie tego się spodziewałam.
Jeszcze do niedawna powieść obyczajowa gościła u mnie raz na jakiś czas, ale jeśli każda, którą biorę do ręki ma być taka jak "Kiedy nadejdziesz" to ten gatunek literacki, wkrótce zdominuje moją biblioteczkę.
Aleksandra i Jan mieszkają w pięknym domu,a pieniędzy im nie brakuje. On jest architektem, a Ona pracuje w domu jako tłumaczka literatury łotewskiej. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka, jednak Ola już 6 razy straciła ciąże. Za namową przyjaciółki wynajmują surogatke. Maria i Włodek to przeciętna rodzina. On pracuje jako dźwigowy na budowie. Ona jest opiekunką osób starszych. Ich jedyna 15-letnia córka jako małe dziecko uległa wypadkowi,w wyniku czego jeździ na wózku. Pojawia się szansa aby mogła chodzić jednak musi przejść kosztowną operację za granicą.
Historia opisana przez Autorke mogła by zdarzyć się tak naprawdę każdej z nas i z pewnością niejednej się zdarzyła. Dwie kobiety z dwóch różnych światów, różnie doświadczone przez los, który w pewnym momencie splata ich ścieżki.
Anna Karpińska stworzyła wciągająca fabułę, w której poruszyła wiele problemów, wobec których nie sposób przejść obojętnie: samotność ludzi starszych, problemy z płodnością, badania prenatalne, zdrady małżeńskie, przyjaźń, niepełnosprawność. Daleka jest Ona od jednoznacznych ocen, ale pokazuje, że każda rzecz ma dwie strony i jej ocenianie zależy od punktu widzenia.
Świetnie napisana, przepiękna historia, z nutką tajemniczości która skończyła się w tak niespodziewanym momencie, że gdybym tylko mogła, już sięgałabym po kolejną część. Gorąco polecam!
Kiedy dostałam propozycję przeczytania tej książki, nie byłam przekonana, czy jest to lektura dla mnie. Nie przepadam za "babszczydłami", jak tego typu książki nazywa moja ulubiona kuzynka. 😜 Ale, ponieważ nie jest to romansidło tylko obyczaj, postanowiłam spróbować. No i powiem Wam, że książka ta, to dla mnie zupełne zaskoczenie.
Ola i Jaś są młodym, zamożnym małżeństwem. Ona - tłumaczka literatury łotewskiej, On - biznesmen prowadzacy z sukcesem firmę budowlaną. Piękny dom, mnóstwo kasy na piękne rzeczy, wyjazdy, brakuje im jedynie dziecka. Marysia i Władek z kolei żyją bardzo skromnie w mieszkaniu w blokowisku. Ona pracuje w Domu Opieki, gdzie zarabia niewiele, On jest dźwigowym, który coraz częściej zagląda do kieliszka. Ich córka Kalina, po wypadku któremu uległa mając osiem lat, ma uszkodzony kręgosłup i jeździ na wózku. Marysia marzy, że kiedyś będzie możliwa operacja która przywróci sprawność córce. W końcu dostaje wymarzony telefon od lekarza, lecz radość zakłóca fakt, że operacja ta będzie kosztować niewyobrażalną dla niej sumę. Prawie w tym samym momencie Ola, po szóstym poronieniu mającym miejsce w 12 tygodniu ciąży, otrzymuje wiadomość od lekarza, że cierpi na poronienia nawykowe i praktycznie nie ma szans na dziecko. Postanawia więc znaleźć matkę zastępczą, której jest w stanie zapłacić naprawdę wiele.
W tym momencie pomyślałam... no i już po wiadomo jak to się skończy, dalszy ciąg jest przewidywalny do bólu... I tu mamy zaskoczenie pierwsze. Z ogromną przyjemnością stwierdzam, że żadne z nich przypuszczeń się nie sprawdziło. Przynajmniej na razie, bo ... tu zaskoczenie drugie... historia nie ma zakończenia, gdyż to dopiero pierwszy tom. I choć jestem rozczarowana tym, że muszę czekać żeby dowiedzieć się jak sprawa się potoczy, to wiem, że z ogromną przyjemnością będę wyglądać drugiej części.
