Partyzancki romans
Największe polskie powstanie narodowe przeciwko Imperium Rosyjskiemu to mające charakter wojny partyzanckiej powstanie styczniowe. Mimo początkowych sukcesów, ten zryw o wolność i niepodległość zakończył się sromotną klęską. Kilkadziesiąt tysięcy osób zabitych w walkach, blisko tysiąc straconych, prawie czterdzieści tysięcy skazanych na katorgę bądź wysłanych na Syberię – oto pokłosie tego człowieczego buntu. Pozostały po nim krwawiące serca tych co przeżyli oraz emigrantów rozpaczliwie tęskniących za krajem.
W krajobrazie Polski na trwałe zapisał się obraz zrujnowanych domostw i setek mogił, a „Pożary i zgliszcza” Marii Rodziewiczówny doskonale oddają tragizm sytuacji. Być może z uwagi na osobiste doświadczenia, autorka jak nikt inny potrafi odmalować smutny obraz zniszczonego walkami kraju, w którym owe tytułowe zgliszcza widoczne są na każdym kroku.
Bohaterem książki jest Aleksander Świda, człowiek dumny, hardy i honorowy, który dla idei i miłości swojego serca był gotów poświęcić życie. Gorące uczucie do Władki, podopiecznej Dominika Czaplica, determinuje jego przyszłe losy i skłania go do rzucenia się w wir walki. Walki, której bezsens widzi już od pierwszych chwil, a klęska jest z góry wiadomą rzeczą. Mimo wszystko nasz bohater podejmuje wyzwanie, narażając się na śmiertelne niebezpieczeństwo i nienawiść Czaplica. Ten zaś, niczym Judasz Iskariota, działając wyłącznie z egoistycznych pobudek, kolaboruje z wrogiem, skazując tym samym na śmierć setki powstańców. Rząd Narodowy skazuje Czaplicę za zdradę, jednak cyniczny los sprawia, że zostaje on wiecznym cieniem Świdy i Władki, swoistym wyrokiem na ich uczuciu.
Poznajemy skomplikowane losy Świdy, naszkicowane na tle upadającego powstania, desperacką walkę mężczyzny i klęskę jego oddziału pod Krasną Choiną. Boli nas serce, kiedy czytamy o zdradzie mlecznego brata Aleksa – przyjaciela Michałka, przenika nas imię Władki, wyszeptane przez konającego z bałwochwalczą czcią. Wraz z bohaterem wędrujemy na Sybir poprzez śniegi i w mrozie, przyjmujemy za niego razy i cięgi, a głód przyprawia nas o szaleństwo i majaki. Aleksander, skazany w stronniczym procesie na dożywotnią pracę w kopalni miedzi w Uroczysku, nie wie jeszcze, że za nim podąża wierna i kochająca Władka. Niestety, zniewagi i „ukradzionej” miłości nie zapomina też Dominik Czaplic.
„Pożary i zgliszcza” to przejmująca powieść o tragicznym losie dumnego narodu, który wolność kraju miłuje bardziej niż własne życie. To także pomnik wielkiej miłości, która nie baczy na własny interes i kieruje się wyższymi ideałami.
Maria Rodziewiczówna jako znakomita obserwatorka sportretowała także społeczeństwo, ludzi z ich przywarami i cnotami, bohaterów, straceńców oraz podłych oprawców i zdrajców, którzy nie zasługują na człowiecze miano. Autorka obdarzona darem łączenia skomplikowanych losów swoich bohaterów, niezwykłej uczuciowości i sugestywnych obrazów z pola walki, stworzyła dzieło niezapomniane, z którego wyziera miłość - zarówno ta do kraju, jak i do drugiej osoby. Nam pozostaje jedynie czerpać wzorce z książki i przypomnieć sobie, ile krwi zostało przelanej, byśmy mogli stąpać wolni po polskiej ziemi.
Przepiękna opowieść o szlachcie polskiej walczącej o utrzymanie rodzinnych majątków na Kresach Wschodnich. Chyba najbardziej osobista książka Marii Rodziewiczówny...
W opowiadaniach zebranych w tomie "Złota dola" występuje charakterystyczny rys, który nieraz napotykamy w twórczości Rodziewiczówny...