Muszę przyznać, że do niedawna nie słyszałam o pani Annie Karpińskiej. Tym samym nie miałam styczności z jej twórczością. Jednak, kiedy przeczytałam opis książki „Kiedy nadejdziesz”, to zechciałam ją poznać. Zaciekawiła mnie. Przy okazji miałam możliwość poznać nową polską pisarkę. Lubię to robić, więc z wielką chęcią sięgnęłam po jej najnowszą książkę. Autorka zaskoczyła mnie tym, że wydała już kilkanaście książek, a ja nie wiedziałam o jej istnieniu. Musiałam to zmienić.
Do książki „Kiedy nadejdziesz” podeszłam z wielkim zaciekawieniem. Chciałam się dowiedzieć, czy polubię twórczość kolejnej polskiej autorki. I tak też się ostatecznie stało. Książka okazała się być w moim guście. Bardzo dobrze mi się ją czytało. Historia cały czas utrzymywała moje zainteresowanie. Spodobało mi się to, że autorka poruszyła niełatwy i myślę, że niecodzienny temat. Nie bała się pokazać ludzi, którzy są nieprzychylni takiemu działaniu.
„Kiedy nadejdziesz” to historia dwóch kobiet, które wiodą całkiem odmienne życie, ale są w stanie wiele poświęcić dla dzieci. Książkę czytało mi się bardzo przyjemne i z wielkim zaangażowaniem. Cały czas trzymałam kciuki za główne bohaterki. Zakończyłam czytanie tej pozycji z lekkim rozczarowaniem, gdyż jest to pierwsza część serii, więc nie wszystkie sprawy zostały wyjaśnione. A ja już i teraz chcę wiedzieć co stanie się dalej.
Aleksandra na pozór ma wszystko - stabilną sytuację finansową, piękny dom, dobrą pracę i kochającego męża - nie ma tylko tego, co dla niej bardzo cenne - dziecka. Kobieta poroniła już sześć razy i jest gotowa zrobić wszystko, żeby zostać matką.
Maria ma nastoletnią córkę, która na skutek nieszczęśliwego wypadku połowę swojego życia spędziła na wózku inwalidzkim. Nagle pojawia się nadzieja na operację - problemem są pieniądze, których Maria z mężem nie mają. Maria zrobi wszystko by móc sfinansować operację córki, więc gdy w pracy dowiaduje się o kobiecie, która chciałaby wynająć surogatkę do urodzenia jej dziecka długo się nie zastanawia.
I tak oto Maria spotyka Aleksandrę - obie zupełnie z różnych światów, ale mające jeden wspólny cel - dążenie do marzeń: Ola zrobi wszystko, żeby zostać matką, a Maria, żeby jej ukochana córka wróciła do zdrowia.
Myślę, że nie zdradzę zbyt dużo mówiąc, że Maria za odpowiednio dużą sumę godzi się na zostanie surogatką i urodzenie dziecka Aleksandry i jej męża Jana, bo to tak naprawdę dopiero początek.
Bowiem od tego momentu w życiu obu małżeństw dzieje się tyle, że z każdą kolejną stroną nie można się doczekać jak potoczą się ich losy i z jakimi trudnościami będą musieli się zmierzyć, a będzie ich nie mało. Ta jedna podjęta przez nich decyzja obnaży każdy fałsz w ich małżeństwach, będzie zapalnikiem wielu konfliktów, okazją do rozmów, odkrywania prawdy, której czasem znać się nie chce i co najważniejsze - pozwoli zrozumieć co tak naprawdę liczy się w życiu każdego z tej czwórki...czy aby na pewno w każdej parze małżonkowie mają te same marzenia?!
Piękna, wzruszająca i skłaniająca do refleksji książka o
sile kobiet, determinacji w dążeniu do zostania matką, i zapewnieniu dziecku zdrowia oraz o tym jaką cenę musimy czasem zapłacić za dążenie do spełnienia marzeń.
Rozdziały pisane z perspektywy zarówno jednej, jak i drugiej kobiety świetnie oddają ich rozterki i emocje, które wprost wylewają się z kart tej książki.
Już nie mogę się doczekać jak potoczą się ich losy, bo ten tom zostawił wiele otwartych kwestii...czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
Pieniądze szczęścia nie dają i nie gwarantują zdrowia… Przynajmniej tej osobie, która jest ich właścicielem. „Kiedy nadejdziesz” to powieść o dwóch cierpiących w duchu kobietach, które razem są w stanie sobie pomóc. To historia o macierzyństwie, kobiecości, poświęceniu i tak po prostu, o życiu, o tym jak skomplikowane potrafi być.
Już od pierwszych zdań poczułam, że jestem w domu. Nie wiem, jak inaczej to określić, to taki czytelniczy komfort, kiedy od razu wiesz, że lektura ci się spodoba. Postacie pojawiły się przede mną, przedstawiły i z miejsca stałyśmy się przyjaciółkami. Aleksandra chwyciła mnie za jedną dłoń, a Maria za drugą i na zmianę opowiadały mi swoje historie.
Autorkę poznałam przy okazji dwóch jej powieści o Chorwacji („Chorwacka przystań” i „Chorwackie powroty”). Pamiętam, jak pochłaniałam te książki na zmianę w papierze i audiobooku, żeby tylko szybciej poznać dalsze losy bohaterów. W swojej najnowszej książce Anna Karpińska również mnie nie zawiodła. Czyta się to tak, że nie sposób zauważyć upływu czasu i stron.
Z fabuły więcej nie zdradzę, ale mogę jeszcze trochę opowiedzieć o wrażeniach. Postacie żyją i są skomplikowane w swoich charakterach, ciężko jednoznacznie kogoś ocenić, wskazać, kto postępuje dobrze, a kto źle. Lektura wywołuje w czytelniku dużo emocji, porusza, potrafi na chwilę zatrzymać serce w przestrachu.
W "Kiedy nadejdziesz" znajduje się również to, czego doświadczyłam przy okazji chorwackiej dylogii - w fabułę zręcznie wplecione są informacje dotyczące innego kraju i jego kultury, w tym wypadku chodziło akurat o Łotwę. Dla zapalonych czytelników miłym smaczkiem będą wątki związane z pracą tłumacza, osadzenie różnych książek wewnątrz tej, postać pisarza czy praca w księgarni innej bohaterki. Nie dość, że dostajemy świetną obyczajówkę, która chwyta za serce i skłania do myślenia, to jeszcze możemy się dowiedzieć i doświadczyć w wyobraźni tylu rzeczy, na które pewnie na co dzień byśmy się nie natknęli.
Dla rozrywki, dla wzruszeń, dla oderwania się od rzeczywistości - polecam.
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
„Kiedy nadejdziesz” to pierwszy tom serii „Kolory szczęścia”. Z twórczością Anny Karpińskiej spotkałam się już wcześniej, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść. Lubię styl, jakim autorka się posługuje i tym razem również się nie zawiodłam.
„Kiedy nadejdziesz” to historia dwóch kobiet zmagających się z problemami życia osobistego, całkiem różnymi, ale w walce o szczęście losy kobiet zostały nierozerwalnie połączone.
Aleksandra – rozpaczliwie i wręcz obsesyjnie pragnie zostać matką. Niestety, życie pokazało, że nie można mieć wszystkiego. Ola ma wspaniałego męża, ustabilizowane i dostatnie życie. Nie może niestety urodzić upragnionego dziecka, bowiem na genowej ruletce w udziale przypadł jej syndrom nawykowych poronień.
Maria – nie do końca szczęśliwa w małżeństwie, matka, która dla swojej córki zrobi wszystko. Kalina w dzieciństwie uległa wypadkowi i połowę życia spędziła na wózku inwalidzkim. Gdy pojawiła się szansa na wyzdrowienie, dzięki kosztownej operacji w Szwajcarii, Maria postanawia zrobić wszystko by umożliwić córce powrót do sprawności.
W ten sposób losy obu kobiet łączą się, a wydarzenia z nimi związane stają się coraz bardziej zagmatwane.
Przyznaję, że patrząc na okładkę książki, nigdy bym nie pomyślała, jak trudne tematy są w niej poruszone. Prawdą jest powiedzenie, że aby zrozumieć działania drugiego człowieka, należy wejść w jego buty i przejść tę samą drogę. Obsesyjne pragnienie posiadania dziecka zrozumie tylko ten, kto sam przeszedł przez niezwykle trudny, kosztowny (i nieudany w efekcie) proces starań. Tylko wtedy można naprawdę wczuć się w sytuację, w jakiej znalazła się Aleksandra i zrozumieć, dlaczego zdecydowała się na taki krok, jakim jest wynajęcie surogatki. Ta sama zasada dotyczy Marii, która dla dobra dziecka jest w stanie poświęcić wszystko, kosztem nawet własnego cierpienia fizycznego i przede wszystkim psychicznego. Jednak decyzja o urodzeniu i oddaniu dziecka za pieniądze musi zostawić duży ślad na psychice. Te dwie kobiety, ich życiowe dramaty i to, jak starają się walczyć o własne szczęście, pokazuje, że powiedzenie „siła jest kobietą” jest jak najbardziej prawdziwe.
Autorka zawarła w tej książce mnóstwo emocji, bardzo dobrze opisała to, co działo się w głowach głównych bohaterek a dzięki dobremu, lekkiemu stylowi pisania, książkę czyta się naprawdę szybko. Bohaterowie skonstruowani zostali w sposób bardzo przemyślany, dzięki czemu nie odczułam nachalności w przemyśleniach, nie poczułam się znużona rozterkami obu kobiet, a nawet współczułam im i razem z nimi przezywałam trudności ich życia. Myślę, że „Kiedy nadejdziesz” to najlepsza jak dotąd powieść w dorobku pani Anny. Z niecierpliwością czekam na tom drugi, bo pierwszy skończył się w takim momencie, że ciarki przeszły mi po plecach. Mam nadzieję, że kontynuacja pierwszego tomu pojawi się w księgarniach jak najszybciej.
Oceniam tę książkę na 8/10 i szczerze polecam każdemu.
Anna Karpińska to znana i ceniona autorka książek obyczajowych. Jej najnowsza powieść "Kiedy nadejdziesz" to pierwszy tom nowej serii "Kolory szczęścia".
W powieści splatają się losy dwóch rodzin. Aleksandra i Jan to zgrane, partnerskie małżeństwo. Ona jest tłumaczką książek z języka łotewskiego, on - prezesem dużej firmy budowlanej. W ich szczęśliwym związku do pełni szczęścia brakuje tylko jednego - dzieci. Maria i Władek za to dawno zapomnieli co to miłość. Ona poświęca się pracy w domu opieki. On co raz częściej zagląda do kieliszka i imprezuje z kumplami. Gdy Ola po szóstym poronieniu otrzymuje diagnozę, że nigdy nie będzie w stanie donosić ciąży i urodzić dziecka, postanawia wraz z mężem poszukać surogatki. Zrządzenie losu sprawia, że Maria decyduje się na zostanie matką zastępczą, by zdobyć pieniądze na nowatorską operację, dzięki której jej córka ma szansę wstać z wózka inwalidzkiego.
Głównymi bohaterkami i jednocześnie narratorkami powieści są Aleksandra i Maria. Ola z pozoru ma życie, którego mogli by jej pozazdrościć. Duży dom z ogrodem, wspierający mąż, rodzina i przyjaciele oraz satysfakcjonująca praca to tylko jedna strona medalu. Druga to ból, cierpienie i gasnąca nadzieja. Maria choć nie ma jeszcze nawet czterdziestu lat zachowuje się tak jakby życie było już za nią, jakby nic dobrego nie mogło jej już spotkać, a co najgorsze nie próbuje z tym stanem rzeczy walczyć tylko biernie mu się poddaje. Autorka stworzyła dwie bardzo ciekawe kobiece postacie i jednocześnie pokazała jak mylne potrafią być pozory. Bohaterki nie są przerysowane, są naturalne i wiarygodne - chyba każdy z nas ma w swoim otoczeniu taką Marysię czy Olę. Od pierwszych stron zdobyły moją sympatię. Dzięki temu, że obie są narratorkami historię poznajemy z dwóch perspektyw.
Akcja powieści rozpoczyna się w momencie gdy Ola traci kolejną ciążę, a Maria dostaje realną nadzieję na operację córki. Początkowo fabuła biegnie spokojnym torem - poznajemy obie bohaterki, ich rodziny i życie. Z rozdziału na rozdział akcja przyspiesza, dzieje się co raz więcej, jest co raz ciekawiej, przez co pod koniec bardzo trudno oderwać się od lektury. Dużym plusem książki są opisy postaci i miejsc. Nie są długie i sztuczne, a bardzo realistycznie i lekko napisane, nie męczą i nie nudzą. Czytając z łatwością możemy sobie wyobrazić wszystkich bohaterów i miejsca.
Tematem przewodnim tej powieści są marzenia. Czy warto za nimi dążyć za wszelką cenę? Czy warto ryzykować spokojne życie dla odległej wizji szczęścia? Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla spełnienia jednej mrzonki? To główne pytania, które stawia autorka. Odpowiedź jednak pozostaje otwarta i każdy z nas może wysunąć własne wnioski.
Ważnym i aktualnym tematem, który został poruszony w powieści jest temat matek zastępczych. To zagadnienie bardzo aktualne, ponieważ co raz częstsze odkładanie macierzyństwa na później, stresująca praca i niezdrowy tryb życia powodują co raz częstsze problemy z zajściem w ciążę. Temat surogatek jest trudny i kontrowersyjny moralnie i prawnie. Podobało mi się, że autorka przedstawiła ten problem z kilku punktów widzenia, ale jednocześnie nie oceniała czy jest to postępowanie dobre czy złe - ten osąd pozostawiła czytelnikowi.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie ze względu na krótkie rozdziały i ciekawą fabułę. Zakończenie następuje w kulminacyjnym momencie powieści, przez co czujemy duży niedosyt i ciekawość co stanie się dalej, jakie będą dalsze losy Oli i Marysi. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. To książka dla tych wszystkich, którzy lubią ciepłe historie zwykłych ludziach i codziennych problemach.
„Kiedy nadejdziesz” to książka o tym, że w życiu warto spełniać swoje marzenia, chociaż czasami dążenie do ich realizacji może mieć negatywne skutki.
Aleksandra i Jan od lat starają się o dziecko. Jednak ich próby za każdym razem kończą się bólem i rozpaczą. Maria i Władek to rodzice Kaliny, która uległa wypadkowi i jest skazana na wózek. Kiedy pojawia się szansa, że córka będzie chodzić, Maria zrobi wszystko, żeby zdobyć fundusze na kosztowną operację. Maria oraz Aleksandra wspólnymi siłami spróbują zawalczyć o szczęście swoje i swojej rodziny. Jednak to nie będzie takie proste, bo w potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie.
Aleksandra i Maria mają wspólny cel i zrobią wszystko, żeby go osiągnąć.
Książka pokazuje ile matka jest w stanie poświęcić dla szczęścia własnego dziecka.
Podczas lektury nikogo nie oceniałam, bo nikt nie wie, co by zrobił będąc na miejscu bohaterek, a ich decyzje wpłynął na losy wielu ludzi.
Jest to lektura owiana nutką tajemniczości, która wypłynie pod koniec lektury. A autorka zostawia nas z wielkim znakiem zapytania. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. I jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów
Szykujcie się na dużą dawkę emocji.
Aleksandra i Jan Borykowie przez wiele lat bezowocnie starają się o dziecko. Lekarze,mimo szczerych chęci są bezradni.
Maria i Włodek Leśniewscy są rodzicami Kaliny, która po wypadku porusza się na wózku. Pewnego dnia pojawia się szansa,że dziewczyna będzie chodzić o własnych siłach. Na operację potrzeba jednak fortuny,która jest poza ich zasięgiem.
Dla tak zamożnych ludzi jak Jan i Aleksandra taka kwota nie stanowiłaby większego wyzwania. Kiedy Aleksandra i Maria spotykają się na swojej życiowej ścieżce,postanawiają wykorzystać okazję na szczęście - dla jednej i drugiej rodziny. Zawierają umowę, która wywróci ich świat do góry nogami. Droga,którą świadomie wybiorä, okaże się wyboista i pełna niespodzianek. Nie tylko dobrych.
Ile warto poświęcić dla osiągnięcia szczęścia? Jak dużo trzeba za nie zapłacić?
Historia dwóch zdeterminowanych kobiet, które ustabilizowane życie kładą na szali swoich pragnień.
Mija miesiąc, dwa, trzy, potem rok i kolejny, a dziecka jak nie było, tak nie ma. Z czasem przychodzi zniechęcenie i rezygnacja, pojawiają się też niewygodne pytania ze strony rodziny i znajomych: ,,to kiedy w końcu będziecie mieli dziecko?". Problemy z zajściem w ciążę dotyczą coraz większej liczby par na całym świecie. Nawet co czwarta para musi długo starać się o dziecko, a niepłodność dotyczy około 10-15% partnerów w Polsce. Aleksandra i Jan, choć udaje im się zajść w ciążę, i to aż sześciokrotnie, nadal nie doczekali się potomka. Kobieta cierpi na zespół poronień nawykowych, każda z ciąż kończy się w 12 tygodniu.. Choć z początku lekarze byli pełni nadziei i kazali próbować do skutku tak teraz się poddali. Jednak Aleksandra ani myśli to robić. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka, która ma plan...
Aleksandra i Jan przez wiele lat bezowocnie starają się o dziecko. Lekarze, mimo szczerych chęci, są bezradni.Maria i Władek są rodzicami Kaliny, która po wypadku porusza się na wózku. Pewnego dnia pojawia się szansa, że dziewczyna będzie chodzić o własnych siłach. Na operację potrzeba jednak fortuny, która jest poza ich zasięgiem.
Jak do tej pory przeczytałam kilka książek Anny Karpińskiej i śmiało mogę powiedzieć, że ta jest najlepsza. W końcu autorka wyszła poza ramy typowej prozy obyczajowej i podjęła się kontrowersyjnych tematów, które zdecydowanie dodały książce kolorytu. Oczywiście również i tutaj, jak przystało na typową literaturę kobiecą, pojawiają się zdrady, romanse, rozstania, kłótnie i wszystko to co czytelniczki znają i kochają, jest też jednak coś więcej. Jednym z tematów poruszanych w tej powieści, jest problem bezpłodności (lub niemożności donoszenia ciąży) oraz to jak wpływa on na dynamikę związku. Sama mam dójkę dzieci i nigdy nie miałam problemów tej natury. Jednak znam parę dziewczyn, które od lat starają się zajść w ciążę, decydują się na stymulacje hormonalne i zabiegi in vitro, jednak każda kolejna próba kończy się fiaskiem. Zazwyczaj jest tak (jest to pokazane również w niniejszej książce), że to jedna ze stron, częściej są to kobiety, zrobi wszystko byle tylko urodzić dziecko. Instynkt macierzyński i potrzeba wydania na świat potomstwa są w nas genetycznie zakodowane i nadchodzi taki czas, że przykładamy coraz większą rolę do prokreacji. Często w takich sytuacjach możemy przekroczyć cienką granicę normalności i dać się ponieść szaleństwu. Mierzenie temperatury, kupowanie drogich aparatur do prognozowania dni płodnych, zwalnianie się z pracy by odbyć stosunek bo komórka jajowa właśnie dojrzała...wszystko to jest niezwykle wyczerpujące. Pary, które zwariowały na punkcie posiadania dziecka, często przechodzą kryzys. Na pierwszy rzut oka małżeństwo Aleksandry i Jana jest udane. Spędzają razem czas, wyjeżdżają na romantyczne weekendy, gotują dla siebie kolacje i obdarowują się czułymi słówkami oraz drogimi prezentami. Mogą sobie na to pozwolić gdyż są właścicielami prężnie rozwijającej się firmy budowlanej, która przynosi duże zyski. Do szczęścia brakuje im dziecka...lecz czy tylko tego? Jeśli przyjrzymy się bliżej związkowi naszych bohaterów zaczniemy dostrzegać rysy i pęknięcia na jego powierzchni : dostrzeżemy zniecierpliwienie i irytację Jana, pełne melancholii i sentymentu wspomnienia Oli. Będziemy się zastanawiać czy oni naprawdę się kochają czy są ze sobą z przyzwyczajenia. A może to właśnie chęć posiadania dziecka i ciągłe poronienia sprawiły, że ich związek już nie błyszczy na firmamencie niczym gwiazda zaranna?
Kolejnym wątkiem, który porusza autorka, i który postawił mnie w stan alertu, jest temat surogatek czyli tak zwanych "brzuchów do wynajęcia". Kiedyś usłyszałam, że Christiano Ronaldo zapłacił pewnej pani by urodziła mu dziecko. Pieniądze przeszły z ręki do ręki, chłopiec trafił do domu piłkarza a wynajęta matka z milionami na koncie poszła swoją drogą. W Polsce instytucja surogatek nie jest usankcjonowana prawnie. Choć wynajmowanie "brzuchów" nie jest nielegalne to wiele osób uważa, iż proceder ten jest nieetyczny. Temat surogacji jest wielowątkowy i niezwykle złożony. Z jednej strony należy podkreślić, iż dziecko nie jest rzeczą lub produktem. Nie jestem pewna, czy żyjemy w na tyle rozwiniętym społeczeństwie, aby możliwość zamówienia dziecka powinna być powszechnie dostępna. Rodzi to szereg zagrożeń, a kobieta zdaje się być w tej koncepcji sprowadzona do roli inkubatora. Temat jest niezwykle trudny, a człowiek - jako jednostka osadzona w dynamicznie zmieniającym się świecie, nieustannie zmieniający swoje zdanie i podejście do życia wydaje się nie być dostatecznym gwarantem. Z drugiej jednak strony staram się zrozumieć popyt na instytucję jaką jest surogacja. Często może być tak, iż surogacja obok in vitro będzie stanowiła rozwiązanie dla tych, którzy nie mogą mieć biologicznych dzieci z powodu różnych powodów. Surogacji została przypisana bardzo negatywna konotacja. Ot, sportowiec-milioner, który nie chce na stałe wiązać się żadną kobietą zapragnął mieć syna na swoje podobieństwo za co jeszcze zapłacił miliony. Cóż, nie brzmi to najlepiej. Tymczasem istnieje wiele wspólnych płaszczyzn pomiędzy surogacją a metodą in vitro. Anna Karpińska (takie przynajmniej odniosłam wrażenie) jest zdecydowaną zwolenniczką surogacji, jednak pozwala się również wypowiedzieć tym bohaterom, którzy mają inne zdanie w tej kwestii. Dialog, który pojawia się w tej książce jest niezwykle otwarty i inteligentny i może być wyjściem do wartościowej dyskusji. Więc jeśli należycie do klubów książki i macie sobie ochotę podyskutować na ciekawe tematy a przy okazji przeczytać coś dobrego, to "Kiedy nadejdziesz" nada się do tego znakomicie.
Anna Karpińska ma na swoim koncie kilkanaście powieści, więc śmiało można ją nazwać weteranką. Jej proza jest dobra, styl sprawdzony a pomysły trafiają w gusta jej fanów. "Kiedy nadejdziesz" jest dokładnie taką książką na jaką czekali czytelnicy : spójną, ciekawą, wzruszającą a nawet troszkę szokującą. Jak w większości powieści tego gatunku spotkamy się tutaj z patologią, zawiedzionymi nadziejami, miłością, kalectwem, chorobą, śmiercią, zdradą. Wszystko to zostało doskonale wkomponowane w ciekawą fabułę. Autorkę cechuje wielka biegłość we wplataniu wydarzeń z przeszłości w teraźniejszość. O tym co spotkało naszych bohaterów dowiadujemy się stopniowo. Karpińska odkrywa swoje karty powoli dzięki czemu przyjemność z lektury jest tym większa.
Nie przypuszczałam , że "Kiedy nadejdziesz" będzie dopiero pierwszym tomem większej całości i teraz, kiedy siedzę i wpatruję się w słowa "koniec części pierwszej" czuję smutek, tęsknotę i wielkie rozczarowanie. Żałuję, że nie mogę znaleźć się w głowie autorki i już teraz dowiedzieć się jak potoczyły się losy bohaterów, których zdążyłam pokochać. Niestety by poznać przyszłość muszę troszkę poczekać. Oby tylko nie za długo bo nie należę do tych cierpliwych czytelników. Jeśli lubicie książki obyczajowe, nie przeszkadza wam omawianie tego samego tematu z dwóch różnych perspektyw (ponieważ mamy dwie narratorki siłą rzeczy znajdą się tutaj powtórzenia) to "Kiedy nadejdziesz" jest książką dla was. Polecam.
"Kiedy nadejdziesz" to jedna z tych książek, do której trudno mi napisać recenzję. A to wszystko z uwagi na ilość emocji, które we mnie wzbudziła. Zdecydowanie nie należy do kategorii lekkich książek, choć czytałam ją z ogromnym zaangażowaniem, niemal pochłaniając treść. Życie Marii i Aleksandry całkowicie mną zawładnęło. Jednak historia tych kobiet, zobrazowana bardzo realnie, uderza do głębi i zapewnia duży rollercoaster emocjonalny. Być może dlatego, że to opowieść o wycinku z życia zwykłych ludzi, którzy walczą o lepsze jutro i o to, co w ich mniemaniu da im pełnię szczęścia. Ale czy na pewno? Czy spełniając kolejne marzenia, wręcz je ścigając, na pewno osiągniemy spełnienie? Przecież życie tak nie działa. Człowiek zawsze czegoś pragnie, do czegoś dąży. A los nie daje nic za darmo...
Aleksandra to kobieta, która na pozór ma wszystko. Cudownego, opiekuńczego męża. Pracę, którą uwielbia i która daje jej mnóstwo przyjemności. Piękny, luksusowy dom. Nie musi się także martwić o pieniądze, gdyż żyje w dobrobycie. Bajka, prawda? Niestety, ona nie potrafi się z tego cieszyć, ponieważ pomimo wielu prób nie udało jej się zostać matką. A szanse na spełnienie tego marzenia stają się coraz bardziej znikome. Czasami miałam wrażenie, że Ola tak bardzo skoncentrowała się na posiadaniu potomstwa, że jej życie i myśli właściwie nie krążyły wobec niczego innego. Momentami miałam do niej żal, że nie potrafi docenić wszystkich innych, dobrych rzeczy, które ją w życiu spotkały. Z drugiej strony starałam się zrozumieć jej rozczarowanie własnym organizmem oraz silną, wręcz palącą potrzebę zostania mamą. Nikt w końcu nie powinien oceniać wyborów innego człowieka wynikających z jego potrzeb i pragnień. Chciałabym też zwrócić uwagę na fakt, że Ola jest niesamowicie ciepła, dobra i oddana bliskim. Dobrobyt ani rozczarowanie poronieniami nie zmieniły jej ogromnego serca ani bezinteresownych gestów wobec ludzi, którymi się otacza.
Maria to także bardzo wartościowa kobieta, na wskroś dobra, choć los nie był dla niej łaskawy, a jej życie diametralnie odbiega od tego, jakie wiedzie Ola. Bije z niej bezkresna miłość do jedynej córki, która sprawia, że jest gotowa na każde poświęcenie, by tylko latorośli żyło się lepiej. Żaden rodzic nie chce patrzeć na cierpienie dziecka i jest gotów na wszystko, by je wesprzeć. Widząc jej relację z mężem i sytuację domową było mi jej najzwyczajniej żal. Nikt nie zasługuje na takiego partnera u boku, który nie zapewnia wsparcia w jakiejkolwiek dziedzinie życia. A Maria tego wsparcia właśnie potrzebowała jak mało kto. Z przyjemnością czytałam o jej obowiązkach zawodowych, jak z sercem i zaangażowaniem opiekowała się pacjentami domu opieki. To także wskazywało na jej niezmącone, czyste intencje wobec całego świata. Maria to typ kobiety, która pomoże każdemu, poświęci nawet swój czas i zdrowie, a jej czyny są naturalne i pełne wzniosłych intencji.
Wszystkim miłośnikom dobrej literatury obyczajowej z czystym sumieniem polecam tę książkę. To pierwsza część historii Marii i Aleksandry, osobiście mam wielką nadzieję, że niebawem pojawi się kolejna. Autorka pisze po prostu pięknie, trafia do naszego serca ale też zmusza do przemyśleń. Dodatkowo, zamieszcza tu także treści, które wskazują na jej duży research przy pisaniu. Nie chcę Wam zdradzać za wiele, naprawdę warto samemu się przekonać i z pewnością będziecie zaskoczeni w jakim kierunku podążyła fabuła. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie czyta smutnych książek, ja jednak bardzo takie lektury doceniam. Realne, rzeczywiste, z problemami zarówno głównych bohaterów jak i pobocznych, które mogą przytrafić się nam lub komuś nam bliskiemu. Bo ta książka nie jest smutna, jest po prostu życiowa.
To moja pierwsza książka Anny Karpińskiej, ale już wiem, że nie ostatnia! Świetnie napisana, przepiękna historia, która skończyła się w tak niespodziewanym momencie... gdybym mogła, już sięgałabym po kolejną część Historia opowiedziana z perspektywy dwóch, niesamowicie silnych kobiet - Oli i Marii, których życie połączył los, wspólne dążenie do celu i ogromna nadzieja.
Chętnie opowiedziałabym wszystko... strona po stronie, jednak nie zrobiłabym tego tak dobrze jak autorka.
Czytając kolejne rozdziały czułam coraz większą więź z bohaterkami, śledziłam ich życie i decyzje, wspierałam, a czasem denerwowałam się na ich łatwowierność... ale jak ja zachowałabym się będąc w takim położeniu?
Jak w życiu, tak i w tej świetnej książce, wszystko początkowo się układa, a później wywraca do góry nogami. Druga część dopiero na początku przyszłego roku, ale ja już nie mogę się doczekać!
Ogromnie polecam!
Matka i jej niemal czterdzieści lat temu oddana do adopcji córka zaczynają się do siebie zbliżać. Ale w życiu nic nie jest proste. Droga do pojednania...
Walka o szczęście trwa do końca. Nigdy nie wiesz jaki będzie jej finał. Urszula nie potrafi pozbierać się po śmierci męża, więc Edyta, świeżo upieczona...